publikacja 20.06.2004 15:35
Dossier Jezusa Chrystusa
W dwudziestym wieku, w okresie międzywojennym, uczeni żydowscy opublikowali różne prace historyczne, łącząc w nich osobę Jezusa z rozwojem, mającym miejsce w Jego czasach. Podkreślają fakt, że obecnie Żydzi „nie mogą nie doceniać Jezusa, jako religijnego i etycznego mistrza” (Rabbi Enelow, A Jewish View of Jesus, New York 1920), stwierdzając jednak przy tym, że „Żydzi nie mogą uważać go za prawodawcę czy założyciela religii; sam bowiem nie chciał być takim” (Joseph Klausner, Jesus of Nazareth, Boston 1964).
Od końca II wojny światowej liczba opracowań wzrastała. Do najważniejszych z nich, objaśniających postać Jezusa i próbujących zrozumieć zjawisko chrześcijaństwa należą: J. Isaac, „Jesus and Izrael” (1971); G. Lauterbach, „Jesus in the Talmud” (1951); S. Sandmel, „We Jews and Jezus” (1955); Shalom Ben Chorin, „Brüder Jezus” (1967); D. Flusser, „Jezus” (1966); P. Lapide, „Jesus In Izrael” (1970); Geza Vermes, „Jesus the Jew” (1973). To ostatnie opracowanie ma prawdopodobnie najbardziej naukowy charakter; autor pragnie w nim umieścić Jezusa Ewangelii w realiach geograficznych i historycznych, jak również w charyzmatycznym kontekście judaizmu pierwszego wieku.
Martin Buber, pomimo iż nie napisał niczego wyłącznie na temat Jezusa, to jednak zajmuje ważne miejsce w dążeniu do Jego zrozumienia. W swoich pismach stwierdza on, że:
1) Jezus był w pełni prawdziwym Żydem i doskonałym człowiekiem, ale nie był spełnieniem judaizmu;
2) Jezus był człowiekiem wiary w biblijnym sensie słowa ‘emunah’; miał znakomite zrozumienie Tory, jednak nie może być traktowany jako przedmiot wiary;
3) Jezus był człowiekiem „mesjańskim”, jednak nie można o Nim myśleć jako o Mesjaszu, oczekiwanym przez Izraela. Można powiedzieć, że stwierdzenia reprezentują najbardziej możliwe do przyjęcia stanowiska w dzisiejszym judaizmie.
Tak wiec, w obliczu historyczno-naukowych studiów, deklaracji o tolerancji i wzrastającej świadomości swoich błędów w stosunku do Żydów i judaizmu w Kościołach chrześcijańskich, dawne postawy wrogości wydają się być przezwyciężone.
Słuchaj, Izraelu - pierwsze słowa tekstu Księgi Powtórzonego Prawa 6, 4-9. Jest to wyznanie wiary religii żydowskiej. Modlitwę tą powtarzano rano i wieczorem, jak również jej tekst umieszczano w specjalnych pudełka na czole, na lewej ręce (filakterie - hebr. tefillin) i na odrzwiach domów i bram (mezuzy).
Kadisz - modlitwa za zmarłych.
Miszna, „studium, nauka, norma” - jedna z dwóch (obok Gemary) część Talmudu. Dzieli się ona na sześć części, tzw. porządków. Wiekowa i uświęcona tradycja przypisuje redakcję Misz-ny rabbiemu Judzie Hanasi.
25. Potrząśnij ku sobie pień palmy,
ona ci zrzuci świeże, dojrzałe daktyle.
26. Jedz, pij i daj oczom ochłodę!
A jeśli zobaczysz jakiegoś człowieka,
to powiedz:
«Ślubowałam Miłosiernemu post,
nie będę wiec dziś mówić z nikim»”.
27. I przyszła z nim do swego ludu
niosąc go.
Oni powiedzieli:
„O Mario!
Uczyniłaś rzecz niesłychaną!
28. O siostro Aarona!
Twój ojciec nie był złym człowiekiem
i matka twoja nie była występna”.
29. Wtedy ona wskazała na nie.
Oni powiedzieli:
„Jakże będziemy przemawiać
do kogoś, kto jest w kołysce,
do małego chłopca?”
30. On powiedział:
„Zaprawdę, ja jestem sługą Boga!
On dał mi Księgę
i uczynił mnie prorokiem.
31. On mnie błogosławi,
gdziekolwiek się znajduję.
On nakazał mi modlitwę i jałmużnę
- jak długo będę żył -
32. i dobroć dla mojej matki.
On nie uczynił mnie
ani tyranem, ani nieszczęśliwym.
33. I pokój nade mną
w dniu, kiedy się urodziłem,
w dniu, kiedy będę umierał,
w dniu, kiedy będę wskrzeszony do życia”.
34. To jest Jezus, syn Marii,
słowo Prawdy, w którą powątpiewają.
35. Nie jest odpowiednie dla Boga,
aby przybrał Sobie syna.
Niech Mu będzie chwała!
Kiedy On postanowi jakąś rzecz,
to tylko mówi:
„Bądź!”, i ona jest.
Sura ta zawiera pewne elementy, które są bliskie wierze chrześcijańskiej:
- Zwiastowanie Maryi
- przybycie Ducha Bożego
- niepokalane poczęcie Jezusa
Są tu także inne elementy, znajdujące się jedynie w Koranie, jak np. fakt, że Jezus mówi od czasu swego narodzenia.
Jest jeszcze jeden fragment Koranu, gdzie wzmiankowane jest poczęcie Jezusa (3,42-51).
„I oto powiedzieli aniołowie: „O Mario! Zaprawdę, Bóg wybrał ciebie i uczynił cię czystą, i wybrał ciebie ponad kobietami światów.
O Mario! Poddaj się pokornie twemu Panu, wybijaj pokłony i skłaniaj się wraz z tymi, którzy się skłaniają!”
To należy do opowiadań o tym, co skryte, które tobie (Apostole!) objawiamy. Ty nie byłeś wśród nich, kiedy oni rzucali swoje trzciny, aby rozstrzygnąć, który z nich ma się opiekować Marią; i nie byłeś wśród nich, kiedy się sprzeczali.
Oto powiedzieli aniołowie: „O Mario! Bóg zwiastuje ci radosną wieść o Słowie pochodzącym od Niego, którego imię Mesjasz, Jezus, syn Maryi. On będzie wspaniałym na tym świecie i w życiu ostatecznym, i będzie jednym z przybliżonych. I będzie przemawiał do ludzi już w kołysce, a także jako mąż dojrzały; i będzie wśród sprawiedliwych”. Ona powiedziała: „O Panie mój! Jakże będę miała syna, skoro nie dotknął mnie żaden mężczyzna?” Powiedział: „Tak będzie! Bóg stwarza to, co chce! Kiedy On decyduje o istnieniu jakiejś rzeczy, to tylko mówi: «Bądź!» - i to się staje”. On nauczy go Księgi i mądrości, Tory i Ewangelii i uczyni go posłańcem do synów Izraela: „Przyszedłem do was ze znakiem od waszego Pana. Ja utworzę wam z gliny postać ptaka i tchnę w niego, i on stanie się ptakiem. Ja uzdrowię chorego i trędowatego i ożywię zmarłych - za zezwoleniem Boga. Ja wam opowiem, co jecie i co gromadzicie w waszych domach. Zaprawdę, w tym jest znak dla was, jeśli jesteście wierzącymi! Ja przychodzę potwierdzić prawdziwość tego, co było przede mną w Torze, i aby uczynić dla was dozwolonym część tego, co wam było zakazane. Przyszedłem do was ze znakiem pochodzącym od waszego Pana. Bójcie się Boga i słuchajcie mnie! Zaprawdę, Bóg jest moim i waszym Panem! Przeto czcijcie Go! To jest droga prosta!”
