Znam znaczenie krzyża

Mordercy zostawili przy jego ciele kartkę z napisem: „Bhatti musiał umrzeć za swą wiarę w Jezusa”. Właśnie rozpoczyna się proces beatyfikacyjny pierwszego katolickiego ministra w historii Islamskiej Republiki Pakistanu.

Brat Bernard Czarnucha rozpoczął albertyńską misję w Pakistanie niespełna miesiąc po śmierci Bhattiego. – Przy wejściu do kurii w Karaczi stało jego zdjęcie. Rozmawiając z ludźmi, zobaczyliśmy, że trochę zatracili wrażliwość na akty terroru. Jest ich tam za dużo, prawie codziennie ktoś ginie: duchowni, politycy, naukowcy, niewinne dzieci. Ludzie pytani o ustawę o bluźnierstwie często po prostu spuszczają głowę, zwyczajnie się boją. Stąd beatyfikacja Bhattiego będzie ogromnie ważna. Wyraźnie mówił, że pragnie dla Chrystusa walczyć w Pakistanie o sprawiedliwość dla wyznawców wszystkich religii – wspomina zakonnik.

– On nie wybrał polityki. To polityka wybrała jego. A kiedy zrozumiał, że w ten sposób może pomóc potrzebującym, bez wahania szedł tą drogą – mówi Paul Bhatti, brat ministra. – Prawdziwe jego oblicze było widać, gdy był wśród ludzi, którzy go potrzebowali – dodaje. Wielu polityków podkreśla, że Bhatti dobrze zdiagnozował chorobę zżerającą pakistańskie społeczeństwo. Jest nią ignorancja i wypływający z niewiedzy strach przed „innym”. Dlatego minister katolik domagał się radykalnej zmiany systemu oświaty i wyeliminowania z podręczników szkolnych wszelkich treści wpajających islamski fundamentalizm.

A że jego intuicja była słuszna, świadczy fakt, że w ciągu minionego roku w ramach walki z islamskim terroryzmem zamknięto w tym kraju ponad 180 szkół koranicznych. Ten minister męczennik w swoim testamencie zapisał: „Proponowano mi wysokie stanowiska w rządzie tylko po to, bym zrezygnował z walki. Odrzuciłem je wszystkie, narażając tym samym życie. Odpowiadałem zawsze: pragnę służyć Chrystusowi jako zwykły człowiek”. Przy okazji rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego Bhattiego okazało się, że dwa lata przed śmiercią oddał się on Bogu, stając się świecką osobą konsekrowaną.

Biskup, który był świadkiem jego konsekracji, wyznał, że świadomie zrezygnował z rodziny, by móc w całkowitej wolności służyć sprawie, w którą wierzył. Jego przyjaciele podkreślają, że nie był politykiem dla władzy i pieniędzy, ale po to, by służyć bliźniemu, szczególnie mniejszościom religijnym. Wiele osób wspomina go jako człowieka dialogu, otwartego nie tylko na wartości obecne w nauczaniu Kościoła, ale i ogólnoludzkie. Dlatego również ludzie niewierzący czy przedstawiciele innych religii szanują jego pracę. W wywiadzie dla arabskiej telewizji Al-Jazeera mówił: „Znam znaczenie krzyża i podążam za krzyżem”, a w testamencie zapisał: „Chcę jedynie miejsca u stóp Jezusa”

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |