Od słów do czynów

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 20.01.2016 23:35

W Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan warto przypomnieć dokument: "Kościół płocki w trosce o dialog ekumeniczny i międzyreligijny" 43. synodu diecezjalnego.

Wieczerni - prawosławnym nieszporom w płockiej cerkwi przewodniczy ks. protojerej Eliasz Tarasiewicz ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość Wieczerni - prawosławnym nieszporom w płockiej cerkwi przewodniczy ks. protojerej Eliasz Tarasiewicz

To nie "dodatek" czy uzupełnienie tradycyjnego działania Kościoła. Ekumenia należy w sposób organiczny do całości jego życia i działania - czytamy w dokumencie synodalnym, który został przyjęty na drugiej sesji plenarnej synodu. "Nawet jeśli na terenie naszej diecezji żyje niewiele sióstr i braci z innych Kościołów, to chcemy pamiętać, że ekumenia nie zależy od liczb czy statystyk, ale jest stałym wymiarem życia kościelnego i naszej duchowości" - czytamy.

To nie tylko wyzwanie dla teologów i hierarchii poszczególnych Kościołów, bo ekumenia dotyka konkretnych postaw i wymiarów życia codziennego. "Celem ruchu ekumenicznego jest pełna i widzialna jedność Kościoła, tj. komunia eklezjalna w jednej wierze, z tymi samymi sakramentami i wzajemnie uznanymi urzędami. W zwyczajnym, codziennym życiu ekumenia polega na: przezwyciężaniu podziałów i murów, które wyrosły między chrześcijanami; budzeniu szacunku dla sióstr i braci z innych Kościołów oraz dla ich wysiłków zmierzających do ocalenia i rozwoju istotnych wartości chrześcijańskich; na ożywionym Bożym miłosierdziem szukaniu prawdy; kształtowaniu wspólnoty modlitewnej z siostrami i braćmi z innych Kościołów i wspólnot; budzeniu zaufania i usuwaniu uprzedzeń i lęków; na przezwyciężaniu konfesjonalizmu, uparcie obstającego przy eksponowaniu tego, co dzieli, oraz traktowaniu elementów nieistotnych jako wartości podstawowych; na otwarciu na szeroką współpracę w krzewieniu kultury życia, prostoty i odpowiedzialności, w rozwijaniu dzieł charytatywnych, w mówieniu jednym głosem w sprawach społecznych; wreszcie, na cierpliwym budzeniu nadziei, że widzialna jedność Kościoła kiedyś nastąpi".

Z dokumentu synodalnego dowiadujemy się o innych Kościołach i wspólnotach kościelnych, istniejących na terenie diecezji: "Na terytorium, który obejmuje swym zasięgiem diecezja płocka, istnieją parafie: prawosławne – w Płocku i w Stanisławowie (tu również znajduje się Prawosławny Dom Opieki "Betania"), ewangelickie – w Płocku, Rypinie i Płońsku, oraz mariawickie (Kościoła Starokatolickiego Mariawitów, denominacja płocka). W Płocku mają siedzibę władze naczelne tego ostatniego Kościoła oraz żyje i działa niewielka wspólnota parafialna. Parafie mariawickie istnieją w: Pepłowie, Radzyminku i Raszewie. Spotykamy także zbory zielonoświątkowe (Kościół Boży w Chrystusie – Glinojeck, Kościół Chrześcijan Wiary Ewangelicznej w Nasielsku, Zbór "Arka" w Rypinie), zbory ewangelikalne (Zbór Kościoła Chrystusowego w Sierpcu, Społeczność Chrześcijańska w Płocku i Ciechanowie, Zbór Kościoła Wolnych Chrześcijan w Mławie, Kościół Chrześcijański w Mławie itp.). Na terenie diecezji żyją pojedynczy adwentyści dnia siódmego i baptyści".

