Wielka ugoda i ulga

ks. Jerzy Limanówka SAC (styczeń 2004)

publikacja 03.01.2004 07:24

Jedni zostali wierni swojemu Kościołowi i zbierali się tajnie po domach na modlitwach. Inni przeszli na prawosławie. Trzecia grupa, za podpowiedzią swoich duszpasterzy, zaczęła uczestniczyć w liturgii rzymskokatolickiej.



Relacje Kościoła katolickiego z prawosławnym na Słowacji można uznać za wzorcowe.
Grekokatolicy i prawosławni słowaccy podpisali ugodę, regulującą majątkowe spory między obydwoma Kościołami. „Wielka ugoda”, zawarta 21 grudnia 2000 r. w Bratysławie, zakłada, że oba Kościoły akceptują obecny stan posiadania, zrzekają się wszelkich roszczeń majątkowych wobec siebie i wycofują z sądu wszystkie pozwy. Dużą zasługę w porozumieniu ma państwo, które zobowiązało się do sfinansowania budowy 80 nowych cerkwi prawosławnych.

Duch przeszłości odchodzi


Konflikt wspólnoty greckokatolickiej z prawosławną rozpoczął tzw. sobór preszowski z 28 kwietnia 1950 r. Władze komunistyczne zebrały wtedy księży greckokatolickich i wymusiły na nich decyzję o przejściu na prawosławie. Całe mienie grekokatolików, w tym ponad 400 cerkwi, stało się własnością Kościoła prawosławnego, do tej pory praktycznie nieobecnego na terenach Słowacji. „Sobór” odbywał się już bez greckokatolickich biskupów, gdyż obaj - ordynariusz preszowskiej eparchii Pavol Gojdič i jego pomocniczy biskup Vasil Hopko - byli uwięzieni.

Większość z 350 zgromadzonych na „soborze” kapłanów odmówiło zmiany wyznania. Niepokornych zsyłano do obozów internowania, a po dwóch latach z rodzinami wysyłano ich do Czech, gdzie pracowali w fabrykach i PGR-ach. Tamtejsza ludność myślała, że to przestępcy…

W czasie praskiej wiosny, w czerwcu 1968 r., z 211 parafii prawosławnych, w których przeprowadzono referendum, do Kościoła greckokatolickiego powróciło 205. Czas odwilży był jednak bardzo krótki. W sierpniu tegoż roku przerwało ją wkroczenie do Czechosłowacji wojsk Układu Warszawskiego. Cerkwie pozostały własnością prawosławnych, a pierwotni właściciele mogli je tylko wynajmować. Nawet greckokatolicki administrator apostolski Ján Hirka w Preszowie nie odzyskał ani katedry, ani kurii. Do 1990 roku rezydował na plebanii parafii rzymskokatolickiej.

Owoce męczenników


- Kościół, który w latach 1950-1968 nie istniał, zbiera teraz owoce swojego cierpienia - uważa bp Jan Babjak, ordynariusz preszowskiej eparchii.

Grekokatolicy słowaccy czczą już trzech męczenników okresu komunizmu. Bp Pavol Gojdič oraz redemptorysta Metod Dominik Trčka, którzy zmarli w komunistycznych więzieniach, zostali beatyfikowani w Rzymie 4 listopada 2001 r. Bp Vasil Hopko na ołtarze został wyniesiony 14 września 2003 r. w Bratysławie wraz z siostrą Zdenką Schelingovą. Obydwoje zmarli po zwolnieniu, ale badania lekarskie wykazały, że pobyt w więzieniu znacznie wyniszczył ich zdrowie.

