Kogut pieje pod ikoną

Pachnie kadzidło przywiezione przez mnichów ze świętej góry Athos, jaszczurki wygrzewają się na rozgrzanych murach a Bułgarzy zapalają świece w Baczkowskim Monasterze. I czekają na chwilę, gdy ziemia pod Kristovą Gorą rozstąpi się, a ukryte w niej drzewo krzyża objawi się w pełnej krasie.

Bociany i poświęcony drób
Po Baczkowie i Kristovej Gorze spacerujemy z o. Krzysztofem Orzadowiczem. Kapucyn przyjechał z Polski dziewięć lat temu i został tu na dobre. Pokochał ten kraj. Mieszka w Bełozem – wiosce, w której żyje sporo katolików. Po dachu szkoły podstawowej spaceruje… kilkadziesiąt bocianów. To europejska bociania wioska. Przed poranną Mszą kilkanaście staruszek ubranych na czarno i opatulonych w ciemne chusty śpiewa modlitwy. Ich głosy przypominają brzęczenie pszczół. – Kiedyś słucham, a one powtarzają tradycyjną modlitwę: Od niewoli tureckiej wybaw nas, Panie – opowiada o. Krzysztof. – Podchodzę do nich i mówię: – To chyba już nieaktualne? A one: – Zawsze może się przydać… Jedna z kobiet, widząc naszego fotoreportera, drapie się po głowie: A po co te zdjęcia? – Zrobimy przed kościołem galerię najbardziej złośliwych katoliczek w Bełozem – szelmowsko uśmiecha się o. Krzysztof. Bułgarka wybucha śmiechem. Trzy największe bułgarskie monastery Riła, Baczkowo i Trojan tętnią życiem. Co je łączy?





Bułgarska Cerkiew odradza się po latach nieprawdopodobnych represji. W liczącym ok. 7 mln ludności kraju jest ponad 6 mln prawosławnych.


Rozmodlone tłumy zapalające żółte świece pod ikonami, zapach kadzidła przywiezionego przez mnichów ze świętej góry Athos, setki jazgotliwych jaskółek przelatujących nad głowami i głośne cykanie świerszczy. Przed każdym z monasterów wiszą dwie flagi: bułgarska i Unii Europejskiej. Wyjeżdżamy z Baczkowa. Mijamy bezkresne pola słoneczników i osiołki ciągnące cygańskie wozy. Przed odrapanym blokiem pasie się koń. Kusturica nie przesadzał. Tętniące życiem, pełne tupetu barwne Bałkany sprawiają wrażenie, jakby jednocześnie były budowane i przygotowywane do rozbiórki. Żegnamy otoczone winnicami nieotynkowane domki (za skończony trzeba było płacić większe podatki). W cerkwi w pobliskim Asenowgradzie o. Jordan Georgiew szybko recytuje modlitwy. Płyną dostojne greckie psalmy, gdy nagle śpiew przerywa głośne gdakanie. Kogut w cerkwi? Tak. Jeden z parafian ocalał w wypadku samochodowym. Przyszedł podziękować Bogu. I przyniósł parafii koguta. Ojciec Jordan modli się o uświęcenie ptaka. A ludzie kłaniają się nisko i szepczą: „Gospodi pomiłuj”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |