Mała wioska w wielkiej grze

Andrzej Grajewski

GN 02/2016 |

publikacja 07.01.2016 00:15

Ukraina od roku nie tylko odpiera rosyjską agresję na Wschodzie, ale musi stawić czoła także wyrafinowanej wojnie propagandowej. Ważną w niej rolę odgrywają oskarżenia o łamanie praw ukraińskich prawosławnych. Dlatego konflikt w małej wiosce zamienił się w międzynarodową aferę.

Patriarcha Cyryl i Władimir Putin razem występują w obronie dyskryminowanego ich zdaniem Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego, wiernego Patriarchatowi Moskiewskiemu MIKHAIL KLIMENTIEV /RIA NOVOSTI/KREMLIN POOL/epa/pap Patriarcha Cyryl i Władimir Putin razem występują w obronie dyskryminowanego ich zdaniem Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego, wiernego Patriarchatowi Moskiewskiemu

Wydarzenia na Majdanie, a później rosyjska aneksja Krymu oraz wojna na Ukrainie Wschodniej odbiły się także na życiu religijnym Ukrainy. Zaostrzyły i tak napięte stosunki wewnątrz ukraińskiego prawosławia, podzielonego na trzy Kościoły: największy i jedyny kanoniczny Kościół prawosławny na Ukrainie (choć autonomiczny, stanowi część Patriarchatu Moskiewskiego), Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Kijowskiego oraz Ukraiński Autokefaliczny Kościół Prawosławny. Świadomość zagrożenia suwerenności oraz integralności terytorialnej państwa spowodowała, że wszystkie wspólnoty chrześcijańskie na Ukrainie musiały w swej codziennej działalności uwzględnić nowe wyzwania. Odpowiedziały, m.in. tworząc w skali masowej ochotniczy ruch kapelański, organizując zbiórki i pomoc na rzecz uchodźców czy wspierając armię i oddziały ochotnicze, walczące z separatystami na wschodzie.

W szczególnie trudnej sytuacji znalazł się Kościół prawosławny stanowiący kanoniczną część Patriarchatu Moskiewskiego. Jest on silny zwłaszcza na Wschodzie Ukrainy, gdzie przeważa ludność rosyjskojęzyczna. Część jego wiernych wsparła bunt przeciwko Kijowowi, zaciągając się w szeregi tzw. pospolitego ruszenia Donieckiej Republiki Ludowej. Za nimi poszła pewna grupa kapłanów, spiesząc z posługą religijną do oddziałów separatystów, a także wspierając agitację antyukraińską. Znacznie ostrożniejsza była tam hierarchia. Biskupi z Doniecka i Ługańska unikali politycznych deklaracji, apelując jedynie o zaprzestanie działań zbrojnych. Musieli także pamiętać, że prawosławne diecezje położone na Krymie znalazły się w obrębie Federacji Rosyjskiej. Po aneksji pojawiły się głosy, aby przestały być częścią Kościoła ukraińskiego, a zostały przerejestrowane jako wspólnoty rosyjskiego prawosławia. Do tego dochodziły czystki religijne dokonywane przez separatystów na wschodzie, gdzie w ramach walki z podmiotami deklarującymi lojalność wobec Ukrainy usunięto z Donbasu większość parafii i duchownych prawosławnych Patriarchatu Kijowskiego, a także księży katolickich obu obrządków. Wszystko to spowodowało, że spory między różnymi odłamami ukraińskiego prawosławia stały się jednym z punktów zapalnych na Ukrainie.

Spór o świątynie

Szczególnej wagi w tym kontekście nabierały spory o świątynie między prawosławnymi uznającymi zwierzchność Patriarchatu Moskiewskiego a skupionymi w Patriarchacie Kijowskim. Najczęściej do zatargów dochodziło w miejscowościach, gdzie większość parafian zapragnęła przystąpić do Patriachatu Kijowskiego. Nie były to jednak decyzje jednomyślne. Jeśli na przejście decydował się także miejscowy kapłan, nie było problemów. Jeśli pozostał wierny starej hierarchii, często dochodziło do sporów, a czasem siłowego przejmowania budynków. Według szacunków Patriarchatu Moskiewskiego w ciągu ostatniego roku wierni Patriarchatu Kijowskiego przejęli ponad sto cerkwi na terenie Ukrainy. Najbardziej ostrą formę przybrał konflikt w parafii w miejscowości Pticza niedaleko Równego na Wołyniu.

Miejscowa świątynia pw. Zaśnięcia NMP jest od połowy grudnia 2015 r. okupowana przez parafian, protestujących przeciwko próbie zabrania im świątyni należącej do Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego i przekazania go wiernym z Patriarchatu Kijowskiego. Konflikt trwa już blisko rok, kiedy 400 wiernych z tej parafii wyraziło gotowość przejścia do Patriarchatu Kijowskiego. Blisko 200 osób było temu przeciwnych. Sytuacja zaostrzyła się, kiedy na początku grudnia ub. roku ukraiński sąd potwierdził, że świątynia jest własnością Patriarchatu Moskiewskiego. Wówczas do konfliktu przyłączyli się bojownicy z Prawego Sektora. Wierni drugiej strony zostali przez nich zaatakowani gazem pieprzowym, koktajlami Mołotowa i pobici przez agresywny tłum. Miejscowa milicja nie interweniowała.

