Wielki miłuje więcej

DOBROMIŁA I STANISŁAW SALIKOWIE

publikacja 27.01.2003 13:18

Bezpośredni sposób bycia. Miłość, która nie zamyka się w ramach własnego Kościoła. Postawa przemyślanego ekumenizmu. Troska o przyszłość chrześcijaństwa w Polsce, w Europie i na świecie. Głęboka duchowość promieniująca ze spojrzenia, gestów, słów... Oto, co uderza w kontakcie z KSIĘDZEM BISKUPEM TADEUSZEM SZURMANEM.

Wielki miłuje więcej Henryk Przondziono/Agencja GN bp Tadeusz Szurman, zwierzchnik diecezji katowickiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego

Od 6 stycznia 2002 r. ks. Szurman jest biskupem odpowiedzialnym za diecezję katowicką Kościoła ewangelicko-augsburskiego w RP.

Od teorii do praktyki

Na Górnym Śląsku pracuje od ćwierćwiecza. Urodził się 9 lipca 1954 r. w Simoradzu na ziemi cieszyńskiej. Czuje się cieszyniakiem, ale takim, który ma silne związki ze Śląskiem, „bo jest to ziemia integralnie wpisana w jego krwiobieg”. Na pięknej ziemi cieszyńskiej przeżył szczęśliwe dzieciństwo i młodość. Jego formacja wyrosła wprawdzie z Kościoła ludowego, tradycyjnego, pojawił się jednak w tym Kościele bardzo ożywczy ruch pietystyczny, który można by porównać do ruchu oazowego w Kościele katolickim.

Osobiste odniesienie do Boga wielu osób zaowocowało później Tygodniami Ewangelizacyjnymi - najpierw na Górnym Śląsku w diakonacie „Ostoja Pokoju”, a później w Dzięgielowie, miejscu diakonatu Eben-Ezer. To w tym środowisku dojrzewała w Tadeuszu Szurmanie decyzja podjęcia studiów teologicznych. Przyszły biskup był też zaangażowany w parafii, gdzie prowadził spotkania młodzieżowe i grupę muzyczną. Umiłowanie muzyki pozostało mu do dziś. Gra na pianinie, akordeonie i gitarze. W czasie studiów wraz z kolegami poznawał Kościół w całej Polsce, i to był wymiar teologii praktycznej, bardzo ważny dla jego przyszłości.

Choćby miało boleć...

W 1978 r. rozpoczął pracę w Mikołowie. Podkreśla specyficzne cechy Kościoła górnośląskiego. Wysoka jest tu pozycja duchownego. Bardzo silny jest związek ludzi z parafią. Swoje opinie wyraża się jasno, choćby były bolesne. „Z tego zawsze się cieszyłem i wciąż bardzo to sobie cenię. Jeśli ludziom się coś nie podoba, od razu o tym mówią. Dzięki temu można uniknąć wielu niedomówień”.

Mimo historycznych uwarunkowań - ponadstuletniego okresu zawieszenia - luteranie przetrwali dzięki nabożeństwom domowym. „Kościół cierpiący jest Kościołem najmocniejszym” - zauważa Ksiądz Biskup. W jego przekonaniu największą próbą dla Kościoła jest czas, gdy ludziom brakuje zasad, gdy ich chrześcijaństwo przestaje być pociągające dla nich samych i dla innych.

Ks. bp Szurman zastanawia się, czy powtórzy się jeszcze w naszym kraju takie zaufanie do Kościoła, jakie miał on na przełomie lat 80. i 90. „Teraz, kiedy chrześcijaństwo powinno szczególnie promieniować, wciąż jest w Polsce nie do końca dojrzałe, nazbyt ludowe. Szkoda, że nie umiemy jeszcze okazać w pełni swego oblicza!” - ubolewa.

Przez 14 lat ks. Szurman pracował w dwóch parafiach: w Świętochłowicach i w Rudzie Śląskiej. Wspomina z tego okresu wielu prawych ludzi, którzy wyrośli z najlepszej tradycji śląskiej. „Ci prości ludzie są dla mnie wzorami etycznymi - mówi z pokorą. - Cisi ludzie o wielkiej miłości i o wielkim sercu. Tu, na Śląsku, znajdowałem odpowiedź na pytanie, kto to jest wielki człowiek. To ten, kto jest wielki w oczach Bożych. Jezus zapytał Piotra: »Czy miłujesz mnie więcej niż ci?«. Wielki człowiek to ten, który miłuje więcej...”.

Młodzież, media, bezrobocie

Ks. bpa Szurmana zawsze nurtowały problemy młodzieży. Przez długie lata był jej duszpasterzem. „Ta działka jest dla mnie bardzo ważna i boli mnie, kiedy młodzi podchodzą do wiary bez większego zaangażowania” - mówi.


