Tak było na Grabarce

KAI 2003

publikacja 22.08.2003 04:12

W największym polskim prawosławnym sanktuarium na Świętej Górze Grabarce odbyły się uroczystości związane z obchodami święta Przemienienia Pańskiego tzw. Spasa (czyli Zbawiciela).

Kilka tysięcy wiernych przyszło na Grabarkę w pieszych pielgrzymkach m.in. z Białegostoku, Bielska Podlaskiego, Hajnówki, Jabłecznej, Siemiatycz i Sokółki, a także w pierwszej pieszej pielgrzymce z Warszawy. Pozostali przyjechali samochodami lub autokarami. Szacuje się, że w sumie przez Grabarkę w ciągu doby przewinęło się ok. 100 tys. wiernych.

Ponieść trud dla Boga

Młoda dziewczyna która przybyła na Grabarkę z Bielska Podlaskiego, przebyła pieszo około 60 kilometrów. - Jak mogę, to przychodzę tu co roku, aby w ten sposób złożyć swoją ofiarę, ponieść ten trud dla naszego Boga - tłumaczy młoda pątniczka. - Po raz pierwszy na Grabarkę przyprowadziła mnie babcia 17 lat temu, gdy miałem 12 lat. Od tamtego czasu staram się przyjeżdżać tu co roku - tłumaczy Andrzej, który przyjechał z Białegostoku. Teraz przybywa corocznie z żoną i dwojgiem dzieci.

Wielu pielgrzymów przynosi krzyże wotywne i ustawia je na Świętej Górze, jako wyraz swojej pokuty. Arcybiskup Aten i Całej Grecji, Chrystodulos w swym powitalnym przemówieniu do wiernych nawiązał do tych krzyży mówiąc, że kto wierzy w krzyż wie, iż po krzyżu czeka go zmartwychwstanie. Jedna z pątniczek, która trzymając swój krzyż w ręku trzykrotnie obchodziła cerkiew na kolanach, mówi, że ten krzyż składa w intencji swego męża, który jest ciężko chory i leży w szpitalu.

Dużo młodzieży

Prawosławny ksiądz, który przyjeżdża na Grabarkę od kilkudziesięciu lat, stwierdza, że dziś jest o wiele więcej młodzieży niż przed laty. Także abp Chrystodulos wielokrotnie wspominał, że liczba młodych w tym miejscu świadczy jak najlepiej o polskiej Cerkwi. - Najbardziej podziwiam młodzież, która dobrowolnie wzięła na swoje barki trud pieszego pielgrzymowania z różnych, odległych stron waszego kraju - powiedział w homilii abp Chrystodulos podczas uroczystej Liturgii 19 sierpnia.

Ksiądz Fiodor przyjechał na Grabarkę z żoną i dziećmi. Spieszy się na dyżur spowiedniczy. Wierni ustawiali się w kilkudziesięciometrowych kolejkach, aby się wyspowiadać. Tej nocy wiele sumień zostało oczyszczonych.

- W święto Przemienienia Pańskiego bardzo dużo osób przystępuje do spowiedzi i następnie do sakramentu Eucharystii - podkreśla inny duchowny. - Myślę, że około 50 proc. wiernych przystępuje tu do tego sakramentu - dodaje. W prawosławiu, każdy, kto chce przyjąć Eucharystię, musi się przedtem każdorazowo spowiadać, ponieważ w ich teologii człowiek jest istotą bardzo grzeszną i aby była godna przyjęcia Chrystusa, musi się oczyścić.

Cudowne źródło

U podnóża góry wypływa źródło, przy którym - według wiernych - dzieje się wiele cudów. Tłumy pielgrzymów przychodzą z chusteczkami, moczą je w źródlanej wodzie, a następnie przemywają schorowane, czy obolałe miejsca na swoim ciele. Następnie wieszają te chusteczki na pobliskich drzewach. Wierzą w to, że w ten sposób zostawiają swoją chorobę i dolegliwości tu, na Grabarce, i powrócą zdrowi do domu. Chusteczki są zbierane przez siostry z miejscowego klasztoru, które odmawiają nad nimi specjalne modlitwy, a następnie palą je.