W obronie swych wiernych wystąpił Patriarchat Moskiewski, domagając się od władz ukraińskich respektowania wyroków sądowych i ochrony prawowitych właścicieli świątyni. List z prośbą o interwencję do prezydenta Petra Poroszenki wystosował prawosławny biskup diecezji rówieńskiej Bartłomiej (Waszczuk). On także poprowadził procesję przed siedzibę władz obwodowych w Równem. Jej uczestnicy domagali się, aby władze przywróciły porządek oraz obroniły prawowitych właścicieli świątyni w Pticzach. Metropolita kijowski Onufry (Berezowski) z Patriarchatu Moskiewskiego zarzucił przeciwnikom zorganizowaną akcję propagandową, oczerniającą jego Kościół i wywołującą w społeczeństwie napięcia, które przekładają się później na akty przemocy wobec jego wiernych. Zaapelował do własnego duchowieństwa, aby swym zachowaniem i wypowiedziami nie dawało pretekstu do różnych interpretacji czy oszczerczych kampanii. To wyraźny sygnał, że chce uspokoić atmosferę, aby nie dochodziło do aktów samowolnego przejmowania świątyń oraz eskalacji napięcia.

W chwili gdy Ukraina znajduje się w trudnej sytuacji, a walki na wschodzie mogą wybuchnąć z nową siłą, jakiekolwiek oskarżenia o kolaborację z Rosją mogą być dla tej wspólnoty religijnej zabójcze. Metropolita kijowski zapewne pamięta, jak negatywnie został oceniony przez społeczeństwo jego gest w parlamencie w maju ub. roku, kiedy razem z innymi biskupami z tego Kościoła nie wstał podczas odczytywania przez prezydenta Petra Poroszenkę listy ukraińskich żołnierzy nagrodzonych pośmiertnie za udział w walkach w Donbasie. Wie, że wielu z jego kapłanów jest ukraińskimi patriotami, a przed wsparciem Patriarchatu Kijowskiego powstrzymuje ich jedynie nieuregulowany status kanoniczny tej wspólnoty.

Głos zabiera Moskwa

Podobne konflikty od dawna były wykorzystywane przez rosyjską propagandę, starającą się przedstawić obalenie prezydenta Wiktora Janukowycza jako zamach stanu przeprowadzony przez ukraińskich nacjonalistów, wspieranych przez zachodnie wywiady. Kijowska junta, jak określa nowe rządy prokremlowska propaganda, systematycznie łamie prawa człowieka wszystkich grup społecznych będących w opozycji do nowego reżimu. W tej propagandzie kwestie religijne zawsze odgrywały ważną rolę i zarówno rosyjska administracja państwowa, jak i służby Patriarchatu Moskiewskiego nagłaśniały każdy przypadek świadczący, ich zdaniem, o dyskryminacji prawosławnych należących do Kościoła będącego częścią Patriarchatu Moskiewskiego. Jednak w sprawie konfliktu w Pticzach reakcja Moskwy była wyjątkowa. Nie ograniczono się jedynie do relacji medialnych czy wystąpień rzeczników, ale podjęte zostały skoordynowane działania mające na celu podważanie zaufania do ukraińskiego państwa.

W końcu grudnia rosyjska dyplomacja wystąpiła z oficjalną notą, aby sytuację w Pticzach, jako przykład naruszenia praw człowieka, zbadała specjalna misja Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Ma ona wprawdzie mandat do badania takich przypadków, ale w stosunku do ogarniętych walkami terenów Donbasu. OBWE jest nawet sygnatariuszem drugiego porozumienia mińskiego zawartego w lutym ub. roku, które przyniosło kruchy rozejm na wschodzie. Nikt jednak wówczas nie mówił o działaniach OBWE na terenach, gdzie nie toczą się walki. Rosyjski wniosek dotyczący sytuacji na Wołyniu to w istocie próba zakwestionowania suwerenności władzy ukraińskiej i podważenia jej zdolności do przestrzegania porządku prawnego na terenie całego państwa. Można to traktować jako część zabiegów mających osłabić pozycję Ukrainy przed kolejną turą negocjacji poświęconych wypracowaniu rozwiązań na wschodzie.

Ofensywa dyplomatyczna otrzymała wsparcie zarówno ze strony rosyjskiej władzy świeckiej, jak i kościelnej. O konflikcie w małej wiosce wołyńskiej publicznie zaczęli mówić prezydent Putin i patriarcha Cyryl. 25 grudnia ub. roku na posiedzeniu prezydenckiej Rady ds. Kultury Putin potępił dyskryminację wiernych należących do Patriarchatu Moskiewskiego na Ukrainie. Natomiast patriarcha Cyryl wypowiedział się o konflikcie podczas wywiadu dla kanału informacyjnego Rosja 24. W jego opinii Ukraiński Kościół Prawosławny, uznający zwierzchność Patriarchatu Moskiewskiego, jest najważniejszą siłą religijną na Ukrainie, jednoczącą prawosławnych w całym kraju. Rozbijanie tej wspólnoty przez Patriarchat Kijowski za przyzwoleniem władz państwowych, zdaniem patriarchy, prowadzi do wzrostu napięcia i wzajemnej agresji pomiędzy odłamami prawosławia na Ukrainie. Jego zdaniem po Majdanie na Ukrainie nastąpiło przejęcie dziesiątek świątyń przez wiernych Patriarchatu Kijowskiego.

Wszystkie te wydarzenia pokazują, jak w trudnej i skomplikowanej sytuacji jest Ukraina, nadal przeżywająca głęboki kryzys ekonomiczny, blisko 50-procentową inflację i brak jakichkolwiek reform społecznych, zapowiadanych po „rewolucji godności”. Jeśli do ukraińskiej beczki prochu, pełnej nierozwiązanych problemów socjalnych i ustrojowych oraz wojny na wschodzie, dorzucone zostaną elementy wojny religijnej, nastąpi wybuch, nad którym Kijów może nie zapanować.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.