publikacja 03.09.2007 08:54
Kościół i cała jego działalność ewangelizacyjna ma zmierzać w tym kierunku, by wszyscy wierzący w Chrystusa mogli osiągnąć jedność - uważa bp Tadeusz Pikus, przewodniczący Rady ds. Ekumenizmu Konferencji Episkopatu Polski.
W rozmowie z KAI hierarcha mówi o III Europejskim Zgromadzeniu Ekumenicznym, którego spotkanie końcowe odbędzie się w dniach 4-9 września w Rumunii. Broni najnowszego dokumentu Kongregacji Nauki Wiary "Odpowiedzi na pytania dotyczące niektórych aspektów nauki o Kościele" i przedstawia stan prac nad sprawą małżeństw mieszanych w Polsce.
KAI: W dniach 4-9 września odbędzie się w Rumunii końcowy etap III Europejskiego Zgromadzenia Ekumenicznego. W jakim celu organizuje się takie spotkania?
- Do tej pory zwołano trzy zgromadzenia. Pierwsze odbyło się w Bazylei w 1989 r., drugie w Grazu w 1997 r. Były to spotkania jednorazowe, trzecie ma inny charakter. Jest ono pielgrzymką do różnych środowisk konfesyjnych w Europie, składającą się z czterech etapów. Zgromadzenie to rozpoczęło się od spotkania 150 delegatów z 44 krajów europejskich w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan w styczniu 2006 r. w Rzymie, a więc w środowisku katolickim. Kolejnym etapem były inicjatywy lokalne, przeprowadzane od stycznia 2006 r. do lutego 2007 r. W lutym 2007 r. odbył się trzeci etap Zgromadzenia w Wittemberdze, w środowisku protestanckim. Ostatni, finalny etap zaplanowano na 4-9 września 2007 r. w Sibiu (Sybinie) w Rumunii, w środowisku prawosławnym. Chciałbym podkreślić, że ta inicjatywa nie jest jedynie dodatkiem do dzieła ekumenicznego w Europie. Stanowi ona jeden z jego elementów. Ruch ekumeniczny rozwija się w miarę systematycznie, choć w różnym tempie.
Europa to kontynent, na którym podejmuje się, na wielu płaszczyznach - gospodarczej, politycznej, kulturowej - inicjatywy integracyjne. Niewątpliwie stanowi to pewne wyzwanie dla chrześcijan, ale jest także powodem do wstydu, że, będąc uczniami Chrystusa, zaniedbują oni wolę Boga, którego głównym celem jest dążenie do jedności. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku zrodził się więc pomysł, aby oprócz lokalnych spotkań, na terenie danego kraju, podjąć "pochód ekumeniczny" z udziałem wszystkich Kościołów Europy.
Organizatorami tych zgromadzeń są dwa poważne podmioty: Rada Konferencji Episkopatów Europy (CCEE) i Konferencja Kościołów Europejskich (KEK), które zrzeszają niemal wszystkich chrześcijan naszego kontynentu. Widocznym owocem dotychczasowych zgromadzeń jest Karta Ekumeniczna, podpisana 22 kwietnia 2001 r. w Strasburgu przez te dwie organizacje - unikalny dokument na świecie, zawierający wytyczne do rozwoju współpracy między Kościołami w całej Europie.
Trwające obecne Europejskie Zgromadzenie Ekumeniczne odbywa się pod hasłem "Światło Chrystusa oświeca wszystkich - nadzieja na jedność i odnowę Europy". Wyznawcy Chrystusa z różnych Kościołów widzą i oceniają sytuację religijną w Europie. Dostrzegają, że potrzebuje ona rewitalizacji - duchowej odnowy, a także jedności chrześcijan. Zmarły 30 lipca Teoktyst, patriarcha Rumuńskiego Kościoła Prawosławnego, który miał być gospodarzem spotkania w Sibiu, wypowiedział takie słowa, gdy otrzymywał doktorat honoris causa Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie: "Jeżeli gospodarka, polityka lub kultura są wymiarami jednogłośnie uznanymi przez Europę w procesie jej kształtowania się, nie można tego powiedzieć o wymiarze religijnym, który wspomniany jest tylko przy okazji oficjalnych wizyt przedstawicieli władz kościelnych w Strasburgu lub w Brukseli". Europa zatem podejmuje próbę jednoczenia się na różnych płaszczyznach, z pominięciem duchowej i religijnej.