Warto również poznać genezę płockiej ekumenii: "Na relacjach z prawosławnymi i ewangelikami w Diecezji Płockiej długie lata ciążyła pamięć zaborów i okupacji. Stosunki z mariawityzmem, który narodził się na przełomie XIX i XX wieku właśnie w Płocku i już po kilkunastu latach od tzw. objawień Mateczki (1893) przybrał postać dużego ruchu religijno-społecznego, miały charakter konfrontacji, wyrażającej się w konfliktach zbrojnych, pomówieniach i inwektywach. Do zmiany tego stanu rzeczy znacznie przyczynił się ks. Wacław Jezusek (1896-1982), rektor WSD, który porzuciwszy swoją wcześniejszą postawę antymariawicką, w latach 1962-1975 często spotykał się z ks. Janosem M. Gracjanem Simonem, ojcem duchownym seminarium mariawickiego w Płocku i administratorem "Mariawity”" Nawiązywał także w tej kwestii kontakty ze Stolicą Apostolską.

Bardzo dobre relacje z mariawitami miał w latach siedemdziesiątych XX wie- ku przedwcześnie zmarły ks. Ryszard Miłoński. Później na polu ekumenii działał ks. Andrzej Świderski, a rozmowy na temat chrztu w obu wspólnotach mariawickich prowadzili profesorowie Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku – ks. Jerzy Skotnicki i ks. Czesław Rychlicki. Ks. Rychlicki był także pierwszym wykładowcą przedmiotu ekumenizm w Seminarium.

Znaczący wkład w rozwój dalszych kontaktów ekumenicznych miał płocki Klub Inteligencji Katolickiej z jego asystentem ks. Ireneuszem Mroczkowskim. W ramach organizowanych przez tę wspólnotę pierwszych Tygodni Kultury Chrześcijańskiej odbywały się kilkakrotnie spotkanie z duchownymi mariawickimi. W 1987 roku w WSD miało miejsce nabożeństwo ekumeniczne w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan z udziałem duchownego mariawickiego. Na zakończenie Tygodnia 1990 roku została odprawiona Eucharystia w kościele świętojańskim, podczas której po raz pierwszy na Mszy katolickiej w Płocku homilię wygłosił kapłan mariawicki. Od 1991 roku płocki Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan zazwyczaj rozpoczyna się w rzymskokatolickim kościele pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela, a kończy w mariawickiej Świątyni Miłości i Miłosierdzia.

Stacjami tej modlitwy są co roku także cerkiew prawosławna i świątynia ewangelicka, a współprzewodniczą jej biskupi katoliccy i mariawiccy oraz proboszcz prawosławny i pastor ewangelicki. Po modlitwach odbywają się agapy, w których uczestniczą przedstawiciele wszystkich wspólnot chrześcijańskich Płocka oraz zaproszeni goście".

Jak zwraca się uwagę w dokumencie, w działaniach ekumenicznych dzisiaj zwraca się uwagę na "ekumenizm praktyczny, duchowy, instytucjonalny i doktrynalny". Szeroko jest opisana historia i doktryna Kościoła Starokatolickiego Mariawitów, problem działalności i ekspansji Świadków Jehowy, a także dialog z wyznawcami judaizmu oraz z islamem i buddyzmem.

Cenna jest przestroga, którą znajdujemy w dokumencie synodalnym, aby nie traktować lekceważąco "troski o jedność Kościoła, a także dialogu ekumenicznego i międzyreligijnego, jako spraw niepotrzebnych i zbędnych. Synod wzywa wszystkich duszpasterzy, osoby konsekrowane i świeckich do wzmożenia modlitwy ekumenicznej i wychowywania dzieci i młodzieży w postawie dialogu, a nie niechęci i konfrontacji. Wszystko, co niszczy jedność Kościoła diecezjalnego, parafii i mniejszych wspólnot; co nie przyczynia się do dialogu z siostrami i braćmi z innych Kościołów; co odsuwa od wiary ludzi niewierzących i poszukujących, a więc: nieposłuszeństwo, wywyższanie się, oszczerstwa, plotki, posądzenia, prozelityzm, niezdrowa rywalizacja i zazdrość, powinny być odrzucane i eliminowane z życia Kościoła" - czytamy w dokumencie.