Niektóre cechy portretu Jezusa, zawartego w Koranie, odwołują się do Ewangelii. Przyjście Jezusa Chrystusa poprzedza Jan Chrzciciel, który zaświadcza, że jest On (Jezus) Słowem Boga (3,39). Duch Boży ogłasza, że Jezus będzie sprawiedliwym dzieckiem, kimś bliskim Bogu. Będzie znakiem dla ludzkości, apostołem przynoszącym im mądrość, Torę i Ewangelie (Al-Indżil). Jest On poczęty przez tchnienie Ducha Bożego (21,91), bez udziału ludzkiego ojca, dekretem Boga, podobnie, jak w przypadku Adama.
Jezus jest posłany do dzieci Izraela, aby potwierdzić naukę Tory, znieść niektóre zakazy i ogłosić nadejście Mahometa (61,6). Czyni wiele cudów: mówi od chwili urodzenia, daje życie ptakom, uzdrawia chorych, wskrzesza umarłych, objawia sekrety serc.
Jezus nawołuje dzieci Izraela do wielbienia tylko jednego Boga, do bania się Go, do bycia Jemu posłusznym. Pomimo że spotyka On się z niewiarą części Żydów, szuka „pomocników”, apostołów. Pod koniec Jego życia, usiłowano go zabić, nie umarł On jednak i wstąpił do nieba.
Chrześcijanin może w Koranie znaleźć także niektóre luźne paralele różnych tajemnic (misteriów) chrześcijańskich: Niepokalane Poczęcie, Przedstawienie (Maryi) w Świątyni, Zwiastowanie, Dziewicze Poczęcie, narodzenie Jezusa. Uwaga nie może jednak skupić się na przeczytaniu tych fragmentów przez chrześcijańskie „soczewki” i wyciągnięciu pochopnych wniosków. Końcowy werset fragmentu (5,9) cytowanego powyżej odwołuje się do muzułmańskiego odrzucenia idei wcielenia. Szybki przegląd tradycji islamu umożliwi dostrzeżenie rozumienia Jezusa w islamie.
Jezus pieczęcią świętości. Czy nie jest prawdą, że pieczęć świętości jest posłańcem, który nie ma sobie równego w świecie? On jest Duchem, synem Ducha i Maryi, jego matki: jest to miejsce, do którego nie prowadzi żadna droga.
Co do Jezusa, to jest On pieczęcią, o ile posiada pieczęć cyklu Królestwa (stworzonego wszechświata). Właściwie jest On ostatnim posłańcem który się pojawił i uczynił to w postaci Adama, pod względem sposobu swego narodzenia, ponieważ nie został poczęty przez ludzkiego ojca i żaden z synów spośród potomków Adama w całym ciągu pokoleń, nie był taki jak On... Co więcej, Jezus, kiedy powróci na ziemię na końcu czasów, otrzyma pieczęć największej świętości od Adama, aż do ostatniego z proroków, składając hołd Mahometowi, ponieważ Bóg pieczętuje świętość w każdej wspólnocie, jedynie poprzez posłańca, który postępuje według prawa Mahometa. Tak więc Jezus dzierży pieczęć cyklu Królestwa oraz pieczęć świętości, przez którą rozumiem wszechświatową świętość.
Al-Halladż (Al-Halladż, sufi (mistyk) z Bagdadu, symbol bezgranicznej miłości do Boga. Wyznawał idee panteistyczne, został zamordowany za podkreślanie swojej jedności z Absolutem, co wyrażały jego słowa: „Jam jest prawdą" (ana al-hakk) [przyp. red.])
Jezus zajmuje bardzo ważne miejsce w duchowości Al-Halladża (858-922). W Nim realizowana jest w najdoskonalszy dla człowieka sposób mistyczna jedność pomiędzy ludzkością i Bogiem. Powracając na końcu czasu, Jezus napełni świat mądrością i sprawiedliwością przez ostateczne wprowadzenie prawa muzułmańskiego.
Al-Halladż wierzył w mękę i zmartwychwstanie Chrystusa. Dla niego męka miała wartość odkupieńczą. Uczniowie Al-Halladża potwierdzili, że swoją śmiercią na szubienicy ich mistrz osiągnął ideał sufizmu. Niemniej jednak istnieje różnica pomiędzy rozumieniem Al-Halladża a chrześcijańskim, gdyż nauczanie Al-Halladża zawiera ideę ucieczki od ciała i świata.
Nabi (prorok) (19, 30)
Jezus jest prorokiem. Rzeczywiście jest on kilkakrotnie wymieniany wraz z innymi prorokami. Podobnie jak wszyscy prorocy, Jezus miał do wypełnienia misje, skierowaną do konkretnych ludzi, a mianowicie do dzieci Izraela. Jezus jest jednak więcej niż prorokiem; jest także posłańcem.
Rasul (posłaniec)
Imię to występuje trzykrotnie. Rasul jest kimś większym, niż prorok; jest posłany, aby zanieść przesłanie, tak jak Archanioł Gabriel. Jezus ogłosił Ewangelie i dlatego jest rasul, tak samo jak Mojżesz, który ogłosił Torę i Mahomet, który ogłosił Koran.
Abd Allah (Sługa Boży)
Imię to oznacza przede wszystkim, że Jezus jest jednym z Bożych stworzeń, podległych Bogu. To określenie jest bardzo istotne, ponieważ pokazuje Jezusa, jako jednego z najlepszych muzułmanów. Ibn al-Arabi twierdzi, że Jezus jest pieczęcią świętości (patrz wyżej). Chrześcijanin nie może przestać myśleć o słudze (hebr. 'ebed), o którym mówi Izajasza, i o słudze (gr. doulos] z Listu do Filipian 2,7. Z punktu widzenia dialogu imię to nadane Jezusowi jest ważne, ponieważ ma ono głębokie znaczenie zarówno w islamie, jak i w chrześcijaństwie. Trzeba jednak pamiętać, że używane jest ono przede wszystkim w celu zaprzeczenia boskości Jezusa.
Ruh (Duch) (4,171)
Jezus jest Duchem od Boga (ruh min Allah) „O ludu Księgi! Nie przekraczaj granic w twojej religii i nie mów o Bogu niczego innego, jak tylko prawdę! Mesjasz, Jezus syn Maryi, jest tylko posłańcem Boga; i Jego Słowem, które złożył Maryi; i Duchem, pochodzącym od Niego. Wierzcie więc w Boga i Jego posłańców i nie mówcie: «Trzy!» Zaprzestańcie! To będzie lepiej dla was! Bóg-Allah — to tylko jeden Bóg! On jest nazbyt wyniosły, by mieć syna! Do Niego należy to, co jest w niebiosach i to, co jest na ziemi. I Bóg wystarcza jako opiekun!” (4, 171).
Jak można zauważyć, cały tekst stanowi ostrzeżenie przeciwko interpretowaniu tego imienia w nadmiernie chrześcijański sposób. Jak to ukazano wyżej, tytuł ten nadany jest Jezusowi, ponieważ narodził się On wskutek boskiego tchnienia w Maryje.