Następny temat to stworzenie, a więc troska o świat. Czasami jest tak, że troszczymy się bezpośrednio o człowieka, a zapominamy, że żyje on dzięki temu, że istnieje świat. Jak w związku z tym zapewnić człowiekowi życie w warunkach w miarę zdrowych i godziwych? Chodzi nie tylko o dzień dzisiejszy, ale również o dni przyszłych pokoleń, a więc o kreowanie tzw. zrównoważonego rozwoju planety, z uwzględnieniem duchowych i materialnych potrzeb człowieka. Studium i analiza spraw związanych z ekologią są istotne, ponieważ szeroko pojęta kultura, dzieło człowieka, niekiedy przeciwstawia się naturze. Człowiek, według koncepcji chrześcijańskiej, jest ciałem uduchowionym lub duchem ucieleśnionym, dlatego też w kwestii jego życia i rozwoju powinno się uwzględniać zarówno stronę materialną, jak i duchową. Powinniśmy żyć zgodnie z poleceniem Boga, by czynić sobie ziemię poddaną, mądrze gospodarując dobrami doczesnymi, ale miłując przede wszystkim dobra wieczne. Mądre łączenie i przenikanie się kultury i natury pozwala człowiekowi odkrywać w nich obecnego Boga. Dzisiaj trudno niekiedy odnaleźć Go w kulturze. Jest ona nie tyle pogańska, bo w takiej istnieje wymiar transcendentny, ale wprost antyboska, gdyż ten wymiar zagubiła i się na niego zamknęła.
Wreszcie poruszone będą dwa ściśle ze sobą związane tematy społeczne: sprawiedliwości i pokoju.
KAI: Jaka jest recepcja Karty Ekumenicznej w Kościołach chrześcijańskich w Polsce? Czy po sześciu latach od jej ogłoszenia w ogóle żyje ona w świadomości wiernych?
- Idee Karty Ekumenicznej są propagowane i raczej znane ludziom, ponieważ nie zawiera ona jakichś nowych treści chrześcijańskich. Uwzględnia jedynie aktualne problemy, które są wyzwaniem dla chrześcijan Europy i świata. Karta chce być narzędziem inspirującym chrześcijan różnych wyznań, a nawet wyznawców innych religii i ludzi dobrej woli, do wspólnych działań. Myślę, że w tym względzie jest ona niedostatecznie wykorzystywana. Być może jest to wina ludzi bezpośrednio zaangażowanych w działalność ekumeniczną, a więc i moja. W Polsce Karcie Ekumenicznej było poświęconych kilka sympozjów, napisano kilka artykułów, opracowano też jej tłumaczenie ekumeniczne. Mimo to jest ona za mało znana.
Natomiast w samej Karcie Ekumenicznej brakuje mi wyraziście podkreślonego dążenia do poznania prawdy. Poznawania prawdy historycznej o Kościele, która jest w dialogu ekumenicznym bardzo ważna, oraz prawdy o Bogu, Jego działaniu, Jego wizji zbawczej. Bardzo mnie przekonuje program encykliki Jana Pawła II "Ut unum sint". Papież napisał w niej, że w działalności ekumenicznej niezwykle ważne jest otwarcie się na Ducha Świętego, na działanie Jezusa Chrystusa, który przecież przyszedł po to, żeby pojednać świat ze Sobą. Pojednanie człowieka z Bogiem i ludzi między sobą - to najwyższy cel chrześcijaństwa. Kościół i cała jego działalność ewangelizacyjna ma zmierzać w tym kierunku, by wszyscy wierzący w Chrystusa mogli osiągnąć jedność w królestwie Boga.
Ojciec Święty podkreśla też, że w dialogu ekumenicznym potrzebna jest z naszej strony miłość i pokora. Miłość do partnera dialogu oraz pokora wobec prawdy, która ma moc przemienić poglądy i postawę człowieka.
KAI: Czy niedawny dokument Kongregacji Nauki Wiary "Odpowiedzi na pytania dotyczące niektórych aspektów nauki o Kościele" jest przykładem pokornego stanięcia wobec prawdy czy też raczej przejawem katolickiego dogmatyzmu?
- Jest przejawem stanięcia wobec prawdy oraz zaproszeniem do dialogu.
Trwa debata nad tym, jak ma wyglądać i na czym ma polegać jedność tak ukształtowanego Kościoła. Według kard. Waltera Kaspera jedność Kościoła jest darem Ducha Bożego, który został nam obiecany. Pytany o to, kiedy runą mury dzielące chrześcijan, kardynał przywołuje obraz muru berlińskiego: "Pewnego dnia dar jedności będzie nam dany w sposób niespodziewany, tak jak wydarzenie, jakie miało miejsce dokładnie w 1989 r. Gdyby rankiem 9 listopada 1989 r. zapytano mieszkańców Berlina, ile jeszcze czasu, według nich, mur będzie dzielił miasto, odpowiedzieliby zapewne: «Bylibyśmy szczęśliwi, gdyby nasze wnuki mogły pewnego dnia przejść przez Bramę Brandenburską». Wieczorem tego pamiętnego dnia, oczom całego świata ukazało się miasto Berlin w sposób nieoczekiwany odmienione". Obalenie muru nie przyszło samo, było wynikiem odwagi i wytrwałej pracy ludzkiej. Inspiracja duchowa obala bariery zewnętrzne i wewnętrzne. Bowiem proces jednoczenia narodu niemieckiego nie zaczął się od muru, ani na nim się nie zakończył. Obalenie muru, bariery instytucjonalnej, było tylko etapem jednoczenia.
KAI: Ponad rok temu Benedykt XVI spotkał się w Warszawie z przedstawicielami Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej. Czy da się już ocenić skutki tego spotkania w życiu Kościołów chrześcijańskich w Polsce?
- Zarówno przed spotkaniem z Benedyktem XVI, jak i po nim relacje ekumeniczne w Polsce raczej były i są dobre. Nie twierdzę, że już stanowimy jedno, bo tak nie jest. Jako Kościoły lokalne przeżywamy konsekwencje podziałów Kościoła powszechnego. Każdy z nich musi respektować kompetencje i wszystkie więzy strukturalne swojej wspólnoty wyznaniowej. Niekiedy ten stan zależności budzi zniecierpliwienie, tym bardziej że utrzymujące się różnice między wyznaniami przeszkadzają w życiu duchowym. Niemniej dobra wola chrześcijan, wspólna modlitwa, zielone światło dla ekumenizmu zapalone przez większość zwierzchników Kościołów i Wspólnot kościelnych pozwala poszukiwać rozwiązań problemów, które stają na drodze życia religijnego i pozareligijnego. Odnoszę wrażenie, że spotkanie z Ojcem Świętym dodało odwagi wszystkim Kościołom, żeby kontynuować drogę dialogu.
Tematem szczególnie często podejmowanym w czasie spotkań przedstawicieli Kościoła katolickiego i Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej są małżeństwa mieszane. Jest on opracowywany w zespołach dwustronnych i wielostronnych. Samo zagadnienie małżeństw mieszanych jest niezmiernie trudne. To w nich najwyraźniej uwidacznia się kościelne zróżnicowanie, które prowadzi do podziałów. W małżeństwie różnice religijne dotykają bezpośrednio ludzi. Można tylko współczuć tym, którzy znajdą się w takiej sytuacji. Bardzo często na tle podziałów wyznaniowych, a częściej jeszcze międzyreligijnych, rozgrywają się prawdziwe dramaty. Sytuacja ta stanowi wyzwanie, by razem poszukiwać takich rozwiązań, które nie zamkną małżonkom drogi do rozwoju duchowego i do zbawienia, lecz pomogą w odkrywaniu tej wspaniałej rzeczywistości, jaką jest chrześcijaństwo prowadzące do wspólnie przeżywanej miłości Boga i ludzi.
KAI. Od kilku lat trwają prace nad wspólną instrukcją dotyczącą zawierania małżeństw mieszanych i duszpasterskiej opieki nad nimi. Kiedy można się spodziewać publikacji tego dokumentu?
