Wizyta u przyjaciół

Beata Zajączkowska (Radio Watykańskie)

publikacja 26.11.2006 19:37

Rozmowa z kard. Walterem Kasperem, przewodniczącym Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan.

Beata Zajączkowska - Nacjonaliści z ugrupowania Szarych Wilków nie chcą wizyty Benedykta XVI w Turcji, fundamentaliści islamscy grożą Papieżowi. Czy ta atmosfera „niechęci” nie przysłania prawdziwego celu tej pielgrzymki?

Kardynał Walter Kasper: - Najważniejszy jest jej wymiar ekumeniczny. Niestety ostatnio poszedł jakby w zapomnienie fakt, że to właśnie Patriarcha Ekumeniczny Konstantynopola zaprosił Benedykta XVI do Stambułu. To jest główny powód wizyty, inne jej elementy są jakby dodatkiem. Papież jest bardzo zainteresowany dialogiem i chce go prowadzić także podczas bezpośrednich spotkań ze światem prawosławia. Po tej pielgrzymce oczekujemy większego zapału i nowego entuzjazmu w prowadzeniu dialogu ekumenicznego z Kościołem prawosławnym.

- Czy z ekumenicznego punktu widzenia w czasie tej podróży będą jakieś momenty nazwijmy je delikatne?

- Nie, nie ma takich elementów czy nadzwyczaj drażliwych kwestii. Bartłomiej I nie może się już doczekać tej wizyty i spotkania z Papieżem. Także on wiąże z nią duże nadzieje. Liczy, że Papież pomoże mu zabrać głos w kilku delikatnych kwestiach. Myślę, że podobnie na tę wizytę patrzą także patriarchowie innych Kościołów. Jestem przekonany, że to spotkanie przyniesie wiele dobra w dialogu z prawosławiem.

- Czego dotyczą te „delikatne kwestie”?

- Są to pewne punkty krytyczne, jeśli chodzi o sytuację chrześcijan w Turcji. Patriarcha oczekuje, że Papież upomni się o prawa mniejszości, że dotknie problemu wolności religijnej. Ja osobiście nie wiem, czy Papież będzie o tym mówił. Takie są jednak oczekiwania Patriarchy, ponieważ te kwestie są dla niego niezwykle delikatne i bardzo ważne. Pewnym problemem, który dotyczy całego prawosławia, jest tak zwany uniatyzm. Osobiście nie lubię tego słowa. Oznacza ono stosunek do unii, rozumianej jako uznanie przez część prawosławnych zwierzchnictwa papieża. Kościół prawosławny zawsze uznawał unie za zdradę macierzystego Kościoła i domagał się ich likwidacji. Z kolei dla Kościoła katolickiego „unici” stanowią część wspólnoty wiernych. Problem „unii” stanowi podstawową przeszkodę w dialogu ekumenicznym. Jest to jeden z problemów, który być może zostanie poruszony. Jednak ta kwestia bardziej dotyczy Rosji czy Rumunii niż Patriarchatu w Konstantynopolu.

- Świat prawosławia jest bardzo zróżnicowany, to na pewno nie pomaga w dialogu?

- Zróżnicowanie wśród Kościołów prawosławnych istnieje, jednak patriarchat ekumeniczny w Konstantynopolu posiada pewien rodzaj honorowego prymatu, który jest jednocześnie prymatem co do integracji między Kościołami. Stąd ten kontakt jest dla nas niezwykle ważny. Niemniej jednak pragniemy podkreślić relacje z poszczególnymi Kościołami prawosławnymi. Myślę, że przyszłość zapowiada się obiecująco.

- Czy jakimś przełomowym momentem może być zapowiadane podpisanie wspólnej deklaracji?

- Benedykt XVI i Bartłomiej I podpiszą wspólną deklarację. Nie mogę wcześniej ujawnić jej szczegółów, ale przypomni ona dotychczasowe osiągnięcia na drodze dialogu katolicko-prawosławnego, potwierdzi zdecydowaną wolę dalszego kroczenia tą drogą i podkreślania tego, co nas łączy i co jest dla nas wspólne.
 

- Chrześcijanie w Turcji nie mają praktycznie żadnych praw. Czym dla nich będzie ta wizyta?

- Będzie to ogromny zastrzyk nadziei. Chrześcijanie stanowią mniejszość, jednak nie zapominajmy, że na tych terenach chrześcijaństwo zapisało wspaniałą kartę. Apostoł Paweł urodził się Tarsie, który leży na terenie dzisiejszej Turcji. W Antiochii uczniowie Chrystusa po raz pierwszy zostali nazwani chrześcijanami. Pierwsze sobory odbywały się właśnie w Turcji. Jest to, więc ziemia która odegrała wielką rolę w historii chrześcijaństwa. Kraj ten ma wspaniałą chrześcijańską historię. Warto o niej pamiętać. Co więcej trzeba wciąż na nowo ją przypominać, ponieważ jest to historia, która łączy Wschód z Zachodem.

- Turcja jest w jakiś sposób wybrana. Po Pawle VI i Janie Pawle II odwiedza ją Benedykt XVI. Co może dodać do tego, co pokazali i o czym mówili jego dwaj wielcy poprzednicy?

- Może dodać swoje świadectwo. Może pokazać, że takie spotkania są czymś normalnym, że nie są czymś nadzwyczajnym. W pewnym sensie spektakularność tej pielgrzymki przejawia się właśnie w normalności. Patriarchowie przybywają do Rzymu, Papież jedzie do nich z rewizytą. To pokazuje, że jesteśmy na etapie zbliżenia, o którym 100 lat temu nawet nie mogliśmy pomarzyć.

- Czego Eminencja oczekuje od tej pielgrzymki?

- Będzie to spotkanie z przyjaciółmi, którymi są dla mnie patriarchowie i ich współpracownicy. Oczekuję też kolejnego ważnego kroku do przodu na drodze, którą jest dążenie do pełnej jedności. To że Kościoły podejmują rozmowy i spoglądają w przyszłość, pragnąc kontynuować dialog na szczeblu międzynarodowym, ma zasadnicze znaczenie. W tej szczególnej chwili jednoczenia się Europy nasz kontynent potrzebuje wspólnego świadectwa Kościołów.

- Eminencja przygotowywał Benedykta XVI na tę pielgrzymkę, przybliżał mu realia kraju i ekumenizmu. Czego można by Papieżowi życzyć przed podróżą do Turcji?

- Życzę mu, by mógł doświadczyć wspaniałego spotkania z chrześcijaństwem pierwszych wieków, z doskonale mu znaną kulturą bizantyjską. By było to dla niego zarówno umocnieniem na drodze ekumenizmu, jak i bodźcem do dalszego zdecydowanego kroczenia tą drogą. Wydarzenia ostatnich miesięcy przyćmiły ekumeniczny wymiar tej podróży. Myślę, że da się on jeszcze zauważyć ze zdwojoną siłą. Zasadniczym celem tej pielgrzymki jest bowiem nie tyle dialog międzyreligijny ile właśnie ekumeniczny. Przecież tylko zjednoczone chrześcijaństwo może dialogować z resztą świata.



Rozmowa została przeprowadzona 21 listopada 2006 r.