„I te, która zachowała swoją czystość... My tchnęliśmy w nią nieco z Naszego Ducha. I uczyniliśmy ją i jej Syna znakiem dla światów” (21, 19).
Również, aby wypełnić swoją misje, Jezus został umocniony przez Ducha Świętego (ruh al-kudus) (5,110).
Inne tytuły
Ibn Marjam (Syn Maryi) - 33 razy, z których 16 jest
użyte w połączeniu z Isa.
min al-mukarrabin (jeden z przybliżonych) (3, 45) wajih (wspaniały) (3, 45)
mubarak (błogosławiony) (19, 31)
kaul al-hakk (słowo Prawdy) (19, 34)
Bardziej wskazane wydaje się wiec potraktowanie przesłania Chrystusa jako punkt wyjścia i przejście od tego przesłania do osoby i misterium Chrystusa. Podczas gdy z jednej strony są w Koranie liczne fragmenty, mówiące o Jezusie, nie ma praktycznie nic o Jego przesłaniu, jak to możemy znaleźć w Łk 4, gdzie opisana jest inauguracja Jego publicznej działalności, kiedy Jezus odnosi do siebie proroctwo Izajasza. W tym przesłaniu szczególnie ważne miejsce zajmują Błogosławieństwa. Stanowią one punkt wyjścia, przyjęty w broszurze opracowanej przez Komisje ds. Relacji Miedzy Chrześcijanami a Muzułmanami, we francuskojęzycznej Afryce Zachodniej, „Freres dam la Foi au Dieu Unigue”, która towarzyszy innej broszurze „Connais-tu tonfrere?” (tłum. ang. “Let Us Understand Each Other”, Eldoret 1986).
Istnieją także inne prezentacje życia i osoby Jezusa muzułmanom. Jacąues Jomier OP napisał pozycje „Vie du Messie” (tłum. arab. „Al-Masih Ibn Marjam”), która ukazuje wielki szacunek do muzułmańskiego sposobu myślenia. Thomas Michel SJ okazuje podobny szacunek w swoim „Introduction to Christianity”, prezentacji wiary chrześcijańskiej, po raz pierwszy opublikowanej po turecku, a następnie przetłumaczonej na różne jeżyki, w tym również na jeżyk arabski.
Użyteczną pozycją jest też książeczka „Pistes de reponses aux ąuestions qu'on nos pose” (tłum. ang. „Trying to Answer Questions”, Rome 1990). Jest ona rezultatem refleksji grupy chrześcijan z Tunezji, pod kierownictwem Roberta Caspara M. Afr. Zawiera kilka rozdziałów o Jezusie Chrystusie, w tym jeden poświecony boskości Chrystusa i Jego wcieleniu. Starszymi pracami są: “Jesus and God in the Christian Scriptures and The Cross of The Messiah” (London, Christianity and Islam Series, n. l & 3, 1967 & 1969), anglikańskiego biskupa Davida Crowna. Jest także rozdział poświecony Jezusowi jako Mesjaszowi - prezentacja chrześcijańska i odpowiedź muzułmanina, w Badru Kateregga i David W. Shenk, „Islam and Christianity. A Muslim and a Chństian in Dialogue” (Nairobi 1980). Trzeba też wspomnieć o książce Kennetha Cragga, Jesus and the Muslim. Ań Exploration (London 1985). Po ukazaniu zarówno Jezusa z Koranu, jak i miejsca Jezusa w świadomości muzułmanów, autor próbuje przybliżyć biblijnego Jezusa muzułmanom.
Powiedział on: „Mogę powiedzieć, że Jezus historyczny nigdy mnie nie interesował. Nie miałoby dla mnie żadnego znaczenia, gdyby ktoś udowodnił, że Jezus nigdy nie istniał i że przekaz Ewangelii jest fikcyjną historią. Dlatego, ponieważ przesłanie Kazania na Górze zawsze pozostałoby dla mnie prawdziwe”. Z pewnością był on poruszony do głębi [nauczaniem Jezusa - przyp. red.], jednak jego postawy nie można nazwać ewangeliczną. Najlepiej określić ją, jako postawę opartą na wartościach płynących z Ewangelii. Śledząc uważnie to, co napisał Mahatma Gandhi, można dojść do wniosku, że był on przywiązany do osoby Chrystusa. Gandhi powiedział kiedyś: „Przez wiele lat mojego życia uważałem Jezusa z Nazaretu za wielkiego Mistrza, prawdopodobnie najpotężniejszego, jakiego kiedykolwiek znał świat... Mogę powiedzieć, że Jezus zajmuje specjalne miejsce w moim sercu, jako nauczyciel, który wywarł olbrzymi wpływ na moje życie”. Nie można jednak mówić w tym przypadku o zaangażowaniu wiary w Chrystusa. Jezus Chrystus dla takich wyznawców hinduizmu jak Gandhi pozostaje najwyższym wzorcem człowieka godnego naśladowania i inspiracji.
Trzeba zauważyć, że hindusi praktycznie nie rozróżniają tego co ludzkie, od tego, co boskie. To, że Jezus Chrystus był Bogiem, jest rzeczą bezdyskusyjną dla wielu hindusów. Trudno im jednak uwierzyć w to, kiedy chrześcijańskie rozumienie stwierdza, że Jezus Chrystus jest jedynym wcieleniem Boskości. Hindusi mają zwyczaj interpretowania Tajemnicy Jezusa Chrystusa wyłącznie z hinduskiego punktu widzenia. W ten sposób, zgodnie z hinduskim światopoglądem, dla wielu hindusów Jezus Chrystus jest jednym z wielu Mistrzów, Proroków czy Wcieleń. Mahatma Gandhi wyraża ten sposób postrzegania Jezusa przez wielu hindusów tak: „Uważam Jezusa za jednego z największych Nauczycieli ludzkości, jednak nie uważam go za jedynego Syna Bożego... Jezus jest tym, który zbliżył się najbardziej do doskonałości. Mówienie jednak, że jest on doskonały, jest odmawianiem Bogu jego suwerennej nadrzędności, jaką Bóg ma względem człowieka”.
Keshave Chandra Sen, hindus, żyjący w latach 1838-1884, widzi w Jezusie Chrystusie przedmiot swojego głównego zaabsorbowania. Zakorzeniony w patriotyzm, odbierał on Chrystusa, jako autentycznego Azjatę. Pytał: „Czyż Chrystus i jego uczniowie nie byli Azjatami? Chrześcijaństwo zostało założone i zaczęło się rozwijać w Azji”. Nacechowany bardzo głęboko hinduską tradycją „bhakt” (Nurt religijny w Indiach i zarazem rozpowszechniona forma religijności indyjskiej, wyrażająca się w silnie emocjonalnej pobożności, miłosnym oddaniu i czci wobec boga [przyp. red.])? K.C. Sen wyraża, z emocjonalnym zapałem, swoją głęboką miłość do osoby Chrystusa. Równocześnie jednak podstawowe Misterium Chrystusa jako Boga i Człowieka pozostaje przez takich hindusów jak K.C. Sen, nie zauważone. W powyższych przykładach nie można oprzeć się myśleniu o tych paralelach, które porównać można z herezjami, odrzuconymi przez pierwsze synody (sobory) ekumeniczne.
