Mityng Przyjaźni w Rimini: apel o otwartość na "innego"

KAI |

publikacja 25.08.2016 19:14

Pod znakiem otwartości na "innego", gotowości przyjęcia uchodźców, dialogu ekumenicznego i międzyreligijnego przebiegał tegoroczny Mityng Przyjaźni Narodów we włoskim Rimini. Po raz 37. zorganizował go w dniach 19-25 sierpnia ruch "Comunione e liberazione" (Komunia i Wyzwolenie).

Mityng Przyjaźni w Rimini: apel o otwartość na "innego" Henryk Przondziono /Foto Gość Spotkanie w Rimini organizowane przez ruch Comunione e Liberazione - zdjęcie archiwalne

Podczas spotkania przebiegającego pod hasłem: „Jesteś dla mnie dobrem” poruszono szeroki krąg tematów od religii i kultury, przez gospodarkę i medycynę po sport i rozrywkę. Jak co roku mityng zgromadził w tym położonym nad Morzem Adriatyckim mieście kilkanaście tysięcy osób.

"Comunione e liberazione" (CL) wybrało w tym roku hasło, będące sednem bieżącej dyskusji o "innym", który stanowi centrum ewangelicznego orędzia: "Ty jesteś moim szczęściem, ty jesteś dla mnie dobrem". Intencją organizatorów było przede wszystkim ukształtowanie nowego spojrzenia na "innego", który jest tolerowany ze względu nie tylko na swoją odmienność, lecz również na świadomość faktu, że "ty" znaczy bycie kimś pozytywnym, które "ja" potrzebuje do życia. Biskup Rimini - Francesco Lambiasi ujął temat spotkania krótko: "Otwierać się na innego zamiast się zamykać".

Do hasła tegorocznego spotkania nawiązał w orędziu Franciszek, zwracając uwagę, że zbyt często ulegamy pokusie zamykania się we własnych interesach tak, iż inni stają się dla nas czymś zbędnym lub, co gorsze, przeszkodą. A przecież jest to sprzeczne z naszą naturą, gdyż już jako dzieci odkrywamy piękno więzi z ludźmi, uczymy się spotykania innych, uznając i szanując ich jako rozmówców i braci, gdyż są oni dziećmi wspólnego Ojca, który jest w niebie. „W obliczu zagrożeń dla pokoju i bezpieczeństwa ludów i narodów jesteśmy wezwani do uświadomienia sobie, iż przede wszystkim istnieje brak poczucia bezpieczeństwa egzystencjalnego, które wywołuje w nas lęk przed innym, jak gdyby był on naszym przeciwnikiem, który zabiera nam przestrzeń życiową i przekracza granice, które zbudowaliśmy” – ostrzegł papież.

Wskazując na wagę dialogu, zaznaczył: „Odkryjemy, że otwieranie się na innych nie zubaża naszego spojrzenia, ale jeszcze bardziej nas wzbogaca, pozwala bowiem uznać prawdę innego, ważność jego doświadczenia i zaplecze tego, co mówi, nawet jeśli ukrywa to za postawami i wyborami, których nie podzielamy”. Prawdziwe spotkanie "zakłada jasność własnej tożsamości, a zarazem gotowość wczucia się w sytuację innego, aby przyjąć, ponad powierzchownością, to, co pobudza jego serce i czego on naprawdę szuka" - dodał Ojciec Święty.

Dialog historyczną koniecznością

W podobnym duchu wypowiedział się podczas otwarcia mityngu prezydent Włoch Sergio Mattarella. Nazwał on dialog między religiami "historyczną koniecznością". "Nie można się bronić, jeśli na zewnątrz i wewnątrz buduje się mury" - zaznaczył. Odnosząc się do uchodźców powiedział: "Istnieje potrzeba humanitaryzmu wobec prześladowanych, przyjmowania ludzi w potrzebie a zarazem przestrzegania prawa przez nowo przybyłych. Wobec tych, którzy wykorzystują ludzi w ich trudnościach, trzeba postępować z całą surowością, potrzebujemy współpracy z krajami pochodzenia i tranzytu. Ale też istnieje potrzeba inteligencji i szerokich horyzontów, aby pokonać tych, którzy chcą wojny" - mówił szef włoskiego państwa.

Zwrócił uwagę, że rozmiary fali migrantów wywołały niepokój, który jest zrozumiały i nie można jego ignorować. "Ale nie można też dać się pokonać lękowi, a w szczególności nie powinny ucierpieć osiągnięcia cywilizacji europejskiej, jej wartości. Dzięki naszej cywilizacji, nawet nie powołując się na nią, pokonamy terrorystów, tych, którzy sieją śmierć i chcą zmienić nasze serca i umysły. W tym leży wyzwanie dla krajów demokratycznych, ale także dla religii" - powiedział Mattarella.

Pod znakiem "różnorodności" i w przekonaniu, że muzyka to solidna podstawa do tworzenia nowych relacji w duchu przyjaźni, szacunku i świadomości wspólnego losu przebiegał również główny akcent muzyczny w dniu otwarcia mityngu, zatytułowany: "Jedna jedyna pieśń". Włoska piosenkarka Tosca (Tiziana Donati), libańska gwiazda sopranistka Tania Kassis i młoda syryjska mezzosopranistka Mirna Kassis w języku muzyki ukazały tragedię uchodźców, którym nic nie pozostało jak śpiewać "jedyną pieśń nadziei". Wraz z wieloetniczną orkiestrą trzy młode gwiazdy śpiewały po włosku, francusku, rumuńsku, portugalsku, arabsku, w jidysz i po asyryjsku.

Spotkanie w Hawanie zmieniło historię

Z wielkim zainteresowaniem spotkała się w Rimini dyskusja między Władimirem Legojdą - przewodniczącym Synodalnego Wydziału Patriarchatu Moskiewskiego ds. Kontaktów Kościoła ze Społeczeństwem i Mediami a arcybiskupem archidiecezji Matki Bożej w Moskwie Paolo Pezzim. Prowadzący spotkanie Alberto Savorana, rzecznik "Comunione e liberazione", podkreślił, że papież Franciszek oraz patriarcha Moskwy i całej Rusi Cyryl podczas spotkania w Hawanie 12 lutego br. odkryli, "jakim szczęściem jest bycie dla siebie". Dodał, że to "spotkanie zmieniło historię".

Mówiąc o rozmowie obu głów Kościołów w stolicy Kuby abp Pezzi uznał za „wysoce prawdopodobną, a nawet pożądaną kontynuację tamtego spotkania w jakimś innych kraju lub podczas wspólnego uczestnictwa papieża i patriarchy w jakimś spotkaniu lub forum międzynarodowym”. Nawiązując do podpisanej przez nich wówczas wspólnej deklaracji, katolicki metropolita w Moskwie zauważył, że „idziemy razem ku drodze, która będzie miała swe etapy i która, jak pragniemy, doprowadzi ku pełnej jedności, kiedy Bóg zechce”. Dziś ważne jest, by mieć „świadomość wspólnej drogi” - podkreślił hierarcha katolicki.

Przyznał, że spotkanie w Hawanie „nie rozwiązało problemów” w stosunkach Kościoła katolickiego z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym, ale było znaczące. "Pokazało: «Ty, prawosławny, jesteś dobrem dla katolika, ty, katoliku, jesteś dobrem dla prawosławnego». Franciszek i Cyryl odkryli, że wraz ze swymi Kościołami są dla siebie nawzajem dobrem. Spotykając się zdecydowali, że różnorodność jest dobrem" - tłumaczył abp Pezzi. Dodał, że „na Kubie rozmawiali ze sobą dwaj świadkowie Chrystusa, którzy wznieśli filary do budowy mostów na jednej drodze. Kiedy się spotykamy, odkrywamy, że jesteśmy braćmi".

"W tym historycznym uścisku papieża i patriarchy uczestniczyło dwóch świadków miłosierdzia Bożego" - wskazał abp Pezzi. A ich wspólna deklaracja będzie - według niego - „punktem wyjścia zawsze wtedy, gdy pojawią się problemy do rozstrzygnięcia".

W tym historycznym spotkaniu w Hawanie W. Legojda zobaczył "miłosierdzie Boga w działaniu, które może wszelkie zło przemienić w coś dobrego". Jego zdaniem, z wydarzenia tego nie wynika jednak, że wszystko idzie dobrze, przeciwnie, świat jest w kryzysie. Wskazał na zorganizowaną w Rimini wystawę pokazującą prześladowania chrześcijan na świecie, której nie można nie oglądać ze łzami w oczach. Zwrócił uwagę, że przed spotkaniem w Hawanie sprawa prześladowania chrześcijan nie była przedmiotem doniesień światowych mediów. "Po 12 lutego nie można już wykluczać tego tematu" - zaznaczył gość z Moskwy.

Na tegorocznym mityngu centralne miejsce zajęła prawosławna Gruzja ze swoimi skarbami kultury. Mediolański historyk Marco Rossi określił gości z tego kraju jako przykład podejścia do "innego" i wychowania do "różnorodności".

Poszukiwanie siły do przebaczenia

Mocne wrażenie wywarło w Rimini świadectwo syryjskiego uchodźcy Nabila Al-Lao - byłego rektora Uniwersytetu w Damaszku i założyciela opery w stolicy Syrii. W 2013 musiał opuścić kraj. Jego uchodźcza droga wiodła przez Bejrut i Paryż do północnych Włoch, gdzie obecnie mieszka w Gallarate i wykłada w Mediolanie.

Syryjczyk opisał, jak znalazł we Włoszech wielu przyjaciół i jak zrodziło się w nim i w innych przekonanie, że dzieje Syrii i Włoch są ze sobą powiązane. Podkreślił, że Syria, którą widzimy w telewizji nie jest "jego Syrią". W obecnej sytuacji wskazał na potrzebę otwarcia przynajmniej "korytarzy humanitarnych". Mówił o tym, jak osobiście odczuł potrzebę uczenia się, aby "przebaczać tym, którzy wyrządzili tyle zła". Na koniec dodał: "Nie jestem chrześcijaninem, ale jestem dumny z bycia częścią was. Należę do «Communione e Liberazione»".

Drażliwy i gorący temat stosunków chrześcijańsko-muzułmańskich poruszył w Rimini bp Camillo Ballin, wikariusz apostolski dla Arabii Północnej z siedzibą w Bahrajnie. W krajach arabskich żyje on od 47 lat. Jego zdaniem muzułmanie umiarkowani wciąż nie zajęli dość wyraźnego stanowiska po islamskich zamachach. "Ich wizyta w kościołach to gest emocjonalny, który niczego nie zmienia. Potrzeba jasnych słów i gestów" - powiedział biskup.

Przyznał, że w świecie arabskim wiele się dzieje i jest silna wola różnych rewolucji. Początkowo miały one wymiar społeczny, potem zawłaszczyli je fundamentaliści, tak że nabrały one charakteru religijnego. „Obalono dyktatorów, którzy bez wątpienia byli niekiedy bardzo brutalni, ale zarazem jako jedyni byli w stanie utrzymać pewną jedność. Dziś panuje wielki zamęt, z którego korzystają radykałowie. Rewolucje społeczne stały się rewolucjami fundamentalistycznymi” – stwierdził 72-letni hierarcha.

„Jeden z moich islamskich przyjaciół, wybitny naukowiec z uniwersytetu kairskiego i zwolennik krytycznej interpretacji Koranu, powiedział mi kiedyś, że muzułmanie umiarkowani często są mistrzami dwulicowości" - tłumaczył dalej włoski biskup-kombonianin. Wyjaśnił, że niespodziewanie kilka tygodni temu pojawili się w kościele po zabójstwie ks. Hamela, ale - jego zdaniem - był to bardziej gest emocjonalny niż prawdziwe zajęcie stanowiska przeciwko czemuś.

Mówca zauważył, że obecnie pokazują się oni w kościele, ale to nie jest najlepsze miejsce, by przekonać świat, że w islamie nie ma przemocy. "Muszą zająć stanowisko w sposób o wiele poważniejszy, bardziej radykalny, w wywiadach, w decyzjach również politycznych, w jasnych i mocnych słowach, by powiedzieć, że to nie jest prawdziwy islam. Do tej pory tego nie zrobili i wydaje mi się, że nadal tego nie robią” - jest przekonany bp C. Ballin.

Podczas spotkania w Rimini mówiono także o pokoju na Bliskim Wschodzie. W dyskusji pod hasłem: "Nadzieja wbrew wszelkiej nadziei" wzięli udział szef włoskiej dyplomacji Paolo Gentiloni, Ján Figeľ - specjalny pełnomocnik ds. popierania religii i wolności światopoglądowej poza Unią Europejską oraz franciszkanin z syryjskiego Aleppo o. Lutfi Firas.

Końcowym akordem mityngu w Rimini było wystąpienie ks. Antonio Spadaro, redaktora naczelnego dwutygodnika włoskich jezuitów „Civiltà Cattolica” na temat: "Dyplomacja papieża Franciszka. Miłosierdzie jako proces polityczny".

W programie spotkania w Rimini znalazło się wiele świadectw zarówno terrorystów, jak i krewnych ich ofiar, więźniów, ludzi doświadczających prześladowań, ale też osób organizujących pomoc dla uchodźców. Dużo miejsca poświęcono bł. Matce Teresie z Kalkuty, którą 4 września papież Franciszek kanonizuje w Watykanie. 

Organizatorem spotkania w Rimini był ruch kościelny "Comunione e Liberazione", założony w latach sześćdziesiątych przez włoskiego kapłana Luigiego Giussaniego (1922-2005). Ruch obecny jest w 70 krajach na całym świecie, skupiając ok. 60 tys. dorosłych członków. Najwięcej jego wspólnot jest we Włoszech i Hiszpanii. Od 1983 r. działa także w Polsce i zrzesza ok. tysiąca osób, głównie w ośrodkach akademickich, m.in. w Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Katowicach, Warszawie i Opolu.

TAGI: