Niemożliwa ucieczka, czyli o ewangelii, języku i manipulacji

ks. dr Piotr Sitek

publikacja 16.10.2009 10:11

Rzeczywistość mediów funkcjonuje na różnych piętrach i poziomach. Obok najgorszego kiczu i fałszu istnieje dobra informacja, wiedza i refleksja.

Niemożliwa ucieczka, czyli o ewangelii, języku i manipulacji fot. Hneryk Przondziono

"Ostrze jest miękkie, ponieważ informacji nie da się dotknąć. Rozprzestrzenia się ona jednak i przynosi wymierne korzyści, nie możemy się bez niej obejść, a ci, którzy dysponują określonymi rodzajami informacji - oraz wydajniejszymi środkami jej przetwarzania - maja przewagę nad resztą. Nieświadomym potęgi mediów ostrze, choć miękkie, może przynieść zgubę."

Żyjemy w paradoksalnym świecie. Z jednej strony wielu badaczy mówi, że rozwój komunikacji połączył naszą planetę w jednolity organizm, że jesteśmy globalną wioską, z drugiej - tematyka mediów dotyka sensacji i plotek z pogranicza lokalnego. Wielu ludzi, siadając przed telewizoram, chce zobaczyć dokładnie to, co im telewizja oferuje. Potwierdza to odkrycie, że społeczeństwo jest zbiorowiskiem ludzi zadowolonych z siebie, zwłaszcza zaś ze swoich gustów i wyborów.

Rzeczywistość mediów funkcjonuje na różnych piętrach i poziomach. Obok najgorszego kiczu i fałszu istnieje dobra informacja, wiedza i refleksja. Uzależnione jest to chociażby od ludzi, którzy pracują w redakcjach i dla których nasz świat jest miejscem wartym zrozumienia i ocalenia lub jest jego zaprzeczeniem. Jednym z najważniejszych "języków" współczesnej cywilizacji są środki społecznego przekazu. Dzięki nim treści ewangelizacyjne mogą być przekazywane w sposób komunikatywny i docierają do każdego człowieka, który ich poszukuje. Wraz z ekspansją środków masowego przekazu zauważa się zjawisko zaniku dzieciństwa.

Młodzi są jakby przedwcześnie dorośli, a starsze pokolenie "chronicznie" niedojrzałe. Z jednej strony wydłuża się okres młodości, a z drugiej nie towarzyszy temu dojrzewanie do odpowiedzialności, jako atrybut dorosłości. W rezultacie dochodzi do wytworzenia się społeczeństwa rówieśniczego. Wartości i styl dzieci i dorosłych zlewają się ze sobą. Unifikację pokoleniową łatwo zauważyć w programach telewizyjnych. Dzieci tam występujące, tracąc dziecięcą osobowość, zachowują się jak starzy malcy, rodzice są dorosłymi tylko w wymiarze biologicznym. To oni niejednego mogą nauczyć się od swoich dzieci. Po obaleniu tradycyjnego systemu wartości młody człowiek znalazł się pod presją grupy rówieśniczej, subkultury młodzieżowej i pod wpływem kultury masowej, która jest zbudowana na kulcie "dzieciaków".

Powszechnie uważa się, że media podają dziś informacje, nie licząc się z ocenami moralnymi. Tradycyjne wartości nie są już przekazywane, a jeżeli są, ulegają szokowi gwałtownej destabilizacji w zderzeniu z falą nadinformacji. Sam wiek XX określa się czasem manipulacji, dokonywanej w różnych dziedzinach życia człowieka. Wielu, posługując się nią, dochodziło do władzy, by potem wykorzystywać rządzone przez siebie społeczeństwa do realizacji własnych wizji świata, często prowadzących do upokorzenia ludzi. Próbą rozwiązania problemu manipulacji jest wskazanie na ewangelię i wolność, jaką daje ona każdemu, kto się w nią zasłucha i zapragnie żyć w zgodzie z nauką Jezusa Chrystusa. Manipulacja bowiem może stać się swoistym nałogiem, który trzyma człowieka w swej władzy.

To odkrywa przed nami jej źródło, czyli grzech. Wolność, której poprzez grzech człowiek się pozbawia, zostaje zdeptana i zniszczona, szczególnie wtedy, kiedy człowiek tak bardzo broni się przed przyznaniem, że "powodzenie nas samych i całego świata zależy od zwrócenia się na nowo ku Bogu". Tam, gdzie człowiek potrafi to dostrzec i umie przyznać się do swoich błędów, tam kończy się władza manipulacji, a rozpoczyna wolność ewangelii. Dziś warto pokusić się o konkretne wnioski, uwagi i wskazania dotyczące tworzenia takiego modelu środków masowego przekazu, które byłyby nie tylko środkiem wychowywania, ale także ewangelizacji. Od mediów nie uciekniemy, nie możemy się na nie obrażać i żyć, jakby ich nie było.