- Mnie osobiście to nie pomogło, ale myślę, że przyczyna tkwi we mnie, ponieważ trzeba w to mocno wierzyć, a mnie najwidoczniej tej wiary zabrakło - tłumaczy Irena, katoliczka zafascynowana kulturą prawosławną. Zapytana o to, co ją najbardziej urzekło w prawosławiu, stwierdza, że wielka pokora wierzących, także duchownych. - Tu nie ma żadnego zadęcia, ludzie są skromnie poubierani, a na świętach katolickich często wygląda to jak rewia mody - stwierdza Irena. Oprócz tego zachwycona jest cerkiewnymi śpiewami.

Pracują dla Boga

W organizacji świątecznych uroczystości siostrom z monasteru pomagała młodzież z Bractwa Młodzieży Prawosławnej. Ponad 70 osób przyjechało na tzw. obóz roboczy. Młodzi pomagali w przygotowaniu całego sanktuarium na przyjazd wielotysięcznej rzeszy wiernych. - Pracowaliśmy po 12 godzin dziennie, przygotowywaliśmy pole namiotowe, grabiliśmy liście między krzyżami, ponadto kierujemy ruchem pielgrzymkowym i pilnujemy porządku - stwierdza jeden z uczestników.

Na obóz przyjechała młodzież w wieku od 18 do 25 lat. - Traktuję to jako moją pracę dla Boga, to jest mój krzyż wotywny, który zostawiam na tym miejscu - stwierdza Paweł, uczestnik obozu, który przyjechał z pobliskiego Drohiczyna.

- Obóz zarabia sam na siebie - tłumaczy Marcin Gościk z Bractwa Młodzieży Prawosławnej. Na początku uczestnicy wpłacają pieniądze na ubezpieczenie i żywność. Później dziewczyny pieką prosfory (czyli pieczywo używane do Eucharystii, odpowiednik katolickiego opłatka), które podczas święta są sprzedawane wiernym. W ten sposób zarabiają na pokrycie kosztów obozu. Każda prosfora ma pieczątkę, która symbolizuje albo Jezusa Chrystusa, albo Matkę Bożą.

Po święcie młodzież zostaje aby uporządkować Świętą Górę i teren wokół niej. - Każdego roku przywozimy siostrom kilka taczek samych chustek znad źródełka - objaśnia Marcin Gościk. Liczba uczestników obozu z roku na rok zwiększa się. Kilka lat temu nie przekraczała 30 osób, a w tym roku zgłosiło się ponad 70. Wielu przyjeżdża na obóz regularnie i zawiera wieloletnie przyjaźnie. - Po obozie wszyscy jedziemy odpocząć do ośrodka Bractwa Młodzieży Prawosławnej w Białowieży - tłumaczy chłopak, który na obozie jest już po raz piąty.

Serce prawosławia

Święta Góra Grabarka k. Siemiatycz to największe prawosławne sanktuarium w Polsce. Co roku przyjeżdża tutaj wiele tysięcy wiernych na przypadające 19 sierpnia święto Przemienienia Pańskiego, jedno z dwunastu najważniejszych świąt prawosławia. Jednak poza sezonem pielgrzymkowym jest to miejsce dalekie od miejskiego zgiełku, otoczone podlaskimi lasami i sprzyjające kontemplacji oraz modlitwie.

Z powodu ogromnej popularności tego miejsca - od kilku lat również wśród katolików - Grabarka nazywana jest "prawosławną Jasną Górą" lub "prawosławną Częstochową". Nazywa się ją też Górą Krzyży - ze względu na dużą liczbę krzyży wotywnych i pokutnych, które pozostawiają w tym miejscu pielgrzymi.

Tradycja głosi, że w czasie najazdu tatarskiego w XII. na Grabarce schronili się mnisi z monasteru w Mielniku. Przynieśli ze sobą ikonę Spasa Izbawnika (Zbawcy Wybawiciela). Imię to przejęła kaplica, a potem cerkiew.

Tradycja pielgrzymowania na Grabarkę sięga 1710 r., kiedy to - jak głosi miejscowa legenda - grupa mieszkańców Siemiatycz, postępując za radą starca-wizjonera, znalazła na Grabarce schronienie przed epidemią cholery. To oni także zapoczątkowali zwyczaj przynoszenia krzyży wotywnych i ustawiania ich na górze. Teraz wzgórze jest pokryte lasem krzyży, na których znajdują się wypisane cyrylicą epitafia.