- Prace te były prowadzone już niemal 30 lat temu, ale potem zostały przerwane. Niedawno zostały podjęte na nowo. Powstał pomysł, by wypracować dokument dwuczęściowy, wzorując się na instrukcjach istniejących w innych krajach. Zostały sprowadzone teksty funkcjonujące w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Francji i we Włoszech. Zajęli się nimi teologowie pracujący we wspólnej komisji Kościoła katolickiego i Polskiej Rady Ekumenicznej. Uznali oni, że najbliższy rozwiązaniu modelowemu jest dokument włoski, podpisany przez trzy Kościoły: katolicki, metodystyczny i waldensów, a następnie uznany przez Stolicę Apostolską.
Kiedy rozpoczęliśmy prace nad dopasowaniem tej instrukcji do warunków polskich, okazało się, że nie da się - przynajmniej na razie - wypracować obu części. Pierwsza miała być teoretyczna, traktująca o tym, czym dla chrześcijan jest małżeństwo, a druga praktyczna, wskazująca, jak postępować w kancelarii, przy zawieraniu związku małżeńskiego, przyjmowaniu sakramentów, wychowywaniu dzieci itd. Ta druga część okazała się za trudna dla ośmiu Kościołów.
Obecnie trwają więc prace tylko nad częścią pierwszą, która będzie miała charakter deklaracji nt. małżeństwa i rodziny. Nie wiem, jak ostatecznie będzie ona wyglądać. Z rozmów wynika, że będzie to dokument raczej krótki, bez większych szczegółów. Zapewne pojawi się w nim ocena małżeństwa i rodziny jako pozytywnego elementu życia ludzkiego i życia religijnego. Byłaby to więc promocja związku małżeńskiego, stanowiąca wspólny głos chrześcijan na temat małżeństwa i rodziny.
KAI: Ale to nie dotyka jeszcze problemu małżeństw mieszanych!
- Dotyka w tym sensie, że na temat małżeństwa wypowiadają się wspólnie różne Kościoły, traktując go jako dobro, które powinno się zaakceptować i umiejętnie przeżywać. Natomiast rzeczywiście nie rozstrzyga się tu problemów szczegółowych.
KAI: Praca nad nimi została odsunięta na później, czy w ogóle zarzucona?
- Dopóki problem będzie istniał, to wspólna komisja będzie się nim zajmować i szukać optymalnych rozwiązań. Zdajemy sobie sprawę, że, omawiając te kwestie, korzystamy ze statusu Kościołów lokalnych, które powinny respektować rozwiązania całościowe swoich wspólnot wyznaniowych.
Nie może też być instrukcji, dokumentu, który radykalnie upraszczałby procedury zawierania małżeństw mieszanych, odbiegające od obowiązujących zasad danej Wspólnoty lub łamiące sumienia ludzi. Zostaną natomiast przedstawione wspólnie wypracowane zasady ogólne, których interpretację pozostawi się małżonkom i ich sumieniu.
KAI: Jednak idea była taka, żeby wypracować wielostronną instrukcję, która uprości całą procedurę zawierania małżeństw mieszanych i wypracuje zasady duszpasterskiej opieki nad nimi...
- Ta idea nadal nam przyświeca. Natomiast nie wiadomo, czy uda się ją zrealizować ze względu na to, że w tym przedsięwzięciu bierze udział osiem Kościołów. Każdy z nich rozumie związek małżeński trochę inaczej. Dla niektórych Kościołów jest on sakramentem, dla innych - nie. A tutaj, by osiągnąć konsensus, każdy głos należy brać pod uwagę. Nie można wypracować dokumentu wspólnego, który nie zostałby uznany choćby przez jeden Kościół.
KAI: Rozumiem więc, że póki co problemy małżeństw mieszanych będą rozwiązywane tak jak do tej pory, czyli między dwoma Kościołami, do których należą małżonkowie?
- Tak. Innej drogi nie ma. Małżeństwa mieszane bowiem zawsze mają charakter bilateralny. Nie rezygnujemy jednak z zajmowania się nimi w dialogu wielostronnym.