Więcej na następnej stronie


Według ostatniego spisu ludności z 2001 roku, na Słowacji żyje 219 tys. grekokatolików. Od 1991 roku przybyło ich ponad 40 tys. Kościół posiada blisko 300 duchownych i nie narzeka - w przeciwieństwie do rzymskokatolickiego Kościoła - na brak powołań. - W tym roku do naszego seminarium zgłosiło się kilkunastu kandydatów, ale mogłem przyjąć tylko dziesięciu - mówi bp Babjak. - Muszę brać pod uwagę realne potrzeby eparchii. Greckokatoliccy duchowni, którzy mają na utrzymaniu rodziny, muszą mieć zabezpieczony byt - wyjaśnia.

Katolicy wschodniego obrządku mieszkają głównie we wschodniej części Słowacji, wzdłuż granic z Polską i Ukrainą, gdzie mieszka dużo Rusinów, w Polsce nazywanych Łemkami. Stąd tendencja utożsamiania tego wyznania z określoną grupą etniczną. Ks. Andrej Rusnak, były kanclerz kurii preszowskiej, stanowczo odrzuca tezę, że grekokatolicyzm jest narodowym wyznaniem Rusinów. - W czasie ostatniego spisu ludności do narodowości rusińskiej przyznało się 17 tys. obywateli. Tak więc nawet gdyby wszyscy uważali się za grekokatolików, stanowiliby co najwyżej 8 proc. wszystkich wiernych - udowadnia ks. Rusnak.

Odlatynizowanie?


Gdy w 1950 roku zlikwidowano cerkiew greckokatolicką, wierni podzielili się na trzy grupy. Jedni zostali wierni swojemu Kościołowi i zbierali się tajnie po domach na modlitwach. Inni przeszli na prawosławie. Trzecia grupa, za podpowiedzią swoich duszpasterzy, zaczęła uczestniczyć w liturgii rzymskokatolickiej.
Niektórzy młodzi księża dążą obecnie do „odlatynizowania” Kościoła greckokatolickiego, co nie zawsze spotyka się ze zrozumieniem wiernych. - Dawniej, gdy nasze nabożeństwa były organizowane w kościołach obrządku rzymskokatolickiego, księża wprowadzali język słowacki do liturgii i upraszczali obrzędy, a teraz w Spiskiej Nowej Wsi mamy nową cerkiew i ksiądz wprowadza dawną liturgię, na której, przyznam się, czuję się bardzo obco - mówi 52-letni inżynier grekokatolik.

Według kanclerza preszowskiej kurii, ks. Lubomira Petrika, nie należy wyolbrzymiać tego zjawiska. - Obecnie dążymy do odnowienia swojej liturgii, ale w żadnym wypadku nie można tego traktować jako aktu niechęci wobec Kościoła rzymskokatolickiego - wyjaśnia kanclerz. - W okresie komunizmu, gdy nie było łączności z Rzymem, a i z biskupem kontakt był utrudniony, wielu proboszczów wprowadzało zmiany na swoją rękę. Teraz to chcemy uporządkować - dodaje. - Bardzo jasno określiły się tereny, gdzie liturgia jest sprawowana w języku starosłowiańskim, a gdzie w słowackim. W pierwszym przypadku są to tereny przygraniczne z Polską i Ukrainą.

Awanse


Kościół greckokatolicki na Słowacji dzieli się na dwie jednostki administracyjne: eparchię (diecezję) w Preszowie i egzarchat (wikariat apostolski) w Koszycach. Tę ostatnią jednostkę, na której czele stoi bp Milan Chautur, powołano 21 lutego 1997 roku. Od stycznia tego roku preszowską eparchią kieruje młody i dynamiczny bp Jan Babjak, jezuita. Taki podział administracyjny ks. Andrej Rusnak uważa za sztuczny, bo egzarchat tworzy się tam, gdzie grekokatolicy żyją w diasporze. Coraz częściej mówi się o utworzeniu nowej jednostki administracyjnej - eparchii bratysławskiej, tym samym eparchia preszowska byłaby podniesiona do rangi archidiecezji, a koszycki egzarchat przekształcony w eparchię.

styczeń 2004