Czytamy dalej o potrzebie formacji ekumenicznej: "Synod zachęca księży i katechetów, aby podczas homilii i konferencji, a szczególnie w trakcie katechez, więcej miejsca poświęcać innym obrządkom w obrębie Kościoła katolickiego, a także innym Kościołom i wspólnotom chrześcijańskim, ich nauce, liturgii i tradycjom".

"Należy budzić wrażliwość w opiniach i wypowiedziach o innych Kościołach i Wspólnotach (kończą się, nie mają żadnych ważnych sakramentów itp.). Powinniśmy dostrzegać i uczyć dostrzegać w wyznawcach innych Kościołów i Wspólnot Braci i Siostry chrześcijan. Duchowieństwu i świeckim należy okazywać szacunek właściwy uczniom Chrystusa. Dlatego też duchownych prawosławnych, ewangelickich czy mariawickich należy tytułować podobnie jak duchownych własnego Kościoła: Proszę księdza biskupa..., księdza proboszcza...".

"W diecezji, w której wyrósł ruch mariawicki, należy wyzbywać się uprzedzeń minionych lat, zwłaszcza patrzenia na mariawitów wyłącznie przez pryzmat bolesnych wydarzeń z lat 1922-1935, a także podejmować rachunek sumienia i dzieło oczyszczenia pamięci. Nie powinniśmy zapominać o niewątpliwej żarliwości początków tego ruchu – obok elementów budzących poważne wątpliwości natury doktrynalnej i dotyczących sfery posłuszeństwa, mariawitów wyróżniała prostota życia i solidarność z ludem. Po ciemnym i trudnym okresie reform arcybiskupa Kowalskiego sami mariawici starali się przeprowadzić dzieło odnowy i reformy" - czytamy w kolejnych punktach dokumentu.

Z praktycznych wskazań ekumenicznych, zawartych w dokumencie, warto wspomnieć, że członkowie Kościoła Starokatolickiego Mariawitów mogą być świadkami (nie: chrzestnymi) podczas udzielania Chrztu (KPK, kan. 874 § 2; Dyrektorium Ekumeniczne, 98a) i zawierania sakramentu małżeństwa (Dyrektorium Ekumeniczne, 136) w Kościele Rzymskokatolickim. Jest to przewidziane przez prawo i stanowi już dzisiaj znak zmierzania ku pełnej jedności. Katoliccy szafarze udzielają godziwie sakramentów tylko wiernym katolikom, którzy też godziwie przyjmują je tylko od katolickich szafarzy, z zachowaniem przepisów §§ 2, 3 i 4 niniejszego kanonu, jak również kan. 861 § 2 KPK.

Ilekroć domaga się tego konieczność lub zaleca prawdziwy pożytek duchowy i jeśli nie zachodzi niebezpieczeństwo błędu lub indyferentyzmu, wolno wiernym, dla których fizycznie lub moralnie jest niemożliwe udanie się do szafarza katolickiego, przyjąć sakramenty pokuty, Eucharystii i namaszczenia chorych od szafarzy niekatolickich tego Kościoła, w którym są ważne wymienione sakramenty.

Szafarze katoliccy godziwie udzielają sakramentów pokuty, Eucharystii i namaszczenia chorych członkom Kościołów wschodnich nie mających pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim, gdy sami o nie proszą i są odpowiednio przygotowani. Odnosi się to także do członków innych Kościołów, które według oceny Stolicy Apostolskiej, gdy idzie o sakramenty, są w takiej samej sytuacji, jak wspomniane Kościoły wschodnie.

Jeśli istnieje niebezpieczeństwo śmierci albo przynagla inna poważna konieczność, uznana przez biskupa diecezjalnego lub Konferencję Episkopatu, szafarze katoliccy mogą godziwie udzielać wymienionych sakramentów także pozostałym chrześcijanom, niemającym pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim, którzy nie mogą się udać do szafarza swojej wspólnoty i sami o nie proszą, jeśli odnośnie do tych sakramentów wyrażają wiarę katolicką i do ich przyjęcia są odpowiednio przygotowani".

