Zajęcie dla najbardziej wytrwałych

Joanna M. Kociszewska

publikacja 30.10.2017 22:31

Poszukiwanie jedności to nie tylko nawiązywanie relacji. Skoro przyczyną podziałów jest grzech, konieczne jest nawrócenie. Drugi dzień Kongresu Ekumenicznego należał do katolików i starokatolików.

Zajęcie dla najbardziej wytrwałych Joanna M. Kociszewska Na zdjęciu, od lewej: prowadząca sesję dr Iwona Baraniec, Światowa Federacja Luterańska, ks. prof. Urs von Arx z Uniwersytetu w Bernie, starokatolik, bp Michał Jabłoński, ordynariiusz diecezji lubelsko-podlaskiej Kościoła Starokatolickiego Mariawitów RP oraz ks. Andrzej Gontarek, proboszcz parafii polskokatolickiej w Lublinie.

Jednym z zasadniczych zamierzeń Drugiego Watykańskiego Świętego Soboru Powszechnego jest wzmożenie wysiłków do przywrócenia jedności wśród wszystkich chrześcijan. Bo przecież Chrystus Pan założył jeden jedyny Kościół, a mimo to wiele jest chrześcijańskich Wspólnot, które wobec ludzi podają się za prawdziwe spadkobierczynie Jezusa Chrystusa. Wszyscy wyznają, że są uczniami Pana, a przecież mają rozbieżne przekonania i różnymi podążają drogami, jak gdyby sam Chrystus był rozdzielony. Ten brak jedności jawnie sprzeciwia się woli Chrystusa, jest zgorszeniem dla świata, a przy tym szkodzi najświętszej sprawie przepowiadania Ewangelii wszelkiemu stworzeniu [DE 1].

To pierwszy punkt Dekretu o ekumenizmie Soboru Watykańskiego II, zawierający rozpoznanie oczywiste, a jednak wydaje się, że ciągle trzeba je powtarzać: jedność chrześcijan jest Bożą wolą wobec nas. Nakaz dążenia do jedności wynika nie z pomysłów ludzkich, a z prawa Bożego.

Jedność oznacza dla nas jedność wiary i sakramentów, nie oznacza jednak braku różnic. W Kościele katolickim mieści się wiele tradycji religijnych, z bogactwem ich duchowości i liturgii. Często dla nas niezrozumiałe, przecież nie stanowią żadnej przeszkody. 

Co zatem stanowi przeszkodę, byśmy byli jedno? I jak ją pokonać?

Wydaje się, że pierwszą przeszkodą, która w wielu przypadkach została już przekroczona albo dąży się do jej pokonania jest historia podziału, która jest historią grzechu. Często po jednej i po drugiej stronie. To historia niezrozumienia, niedostatecznego słuchania, zbytniej zapalczywości, historia przekłamań w relacjonowaniu wydarzeń, które do rozłamu doprowadziły, w końcu nierzadko historia przemocy. To przeszkoda, która nie ma szans być uleczona inaczej, niż przez dialog i nawrócenie, przez wyrażenie skruchy i jej przyjęcie, przez wspólną modlitwę i wzajemne poznawanie siebie nawzajem i tego, co w ważnych teologicznie kwestiach myślimy.

Drugi dzień Międzynarodowego Kongresu Ekumenicznego podzielono między Kościół katolicki i Kościoły starokatolickie. Prócz przedstawicieli Unii Utrechckiej Kościołów Starokatolickich na sesji pojawili się przedstawiciele Kościoła polskokatolickiego i Kościoła starokatolickiego mariawitów RP. Opowiadali o dialogu ekumenicznymi między ich wspólnotami a Kościołem katolickim w Polsce, zainicjowanym w 1997 roku przez Konferencję Episkopatu Polski. W przypadku Mariawitów RP dialog w latach 1998-2011 zaowocował wydaniem dwóch wspólnych publikacji, a podstawowym problemem była kwestia osoby i odrzuconych przez Kościół katolicki objawień Marii Franciszki Kozłowskiej, będących podstawą – jak mówił dziś bp Jabłoński – duchowości i posłannictwa mariawitów. W przypadku Kościoła polskokatolickiego, poza tematem osoby założyciela Kościoła, omawiano też tematy takie, jak posłannictwo biskupa Rzymu, Tradycja i tradycje kościelne, zagadnienia dotyczące biskupstwa, święceń prezbiteratu i diakonatu czy osoby Maryi w wierze i życiu chrześcijan. W tej chwili najważniejszy temat to kwestia spowiedzi. Warto może dodać: Kościół polskokatolicki wyraził swój jasny sprzeciw wobec udzielania święceń kobietom (taką decyzję podjęły Kościoły zrzeszone w Unii Utrechckiej).

