Jonasz, wąż i jerychońskie trąby

Agata Combik

publikacja 28.01.2013 07:03

Chrześcijanie różnych wyznań szukają dróg zbliżenia. Jak się lepiej poznać, zrozumieć? Może warto w tym celu przystanąć czasem nad brzegiem alabastrowego morza w bazylice św. Elżbiety czy zajrzeć do jaskini lwów w kościele przy ul. Szewskiej.

 Morskiego stwora i proroka Jonasza można zobaczyć w bazylice św. Elżbiety w nawie bocznej, po prawej stronie głównego ołtarza Agata Combik Morskiego stwora i proroka Jonasza można zobaczyć w bazylice św. Elżbiety w nawie bocznej, po prawej stronie głównego ołtarza

Obie świątynie – dzisiejsza bazylika tuż przy wrocławskim rynku i polskokatolicka katedra św. Marii Magdaleny – przez długi czas należały do luteran. Co mówią o nich ślady pozostawione we wnętrzach starych kościołów?

Biblia w kamieniu
– Dla luteranizmu fundamentalne znaczenie ma lektura słowa Bożego, autorytet Pisma Świętego, z którego słuchania rodzi się wiara – mówi dr Piotr Oszczanowski, historyk sztuki z UWr. I wyjaśnia, że właśnie bogactwo biblijnych treści, zwłaszcza podkreślających moc wiary, odnaleźć można w takich perełkach sztuki, jak pochodząca z lat 1579–81 słynna ambona autorstwa Friedricha Grossa z katedry św. Marii Magdaleny – kościoła zwanego kolebką śląskiej reformacji.

– Charakterystyczne dla luteranizmu są, zapisane w różnych językach, wersety biblijne; wyraz głębokiego przekonania, że wiara rodzi się ze słuchania Słowa, a jednocześnie dowód wielkiej erudycji – dodaje. Nad głowami aniołów niosących kosz ambony widać Daniela w jaskini pełnej lwów, z pięknie złoconymi grzywami, Dawida stojącego przed potężnym Goliatem, Eliasza sprowadzającego z nieba ognisty deszcz, Izraelitów z Arką Przymierza, dmących w trąby u bram Jerycha – a wszystko to głosi potęgę wiary, która burzy miasta, zwycięża wrogów, ocala od śmierci.

Podobne przesłanie płynie choćby ze wspaniałego dzieła autorstwa niderlandzkiego rzeźbiarza Gerharda Hendrika – epitafium wykonanego w kościele św. Elżbiety na zamówienie wdowy po zmarłym w 1577 r. rajcy Casparze von Hesseler auf Waldau. Na alabastrowych płytach G. Hendrik „wyczarował” rajski ogród z misternymi gałązkami, listkami i owocami, a poniżej… morskiego potwora, który „wypluwa” proroka Jonasza. Ukazał także historię węża miedzianego, na którego wystarczyło spojrzeć, by ocaleć po ukąszeniu przez jadowite gady.

– To dzięki wierze Jonasz wyszedł cało z tak trudnej sytuacji. Jego historia jest swoistą zapowiedzią zmartwychwstania, nadziei życia wiecznego – wyjaśnia dr Oszczanowski. – Całe epitafium wyraża prawdę, że mimo dziedzictwa grzechu pierworodnego i my możemy dostąpić zbawienia – dzięki krzyżowej ofierze Chrystusa, przez wiarę, jak ci, co z wiarą patrzyli na miedzianego węża umieszczonego na palu.

Czytaj, słuchaj, wierz
Wyeksponowane ambony, z których głosi się słowo Boże, są bardzo charakterystyczne dla ewangelików. Przykładem jest także dzisiejszy kościół św. Augustyna (kiedyś św. Jana), z piękną amboną Theodora von Gosena.

– W świątyni luterańskiej znajduje się zawsze jeden ołtarz. Chrzcielnica, jeśli jest, to z reguły blisko niego – mówi historyk sztuki. Tłumaczy, że obecność charakterystycznych galerii, empor, wynikała z powodów praktycznych, chęci zyskania dodatkowego miejsca, ale nie tylko. Służyły one także powszechnej dostępności, słyszalności tego, co najważniejsze: czytanego Pisma Świętego, a także kazania.

Jeśli chodzi o ołtarz, Marcin Luter uważał, że odpowiednia do umieszczenia w nim jest scena Ostatniej Wieczerzy. Taki obraz – prawdopodobnie autorstwa M. L. Willmanna – znajdował się kiedyś w bazylice św. Elżbiety. To ona określana była „katedrą luterańskiego Śląska”. Dziś społeczność ewangelicko-luterańska we Wrocławiu korzysta z kościoła pw. Opatrzności Bożej przy ul. Kazimierza Wielkiego, kościoła św. Krzysztofa (róg ul. K. Wielkiego i Wierzbowej) oraz, jako współużytkownik, z dawnego kościoła im. Gustawa Adolfa na Sępolnie, po wojnie zmienionego w kino.

We Wrocławiu – gdzie znalazły posłuch poglądy nie tyle Lutra, co jego przyjaciela Filipa Melanchtona – do luteran należał także dawny kościół bernardynów, dziś będący częścią Muzeum Architektury, a także kościół św. Barbary – obecnie prawosławna cerkiew.

– Świątynia Opatrzności Bożej reprezentuje właściwie inny nurt związany z reformacją – współwyznawców Jana Kalwina. Zgodnie z jego postulatami kościół jest niemal pusty – mówi dr Piotr Oszczanowski. – Marcin Luter nieco inaczej podchodził do sztuki. Co prawda jego domeną była przede wszystkim muzyka – sam grał, pisał muzykę, chętnie jej słuchał, a wobec sztuk wizualnych zachowywał większą powściągliwość – ale cenił sobie bardzo przedstawienia historii biblijnych jako mające znaczenie edukacyjne. Z jego ust padło stwierdzenie, że gdyby mógł, ozdobiłby nimi nawet fasady domów mieszkalnych. Współpracował z Lucasem Cranachem (twórcą słynnej ostatnio „Madonny pod jodłami” – przyp. A.C.), czego efektem były wspaniałe grafiki biblijne.

Czytaj, słuchaj, wierz – zdają się mówić postacie zaludniające ewangelickie ambony czy epitafia. Może w obecnym Roku Wiary warto uważniej się nad nimi pochylić...