Baszta

ks. Roman Tomaszczuk/GN Krystyna Bielejewska jest autorką kilkunastu ikon

Mówią, że witraże są jak święci, od których bije Boży blask. To prawda, ale co w takim razie powiedzieć o ikonach?

A gdyby tak zapisaną deską zastąpić kolo­rowe szkło ułożone w tajemnicę obecności Boga i Świętych Obcowania? Albo jeszcze więcej! Gdyby ta deska, pokryta liniami i barwami z tego świata, świat ten sakralizowała? Czy to możliwe?

Klub

Około roku 1500 przy Bramie Strzegomskiej w Świdnicy ufundo­wano kaplicę bramną. Dedykowa­no ją św. Barbarze. Jednonawowe gotyckie wnętrze napełniło się dymem kadzideł, śpiewem miesz­czan i szeptem łacińskich modlitw. Po 100 latach od powstania kaplica nie wytrzymała naporu nawałnicy. Zniszczona przez wichurę w 1599 r., kolejne 100 lat czekała na odbudo­wę. Reformacja nie sprzyjała trosce o miejsca kultu świętych. Niemniej w 1691 r. w kaplicy znowu słychać było katolickie teksty uwielbienia i chwały zanoszone przed tron Boga. Po kolejnym półwieczu ewan­gelicy przejęli obiekt i uczynili z niego ewangelicki kościół garni­zonowy. Najgorsze jednak dopiero nadciągało. W roku 1818 zdecydo­wano, że budynek można wyłączyć ze służby Bożej. Urządzono w nim magazyn. Potem dodatkowo, żeby zwiększyć powierzchnię użytko­wą, wnętrze podzielono na trzy kondygnacje. Dzisiaj w „Baszcie” przy ul. Zamkowej mieści się m.in. dyskoteka i klub Naczelnej Organi­zacji Technicznej.

Baszta   ks. Roman Tomaszczuk/GN Emmanuel Marianny Kulmatyckiej Intuicja

Warsztaty ikonograficzne po­trzebują przestrzeni. Uczestnicy muszą mieć nieskrępowany dostęp do swoich „desek”, i to przez kil­kanaście godzin dziennie w ciągu dwóch tygodni. – Mój Emmanuel wymaga ode mnie wiele cierpliwo­ści – mówi Marianna Kulmatycka. – Żeby oddać rysy młodego Jezu­sa, wpadam co chwilę do kościoła na Marksa – wyznaje, używając starej nazwy ulicy Kotlarskiej, przy której znajduje się kościół pw. św. Józefa, w którym trwa całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu. – Tam wpatru­ję się w Jego rysy, oczami serca rzecz jasna, a potem dopadam do mojej deski i próbuję oddać to, co zobaczyłam wewnętrznie – zdra­dza, po czym rozgląda się wokół i dodaje: – To miejsce zaczyna się zmieniać. Odkąd piszemy tu swoje ikony, te mury zaczynają odżywać – milknie, nie wyjaśniając, co ma na myśli. Pochyla się nad swoim Emmanuelem, który coraz bardziej przypomina młodego Jezusa.

Wątek, którego nie dokończyła, przemiana przestrzeni klubu NOT, jest faktem. Organizatorzy trzeciej już edycji warsztatów ikonograficznych znaleźli bardzo dobre miejsce do ich przeprowadzenia. Dawna kaplica św. Barbary doskonale rezonuje. Wybrzmiewa muzyką ikon, wzmacnia doświadczenie, które staje się udziałem piszących ikony. Po raz kolejny można się przekonać, że świętość to nie jest tylko idea. To rzeczywistość, która wyciska swoje znamię także na materii.

Baszta   ks. Roman Tomaszczuk/GN Św. Grzegorz Peradze został zamordowany w Auschwitz Modlitwa

Ostatnio wersety psalmów były recytowane w Baszcie prawie 200 lat temu. A jednak gotyckie sklepienia krzyżowo-żebrowe nie­ustannie upominają się o swoje. Przecież zostały ułożone, by dać schronienie Obecności. Strzeliste ostrołuki okien wciąż zachęcają do modlitewnego złożenia dłoni. Jednak gospodarze tego miejsca uczynili swe serca nieczułymi na kamienne wołanie murów. Pew­nie nie mieli wyjścia, skoro potrze­bują go do swoich ważnych celów. Ale goście, ludzie ikon, nie są zobligowani przyjętymi ustaleniami historii. Mogą wejść w gotycki świat z tym, co niosą w swoim sercu.

– Je­stem na warsztatach po raz drugi – mówi Krystyna Bielejewska. – Rok temu poznałam technikę. Teraz chcę iść dalej, by nie tylko ręka, ale umysł i serce podążały za znakami linii i kolorów. Tak rodzi się szept mo­dlitwy – zauważa. – Pisanie ikon jest mi potrzebne dla mojego ducho­wego rozwoju. Jestem przekonana, że tego właśnie chce dla mnie i ode mnie Bóg. On na tym etapie życia daje mi to, co najlepiej zaspokoi moje pragnienia – przekonuje, chwytając za pędzel, ale zanim dotknie nim powierzchni deski, rzuca: – Roz­mawiam z tym, kogo wizerunek piszę, a on okrywa moje serce ciszą. Potem – gdy wracam do świata – to, co najważniejsze, nabiera wyrazi­stości i pociąga, a to, co błahe i dru­gorzędne, znajduje sobie właściwe miejsce – kończy pochylona nad spojrzeniem Pantokratora.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| IKONY, KULTURA, SZTUKA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |