Na ratunek

Jerzy Szygiel

GN 51/2013 |

publikacja 19.12.2013 00:15

Po rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w Republice Środkowoafrykańskiej wylądowały wojska francuskie, by powstrzymać terror muzułmańskich bojówek. Chrześcijanie odetchnęli, ale do pokoju jeszcze daleko.

Czy Francuzom uda się powstrzymać terror bojówek? DENNIEL MELANIE /epa/pap Czy Francuzom uda się powstrzymać terror bojówek?

Strzelają do każdego, kto znajdzie się na ulicy. Ponad 5 tys. osób schroniło się na terenie parafii. Nie mamy już nic, by ich nakarmić. Ich domy splądrowano, płaczą po zabitych. Dzieci płakały, przybywając do kościoła. Śpiewamy pieśni, modlimy się razem, by się uspokoić. Tak źle jeszcze nie było. Cały kraj jest sterroryzowany. Módlcie się za nas – relacja o. Aniceta Assingambi z katolickiej parafii św. Karola Lwangi w północnej części stolicy, odebrana przez Caritas Internationalis w sąsiednim Kamerunie, nie była jedyna. 5 grudnia z Bangi w Republice Środkowoafrykańskiej docierały podobne wieści. Ojciec Federico Trinchero z misji karmelitów: „W kościele mamy ok. 350 osób i jeszcze 2 tys. na dziedzińcu między kościołem a refektarzem i w budynkach klasztornych. Kobiety, dzieci, starcy. Niektórzy są chorzy z powodu ciągle padającego deszczu. Próbujemy każdemu dać coś do jedzenia, ale słychać strzały, nie da się wyjść na zewnątrz, by zrobić zakupy, a ogród i kurnik są już puste. (…) Kobiety robią posiłki z tego, co zostało. Organizujemy obóz uchodźców. Sprzątamy teren z dziećmi. Mężczyźni pomogli zbudować toalety i dostęp do wody. Dziękujemy wszystkim, którzy modlą się za nas”. Tego dnia w 15 parafiach Bangi przebywało ogółem ok. 35 tys. osób.

Dzień wcześniej w Rzymie odbyło się międzynarodowe spotkanie Caritas w sprawie dramatycznej sytuacji humanitarnej w Republice Środkowoafrykańskiej. Watykańska dyplomacja była już pewna, że przewidziane na 5 grudnia głosowanie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ na temat interwencji w tym kraju umożliwi dostarczenie pomocy. Rzym już od kwietnia informował państwa Rady o bezprawiu, masowych rabunkach i masakrach w tym kraju. Głosowanie było jednomyślne i wieczorem na lotnisku M’Poko pod Bangi lądowały pierwsze wojskowe transportowce z Francji i Konga. Lotnisko zostało zaatakowane. Był tam wtedy Juan José Aguirre Muñoz, biskup Bangassou (na wschodzie kraju), który próbował wrócić do swojej diecezji. „To był apokaliptyczny dzień. Rozległy się strzały z broni lekkiej i ciężkiej. Uratowała mnie katolicka rodzina z niedalekiej dzielnicy, przyjęli mnie, zostałem u nich 8 godzin. Kiedy atak został odparty, przyjechał po mnie abp Dieudonné Nzapalainga (przewodniczący środkowoafrykańskiego episkopatu) z żołnierzami MISCA (afrykańskiej misji pokojowej), zabrali mnie do arcybiskupstwa. Jechaliśmy ulicami, na których leżały zwłoki”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.