Powstają dokumenty, które zawierają stanowiska obu stron. Czasem nie ma między nimi istotnych różnic, czasem istnieją. Ważne jest jednak, że możemy o tym rozmawiać, że możemy lepiej rozumieć siebie nawzajem i rozmawiając pogłębiać własne rozumienie.

Na marginesie warto dodać, o czym przypominał bp Nitkiewicz, że ekumenizm w Polsce ma długą historię. Już w latach 60. XX w. za aprobatą kard. Wyszyńskiego powstał apostolat ekumeniczny i zaczęto organizować wspólne nabożeństwa, w lutym 1966 r. Konferencja Episkopatu Polski powołała Komisję ds. Ekumenizmu, a na początku lat 70. rozpoczęto organizowanie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Szkoda, że wspólna modlitwa budzi coraz mniejsze zainteresowanie. Trzeba może przypomnieć stwierdzenie Dekretu o Ekumenizmie Soboru Watykańskiego II, który jasno wskazuje: o odnowienie jedności troszczyć się ma cały Kościół, zarówno wierni jak i ich pasterze, każdy wedle własnych sił, czy to w codziennym życiu chrześcijańskim, czy też w badaniach teologicznych i historycznych. [DE 5]

Tematem kluczowym w dialogu ekumenicznym, źródłem istniejących podziałów jest różne rozumienie tego, czym Kościół jest i czym powinien być. O dialogu o tym, czym jest Kościół, opowiadał podczas kongresu o. prof. William Henn z Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego. Mówił o wielkiej pracy, która przez kolejne dokumenty: Chrzest, Eucharystia i posługiwanie duchowne (1982), Natura i cel Kościoła oraz Natura i misja Kościoła (2005) doprowadził do powstania w 2013 r. deklaracji uzgodnienia zatytułowanej Ku wspólnej wizji Kościoła. Dokument Komisji Wiara i Ustrój Światowej Rady Kościołów na początku podkreśla, że jedność jest wolą Boga wobec Kościoła, omawia miejsce Kościoła w Bożym planie zbawienia, podsumowuje wiele wspólnych przekonań na temat tego, jaki jest Kościół Trójjedynego Boga, podejmuje też tematy trudne i wskazuje obszary, co do których nie ma zgody. Podejmuje też kwestię społecznych implikacji przesłania Chrystusa. To bardzo skrótowe zaznaczenie tematyki, tekst dokumentu po polsku w postaci .pdf można znaleźć w Internecie, zainteresowanych odsyłam do dokumentu.

Z pewnością warto jednak wiedzieć, jak że taki dokument, o wysokiej randze, kilka lat temu powstał. Warto też uświadomić sobie, ile lat potrzeba było, by do takiego etapu dojść. A to przecież w żadnym wypadku nie jest koniec drogi.

Rzecz jest bowiem w tym, że nie chodzi o ustalenie kompromisu, co się niekiedy zarzuca. Nie chodzi też o to, by jednym dużym krokiem „przeskoczyć” nad dzielącymi nas różnicami. Chodzi o to, by pogłębiać nasze rozumienie, by zobaczyć zagadnienie z różnych perspektyw, które mogą czasem okazać się nie tyle różne, co uzupełniające. Czasem to trwające przez lata i wieki polemiki sprawiły, że dwa sposoby patrzenia przekształciły się w sprzeczne poglądy. 