Jest czymś zupełnie oczywistym i trywialnym, kiedy mówi się, że język jest narzędziem komunikacji. A jednak trzeba to powiedzieć, gdy mówi się o języku w kontekście mediów. Za pomocą języka wypowiada się bowiem religia, filozofia, nauka. Posługuje się nim literatura, ale przede wszystkim media. Dlatego nie bez znaczenia jest, jak i jakim językiem opisują świat media. Wiadomo, że do głoszenia idei niezbędne są środki przekazu. A najbardziej podstawowym środkiem przekazu jest język ojczysty słuchaczy. Na refleksję zasługuje sposób wyrażania prawd religijnych językiem współczesnych pojęć. "Ci ludzie rozmawiają o niczym" - woła przerażony bohater jednej ze współczesnych powieści amerykańskich po dłuższym podsłuchiwaniu przedstawicieli różnych grup mieszkańców wielkiej metropolii. Współczesny człowiek przy tej ilości informacji ma dziś dość duży kłopot, by przekazać swemu bliźniemu jakąś naprawdę interesującą uwagę czy spostrzeżenie, które nie byłoby jedynie kopią osiągnięć zawodowych dawców strawy duchowej.

Taka funkcja języka zaczyna gwałtownie zanikać. Nie musi to być krasomówcza oracja, czasem wystarczy jedno proste zdanie. Czasem zaś będzie to długa, zażarta dyskusja, która wprawdzie nikogo na ogół nie przekona, nie przełamie, ale zasieje przysłowiowe "ziarno myśli" mające szansę, choćby po latach, wydać pożądane owoce. Ponieważ jednak ludzie coraz bardziej odzwyczajają się od rozmowy i coraz słabiej posługują się językiem (o ile tylko przedmiot rozmowy nie dotyczy ściśle ich życia codziennego, pracy czy pasji życiowej), powstaje problem, w jaki sposób mają sobie nawzajem przekazywać swoje myśli.

Wbrew pozorom sprawa użycia takiego, czy innego języka nie jest zagadnieniem typu użycia bardziej czy mniej wygodnego narzędzia, lecz staje się czasem problemem wręcz ideologicznym. Jest to świadoma manipulacja językowa. Przykładów zaś na to zjawisko dostarcza nie tak odległa historia naszego kraju, w szczególności funkcjonowanie radia i telewizji podporządkowanych bieżącym interesom propagandy i indoktrynacji. Może to polegać na kłamstwie, pomijaniu czy zatajeniu niektórych faktów, o których odbiorca powinien wiedzieć.

Bóg staje się celem i sensem człowieka (jak było to u Matki Ewy), jako twórcy kultury i jego działalności kulturotwórczej, wobec czego Bóg - jako przedmiot wiary, otwiera przed człowiekiem nieskończone perspektywy dotyczące m.in. jego dzieła i działania. Dzięki wierze człowiek jest zdolny tworzyć i działać, a to rodzi wielką kulturę. Wspólnota ludu Bożego, to bycie ku innym.

Chrystus przyszedł, by służyć innym i oddać życie za życie świata. Stąd fascynacja Chrystusem wywiera niezatarte piętno na ludzkiej kulturze. Ewangelia nakazuje tak kształtować nasze życie, by nie dokładać ciężaru do cierpień drugich, lecz, owszem, dźwigać i podnosić, krzepić i osłaniać, pocieszać i utwierdzać w wierze. Ewangelia Chrystusowa jest ewangelią miłości. Chrześcijaństwo zaś nie jest wrogiem niczego, co ludzkie. Rozumie, stara się dźwigać, umacniać, prowadzić. A co niezgodne z Prawem Bożym - porządkować tak, aby nie stało się zgubą, ale błogosławieństwem życia.

Prawdą jest to, że społeczeństwo, w którym przyszło obecnie działać Kościołowi chrześcijańskiemu, zmusza go do wypracowania nowych form istnienia i przekazu treści poselstwa o zbawieniu w Jezusie.

Zdaniem wielu, żyjemy w wieku, w którym dominują lęk i poczucie bezsensu, pytania o sens egzystencji, osamotnienie i tragizm w otaczającym świecie. Wiek XX nazywany jest często także wiekiem kryzysów. Przyczynę rozprzestrzeniającego się kryzysu religijnego należy upatrywać w sposobie myślenia i przeżywania współczesnego człowieka, charakteryzującego się: racjonalizmem, indywidualizmem, krytycyzmem. Człowiek współczesny dąży do całkowitej duchowej samodzielności, szuka nowych myślowych rozwiązań i boi się przyjmować utarte przekonania.

Materializm współczesnej cywilizacji spowodował alienację człowieka. Wiele jednostek zagubiło się duchowo i religijnie, ponieważ cywilizacja współczesna zrujnowała ich dotychczasowe schematy życia.

Często media tworzą nierzeczywisty obraz, wyzwalają złudne marzenia, oczekiwania, zwłaszcza w umysłach młodych ludzi. A jednak środki masowego przekazu, w których środowisku żyjemy i poruszamy się, mogą być i są przyjazne, i bardzo pomocne, ale wówczas, gdy je zrozumiemy oraz zdecydujemy, że jakość ludzkiego życia, mimo ogromnego wpływu mediów, zależy od postępowania z własnym sumieniem. Dotyczy to twórców i odbiorców przekazów masowych.

Chrześcijaństwo powinno dążyć do wspólnoty, której nadzieją i drogą prowadzącą do niej jest Jezus Chrystus.

Bóg podzielił los ludzkości, by pokazać nieskończoność boskiej miłości i życia. Zaproszenie do tego wymaga uwolnienia od osobistych, egoistycznych trosk i wejścia w świat innych ludzi. To powinien głosić Kościół, korzystając z mediów, bo ucieczka przed światem jest niemożliwa.

Artykuł pochodzi z kwartalnika "Warto" wydawanego przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko Augsburskiego w RP