Synkretyzm jest zjawiskiem, na które Zachód patrzy negatywnie. Nazywając jednak synkretyzm „próbą syntezy” wszystkie takie wysiłki są traktowane przez hindusów z wielkim szacunkiem. Dr Sarvapalli Radhakrishnan (indyjski mąż stanu (w latach 1962-68 prezydent Indii), polityk, filozof (w latach 1936-52 profesor filozofii w Oksfordzie); autor m. in. Dwutomowej historii filozofii indyjskiej (wyd. polskie PAX 1958-60) [przyp. red.]) (1888-1975) jest typowym przykładem takiej postawy. Znany jest ze swego bystrego umysłu, eklektycznych idei i rozległych wizji. Podobnie jak wielu hinduskich intelektualistów, jego podejście do Tajemnicy Chrystusa ma charakter filozoficzny. Zakorzeniony mocno w neo-wedantycznej (Neowedantyczny - od wyrazu: neowedanta, dosl. „nowa we-danta”, tj. nowe ujęcie systemu wedanry (dosł. „koniec Wedy”), jednego z najważniejszych bramińskich systematdw filozoficznych Indii [przyp. red.]) wizji, interpretuje on Jezusa Chrystusa jako wzór zrodzenia dojrzałego i rozwiniętego człowieczeństwa. Innymi słowy, Jezus Chrystus nie jest konkretną osobą, ale symbolem postępowo rozwiniętego człowieczeństwa, bądź też człowieczeństwem, które zrealizowało się w pełny sposób. Pisze on: „Ponieważ Chrystus narodził się z Ducha, każde wydarzenie z jego życia, powinno być postrzegane jako uniwersalno-symboliczny poziom życia duchowego; bycie Chrystusem jest stanem wspaniałego wewnętrznego oświecenia, w którym boska mądrość staje się dziedzictwem duszy”. Jak również: „Nasienie boskości można znaleźć w każdej osobie. Zbawienie polega na wyzwoleniu się ze wszystkich więzi nierzeczywistych wartości, które nas zdominowały. Możemy to uczynić poprzez kontemplację w nas samych boskiej tajemnicy. W tym kontekście Jezus Chrystus jest tym, kto rozumie to lepiej, ponieważ mocno wierzy w Wewnętrzne Światło, ignoruje wszelki rytualizm, i jest obojętny na legalistyczną pobożność. Tajemnica Krzyża jest 'porzuceniem ego i utożsamieniem się z pełniejszym życiem, o wiele wyższą świadomością”.
Wielu wyznawców hinduizmu, podobnie jak S. Radhakrishnan ma idealistyczną wizję Jezusa Chrystusa, tzn. całkowicie dehistoryzuje Jezusa, redukując Go do iluzji. Taka wizja zbliża się bardzo do gnostycyzmu. Obsesyjnie marząc o tak zwanej „religii uniwersalnej”, S. Radhakrishnan widzi w Misterium Jezusa Chrystusa historyczne sformułowanie bezpostaciowej Prawdy.
Interesującą kwestią jest dostrzeżenie całkowicie różnego postrzegania historii przez hindusów w zestawieniu z perspektywą chrześcijańską. Według tradycji hinduskiej historia jest zawsze cząstkową wiedzą rzeczywistości; jest zatem wiedzą niedoskonałą. W takim kontekście utożsamianie Tajemnicy Jezusa Chrystusa z faktem historycznym jest ograniczaniem (redukcją) Boga do niedoskonałości.
Swami Akhilananda (1894-1962), którego misja skierowana była na Zachód, interpretuje Tajemnice Jezusa Chrystusa, jako tego, który jest już integralną częścią hinduizmu. Celem hinduskiej „dharmy” (nazwa odwiecznego prawa moralnego w wielu systemach. W hinduizmie, zgodne z normami postępowanie moralne, warunkujące doskonalenie się [przyp. red.]) jest samorealizacja, a Jezus Chrystus jest najwyższym przykładem takiej „duszy, która jest całkowicie oświecona”. Szczytowe doświadczenie wyzwolenia w hinduizmie jest opisywane jako „aham Brahma asmi”, tzn. uświadomienie, że „Ja jestem Tym” (Absolutem). Jedynie Jezus Chrystus, według takich hindusów, jak np. Akhilananda, który medytował Ewangelie według św. Jana, jest zdolny utożsamić tę Prawdę ze Sobą („Ja i Ojciec jedno jesteśmy” [J 10, 30 - przyp. red.]).
Biorąc jako przykład Chrystusa Akhilananda przedstawia argumenty przemawiające za wielkością Hinduizmu, jako najwyższej religii: „hinduizm jest doświadczeniem żyjącego Chrystusa”. Jeszcze raz widzimy tutaj, że Tajemnica Chrystusa jest oddzielona od swoich historycznych korzeni.
Pociągnięty hinduistycznym portretem Jezusa Chrystusa M.C. Parekh (1885-1967) nawrócił się na anglikanizm. Powiedział: „Im bardziej jestem hindusem, tym bardziej idę za Jezusem”. W hinduizmie „adwajty” (adwajta [-wedanta] (advaita-vedanta) — dosł. „niedualistyczna" [wedanta], kierunek myśli indyjskiej [przyp. red.]) cały dualizm znika. Idąc za tym, M.C. Parekh, opisuje Jezusa Chrystusa jako najwyższego dogina (hinduski asceta uprawiający jogę, posiadający umiejętność opanowywania ciała i doskonalenia władz psychicznych [przyp. red]), który przewyższył w swojej istocie cały dualizm podmiotu-przedmiotu. Opierając się na modelu „doświadczenia adwajty”, wielu hindusów, jak M.C. Parekh uczyniło z Jezusa nadczłowieka, byt nieosiągalny.
Bhawami Charan Banerji (1861-1907) reprezentuje interesującą wizję Jezusa podzielaną przez wielu hindusów. Kiedy nawrócił się na chrześcijaństwo, przyjął imię Brahmabandhava Upadyaya, zachował jednak Wedy (hinduskie pisma) jako przewodnie zasady życia religijnego. Powiedział on: „Wedy mówią o Najwyższym Bycie, który wie wszystko, Bogu Osobowym, który jest Ojcem, Przyjacielem, a nawet bratem wiernego, który obdarza dobrem cnotliwych i karze zło czyniących, który ma władze nad przeznaczeniem wszystkich ludzi”. Podobnie jak wielu hindusów, kochających Jezusa Chrystusa i Jego Ewangelie, B. Upadyaya odrzucił wszystkie zabobonne wierzenia wprowadzone do hinduizmu w ciągu wieków. Dumny z dziedzictwa hinduizmu stwierdził: „Z urodzenia jesteśmy hindusami i pozostaniemy nimi aż do śmierci. Przez ‘dwidża’ , tzn. narodzenie sakramentalne, stajemy się katolikami, członkami wspólnoty bez zarzutu, która obejmuje wszystkie wieki i wszystkie miejsca”. Idąc jego śladami, wielu hindusów lubi obecnie powtarzać to zdanie, przypisywane B. Upadyayi, tzn. pod względem religijnym jesteśmy chrześcijanami, ale pod względem społecznym jesteśmy hindusami.
