Konfesja augsburska

Tak też nasi nauczyciele uczyli, że przestrzeganiem tradycji ludzkich nie możemy zasłużyć na łaskę lub zadośćuczynić za grzechy. Dlatego nie należy sądzić, iż takie praktyki są niezbędnymi aktami pobożności. Poparli to oni świadectwami z Pisma świętego. W Ewangelii według Mateusza r. 15 Chrystus uniewinnia apostołów, którzy się nie stosowali do zwyczajów związanych z tradycją, dotyczących rzeczy mniejszej wagi, bo przepisów o ablucjach. Mówi: "Daremnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi". Nie wymaga więc nieużytecznych pobożnych praktyk. Nieco dalej dodaje: "Nie to, co wchodzi do ust kala człowieka". Podobnie w liście do Rzymian r. 14: "Królestwo Boże, to nie pokarm i napój"; a w liście do Kolosan: "Niechże was tedy nikt nie sądzi z powodu święta"; oraz "Jeśliście tedy z Chrystusem umarli dla żywiołów świata, to dlaczego poddajecie się takim zakazom, jakbyście w świecie żyli: nie dotykaj, nie kosztuj, nie ruszaj?" W Dziejach Apostolskich apostoł Piotr mówi: "Przeto teraz, dlaczego wyzywacie Boga, wkładając na kark uczniów jarzmo, którego ani ojcowie nasi, ani my nie mogliśmy unieść? Wierzymy przecie, że zbawieni będziemy przez łaskę Pana Jezusa, tak samo jak i oni". Piotr zabrania tu obciążać sumienia mnóstwem obrzędów zarówno Mojżeszowych jak i innych. A w pierwszym liście do Tymoteusza r. 4 zakazy odnoszące się do pokarmów nazwano nauką diabelską, bo sprzeczne jest z ewangelią ustanawianie lub spełnianie takich uczynków, aby przez nie zasłużyć na łaskę, jak gdyby chrześcijaństwo nie mogło istnieć bez takich aktów pobożności.

Tu przeciwnicy zarzucają nam, że nasi nauczyciele znoszą karność i umartwianie ciał, jak Jowinian. Wszakże w pismach naszych nauczycieli znajdujemy coś innego, zawsze bowiem nauczali o krzyżu, że chrześcijanie winni znosić cierpienia. Umartwianie jest wtedy prawdziwe, szczere i nieudawane, gdy doświadczamy różnych ucisków i jesteśmy krzyżowani z Chrystusem.

Ponadto nasi nauczyciele uczą, że każdy chrześcijanin powinien się tak pilnować i trzymać w karbach przy pomocy karności cielesnej lub ćwiczeń cielesnych oraz pracy, aby dostatek lub próżność nie wiodły go do grzechu, wszakże nie po to, by takimi ćwiczeniami zasłużyć na odpuszczenie grzechów lub dać za nie zadośćuczynienie. Taką karność cielesną należy stale gorliwie utrzymywać, a nie tylko w ciągu kilku dni, i to wyznaczonych. Chrystus bowiem przykazał: "Baczcie na siebie, aby serca wasze nie były ociężałe wskutek opilstwa". Dalej: "Ale ten rodzaj (demonów) nie wychodzi inaczej, jak tylko przez modlitwę i post". A Paweł mówi: "Umartwiam ciało moje i ujarzmiam". Wynika stąd jasno, że umartwia swe ciało nie po to, aby przez tę karność wysłużyć odpuszczenie grzechów, lecz aby utrzymać ciało w gotowości i zdatności do rzeczy duchowych i do wypełniania obowiązków swego powołania. Nie potępiamy więc samych postów, lecz tradycje, które stwarzają niebezpieczeństwo dla sumień, wyznaczając pewne dni, pewne pokarmy, jak gdyby były niezbędnymi aktami pobożności.

