Konstytucyjne prawa wierzących

ks. Tomasz Jaklewicz

GN 36/2014 |

publikacja 04.09.2014 00:15

„My, Naród Polski, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary…”. Konstytucja RP gwarantuje wierzącym prawo obecności w życiu publicznym i prawo kształtowania oblicza Polski.

Konstytucyjne prawa wierzących henryk przondziono /foto gość

Michał Królikowski, (były już -14 X) wiceminister sprawiedliwości, zwrócił uwagę na swoiste kuriozum w polskiej debacie publicznej. Tytuł jego artykułu trafia w sedno – „Wilki ostrzegają przed owcami” („Rzeczpospolita” z 15 lipca 2014). Nagonce na prof. Chazana i jego usunięciu z funkcji dyrektora szpitala za sprzeciw sumienia wobec aborcji wtórował propagandowy chór bijący na alarm, że oto Kościół zagraża „świętej” świeckości państwa i dąży do wprowadzenia religijnego terroru. Pojawiły się nawet nawoływania do zerwania konkordatu przedstawianego wręcz jako zniewolenie Polski przez katolicyzm. Minister Królikowski zwrócił merytoryczną uwagę, że Konstytucja RP nie zawiera wizji tak agresywnie świeckiego państwa. Przeciwnie, konstytucyjny system wartości opiera się na zasadach personalizmu i szacunku dla „chrześcijańskiego dziedzictwa Narodu i ogólnoludzkich wartości”. To odwołanie się do treści konstytucji wywołało falę krytyki, którą wycelowano tym razem w samego Królikowskiego. Zamiast rozmowy o wartościach w polityce i w życiu publicznym pojawiły się wzburzone głosy: jak urzędnik państwowy śmie kwestionować świeckość państwa! No cóż, kiedy brakuje racji, pozostaje oburzenie.

Naród jest suwerenem

Idąc za myślą min. Królikowskiego, sięgnijmy do tekstu ustawy zasadniczej i zapytajmy o to, jakie etyczne priorytety są w niej zapisane. Konstytucja jako najważniejszy akt prawny państwa jest wszak punktem odniesienia dla innych praw, a także wyrazem pewnego konsensusu społecznego odnośnie do podstawowych wartości, do kształtu życia politycznego i społecznego. Z pewnością nie jest to zapis idealny. Nie ma idealnego prawa, zawsze można i trzeba szukać prawa bardziej sprawiedliwego. Ale Konstytucja RP, owoc przemian roku 1989, stanowi obowiązujące prawo i nie można jej pomijać w debacie publicznej.

Preambuła Konstytucji z 1997 roku wskazuje na etyczny fundament praw stanowionych w Polsce. „My, Naród Polski…” – ten patetyczny zwrot nawiązuje do słynnego zdania otwierającego amerykańską konstytucję „We, the people” (My, naród). Lech Wałęsa, przemawiając w Kongresie USA, od tych właśnie słów zaczął swoje słynne przemówienie w 1989 r., wywołując burzę oklasków. Preambuła zwraca uwagę, że to wspólnota narodowa jest podmiotem stanowiącym konstytucję, jest suwerenem. Naród jest zbiorowością, w której panuje różnorodność poglądów, ścierają się wizje świata, ojczyny, polityki, istnieją wielorakie podziały. To normalne. Konstytucja jest wyrazem pewnej podstawowej jedności Polaków ponad tymi różnicami. Jednoczy nas dobro, jakim jest polskie państwo. Preambuła wymienia konkretnie tylko jedno społeczne zróżnicowanie, a mianowicie podział na ludzi wierzących i niewierzących, jakby przewidując możliwe napięcia. Podkreśla, że i jedni, i drudzy mają te same prawa, te same obowiązki wobec ojczyzny. „My, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski…”. To słowa z preambuły.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.