Przedstawiono tutaj sześć sposobów podejścia do osoby Jezusa Chrystusa z hinduskiego punktu widzenia. Są hindusi, którzy włączają Tajemnice Jezusa Chrystusa w swoje życie i naśladują Go jako nauczyciela etycznego, czczą Go jako przedmiot pobożności, objaśniają Go jako filozofię (mądrość), służą Mu jako teologii, podziwiają Go jako ascetę lub kontemplują Go, jako mistyka. Tych sześć modeli ogólnie rzecz biorąc reprezentuje powszechną mentalność ł postawę wielu hindusów, którzy na swój własny sposób kochają i podziwiają Jezusa Chrystusa. Kwestie, które dla wiary chrześcijańskiej mają znaczenie podstawowe wydają się nie mieć dla nich żadnego znaczenia. W rzeczywistości jest to jednak największa przeszkoda w dialogu hindusko-chrześcijańskim. Słowa wybitnych przedstawicieli hinduizmu o Jezusie są poruszające i wywierają duże wrażenie: „Życie Jezusa jest kluczem do zrozumienia Jego bliskości z Bogiem; wyraził przez swoje życie, jak nikt inny, ducha i wolę Boga. To jest właśnie znaczenie, w którym rozumiem i uznaję Go Synem Bożym” (M. Gandhi); „Jezus Chrystus ukazał Boskość jak żaden inny człowiek w historii. Oto przed nami jest Chrystus, który jest źródłem krystalicznej przejrzystości, przez którą znajdujemy boskie życie. W Nim nie widzimy Jego indywidualności. Przez Chrystusa możemy w sposób wyraźny zobaczyć Boga Prawdy i Świętości” (K.C. Sen). Komentując werset pochodzący z Ewangelii według św. Jana, „Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, (o Nim) pouczył”, Swami Vivekananda mówi: „Jest to prawda. Gdzież zobaczymy Boga, jeśli nie w Synu (Jezusie Chrystusie)?” Można wiec zauważyć, że być może najbardziej niezwykłe u wyznawców hinduizmu jest to, że Jezus Chrystus jest przez nich głęboko kochany, podziwiany, prawdziwie naśladowany, jest nawet przedmiotem modlitw i uwielbienia; jednak, co oczywiste, w ich własnych kategoriach i uwarunkowaniach. Głęboki podziw dla Jezusa Chrystusa ze strony wyznawców hinduizmu osiąga swój szczyt w hymnie, skomponowanym przez Bhavami Charana Banerji, na adorację Boga w Trójcy jedynego: „Wielbię Byt, Inteligencje i Szczęście (Saf, Czit, Ananda), najwyższy Cel Życia, ignorowany przez światowych ludzi i którego pragną świeci. Uwielbiam Najwyższego, Początek wszystkich i wszystkiego, Najwyższego, który jest niepodzielną pełnią, transcendentnego i dlatego też immanentnego. Uwielbiam Jedynego i Względnego, Świętego i Niezależnego, Samoświadomego i Niepojętego. Uwielbiam Ojca, Pana Najwyższego, niestworzonego, Zasadę wszelkiej egzystencji, która nie ma korzeni w drzewie życia, który — sam niestworzony, stwarza poprzez Logos. Uwielbiam Syna, który nie został stworzony, Odwieczne Słowo, Najwyższy Obraz Ojca, którego postacią jest Inteligencja i Ten, który obdarza najwyższą wolnością. Uwielbiam Ducha, który pochodzi od Bytu i Inteligencji, Błogosławiony Stwórca, Ogromne Szczęście, Uświęciciel, szybki w swym działaniu, wyrażający się przez Słowo, ten, ktory obdarza wszystkich Życiem” (Brahmabandhava Upadhyaya).
Na zakończenie chciałbym przytoczyć tu list przywódcy hinduskiego, wysłany w ubiegłym roku (tzn 1997 [przyp. red]) do chrześcijan za pośrednictwem swych ponad miliona hinduskich zwolenników, z okazji Wielkiego Piątku. Hinduscy uczniowie przynosili ten list z sobą, kiedy - z wielkim oddaniem i nabożeństwem - uczestniczyli w liturgii Wielkiego Piątku w parafiach katolickich w Indiach Zachodnich:
„Dzisiaj jest bardzo ważny dzień. Jest to dzień, w którym pamiętamy o Wielkiej Mocy, która poświeciła swoje życie dla ludzkości.
Bóg stworzył wszechświat, a potem przyszedł w postaci człowieka, aby go zobaczyć i ulepszyć. Jest to święty zamysł, dający nadzieje życia. Z powodu tej nadziei chce się żyć w tej dolinie łez, w świecie, któremu brakuje wiary.
Wszystkie religie nauczają o przykazaniach, które są po to, aby człowiek mógł żyć szczęśliwie i w pokoju. Również chrześcijaństwo naucza o takich przykazaniach.
Chrześcijaństwo jest religią wiary w Boga. Opiera się na wierze w Boga. Jest religią, która wiarę w Boga krzewi. Chrześcijaństwo naucza miedzy innymi o dwóch przykazaniach, które w szczególny sposób zwracają naszą uwagę i które powinny być naśladowane przez cały wszechświat.
My, którzyśmy się tu dzisiaj zebrali, jesteśmy zapewne grzesznikami. Największym jednak grzechem jest zapomnieć o Bogu. W tym wieku, kiedy ludzkość odwraca się od swojej moralnej drogi, właściwą rzeczą jest przywoływanie pamięci tych, którzy poświecili swoje życie, aby utrzymać dwie cnoty osoby ludzkiej, czyli wiarę w Boga i wierność Bogu.
Skrucha - wyznanie grzechów prowadzi do nowego narodzenia. Hinduizm nazywa to „dwidża” (drugimi narodzinami). Nie ma nic złego w wyznawaniu grzechów Bogu, ponieważ On jest [Bogiem] przebaczającym. Temu, który w swoim życiu nie czynił nigdy żadnej różnicy pomiędzy bogatymi a biednymi, rozwiniętymi i zacofanymi, temu, który głosił miłość wzajemną, który ofiarował całej ludzkości wielką zasadę zaparcia się samego siebie i poddania się Panu, Czcigodnej Osobie Jezusa Chrystusa, wieczny pokłon!”
Uznając, że w sposób konieczny na świecie są różne religie, Czcigodny Buddhadasa Indapanno, z buddyjskiego klasztoru w Chaiya, w Tajlandii, próbuje znaleźć ścieżkę wspólnego zrozumienia i współpracy pomiędzy nimi. Widzi wszystkie religie jako nawołujące swoich wyznawców do osiągnięcia jednego celu: zniszczenia egoizmu człowieka na tym świecie. Jako buddysta dzieli on religie na dwie kategorie: te, których wyznawcy wierzą w Boga w sposób oczywisty, i te, które preferują milczenie w kwestii Boga. Pragnie, aby indywidualni wierni dotarli do sedna swoich tradycji religijnych, i zaleca swoim buddyjskim zwolennikom osiągniecie pełniejszego zrozumienia buddyzmu przez poznanie Chrystusa i chrześcijaństwa.
Podobnie jak w przypadku Masao Abe troska Czcigodnego Buddhadasy o poznanie Jezusa Chrystusa ma także na celu raczej wzajemne duchowe ubogacenie niż dyskutowanie polemicznych punktów chrześcijańskiej i buddyjskiej teologii. Refleksje Buddhadasy na temat Jezusa Chrystusa nie mają charakteru wyczerpującego i systematycznego. Mówi on o Chrystusie jako buddysta i w kontekście buddyjskim. W kontekście grzechu Buddhadasa przede wszystkim mówi o Chrystusie, który przyszedł, aby odkupić ludzi z [niewoli] grzechu, i dlatego jest On określony jako „Odkupiciel”. To z Nowego Testamentu Buddhadasa wywodzi swoją wiedze na temat Chrystusa i szczerze respektuje wszystko, czego Nowy Testament naucza. Jednakże trzeba podkreślić, że interpretuje on osobę Jezusa Chrystusa z punktu widzenia buddysty.
