Zapomniani bracia Orientu

Andrzej Kerner

publikacja 01.02.2012 08:11

Wspaniała liturgia, dwa tysiące lat historii i współczesne męczeństwo.

Damaszek Archiwum ks. Jana Żelaznego/GN Damaszek
Wielki Czwartek w Kościele syrokatolickim – liturgia antiocheńska. Przy ołtarzu ks. prof. Jan Żelazny

Naukową częścią tygodnia ekumenicznego w Opolu było seminarium na temat chrześcijaństwa orientalnego, a w szczególności Kościoła syroortodoksyjnego.

W spotkaniu na Wydziale Teologicznym UO uczestniczył ks. prof. Jan Żelazny z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, specjalista patrystyki oraz pasjonat historii, teologii i kultury Kościoła na Bliskim Wschodzie.

– Chrześcijaństwo syryjskie jest znacznie starsze niż chrześcijaństwo w Polsce, jest depozytariuszem tradycji apostolskiej, a niestety przez nas, na Zachodzie, jest zupełnie niedostrzegane – podkreślił ks. Żelazny... Drogi chrześcijaństwa orientalnego z Kościołami tradycji greckiej i rzymskiej rozeszły się w V wieku, po soborach w Efezie i Chalcedonie. Jedną z przyczyn podziału były różnice kulturowe i odrębność polityczna.

– W teologii orientalnej jest wyraźna niechęć do „greckiej spekulacji”, czyli ujmowania tajemnicy Boga w kategoriach filozoficznych. Jedna z pięciu zasadniczych tez tej teologii mówi, że Bóg jest niepoznawalny. Według nich, definiowanie Boga przez takie kategorie jak np. substancja nie ma sensu – wyjaśniał ks. Żelazny.

W czasie wykładu profesor zaprezentował poglądy wielkiego uczonego i teologa syroortodoksyjnego Grzegorza Bar Hebraeusa (+1286), który był mafrianem Wschodu – drugim po patriarsze Antiochii duchownym w hierarchii tego Kościoła.

– Uważał on, że jest różnica w wyrażaniu świętych tajemnic w różnych tradycjach kościelnych, ale nie ma różnic w rozumieniu ich przez wiernych – mówił ks. J. Żelazny, uznając Bar Hebraeusa za prekursora ekumenizmu.

Warto wiedzieć, że Kościół syryjski, obecnie liczący ok. 2,5 miliona wiernych (Bliski Wschód, Indie, diaspora w Europie i Ameryce Północnej), w historii miał wielkie zasługi w głoszeniu Ewangelii – misjonarze syryjscy skutecznie ewangelizowali Indie, Arabię, Armenię, Gruzję, Etiopię, sięgając aż po Azję Środkową i Chiny.

Rozkwit chrześcijaństwa orientalnego (w tym zwłaszcza Asyryjskiego Kościoła Wschodu zwanego także nestoriańskim) w całej Azji został zakończony brutalnie przez okrutnego władcę Złotej Ordy – Tamerlana.

– Na Wschodzie nie ma prawnego obowiązku uczestnictwa we Mszy św. niedzielnej. Jest zasada: trzeba się pojawić przed Panem. Starożytne liturgie Kościołów orientalnych trwają nawet i sześć godzin. Nic więc dziwnego, że w czasie tak długiej liturgii zdarza
się przerwa na kawę. Są nastawieni bardzo ekumenicznie: jednej z wierzących, u której gościłem w Damaszku, wierzcie, było całkiem obojętne czy idzie na liturgię do Kościoła syroortodoksyjnego, maronickiego, katolickiego, do Chaldejczyków czy Armeńczyków. Szła na liturgię, kiedy pozwalał jej na to grafik prac w kuchni – opowiadał ks. Żelazny.

– To są bardzo mocno wierzący chrześcijanie. Młodzi tatuują sobie krzyżyk na dłoni czy nad sercem, a to praktycznie oznacza, że skazują się na bycie obywatelem drugiej kategorii. Kościoły Wschodu dają obecnie wielkie świadectwo wiary, posunięte aż do męczeństwa. Znam księdza z rodziny zamordowanego arcybiskupa Mosulu Paulosa Faraj Rahho. W tej rodzinie było 11 kapłanów, 10 z nich zginęło śmiercią męczeńską. Kiedyś asystował mi w liturgii diakon, który stracił rękę w wyniku bombowego zamachu na kościół – mówił ksiądz profesor.