"Nie ma podstaw do tego, aby nie uznawać sukcesji apostolskiej w Kościele Starokatolickim Mariawitów. Mariawici płoccy podchodzili zawsze z powagą do tego zagadnienia, dbali o sukcesję, nie udzielali pochopnie święceń. Wchodząc więc do świątyni mariawickiej, w której zazwyczaj jest wystawiony Najświętszy Sakrament, należy oddać mu cześć przez przyklęknięcie. Podobnie czynimy, nawiedzając cerkiew prawosławną, gdzie w darochranitielnicy, za ikonostasem, przechowuje się Ciało i Krew Pańską, przeznaczone do zanoszenia chorym".

"Nie ma jednak, ze względu na niejasności, których nie udało się dotąd rozwiązać, interkomunii pomiędzy Kościołem Rzymskokatolickim i Kościołem Starokatolickim Mariawitów. Katolik nie może więc bez bardzo ważnej przyczyny (zob. KPK, kan. 844 § 2) przyjmować Komunii Świętej z rąk szafarza mariawickiego, a szafarz katolicki nie może poza przypadkiem „niebezpieczeństwa śmierci albo innej poważnej konieczności” (KPK, kan. 844 § 4) udzielać mariawicie Komunii Świętej. Obowiązujące Dyrektorium w sprawie zasad i norm dotyczących ekumenizmu (1993) stwierdza na ten temat: [...] zaleca się usilnie, by biskup diecezji, uwzględniając normy, które mogły być już podane w tej dziedzinie przez Konferencję Episkopatu lub przez Synody Kościołów wschodnich, dał wskazania ogólne, pozwalające ocenić sytuację w przypadku wielkiej i naglącej konieczności oraz zweryfikować [inne] warunki. Zgodnie z prawem kanonicznym, te ogólne wskazania powinny być ustalone po konsultacji z kompetentną władzą, przynajmniej lokalną, innego Kościoła lub zainteresowanej Wspólnoty eklezjalnej (131). Synod zwraca się do Konferencji Episkopatu Polski z prośbą o danie tych zaleceń i określenie warunków, jeśli chodzi o Kościół Starokatolicki Mariawitów, w porozumieniu z jego władzami".

Wśród zaleceń synodu, warto wskazać na następujące: "Szczególnym obowiązkiem duchownych i świeckich jest podejmowanie działań na rzecz ekumenizmu duchowego i praktycznego. Polegają one na organizowaniu spotkań modlitewno-formacyjnych biskupów, księży i wiernych z obydwu stron; zapraszaniu braci i sióstr z innych kościołów na nabożeństwa, sesje i spotkania; niesieniu pomocy w sytuacjach trudnych całych wspólnot czy konkretnych osób".

Dokument odnosi się również do wątpliwego charakteru chrztu udzielanego w Kościele Katolickim Mariawitów (odłamu felicjanowskiego) oraz do wyzwań duszpasterskich związanych z działalnością świadków Jehowy. Tu warto przytoczyć następujący fragment: "Z badań socjologicznych i zwykłej obserwacji wynika, że działalność Związku Wyznania Świadków Jehowy staje się w coraz większej liczbie naszych parafii wyzwaniem duszpasterskim. Wyzwanie to powinno stać się jednym z bodźców do włączenia się w dzieło nowej ewangelizacji. Należy przy tym rozróżniać między doktryną świadków Jehowy a osobami, które ją wyznają. Osoby te trzeba poważać i szanować ich ludzką godność. Wyrazem tego jest także używanie odpowiedniego słownictwa. Nie mówi się: jehowi, świadkowie jehowi, osoby wyznania jehowego, lecz świadkowie Jehowy lub jehowici. Zachowując szacunek, należy jednak – bez fałszywego irenizmu – informować wiernych skłaniających się do wejścia do tej grupy religijnej o dobrach, którymi cieszą się w Kościele, a których z pewnością nie posiadają świadkowie Jehowy".