Jezus Chrystus jest wyzwolicielem wszystkich tych, którzy znajdują się w okowach zniewalających sytuacji. Jest to jednak jedynie materialne lub dosłowne znaczenie bycia „Odkupicielem”. Buddhadasa podejmuje ryzyko odnalezienia jego duchowego znaczenia: kiedy ktoś trwa w swojej ignorancji i ślepocie i w takiej sytuacji ktoś taki, jak Jezus Chrystus przybywa, aby pomóc mu zastanowić się i odkryć prawdziwy sens życia, jest On w takiej sytuacji „Odkupicielem” w sensie duchowym. Jezus Chrystus, poświęcając swoje własne życie, przyszedł, aby uwolnić ludzi od więzów ich niewiedzy i ślepoty. Godzien jest nazywania Go prawdziwym „Odkupicielem”.
Jezus Chrystus zamienił swoje życie na wyzwolenie nieświadomych i ślepych. Oddał swoje życie, aby zbawić ludzkość. Krzyż jest symbolem tej ofiary. Jezus Chrystus potwierdził wewnętrzną Prawdę każdego człowieka, będąc przybity do Krzyża.
Jezus Chrystus naucza wszystkich właściwego obrazu życia poprzez wyzwolenie ich z ciemności i ślepoty. Przynosi każdemu człowiekowi wyzwolenie wewnętrzne. Jezus Chrystus jest prawdziwym „Odkupicielem”, ponieważ nie narzuca nikomu wyzwolenia z zewnątrz, ale pomaga ludziom wybrać swoje wyzwolenie w sposób wewnętrzny, poprzez wybór Jego samego.
Ludzie wiodą „przeklęte życie”, życie nieszczęśliwe, trwając w swojej ignorancji i ślepocie. W tej sytuacji Jezus Chrystus jest najdoskonalszym przykładem samopoświecenia, ponieważ ofiaruje swoje życie, aby odkupić ludzi z ich nieszczęścia. Jezus Chrystus przychodzi na świat, aby zniszczyć strach i zło, które powodują cierpienie. Z Jezusem strach i zło znikają. To wiara w Jezusa jest narzędziem wyzwolenia. Wiara i strach nie mogą współistnieć: tam, gdzie jest wiara, nie może być strachu. W ten właśnie sposób wiara w Jezusa Chrystusa jedna człowieka z samym sobą, ujawniając Jego prawdziwą naturę.
Jezus Chrystus współczuje z nami i to Jego współczucie wywołuje wewnętrzne pojednanie, możliwe do osiągnięcia przez każdego. Skoro ludzie trwali w swojej ignorancji, musiał znaleźć się sposób, aby ich wyzwolić. Jezus zaakceptował to, że jest Drogą. Aby nią być, Jezus zapłacił wysoką cenę - cenę swojego życia i dlatego właśnie jest On prawdziwym „Odkupicielem”.
To „Ja” Jezusa Chrystusa nie należało do Jego indywidualności, ale do samej istoty Boga. Tak więc jest On inicjatorem „Drogi do Boga”. Miłość do innych jest rdzeniem misji Chrystusa i Jego życia i nie wypływa ona jedynie z indywidualności Jezusa Chrystusa, ale wynika z samego bycia Bogiem. W ostatnim wykładzie wygłoszonym do swoich buddyjskich uczniów, Buddhadasa powiedział: „Miłujcie się wzajemnie, poświęcajcie się dla innych; wszystko cokolwiek dajecie, nawet jeśli dajecie samych siebie, jest najpewniejszym środkiem zbawienia”.
Według Jego Świątobliwości Dalajlamy, przesłanie miłości i współczucia jest wspólne dla wszystkich religii i przyczynia się do zmniejszenia napięcia miedzy różnymi tradycjami religijnymi. Dostrzega on różnice pomiędzy buddyzmem a chrześcijaństwem na poziomie filozofii; jest jednak przekonany, że istnieje zbieżność co do zasadniczych punktów, jak miłość sąsiedzka, dobro, cierpliwość, tolerancja i przebaczenie. Zamiast wdawania się w dyskusje na poziomie akademickim, Dalajlama proponuje dzielenie się doświadczeniami pomiędzy różnymi religiami, aby partnerzy owego dialogu mogli się wzajemnie ubogacać.
Dalajlama jest pod ogromnym wrażeniem nauczania Jezusa Chrystusa, dotyczącego ważności miłowania sąsiadów, współczucia, dobra, nawet wykraczającego poza kontekst religijny, przebaczenia, itd. Trudno znaleźć systematyczny wykład poglądów Dalajlamy na temat nauczania Chrystusa. Niemniej jednak, zachowując najgłębszy szacunek dla Chrystusa, jest on zwolennikiem wszystkich działań, zmierzających do osiągnięcia celu, o którym nauczał Chrystus, nawet jeśli byłby on osiągnięty metodami i technikami stosowanymi przez buddyzm. Ten cel, o którym nauczał Chrystus, to przekształcanie samego siebie. Odwiedzając Lourdes we Francji, drugie największe na świecie katolickie miejsce pielgrzymkowe, Dalajlama powiedział: „Szczęście, którego doświadcza odwiedzający miejsce takie jak to, trudno opisać. Wizyta taka nie jest jedynie wyrazem solidarności. Jest ona również doświadczeniem bycia twarzą w twarz z Jezusem Chrystusem, Jego Krzyżem i Maryją, która nosiła swoje dziecię. Nie można się tych rzeczy nauczyć z żadnej książki; aby uchwycić ich istotę, trzeba praktykować (wyznawać) religie”.
Współczucie w nauczaniu Chrystusa jest przede wszystkim cnotą par excellence, ponieważ, według Dalajlamy, istota ludzka potrzebuje miłości i uczucia. W ten sposób ludzkość się rozwija. Uważa on, iż życie Jezusa Chrystusa charakteryzuje się głębokim współczuciem dla innych. Jezus Chrystus, w rozumieniu Dalajlamy, nie szukał miłości własnej albo własnej chwały, ale miał na względzie jedynie powodzenie i dobro innych. Dlatego Dalajlama doszedł do wniosku, że istota autentycznego życia duchowego zależy od wrażliwości względem innych.
Nie jest rzeczą łatwą dla chrześcijan zaakceptować wszystko, co buddyści mówią o sposobie, w jaki postrzegają Tajemnice Jezusa Chrystusa. Z pewnością idą w rozumieniu tej Tajemnicy daleko, jednak nie tak daleko, aby zadowolić chrześcijan. Staje się rzeczą jasną, że Jezus Chrystus jest postrzegany bardziej jako mądry Nauczyciel, aniżeli Osoba boska. Podstawową prawdę wiary chrześcijańskiej, że Jezus Chrystus jest Drugą Osobą Trójcy Świętej buddyści ignorują. W swojej ostatniej książce, „Le Dalai Lama park de Jezus” („Dalajlama mówi o Jezusie” [przyp. red.]), Dalajlama przyznaje otwarcie, że zupełnie nie rozumie chrześcijańskiej nauki o Bogu. Istnieją również podstawowe różnice w pojmowaniu zbawienia. Dla buddystów zbawienie jest w pewnym sensie samospełnieniem (osiągnięciem samego siebie). To rezultat wewnętrznej świadomości, która nie może przyjść z zewnątrz. W ostatecznej analizie osiąga się wyzwolenie (nirwana - dosł. „zgaszenie”, buddyjska koncepcja całkowitego wyzwolenia [przyp. red.]) swoimi własnymi siłami. Toteż chrześcijańska doktryna, w myśl której Jezus Chrystus jest Jednym i Jedynym Zbawicielem wszystkich, nie jest przez buddystów uznawana. Prawdopodobnie najbliżej chrześcijaństwa doszli buddyści w zrozumieniu Jezusa Chrystusa, kiedy widzą Go jako bodhisatwę, tzn. tego, który wyrzeka się samego siebie, aby zbawić innych.