Wszakże zachowuje się u nas wiele tradycji, które się przyczyniają do utrzymania ładu w Kościele, jak porządek lekcji mszalnych, świąt itp. Jednocześnie jednak napomina się ludzi, że takie praktyki nie usprawiedliwiają przed Bogiem i że w takich rzeczach nie popełnia się grzechu, jeśli się je pomija bez zgorszenia. Taka wolność w obrzędach ludzkich znana była ojcom Kościoła. Na Wschodzie bowiem obchodzi się Wielkanoc w innym czasie niż w Rzymie, a gdy z powodu tej rozbieżności Rzymianie oskarżyli Kościół Wschodni o schizmę, inni napomnieli ich, że takie zwyczaje nie muszą być wszędzie jednakie. Ireneusz mówi: Niezgodność co do postów nie rozbija jedności wiary. Także papież Grzegorz wykazuje, że taka rozbieżność nie narusza jedności Kościoła: Disinct. 12. A zaś w ks. 9 dzieła "Historia Tripartita" zebrano przykłady różnic w obrzędach i przytoczono te słowa: Intencją apostołów było nie ustanawianie dni świątecznych, lecz głoszenie dobrego współżycia ludzi ze sobą i pobożności.

XXVII. O ślubach zakonnych
To, czego się u nas naucza o ślubach zakonnych, lepiej się pojmie, gdy się przypomni, jaki był stan klasztorów i jak wiele rzeczy wbrew kanonom działo się codziennie w tychże klasztorach. W czasach Augustyna zakony były wolnymi bractwami. Później, gdy karność się rozluźniła, dodano ślubowania, żeby po jej przywróceniu była taka, jak w przemyślnie urządzonym więzieniu. Stopniowo dodawano też do ślubowań wiele innych praktyk, a więzy te, wbrew kanonom, nakładano wielu, zanim osiągnęli właściwy wiek. Wielu wstępowało na tę drogę życia przez nieświadomość, bo chociaż nie brakło im lat, to jednak nie byli zdolni ocenić swych sił. Będąc tak usidleni, zniewoleni byli pozostać, choć niektórych można było uwolnić na podstawie kanonów. A w klasztorach żeńskich działo się to częściej niż u mnichów, choć płci słabszej należała się większa wyrozumiałość. Ta surowość od dawna się nie podobała wielu dobrym ludziom, którzy widzieli, jak dziewczęta i chłopców wtrąca się do klasztorów, aby zapewnić im utrzymanie, widzieli nieszczęsne następstwa takich pomysłów, widzieli zgorszenia, jakie stąd wynikły, i jakie jarzma nakładano sumieniom. Ubolewali oni, że w tak doniosłej sprawie zupełnie się zaniedbuje i lekceważy powagę kanonów. Do tych błędów; dodano jeszcze taki pogląd na śluby zakonne, który się od dawna nie podobał tym mnichom, którzy mieli choć trochę rozsądku.

Głoszono bowiem, że ślubowania dorównują chrztowi; nauczano, że ten rodzaj życia wysługuje odpuszczenie grzechów i usprawiedliwienie przed Bogiem. Dodawano jeszcze, że w życiu zakonnym można nie tylko wysłużyć usprawiedliwienie przed Bogiem, lecz wypełniać oprócz przykazań bożych także rady ewangeliczne. Przekonywano więc ludzi, że stan zakonny jest dalece doskonalszy od chrztu, że w życiu zakonnym można wysłużyć więcej łaski niż na urzędzie publicznym, duszpasterskim i tym podobnych, które wypełniają swe powołanie według przykazań Bożych, ale bez wymyślnych form pobożności. Niczemu, co tu powiedziano, nie można zaprzeczyć, ponieważ wynika to z mnisich ksiąg.

Cóż się jeszcze działo w klasztorach? Niegdyś były szkołami, w których uczono Pisma św. i innych przedmiotów pożytecznych dla Kościoła, tam też poszukiwano duszpasterzy i biskupów; teraz rzeczy się mają całkiem inaczej i nie ma potrzeby przytaczać tu tego, co jest powszechnie znane. Niegdyś ludzie zbierali się tam dla nauki; teraz roszczą sobie, że ten rodzaj życia ustanowiony jest dla wysłużenia łaski i usprawiedliwienia, a nadto głoszą, że jest stanem doskonałym, i przekładają go nad wszystkie inne rodzaje życia ustanowione przez Boga. Przytaczamy to wszystko - bez jakiegokolwiek uprzedzenia i bez przesady - aby lepiej można pojąć naukę naszych nauczycieli w tej materii.

«« | « | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | » | »»