Wystąpienie, które rozdarło Europę

Andrzej Grajewski

publikacja 30.10.2017 14:36

Reformacja była nie tylko wydarzeniem religijnym, ale także politycznym, które zniszczyło jedność Europy. Zobacz infografikę.

Wystąpienie, które rozdarło Europę

Jak głosi luterańska tradycja, 30 października 1517 r. nieznany wcześniej szerzej augustianin z Wittenbergi Marcin Luder (nazwisko na Luter zmieni dopiero dwa lata później), powiesił na drzwiach kościoła zamkowego plakat z 95 tezami kwestionującymi teologiczne podstawy praktyki odpustów. Przyjmuje się, że to wystąpienie zapoczątkowało reformację. Jednak samo wywieszenie tez nie było aktem rewolucyjnym. Była to powszechna wówczas praktyka uniwersytecka, stanowiąca wstęp do dalszej dyskusji akademickiej. Wystąpienie Lutra wywołało jednak nie tylko dyskusję teologiczną, ale i polityczną, co zadecydowało o dalszym rozwoju wypadków.

Czas kryzysu

Europa, na arenę której wkroczył Luter, przechodziła radykalne przeobrażenia. Dotychczasowe formy gospodarowania, oparte na własności ziemią, upadały zastępowane przez gospodarkę pieniężną. Ten powstały we Włoszech model promieniował do Francji, Anglii, Flandrii oraz południowych Niemiec. Bogaciły się miasta, gdzie powstała klasa bogatych patrycjuszy, żądna władzy i znaczenia. Pierwszymi nazwiskami Europy nie byli już potomkowie sławnych rycerskich rodów, ale bankierzy, Medyceusze we Włoszech czy Fuggerowie w Niemczech.

Przemiany boleśnie odczuwał także Kościół. Własność ziemska, nadawana jako lenno lub dzierżawa, przez stulecia była fundamentem zamożności rodów rycerskich, ale także źródłem utrzymania wielu dzieł kościelnych. Jednak u schyłku XV wieku jej znaczenie malało. Pieniądz gwałtownie tracił na wartości, a w gospodarce rolnej system dziesięciny i świadczeń w naturze zastępowano czynszami i rentą gruntową, co zwiększało ucisk fiskalny chłopów. Wielu z nich opuściło wieś, udając się do miast. Europa przeżywa także kryzys etosu rycerskiego. Rycerstwo nie tylko biedniało, ale stawało się zbędne. O zwycięstwach decydowała  już nie konnica, ale artyleria, wspomaga przez zawodowych piechurów – landsknechtów.

W kryzysie pogrążone było także papiestwo. Na przełomie XV i XVI wieku mamy kilku papieży, co do których możemy się spierać jedynie o to, który z nich był gorszy. Jądrem ciemności jest pontyfikat papieża Aleksandra VI Borgii. Opowieści o jego rozwiązłości i nepotyzmie były szeroko kolportowane w całej Europie, sprawiając, że autorytet papiestwa podupadł w całym chrześcijańskim świecie.  

Nowa bazylika

W tym czasie w Rzymie dojrzewała decyzja o budowie nowej bazyliki św. Piotra, gdyż stara z czasów cesarza Konstantyna była już zniszczona i nie mieściła tłumów pielgrzymów, napływających do Grobu Apostoła. W 1505 r. papież Juliusz II polecił Donato Bramantemu zaprojektowanie nowej bazyliki. Wizja artysty była niezwykła, ale bardzo kosztowna. Dla pozyskania środków na budowę świątyni papież zdecydował się na udzielenie odpustu zupełnego dla świata chrześcijaństwa. Poza zwykłymi warunkami zalecana była dobrowolna ofiara pieniężna na budowę bazyliki. Nie było w tym niczego gorszącego. Jednak chęć zdobycia dalszych środków spowodowała, że zdecydowano się na kontynuację tej akcji w całej Europie. Zrobił to w 1515 r. papież Leon X. Kaznodzieje odpustowi otrzymali szczegółowe pełnomocnictwa w zakresie spowiedzi i udzielenia absolucji. Nie spowodowało to większych protestów, choć praktyka sprzedaży odpustów, jak ją nazywali przeciwnicy, wywoływała wątpliwości także w kręgach kościelnych. Prawdziwe problemy zaczęły się jednak dopiero na obszarze Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, obejmującego centralną część Europy Zachodniej, a to za sprawą arcybiskupa Moguncji, księcia Albrechta Hohenzollerna, brata księcia elektora. Mając zaledwie 23 lata, został arcybiskupem Magdeburga. Miał wsparcie Rzymu, gdyż jego nominacja wpisywała się w szerszy plan polityczny. Cesarz Maksymilian Habsburg był schorowany i zaczęto myśleć o wyborze jego następcy. Kandydatura Albrechta wywodzącego się z linii książąt elektorów mogła zapewnić Rzymowi wpływ na cesarską elekcję. Niestety Albrecht okazał się człowiekiem żądnym władzy i chciwym. Nie zadowolił się urzędem w Magdeburgu. Obiecując kapitule w Moguncji potężny datek o wartości 14 tys. dukatów, został przez nią wskazany na biskupa Moguncji. Ten urząd posiadał wyjątkowe znaczenie, gdyż biskup Moguncji należał do grona siedmiu elektorów wybierających cesarza.  

Prawo kanoniczne zabraniało łączenia kilku biskupstw w jednej osobie, ale Albrecht liczył na wpływy w Rzymie i wystąpił o dyspensę od tego zakazu. Papież Leon X udzielił mu jej w zamian za wpłatę 10 tys. dukatów na budowę bazyliki. Albrecht przyjął warunek, choć pieniędzy nie miał. Wziął więc pożyczkę od Fuggerów, bankierów z Augsburga. Liczył przy tym, że pieniądze zgromadzone  przy sprzedaży odpustów pozwolą mu szybko dług spłacić. Używając współczesnej terminologii, handel odpustami miał być zabezpieczeniem pożyczki udzielonej przez Fuggerów. Po raz kolejny łamiąc prawo kościelne arcybiskup Moguncji został komisarzem odpustowym dla trzech biskupstw i Brandenburgii. Jednym z komisarzy mianowanych przez Albrechta został o. Johannes Tetzel, dominikanin z Lipska, który z praktyki odpustu zrobił karykaturę. Nacisk położył  głównie na złożenie datku. „Gdy tylko pieniądz do puszki wskoczy, dusza w tej chwili z czyśćca wyskoczy”, miał przekonywać w kazaniach odpustowych. Te praktyki stały się bezpośrednią przyczyną wystąpienia Lutra, który dostrzegał w nich nie tylko wypaczenie teologiczne, ale wręcz zagrożenie dla zbawienia wiecznego.

Piorun w beczkę prochu

Wystąpienie Lutra w sprawie  odpustów miało nie tylko wymiar religijny. Było jak uderzenie pioruna w beczkę wypełnioną prochem. Spotkało się z szerokim rezonansem w różnych środowiskach, niezadowolonych z kościelnej polityki fiskalnej czy zależności od Rzymu. Elementem ułatwiającym szybkie rozpropagowanie myśli zawartych w tezach o odpustach był istniejący już rynek wydawniczo-księgarski. Bez wynalazku Gutenberga reformacja w tym kształcie byłaby niemożliwa. Tezy Lutra były napisane po łacinie, ale już miesiąc później zostały przetłumaczone na język niemiecki i błyskawicznie rozprzestrzeniały się po obszarze niemieckojęzycznym, spotykając się wszędzie z wielkim zainteresowaniem. Luter przesłał je także abp. Albrechtowi. Trudno było o gorszego adresata. Arcybiskup Moguncji oczywiście zorientował się, że wystąpienie augustianina uderza w jego pomysł zdobycia środków na spłatę pożyczki u Fuggerów. Z negatywnym komentarzem wysłał dokument do Rzymu.Tam początkowo nie przywiązywano większej wagi do „kłótni mnichów na granicach cywilizacji”, jak to później określił jeden z historyków, nawiązując do tego, że za Lutrem stanęli augustianie, a przeciwko niemu dominikanie. Zwłaszcza, że w Kurii Rzymskiej nie brakowało ludzi zgorszonych praktyką sprzedaży odpustów, ale pragnących zmienić ten stan rzeczy bez zapiekłości i radykalizmu mnicha z Wittenbergi. Istotnym faktem dla dalszego biegu wydarzeń było polityczne wsparcie, jakie Lutrowi okazał elektor saski Fryderyk Mądry, jeden z wybitniejszych władców epoki. Nie tylko chronił Lutra, ale sprzeciwiał się temu, aby musiał pojechać do Rzymu w celu wyjaśnienia teologicznych wątpliwości. Decyzja o tym, że będzie wysłuchany w Niemczech, gdzie jego popularność rosła z dnia na dzień, umocniła Lutra w przekonaniu, że w niczym ustępować nie musi. Papież zaś nie chciał wywierać nacisku na elektora, aby rozprawił się z krnąbrnym mnichem, gdyż liczył na wsparcie Fryderyka w rysującej się na horyzoncie elekcji nowego cesarza. Wszystkie te okoliczności sprawiły, że gdy płomień wzniecony przez Lutra w Wittenberdze obejmował coraz większe obszary Europy, władza kościelna i świecka nie bardzo wiedziały, jak na to mają reagować.

Na Siepaczej Łące

Tezy Lutra żyły już własnym życiem, niezależnie od intencji, jakie kierowały ich autorem. Jak magnes skupiały się wokół nich różne społeczne żywioły: rycerstwo i mieszczaństwo, chłopi  i plebejusze, niższe i młodsze duchowieństwo oraz żądni samodzielności i majątków kościelnych udzielni władcy w niemieckiej Rzeszy. Luter szybko dał się ponieść fali gniewu przeciwko Rzymowi. Jego kolejne wystąpienia stawały się coraz bardziej radykalne. Ostre zwroty publicystyczne i polemiczne zastąpiły rozważania teologiczne. Strona katolicka nie pozostawała dłużna, przedstawiając reformatora jako pyszałka i degenerata, gotowego dla udowodnienia swoich racji zniszczyć wszystko, co Kościół dotąd stworzył.

Czas działał na korzyść Lutra. W grudniu 1519 r. zmarł cesarz Maksymilian. Jego następcą wybrano króla Hiszpanii Karola V Habsburga, wnuka Maksymiliana. W czasie kiedy wybierano go cesarzem, przebywał w Katalonii. Zanim dotarł do Niemiec, upłynęło kilka miesięcy. W tym czasie niekoronowanym władcą narodu niemieckiego, jego duchowym, ale i politycznym przywódcą, został Marcin Luter.

Ostateczny akt zerwania Lutra z Kościołem nastąpił 10 grudnia 1520, kiedy z gronem studentów z Wittenbergi wyszedł poza mury miejskie na błonia nad Łabą. W miejscu, gdzie dokonywano straceń, zwanym Siepaczą Łąką, rozpalono wielki stos. Luter i jego towarzysze wrzucili w ogień tomy prawa kanonicznego oraz bullę Exsurge Domine, papieża Leona X, potępiającą naukę buntowniczego mnicha. Było to ostateczne odcięcie się Lutra i jego zwolenników nie tylko od papiestwa czy kurii rzymskiej, ale i chrześcijańskiego Rzymu z jego strukturą, tradycją i nauczaniem.

Głębokie rany

Za Lutrem poszli kolejni reformatorzy, nieraz bardziej od niego radykalni. Podział Europy stał się faktem. Wkrótce rozgorzały wojny religijne, których kulminacja nastąpiła w wieku XVII, kiedy wybuchła wojna trzydziestoletnia. Kościół katolicki przestał być powszechnym, ale rozbite na poszczególne kraje i księstwa Kościoły luterańskie popadły w zależność od lokalnych władców. Już nie Rzym, ale miejscowy władca miał prawo egzekwować nie tylko podatki, ale także decydować o tym, w co mają prawo wierzyć jego poddani. W wielu krajach, gdzie zwyciężyła reformacja, katolicy byli okrutnie prześladowani. Reakcją na reformację był ruch odnowy Kościoła katolickiego, w czym ogromne zasługi położyły zwłaszcza dwa zakony: teatyni i jezuici. Jednak cena, jaką wszystkim chrześcijanom przyszło płacić za reformację, była ogromna, a rany nigdy się nie zabliźniły. Europa po reformacji była już inna, ale z pewnością nie lepsza.