A jeśli różnice wydają się nieprzekraczalne, trzeba postarać się przynajmniej dokładnie określić, na czym polegają.

Bez wątpienia, dialog ekumeniczny jest zajęciem dla najbardziej wytrwałych.

Poszukiwanie jedności to nie tylko nawiązywanie relacji. Skoro przyczyną podziałów jest grzech, konieczne jest nawrócenie. Osobiste i nawrócenie Kościoła. Im bardziej ktoś angażuje się w spotkania ekumeniczne, tym bardziej jest tego świadomy – mówiono podczas Kongresu. Elementami tego nawrócenia musi być dostrzeżenie duchowego bogactwa po każdej ze stron, osobisty rachunek sumienia i porzucenie przyzwyczajeń. Warto przypomnieć papieża Franciszka, który w adhortacji apostolskiej Evangelii Gaudium pisze: Jest tak wiele cennych rzeczy, które nas łączą! I jeśli rzeczywiście wierzymy w wolne i hojne działanie Ducha, ileż możemy się nauczyć od innych! Nie chodzi tylko o otrzymanie informacji o drugich, by ich lepiej poznać, ale o zebranie tego, co Duch w nich zasiał jako dar również dla nas. (...) Poprzez wymianę darów Duch może nas coraz bardziej prowadzić do prawdy i dobra (EG 246).

Oczywiście, dostrzeżenie tego wymaga też osobistego rachunku sumienia, a często także porzucenia przyzwyczajeń.

By zakończyć podsumowanie drugiego dnia Kongresu trzeba jeszcze wspomnieć o pierwszej sesji, dotyczącej ściśle Kościoła katolickiego, ze szczególnym uwzględnieniem Polski. Statystyka (przedstawił ją o. Marcin Lisak OP) jest nieubłagana: sekularyzacja jest wprawdzie powolna, ale postępuje. W krótkiej debacie pojawił się punkt widzenia ewangelizatorów (zreferowała go Sylwia Palka, autorka serii wywiadów „Co mówi Duch do Kościoła w Polsce”), Zbigniew Nosowski mówił o nawróceniu kościelnych struktur w świetle wizji papieża Franciszka, a ks. Andrzej Pietrzak SVD, pracujący w Brazylii, mówił o konieczności pożegnania się z europocentryzmem. Statystyki podane przez Agencję Fides wskazują bowiem, że prawie połowa katolików mieszka w obu Amerykach, Europa to zaledwie 22%.

Wśród wielu myśli chciałabym przywołać kilka. Być może to, co najbardziej jest potrzebne, to przede wszystkim konieczność zmiany myślenia o Kościele, sposobu bycia Kościołem. Niekoniecznie dlatego, że dotychczasowy był niewłaściwy, ale dlatego że zmieniła się rzeczywistość, do której Kościół jest posłany. Kościół nie jest dla siebie, ale dla świata. Celem szycia bukłaków nie jest szycie bukłaków. Kościół, który nie służy, służy do niczego.

Jakiś plan? Franciszek nie podaje stanu docelowego. Być może dlatego, że podać można tylko kierunek: świat dziś zmienia się bardzo szybko. Papież zachęca do poszukiwań. Tak, to prawda, brak algorytmu tworzy dyskomfort. Ale być może tak właśnie ma być. Abraham poszedł w nieznane i był to właściwy kierunek.

Ks. Andrzej Pietrzak wspomniał na koniec referatu, że wartościowe myśli są rzadkie... Przywołam zatem jedno zdanie, które powinno wzbudzić nasz niepokój. Mówiąc o europocentryzmie w Kościele (czy w naszym przypadku o polonocentryzmie) można przywoływać wiele różnych argumentów. Przecina je jedna celna uwaga: mówienie o jakimkolwiek centryzmie w Kościele katolickim jest sprzeczne z naszą wiarą. Wierzymy w Kościół jeden, święty, POWSZECHNY i apostolski.