 

Innym istotnym obszarem działalności biskupa Szurmana są media. To zaangażowanie zostało zapoczątkowane w Roku Lutra, gdy obchodzono 500-lecie jego urodzin. W tej dziedzinie współpracował z nieżyjącym już ks. Romanem Kempnym. Przez dziesięć lat ks. T. Szurman był odpowiedzialny za nagrywanie nabożeństw, niestety, w 2000 r. zlikwidowano je. „W moim przekonaniu nie chodzi o samo bycie w mediach - tłumaczy. - Ważne jest, by wykorzystać je ewangelizacyjnie”. Współczesnym wyzwaniem jest także bycie blisko człowieka potrzebującego, a zwłaszcza bezrobotnego, i to nie tylko w sensie materialnym - do tego zresztą zobowiązane jest państwo - ale w sensie duchowym.

By pastorowa wiedziała, co ją czeka...

Duchowny ewangelicki może założyć rodzinę; to jego osobisty wybór. „Dzięki temu naszemu duszpasterstwu nie grozi teoretyzowanie - twierdzi Ksiądz Biskup. - Pozostaje oczywiście problem wyboru między czasem, który trzeba poświęcić rodzinie i Kościołowi. Ważne jest, by przyszła pastorowa wiedziała, co ją czeka. Dzieci natomiast w naturalny sposób uczą się otwartości”.

Żonę Danutę poznał na spotkaniach dla młodzieży. Zaznacza, że bardzo ważne jest, by w poglądach na Kościół małżonkowie szli tą samą drogą. „Jako pastorowa, moja żona odgrywa znaczącą rolę integrującą na parafii, a jednocześnie jako polonistka ma swój świat zawodowy. Nasza 18-letnia córka Miriam w tym roku będzie zdawała maturę”.

Radości i troski biskupa

„Cieszy mnie to, co prowadzi do wzrostu, do dialogu; to, co buduje” - wyznaje biskup Szurman. Ceni postawę wychodzenia bez obaw i uprzedzeń ku każdemu. Boli go zastój i brak pokory.

Jako biskup, który sprawuje pieczę nad diasporyczną diecezją, dba o to, by jego Kościół przede wszystkim szukał własnej tożsamości - dopiero wtedy będzie mógł być w pełni otwartym.

Najistotniejsze wartości Reformacji są przecież cenne dla całego Kościoła. Ksiądz Biskup wskazuje tutaj zwłaszcza na postawę wobec Słowa Bożego, na chrystocentryzm, wreszcie - na praktyczny wydźwięk Ewangelii, wyrażający się w etosie pracy i w uczciwości. „Te wartości chcemy wnosić w chrześcijaństwo i w ten sposób budować podwaliny pod ekumeniczny obraz Kościoła” - podkreśla.

Diecezja ks. bpa Tadeusza Szurmana jest rozległa: rozciąga się od Brzegu po Przemyśl, od Golasowic po Częstochowę. Nic więc dziwnego, że jej zwierzchnik wiele czasu spędza w podróży. Udało mu się już odwiedzić wszystkie parafie (41) oraz filiały (28). „Ta specyfika i różnorodność problemów moich diecezjan - to także moja codzienna troska i potrzeba modlitewna - wyznaje. - Modlę się dużo i proszę o modlitwę”.

Modlitwa zajmuje zwłaszcza poranne godziny Księdza Biskupa. „W naszej tradycji bardzo ważna jest modlitwa od serca, wypowiadana własnymi słowami - mówi. - Modlimy się także z Psałterza Dawida. Rok 2003 przeżywamy właśnie jako Rok Modlitwy. Wydaliśmy ostatnio zapiski Anny Sikorskiej, która w zeszłym roku odeszła do Pana, a w diakonacie w Miechowicach wiele się modliła. Jestem pod dużym wrażeniem jej głębokiej duchowości. Nie możemy tylko mówić o modlitwie, powinniśmy się modlić”.

Kościół otwartej kurtyny

„Jesteśmy Kościołem działającym przy otwartej kurtynie - twierdzi Ksiądz Biskup. - Nie odgradzamy się. Nie tworzymy »miejsc odosobnienia«. Nie mamy tajemnic, również finansowych. Jako proboszcz parafii nie wiem, ile w niedzielę ludzie złożyli na tacę - od tego jest Rada Parafialna. Przychody duchownego raz w roku są publicznie ogłaszane. Kościół, również ten materialny, jest naszym wspólnym dobrem. Ja jestem tu duchownym, zarządcą, ale do ludzi należy to, co tu wybudowali, i o co dbają”.

Ta klarowność wyraża się też w otwartości na każdego człowieka, w nieosądzaniu, w zdrowym ekumenizmie. Ksiądz Biskup tłumaczy księżom i parafianom, że nie mogą budować mocy swojego Kościoła na krytyce innych. To nie jest droga Chrystusa. „Proście o dar wiary, aby w jej mocy żyć dla innych. Resztę zostawcie Panu Bogu”.