Konkludując, chcielibyśmy umieścić tu krótką refleksje o Jezusie, autorstwa Czcigodnego Thich Nhat Hanha, wywodzącego się z buddystów wietnamskich na wygnaniu, żyjącego obecnie we Francji. Łatwo można zauważyć w jego przekonaniach krytyczne poglądy, które omówiliśmy powyżej: „Chrystologia jest studium na temat życia Jezusa Chrystusa. Kiedy mówimy o Jezusie Chrystusie, musimy również wiedzieć, czy mówimy o Jezusie historycznym, czy też o Jezusie żywym. Jezus historyczny narodził się w Betlejem; był synem cieśli; opuścił swoje miasto rodzinne i udał się w odległe miejsce, by tam zostać nauczycielem i został ukrzyżowany w wieku 33 lat. Żywy Jezus natomiast jest Synem Bożym, zmartwychwstałym, który żyje nadal. Aby być autentycznym chrześcijaninem, trzeba wierzyć w zmartwychwstanie. To kryterium, niestety, może stanowić czynnik zniechęcający dla pewnych osób, chcących studiować życie Jezusa. Szkoda, ponieważ Jezus Chrystus mógłby być doceniony zarówno jako „brama” historyczna, jak i ostateczna „brama” prowadząca do Życia.
Kiedy patrzymy i próbujemy dotknąć głębi nauczania Jezusa, moglibyśmy wgłębić się w realność Boga. Miłość, zrozumienie, odwaga i akceptacja są przejawami życia Jezusa. Mógł On dotrzeć do ludzi Jego czasów, dając im pomoc Ducha Świętego, którego sam posiadał i Królestwo Boże, które w Nim było. Rozmawiał z prostytutkami i grzesznikami, mając odwagę zrobić wszystko, by uzdrowić Jemu współczesnych. Tak samo jak był synem Maryi i Józefa, Jezus jest synem kobiety i mężczyzny. I tak samo jak jest On osobą ożywioną mocą Ducha Świętego, jest On Synem Bożym. Nie jest rzeczą trudną dla żadnego buddysty zaakceptować fakt, że Jezus jest jednocześnie synem ludzkim i Synem Bożym. Moglibyśmy dostrzec brak dualizmu pomiędzy Bogiem Synem a Bogiem Ojcem, ponieważ bez obecności w Nim Boga Ojca, Bóg Syn nie mógłby istnieć. Jednakże w chrześcijaństwie widzimy zazwyczaj, że Jezus ukazywany jest tylko jako Syn Boży. Uważam, że musimy uważnie przyjrzeć się każdemu faktowi z życia i nauczania Jezusa i pozwolić, aby stały się dla nas wzorcem w naszym własnym życiu. Jezus żył dokładnie tak, jak nauczał. Musimy zgłębiać Jego życie, aby lepiej zrozumieć Jego nauczanie. Moim zdaniem, życie Jezusa jest Jego najważniejszym nauczaniem, które ciągle jest ważniejsze niż wiara w Zmartwychwstanie czy wiara w wieczność”.
Według niektórych tradycji, np. w plemieniu Nawdeba z Togo, istnieje przekonanie, że „ten, którego zachowanie stało w sprzeczności w stosunku do norm wspólnoty, który dopuścił się złego czynu, o jakim powszechnie wiadomo, musi po śmierci przejść przez wiele prób, zanim zostanie włączony w społeczność przodków. W trakcie tego czasu oczyszczenia nie może on być żadną pomocą dla swoich potomków. Ten natomiast, kto przestrzegał tradycji, jest wolny od wszystkich tych udręk. Zostaje przodkiem i, tym samym, może skutecznie działać na rzecz swoich potomków, zaraz po zakończeniu uroczystości pogrzebowych” (Ballong).
Kierując to wyzwanie do Izraela, nawet pomimo iż jego wiara była odpowiedzią na objawienie boskie, Jezus przełamał wąską legalistyczną strukturę i tchnął w nią, jako najważniejszy dar dni wypełnienia, ducha miłosierdzia i otwarcie na drugiego człowieka. Jezus otworzył w końcu przed Izraelem skarby powszechności i uwielbienia w duchu i prawdzie.
9. Dzisiaj ten sam Jezus wzywa Afrykańczyków do szacunku dla przodków i wiary w Niego samego. Temu, kto ryzykuje to, że nie dotrze do Niego poprzez przodków, Jezus mówi: „Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych!” (Mt 8, 22).
W rzeczywistości bowiem uwielbienie i szacunek wobec przodków, bez względu na to, jaka byłaby ich wartość religijna, w pewnym sensie utrzymuje Afrykańczyków zamkniętych w ramach grup etnicznych czy klanów, ograniczonych horyzontami wioski.
Wiara w Chrystusa, który dla Afrykańczyków stał się par excellence Przodkiem Przodków, ponieważ Syn Boży, uniwersalny Przodek, jest zaproszeniem do pójścia poza fragmentaryczny i sekciarski kult przodków, praktykowany w religii tradycyjnej. Jest to zaproszenie do przejścia do takiej formy uwielbienia, w której Chrystus, jako Pierworodny spośród umarłych (por. Kol 1,18), będzie wzywany przez wszystkich, ponieważ gromadzi On razem wszystkie narody bez czynienia jakiejkolwiek różnicy pomiędzy ludźmi, wszyscy bowiem są Jego braćmi i siostrami.
Z pedagogicznego punktu widzenia mogłoby być rzeczą słuszną przedstawienie Afrykańczykom Chrystusa jako Przodka par excellence, który odpłaca nadmiernie czy raczej streszcza w sobie wszystkie ofiary składane przodkom. Jako Przodek-Syn Boży, Chrystus, zgodnie z perspektywą przedstawioną w Liście do Hebrajczyków, jest jedynym Pośrednikiem, Pośrednikiem Nowego Przymierza, przez swoją krew, pokazując poprzednie ofiary jako przestarzałe i bezużyteczne. To jest właśnie przemiana, do której musi zostać doprowadzona mentalność Afrykańczyków. W ten sam sposób konieczne jest zrozumienie, że Jezus poprzez uzdrawianie chorych ogłasza i antycypuje odkupienie ciała, wzywając Afrykańczyków do wyjścia poza odziedziczony po przodkach świat choroby i uzdrowienia.
