Konfesja augsburska

XXIV. O mszy
Fałszywie się oskarża nasze Kościoły, jakoby one mszę zniosły, zachowano ją bowiem i odprawia się ją u nas z najwyższą czcią. Zachowuje się niemal wszystkie zwyczajowe obrzędy, z tym, że do śpiewów łacińskich tu i ówdzie przydano niemieckie, a to dla nauczania ludu. Głównym bowiem zadaniem obrzędów jest pouczanie nieuświadomionych. Także Paweł nakazywał posługiwać się w kościele językiem zrozumiałym dla ludu. Lud przywykł, aby ci, co są przygotowani, wspólnie przystępowali do sakramentu; podnosi to bogobojność i powagę publicznych obrzędów, nikogo się bowiem do nich nie dopuszcza, jeśli nie był uprzednio wyspowiadany i wysłuchany. Przypomina się także ludziom o godności i sposobie używania sakramentu, o tym, jak wielką przynosi pociechę strwożonym sumieniom, o tym by się uczyli ufać Bogu, oczekiwać od Boga wszystkiego, co dobre, i aby o to prosili. Takie nabożeństwo podoba się Bogu, takie przyjmowanie sakramentu podsyca pobożność. Tak więc nie wydaje się, aby u naszych przeciwników odprawiano mszę bardziej bogobojnie niż u nas.

Wiadomo wszak, iż dobrzy ludzie już od dawna srodze utyskiwali publicznie, że msze bezcześci się haniebnie, ciągnąc z nich zyski. Nie jest też tajne, jak bardzo się rozpowszechniło nadużycie po wszystkich kościołach, w których msze bywają odprawiane tylko dla zysku albo dla zapłaty, i w jak wielu są odprawiane wbrew zakazom kanonów. Paweł zaś srodze grozi tym, którzy się niegodnie obchodzą z eucharystią, mówiąc: Ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. Dlatego, ponieważ ostrzega się u nas kapłanów przed tym grzechem, zaniechano u nas mszy prywatnych, bo prawie wszystkie msze prywatne odprawiano nie dla czego innego, jak dla zysku.

Nie byli tych nadużyć nieświadomi i biskupi; gdyby je byli w porę naprawili, mniejszy by teraz był rozdźwięk. Przez ich nierzetelność wkradło się do Kościoła wiele występków. Teraz, gdy już za późno, jęli biadać nad niedolą Kościoła, choć zamieszanie wynikło nie z czego innego, jak z owych nadużyć, które się stały tak jawne, że nie można ich było dłużej znosić. Ujawniło się wiele różnic w poglądach na mszę, na sakrament. Być może, świat ponosi karę za tak długo trwające bezczeszczenie mszy, jakie przez tyle wieków tolerowali w kościołach ci, którzy mogli i powinni byli naprawić zło. Napisano bowiem w dziesięciorgu przykazaniach: Pan nie zostawi bez kary tego, który imię Jego nadaremno bierze.

Wydaje się, że od początku świata żadna rzecz boska nie była tak nadużywana dla zysku, jak msza.

Pojawił się też pogląd, który powiększył liczbę mszy prywatnych w nieskończoność, mianowicie, że Chrystus męką swoją dał zadośćuczynienie za grzech pierworodny i ustanowił mszę, w której ma być składana ofiara za codzienne grzechy śmiertelne i powszednie. Stąd się wywodzi powszechny pogląd, jakoby msza gładziła grzechy żywych i umarłych przez samą czynność odprawiania jej (ex opere operato). Tu biorą początek dysputy o tym, czy jedna msza odprawiona za wielu warta jest tyle, co poszczególne msze odprawione za jednostki. Dysputa zrodziła ową nieskończoną mnogość mszy.

Co się tyczy tych poglądów, zwrócili nasi uwagę, że się one nie zgadzają z Pismem świętym i że ujmują chwały męce Chrystusa. Albowiem męka Chrystusowa była ofiarą i zadośćuczynieniem nie tylko za grzech pierworodny, lecz także za wszelkie inne grzechy, jak napisano w liście do Hebrajczyków: "Jesteśmy uświęceni przez ofiarowanie ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze", oraz: "Albowiem jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni".

Pismo święte uczy też, żeśmy usprawiedliwiani przed Bogiem przez wiarę w Chrystusa. Przeto, jeśliby msza gładziła grzechy żywych i umarłych przez samą czynność jej odprawiania (ex opere operato), to usprawiedliwienie pochodziłoby z czynności mszalnych, a nie z wiary, czego nie pozwala przyjąć Pismo św.

Lecz skoro Chrystus nakazuje czynić to na swą pamiątkę, to msza jest ustanowiona, aby miara tych, którzy przyjmują sakrament, przypominała im, jakich dobrodziejstw dostępuje przez Chrystusa, oraz by budowała i pocieszała strwożone sumienie.

Albowiem wspominać Chrystusa, znaczy wspominać Jego dobrodziejstwa i doświadczyć, że są nam rzeczywiście udzielane. Nie wystarczy też przypominać sobie faktów historycznych, gdyż także Żydzi i bezbożnicy mogą je przypominać. Dlatego mszę należy odprawiać po to, aby udzielać sakramentu tym, którzy potrzebują pociechy, jak mówi Ambroży: Ponieważ zawsze grzeszę, powinienem zawsze przyjmować lekarstwo.

Skoro tedy msza jest takim udzielaniem sakramentu, odprawia się u nas jedną wspólną mszę w każde święto, a nadto w inne dni, jeśli kto pragnie przystąpić do sakramentu, podaje się go tym, którzy o to proszą. Zwyczaj ten wcale nie jest nowy w Kościele, albowiem starożytni do czasów Grzegorza nie wzmiankują o mszach prywatnych, wiele natomiast mówią o mszach ogólnych. Chryzostom mówi: Kapłan codziennie stoi u ołtarza i jednych zachęca do Komunii, a innych powstrzymuje. Ze starożytnych kanonów wynika, że mszę odprawiał ten lub ów, pozostali zaś prezbiterowie i diakoni przyjmowali od niego ciało Pańskie. Tak bowiem brzmią słowa kanonu nicejskiego: Niechaj diakoni przyjmują Komunię św. po prezbiterach, wedle porządku, od biskupa lub prezbitera. Paweł zaś co do Komunii nakazuje, aby jedni oczekiwali drugich, iżby przyjmowano ją wspólnie.

Skoro więc za naszą mszą przemawia przykład Kościoła, Pisma Świętego i ojców Kościoła, ufamy, że nie będzie jej można odmówić uznania, zwłaszcza, że publiczne obrzędy po większej części zachowane podobne są do dotychczasowych. Tylko liczba mszy jest różna, ale z uwagi na wielkie i jawne nadużycia umiarkowanie będzie z pewnością pożyteczne. Wszak niegdyś nawet w najbardziej uczęszczanych kościołach nie wszędzie odprawiano mszę codziennie, jak poświadcza Historia Tripartita, ks. 9: W Aleksandrii zaś przeciwnie: w środę i piątek czyta się Pismo Święte, a doktorzy je objaśniają, i wszystko się czyni, oprócz uroczystego obchodu Ofiary.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»