"Radzi się, aby wierni nie zapraszali świadków Jehowy, wędrujących z ich przesłaniem i posługujących się specyficznymi środkami propagandowymi, do mieszkań i nie podejmowali z nimi dyskusji, bowiem – jak zgodnie twierdzą bibliści, teologowie i psychologowie – dialog z przedstawicielami tego ruchu, z powodu ułomności w ich przekładach Pisma Świętego i błędnych wyjaśnień Objawienia Bożego staje się trudny nawet dla specjalistów".

"W Raporcie kilku dykasterii rzymskich, zatytułowanym Sekty albo nowe ruchy religijne. Wyzwanie duszpasterskie, wyraźnie stwierdza się, że sekty zdają się oferować ludzkie ciepło, opiekę i wsparcie w niewielkich, nieanonimowych i silnych wspólnotach. Należałoby więc szczególnie podjąć wysiłek w poszukiwaniu takich form działania, które pozwoliłyby wiernym mieć świadomość, że ich parafia jest wspólnotą braci i sióstr, połączonych ewangeliczną wiarą, nadzieją i miłością; że mają w niej swoje miejsce i mogą, jeśli tylko są do tego odpowiednio przygotowani, odgrywać w niej aktywną rolę ewangelizacyjną; że ich parafia jest prawdziwą wspólnotą wspólnot".

"Raport zawiera między innymi takie spostrzeżenie: [...] wielu młodych ludzi twierdzi, że obawiali się iż zostaną wyśmiani lub uznani za dziwaków, gdy poruszą temat przeżyć religijnych i duchowych, że często mieli trudności w skłonieniu nauczycieli czy księży do rozmowy o najważniejszych, najbardziej zasadniczych dla siebie kwestiach i że samotnie musieli poszukiwać wyjaśnień. Naszym nieustannym obowiązkiem jest także rzetelne pogłębianie wiary – nieprzypadkowo papież Benedykt XVI połączył wezwanie do nowej ewangelizacji z Rokiem Wiary".

W dokumencie znajdujemy również wezwanie do opieki nad cmentarzami wyznawców innych Kościołów i religii: "Synod zwraca się z apelem do władz samorządowych, aby zainteresowały się, czy na terenie ich gminy bądź powiatu znajduje się dawny cmentarz ewangelicki czy prawosławny, kirkut żydowski (cmentarz) lub jego pozostałości (podczas II wojny światowej hitlerowcy masowo dokonywali dewastacji cmentarzy żydowskich). Należałoby zwrócić na nie uwagę odpowiednich władz tych Kościołów, gmin żydowskich lub związków wyznaniowych, a jeśli nie jest możliwe podjęcie przez nie opieki nad tymi miejscami, przejąć je i zatroszczyć się o nie. Synod prosi także księży proboszczów, katechetów i wiernych, aby po chrześcijańsku włączali się porządkowanie tych cmentarzy, pamiętali o spoczywających tam zmarłych przez zapalanie zniczy i składanie kwiatów, a także uczyli szacunku dla świętych miejsc wyznawców innych Kościołów lub religii".

Zakończeniem dokumentu są słowa biskupa Piotra Libery, wygłoszone na zakończenie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan w 2011 roku: "Potrzeba być może niewiele: pytać się o swoją wierność Chrystusowi. Być szczerym, szczerą w myśleniu i uczuciach. Uczyć się otwartości na innego. Nie cieszyć się oznakami słabości innych Kościołów, lecz oznakami ich mocy. Nie patrzeć na innych chrześcijan z góry. Starać się bardziej szukać tego, co nas łączy, niż tego, co nas dzieli. Wreszcie, modlić się [starożytnymi wersami]: «Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić; odwagi, abym zmienił to, co mogę zmienić; mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego»". Synod Diecezji Płockiej czyni te słowa swoimi.