11. W gruncie rzeczy afrykańskie i zachodnie pojecie zdrowia różnią się miedzy sobą. W świecie zachodnim, który odkrył medycynę nowoczesną, człowiek jest postrzegany jako posiadający ciało składające się z wielu części czy elementów, które, w przypadku choroby, mogą być „naprawione”. Dla Afrykańczyka natomiast człowiek jest „ciałem”, ale jest również przede wszystkim bytem relacyjnym, w relacji do samego siebie, do innych, do Boga. Według takiej koncepcji zdrowie nie zależy przede wszystkim od harmonijnego działania poszczególnych organów ciała, ale od pełności życia, która zależy od zdrowia fizycznego, psychologicznego pokoju i harmonii społecznej. Zdrowie zależy od doskonałej harmonii i zgodności z naturalnym, społecznym i kosmicznym porządkiem rzeczy. Choroba jest wiec postrzegana jako zasadnicze rozbicie w relacjach wewnątrz rodziny lub grupy społecznej, nie zamknięte w świecie żywych, ale także i nade wszystko związane ze światem zmarłych, a szczególnie z przodkami.
Ta harmonia relacji jest utrzymywana przez cały szereg zasad i zakazów, które są gwarantami stabilności. Jakiekolwiek naruszenie zakłóciłoby równowagę tego porządku. Miałoby ono w sposób automatyczny wpływ nie tylko na osobę, która dopuściłaby się tego czynu, ale także na rodzinę. Takie zaburzenie uzewnętrznia się poprzez choroby i nieszczęścia. Brak harmonii da się odczuć nie tylko w stosunku do zdrowia fizycznego jednostki, jego bliskich czy potomków, ale, na poziomie społecznym, złamanie zakazu doprowadzi do sporów i nienawiści. Na poziomie światowym katastrofy zakłócą normalne życie.
Dlatego właśnie specjaliści, jak na przykład wróżbici, będą proszeni do spojrzenia poza rzeczywistość widzialną i zajęcia się wszystkimi wymiarami ludzkiej egzystencji, biologicznym, społecznym, kosmicznym. Specjaliści ci będą próbowali określić stopień rozbicia relacji, zarówno w świecie widzialnym, jak i niewidzialnym. Rozstrzygną oni o stopniu ciężkości i przepiszą właściwe lekarstwa. Ponad naturalnymi lekami, dostarczonymi przez tradycyjnego uzdrawiacza, rzeczywistą niezbędną miarą jest przywrócenie harmonii, która została zerwana. Widać wiec, że medycyna tradycyjna stara się objąć pomocą całość ludzkich relacji i ich różnorodnych wymiarów. Jednak jej metody, diagnoza i terapia powinny pozostawać w zgodzie z podstawową koncepcją społeczeństwa i zróżnicowanymi stosunkami pomiędzy poszczególnymi osobami. Ponieważ choroba jest rodzajem odchylenia od norm i zasad rządzących społeczeństwem, uzdrowienie stawia sobie za cel powtórne włączenie człowieka w słusznie ustanowiony porządek.
Poprzez swoją działalność uzdrowicielską, sam Jezus pokazywał, że stykał się z ludzkim cierpieniem. Opiekuje się On chorymi i stopniowo odkrywa znaczenie choroby, cierpienia i uleczenia. Choroba, która tradycyjnie była pojmowana jako przekleństwo i kara za grzechy, znajduje nową orientacje w stronę nadziei na nowe stworzenie, zarówno co się tyczy ludzkiego ciała, jak również co do relacji z innymi, z Bogiem i całym światem. Poprzez uzdrowienia, których dokonuje (por. Łk 4,31-37; Mk 1,29-34; Mt 8,2-4; Łk 4,41-42), Jezus zaprasza każdego do przeżywania swego życia jako stworzenie i wyzwolenie. Nawet ze swojej śmierci czyni On wydarzenie stwórcze. Stworzeni na obraz i podobieństwo Boga (por. Rdz 1,27), ludzie otrzymali moc i zdolność do podporządkowania sobie natury i czynienia sobie jej poddaną (por. Rdz 1,28); dar rozumu pozwala im zgłębiać tajemnice natury, w szczególności zaś przyczyny choroby i znajdowanie rozwiązań tego problemu.
13. Proklamacja wyzwolenia ogłoszona przez Jezusa stanowi dla człowieka zaproszenie do zaangażowania się w ramach realnego świata: „Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!” (Mk 2,11). Jest to także zaproszenie do zajęcia postawy krytycznej w stosunku do tych umysłów, które posiadają fatalistyczną wizje choroby, umieszczając ją poza ludzką odpowiedzialnością.
Słowa Jezusa prowadzą do reinterpretacji tradycyjnego poglądu w ramach etycznej struktury nowego stylu ludzkich stosunków. Są one zaproszeniem do patrzenia na chorobę już nie jako konsekwencje jakiegoś błędu (por. J 9,2-3), agresji niektórych względem drugich. Zło nie jest już sytuowane w świecie nadprzyrodzonym, niewidzialnym, ani też w relacji do mitów o „nyktozofie” (nykto- od gr. nyks, nyktós „noc” + gr. sophos „miłujący” [przyp. red.]), „czarowniku”, który wyrządza krzywdę nocą. Trzeba je umieszczać wewnątrz siebie, wewnątrz struktur grzechu, które człowiek sam tworzy w czasie swojego życia, w możliwości tego, że człowiek musi zgrzeszyć, wybierając przemoc jako formę relacji z innymi ludźmi.
Aby odpowiedzieć na problem poszukiwania przez Afrykańczyków wyzwolenia i uzdrowienia w sposób całościowy, należy przyjąć ogólnoświatową strategie duszpasterską, w którą byłaby włączona troska o duchowe, społeczne, polityczne, ekonomiczne i kulturalne przyczyny choroby. Mówiąc paralitykowi, aby wstał, wziął swoje łoże i szedł, Jezus pragnie dać nową świadomość i pobudzać rozwój ludzi, charakteryzujący się autonomią, dzięki, którzy podejmą totalną walkę z siłami alienacji, z siłami śmierci.
Cécé Kolié napisał: „Gdyby wiara chrześcijańska mogła sprawić, aby Afrykańczyk na nowo odkrył swoje własne korzenie w życiu i działalności Jezusa z Nazaretu, który umarł i zmartwychwstał, zostałby wtedy uleczony z mitów i chorób. Równocześnie pomogłaby mu ona powstać, wziąć swoje łoże i wrócić do domu, gdzie zdrowie czeka na spotkanie z nim” (Kolié, p. 176).
Jak to stwierdził Kościół w Afryce, jednym z zadań inkulturacji w ramach nowej ewangelizacji, na którą Afryka oczekuje w trzecim tysiącleciu, jest „przygotowanie ludzi na przyjęcie Jezusa Chrystusa w sposób całkowity. Powinno ono dotknąć ich na płaszczyznach osobistej, kulturalnej, ekonomicznej i politycznej, aby mogli prowadzić święte życie, w całkowitym zjednoczeniu z Bogiem Ojcem, poprzez działanie Ducha Świętego” (EA 62). Z tego względu podobnie „cel, do którego dąży się przez dzieło ewangelizacji naszych ludzi, przekracza możliwości, które ma teologia, chcąca aby powstali i ‘zaakceptowali siebie samych’. Musimy stworzyć Jezusowi możliwość usłyszenia imion od tych ludzi, którzy Go przyjęli. Jezus będzie uzdrowicielem, Panem inicjacji, Przodkiem czy wodzem wodzów, nie dlatego, że takim go nazwałem, ale dlatego, ponieważ uczynił dzieła uzdrowienia i uczynił człowieka wolnym (Kolié, ibid)