Łączy nas świadectwo

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 21.01.2018 20:29

W centrum otwarte Pismo Święte, a przy dwóch ambonach diakoni mariawiccy i katoliccy, którzy dzielą się świadectwem powołania i modlitwy... Oto trzeci dzień płockiej pielgrzymki ekumenicznej.

Nabożeństwu przewodniczył ks. Szymon Czembor, proboszcz parafii ewangelickiej w Płocku Archiwum Walerii Gordienko Nabożeństwu przewodniczył ks. Szymon Czembor, proboszcz parafii ewangelickiej w Płocku

W zborze ewangelickim przy ołtarzu ustawiono dwie ambony: jedna z nich została niegdyś ofiarowana braciom ewangelikom po pielgrzymce Jana Pawła II do Płocka w 1991 roku. I choć nabożeństwo "dwóch ambon", jak nazwali je organizatorzy tegorocznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan prowadził ks. Szymon Czembor, proboszcz parafii ewangelickiej, to wspomogło go czterech diakonów: Krzysztof Stawicki i Łukasz Kiciński z płockiego WSD oraz Michał Gąsowski i Paschalis Oganiesian z Wyższego Seminarium Kościoła Starokatolickiego Mariawitów, którzy po odczytaniu fragmentów Pisma Świętego poprowadzili braterską rozmowę o powołaniu i modlitwie.

Rozmawiali na kanwie dwóch tekstów biblijnych: o objawieniu się Boga w płonącym krzewie i powołaniu Mojżesza (Wj 3, 4-10) i Ewangelii o przestrodze Jezusa, aby unikać grzechu i jako dziecko wejść do Królestwa Niebios (Mt 18, 1-7).

- Zanim wstąpiłem do seminarium, studiowałem prawo na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ale myśl o powołaniu ciągle dobijała się do mnie i głos Boży nie dawał spokoju. Wtedy na mojej drodze stanęło dwóch dobrych księży z mojej rodzinnej parafii, z płockiej katedry: proboszcz i wikariusz. Nie przekonywali mnie słowami, ale swoją postawą. To ich świadectwo dawało mi coraz większą pewność, że powinienem wstąpić do seminarium - mówił dk. Krzysztof z płockiego WSD

- W moim przypadku było trochę inaczej. Po skończeniu I klasy liceum w Mińsku Mazowieckim, coś nie dawało mi spokoju, coś mnie uwierało wewnętrznie, istotnie było to działanie Boże. Drugą klasę skończyłem już w płockiej Małachowiance, i przed zakończeniem liceum przywdziałem habit, a ceremonii obłóczyn przewodniczył ówczesny biskup naczelny Ludwik Jabłoński. Ten moment obłóczyn przeżyłem, zanim osiągnąłem pełnoletniość. Był to moment o tyle ważny i szczególny, że wtedy otrzymuje się nowe imię. Wcześniej miałem na imię Bartek. Teraz otrzymałem nowe imię: Maria Michał. To imię "Maria", które nosi każdy z nas, ma symbolizować kroczenie drogą życia Maryi. W rozeznaniu drogi powołania wielką pomocą dla mnie były mariawickie obozy wypoczynkowe w Międzyzdrojach, czy w Poroninie. Był tam szczególny klimat modlitwy, który mi się udzielił, tam spotkałem ludzi, którzy mnie ukształtowali - opowiadał dk. Michał.

Klerycy rozmawiali między sobą o modlitwie, na której człowiek ma "stawać się jak dziecko, aby wejść do Królestwa Niebios" (por. Mt 18, 3). - Przez sześć lat w seminarium uczymy się, czym jest modlitwa, uczymy się różnych form modlitwy i stale w tym wzrastamy. Dla mnie odkryciem w tym czasie była medytacja słowa Bożego. Wyjątkowa jest też modlitwa na brewiarzu. To nie tylko mój obowiązek jako diakona. Gdy modlę się psalmami, staję przed Bogiem też w imieniu tych, którzy się nie modlą, i o których nikt nie pamięta. Modlę się wtedy za cały Kościół i w imieniu całego Kościoła – powiedział dk. Łukasz.

- Dla nas najważniejsza jest Eucharystia, kiedy możemy spotkać się z Jezusem i przyjąć Go do swojego serca. Pomocą dla nas są oczywiście, psalmy, brewiarz, ale też mało znana książeczka "Psałterz Ducha Przenajświętszego". Gdy modlę się tymi psalmami, na sercu robi się ciepło, pociągają one ku Panu Bogu i życiu wewnętrznemu. Moją ulubioną jest także modlitwa o pokój św. Franciszka z Asyżu - stwierdził dk. Michał.

- Moim ulubionym miejscem modlitwy jest kaplica Dobrego Pasterza w naszym płockim seminarium. Tam w ciszy i skupieniu od niemal sześciu lat spotykam Pana. Lubię przychodzić tam szczególnie wieczorem, kiedy nikogo nie ma, i jestem wtedy sam na sam z Bogiem - dodał dk. Krzysztof.

- Dla mnie wyjątkowym miejscem modlitwy jest główny ołtarz naszej świątyni Miłości i Miłosierdzia. Nie tylko dlatego, że jest to serce naszej katedry, ale także dlatego, że w sposób namacalny i konkretny wiele łask uzyskałem, modląc się tam. Spełnione zostały prośby, które tam wznosiłem. Chętnie modlę się wszędzie tam, gdzie jest krzyż i gdzie sprawowana jest Eucharystia - powiedział dk. Paschalis.