Rozmówca KAI zwrócił uwagę, że ogłoszone z tej okazji Przesłanie Synodu Biskupów UKGK utrzymane jest w duchu pojednania i wyciągnięcia ręki do prawosławnych. "Ale musi być też oznaka dobrej woli z drugiej strony" - dodał władyka.
Oto pełny tekst rozmowy:
-KAI: Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia tzw. pseudosobór lwowski i obchody rocznicy?- Z perspektywy minionych lat trzeba na to wszystko spojrzeć w duchu miłosierdzia chrześcijańskiego. Jan Paweł II podczas swego pobytu na Ukrainie w 2001 r. wzywał oba Kościoły: greckokatolicki i prawosławny, ich duchowieństwo i wiernych do zasypywania rowów nienawiści. Dlatego Synod Biskupów UKGK ogłosił list - bardzo piękny, głęboki i pojednawczy, adresowany i do swoich wiernych, i do prawosławnych.
Jest w nim mowa o bardzo bolesnych i tragicznych wydarzeniach, gdy w marcu 1946 nieco ponad 200 księży, pod naciskiem NKWD i karabinów stalinowskich, pozwoliło sobie zlikwidować wielomilionowy, kwitnący Kościół chrześcijański. Wszyscy jego biskupi już rok wcześniej trafili do więzień, a po roku, w 1946 r. zlikwidowano Kościół. Ci, którzy nie chcieli się temu podporządkować, zostali zesłani na Sybir, do obozów i więzień, wielu ludzi zginęło, mamy bardzo wielu męczenników.
Zginęli również dwaj nasi biskupi przemyscy Jozafat Kocyłowski i Grzegorz Łakota, i to bynajmniej nie za politykę, jak to usiłowała przedstawić oficjalna propaganda komunistyczna. Kocyłowskiemu zaproponowano zaraz po wywiezieniu do Sowietów, aby podpisał zgodę na przejście na prawosławie, ale nie zgodził się na to, trafił więc do więzienia, z którego już nie wyszedł.
Ale nie możemy ciągle oglądać się wstecz, trzeba iść naprzód, otwierać się na współpracę i kontakty z innymi, również z prawosławnymi. Z drugiej strony oczekujemy jakiegoś gestu od Kościoła prawosławnego. Przecież to, co zrobiono, to był "czysty" prozelityzm, i to straszny. Patriarchat Moskiewski zarzuca publicznie prozelityzm katolikom, ale to oni go uprawiali. Pod karabinami rządowymi i w obecności biskupów prawosławnych i kilku zdrajców greckokatolickich, bo za takich trzeba uznać biednych, nieszczęsnych księży Gabriela Kostelnyka, Michała Melnyka i Antoniego Pelweckiego, którzy utworzyli tzw. grupę inicjatywną w sprawie przejścia grekokatolików na prawosławie, zniszczono nasz Kościół.
- Czy w Polsce też będą obchody rocznicy "pseudosoboru"?- Oczywiście; obecnie trwają obchody w arcybiskupstwie większym naszego Kościoła we Lwowie, Kijowie i na całej Ukrainie. Prawosławni też urządzają jakieś swoje obchody - dziękczynne czy coś w tym rodzaju, co według mnie, zakrawa na kpinę i parodię, ale to już ich problem. Mówią, że to jest rocznica powrotu grekokatolików do wiary ich przodków, ale jaki to powrót? Przecież każdy chrześcijanin ma prawo wyboru wiary i Kościoła i trzeba to uszanować, a nie zmuszać siłą kogoś do przyjęcia jakiegoś wyznania.
U nas w Polsce główne obchody rozpoczną się 12 marca w katedrze w Przemyślu i będą trwały cały tydzień. Podobnie będzie w drugiej naszej diecezji, wrocławsko-gdańskiej i we wszystkich parafiach. Przewidujemy uroczyste liturgie, podczas których będą czytane specjalne listy i odezwy, w tym wspomniany list episkopatu greckokatolickiego, ulicami i wokół kościołów przejdą tzw. "chrestne chody", czyli odpowiedniki Drogi Krzyżowej w Kościele łacińskim (choć nie całkiem pokrywające się z nią), odprawimy nabożeństwa żałobne za tych, którzy zginęli w obronie wiary greckokatolickiej.
Trzeba pamiętać, że skutkiem owego przymusowego przyłączenia nas do prawosławia były tysiące męczenników i zesłańców na Sybirze, w Workucie i w wielu innych miejscach dawnego ZSRR.
Ponadto chcę dodać, że tę smutną rocznicę obchodzi cały Kościół greckokatolicki, nie tylko na Ukrainie, ale także w diasporze, na wszystkich kontynentach: w Ameryce (Stany Zjednoczone i Kanada), w Europie Zachodniej i Australii.
Do rozmowy włączył się także greckokatolicki biskup wrocławsko-gdański Włodzimierz Juszczak:
- Mówiąc o Przesłaniu grekokatolików do prawosławnych, trzeba pamiętać, że oprócz tego istnieją jeszcze dwa oddzielne listy kard. Lubomyra Huzara: do hierarchów prawosławnych na Ukrainie i do patriarchy moskiewskiego Aleksego II. Z jednej strony kardynał przypomina w nim o wydarzeniach sprzed 60 laty we Lwowie i nie tylko tam, bo po pseudosoborze lwowskim były jeszcze podobne zgromadzenia na Zakarpaciu, w Polsce, w Rumunii i na Słowacji, a więc była to cała fala niszczenia naszego Kościoła, z drugiej zaś jest tam wezwanie do tego, aby pamiętając o tych bolesnych wydarzeniach, w duchu prawdy i wznosząc się ponad uprzedzenia i poczucie krzywdy, wyciągnąć do siebie nawzajem ręce.
W tym duchu: pojednania, nawoływania do zgody są utrzymane oba te listy kardynała do władyków prawosławnych, zarówno kanonicznych (Patriarchat Moskiewski), jak i niekanonicznych (Patriarchat Kijowski i Autokefaliczny).
Listy te dotychczas nie zostały ogłoszone, gdyż kardynał nie chciał stawiać swych adresatów w niezręcznej sytuacji, gdyby np. nie uzgodnili wspólnej odpowiedzi. Na razie nie ma oficjalnego odzewu, poza jednym głosem patriarchy Filareta - niekanonicznego. Napisał on kardynałowi, że oczywiście też jest za zgodą i jednością, że łączy nas duch miłości i tradycji chrześcijańskiej, ale zarazem znalazła się tam uwagą, że oni są włączeni w tradycję teologiczną prawosławną, a my w tradycję rzymską, dlatego na tym tle nie może być pojednania.
Zdjęcie za stroną http://www.archidiecezja-gr.opoka.org.pl marzec 2006