Mityng Przyjaźni w Rimini: apel o otwartość na "innego"

Pod znakiem otwartości na "innego", gotowości przyjęcia uchodźców, dialogu ekumenicznego i międzyreligijnego przebiegał tegoroczny Mityng Przyjaźni Narodów we włoskim Rimini. Po raz 37. zorganizował go w dniach 19-25 sierpnia ruch "Comunione e liberazione" (Komunia i Wyzwolenie).

Pod znakiem "różnorodności" i w przekonaniu, że muzyka to solidna podstawa do tworzenia nowych relacji w duchu przyjaźni, szacunku i świadomości wspólnego losu przebiegał również główny akcent muzyczny w dniu otwarcia mityngu, zatytułowany: "Jedna jedyna pieśń". Włoska piosenkarka Tosca (Tiziana Donati), libańska gwiazda sopranistka Tania Kassis i młoda syryjska mezzosopranistka Mirna Kassis w języku muzyki ukazały tragedię uchodźców, którym nic nie pozostało jak śpiewać "jedyną pieśń nadziei". Wraz z wieloetniczną orkiestrą trzy młode gwiazdy śpiewały po włosku, francusku, rumuńsku, portugalsku, arabsku, w jidysz i po asyryjsku.

Spotkanie w Hawanie zmieniło historię

Z wielkim zainteresowaniem spotkała się w Rimini dyskusja między Władimirem Legojdą - przewodniczącym Synodalnego Wydziału Patriarchatu Moskiewskiego ds. Kontaktów Kościoła ze Społeczeństwem i Mediami a arcybiskupem archidiecezji Matki Bożej w Moskwie Paolo Pezzim. Prowadzący spotkanie Alberto Savorana, rzecznik "Comunione e liberazione", podkreślił, że papież Franciszek oraz patriarcha Moskwy i całej Rusi Cyryl podczas spotkania w Hawanie 12 lutego br. odkryli, "jakim szczęściem jest bycie dla siebie". Dodał, że to "spotkanie zmieniło historię".

Mówiąc o rozmowie obu głów Kościołów w stolicy Kuby abp Pezzi uznał za „wysoce prawdopodobną, a nawet pożądaną kontynuację tamtego spotkania w jakimś innych kraju lub podczas wspólnego uczestnictwa papieża i patriarchy w jakimś spotkaniu lub forum międzynarodowym”. Nawiązując do podpisanej przez nich wówczas wspólnej deklaracji, katolicki metropolita w Moskwie zauważył, że „idziemy razem ku drodze, która będzie miała swe etapy i która, jak pragniemy, doprowadzi ku pełnej jedności, kiedy Bóg zechce”. Dziś ważne jest, by mieć „świadomość wspólnej drogi” - podkreślił hierarcha katolicki.

Przyznał, że spotkanie w Hawanie „nie rozwiązało problemów” w stosunkach Kościoła katolickiego z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym, ale było znaczące. "Pokazało: «Ty, prawosławny, jesteś dobrem dla katolika, ty, katoliku, jesteś dobrem dla prawosławnego». Franciszek i Cyryl odkryli, że wraz ze swymi Kościołami są dla siebie nawzajem dobrem. Spotykając się zdecydowali, że różnorodność jest dobrem" - tłumaczył abp Pezzi. Dodał, że „na Kubie rozmawiali ze sobą dwaj świadkowie Chrystusa, którzy wznieśli filary do budowy mostów na jednej drodze. Kiedy się spotykamy, odkrywamy, że jesteśmy braćmi".

"W tym historycznym uścisku papieża i patriarchy uczestniczyło dwóch świadków miłosierdzia Bożego" - wskazał abp Pezzi. A ich wspólna deklaracja będzie - według niego - „punktem wyjścia zawsze wtedy, gdy pojawią się problemy do rozstrzygnięcia".

W tym historycznym spotkaniu w Hawanie W. Legojda zobaczył "miłosierdzie Boga w działaniu, które może wszelkie zło przemienić w coś dobrego". Jego zdaniem, z wydarzenia tego nie wynika jednak, że wszystko idzie dobrze, przeciwnie, świat jest w kryzysie. Wskazał na zorganizowaną w Rimini wystawę pokazującą prześladowania chrześcijan na świecie, której nie można nie oglądać ze łzami w oczach. Zwrócił uwagę, że przed spotkaniem w Hawanie sprawa prześladowania chrześcijan nie była przedmiotem doniesień światowych mediów. "Po 12 lutego nie można już wykluczać tego tematu" - zaznaczył gość z Moskwy.

Na tegorocznym mityngu centralne miejsce zajęła prawosławna Gruzja ze swoimi skarbami kultury. Mediolański historyk Marco Rossi określił gości z tego kraju jako przykład podejścia do "innego" i wychowania do "różnorodności".

Poszukiwanie siły do przebaczenia

Mocne wrażenie wywarło w Rimini świadectwo syryjskiego uchodźcy Nabila Al-Lao - byłego rektora Uniwersytetu w Damaszku i założyciela opery w stolicy Syrii. W 2013 musiał opuścić kraj. Jego uchodźcza droga wiodła przez Bejrut i Paryż do północnych Włoch, gdzie obecnie mieszka w Gallarate i wykłada w Mediolanie.

Syryjczyk opisał, jak znalazł we Włoszech wielu przyjaciół i jak zrodziło się w nim i w innych przekonanie, że dzieje Syrii i Włoch są ze sobą powiązane. Podkreślił, że Syria, którą widzimy w telewizji nie jest "jego Syrią". W obecnej sytuacji wskazał na potrzebę otwarcia przynajmniej "korytarzy humanitarnych". Mówił o tym, jak osobiście odczuł potrzebę uczenia się, aby "przebaczać tym, którzy wyrządzili tyle zła". Na koniec dodał: "Nie jestem chrześcijaninem, ale jestem dumny z bycia częścią was. Należę do «Communione e Liberazione»".

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