Huśtawka

Joanna Śliwka

publikacja 22.05.2010 20:54

Nie jesteśmy odpowiedzialni za pojawiające się emocje, ale za to, co z nimi zrobimy.

Huśtawka Henryk Przondziono/Agencja GN

Żyjemy w świecie, gdzie najczęściej na emocje czy uczucia nie starcza czasu. Pochłonięci jesteśmy pracą, planowaniem, zabieganiem o przyszłość. Emocjonalność, wydaje się, została zepchnięta tam, gdzie pozornie jest niewidoczna dla innych. Jesteśmy jednak istotami emocjonalnymi i nie sposób uciec od tego typu reakcji, częstokroć niezależnych od naszej woli czy intelektu. Emocje po prostu się pojawiają.

Emocja jest to globalna reakcja organizmu na niespodziewaną sytuację, na zakłócenie równowagi w stosunkach z otoczeniem.

Z definicji tej jasno wynika, że emocja to naturalna reakcja organizmu, pojawiająca się samoistnie. A jaka będzie to reakcja zależy od kilku indywidualnie zróżnicowanych czynników: kondycji fizycznej (jeżeli jesteśmy niewyspani czy coś nam dolega, reagujemy inaczej lub intensywniej niż zwykle), osobowości (reakcja choleryka różni się od reakcji osoby flegmatycznej mimo tego samego bodźca), doświadczeń (nie wszystkich to samo śmieszy, złości czy wzrusza).

Każda pojawiająca się emocja ma prawo być, zaistnieć w naszym umyśle. Nie trzeba się obwiniać, że być może tego nie powinienem odczuwać - dotyczy to zwłaszcza emocji o zabarwieniu negatywnym typu złość, gniew, nienawiść. Emocje oparte są bowiem w dość znacznym stopniu na procesach neurofizjologicznych związanych z indywidualną fizjologiczną konstrukcją każdego człowieka. Niekorzystne z punktu widzenia zdrowia psychicznego jest także nie przyznawanie się do przeżywania emocji, zaprzeczanie, że mają one miejsce. I tutaj również częściej dotyczy to emocji negatywnych. Mówimy wtedy: "Ja się złoszczę? Nieprawda, w ogóle nie jestem zdenerwowany, wydaje ci się". Co, oczywiście, mija się z prawdą. Z czasem można się nauczyć tak doskonale tłumić swoje emocje, że rzeczywiście na zewnątrz trudno będzie tę emocję odczytać. Jednakże negatywne konsekwencje dla osoby tak postępującej, w sferze psychicznej i somatycznej, na pewno kiedyś wystąpią.

Najważniejsze, jeżeli chodzi o życie emocjonalne jest to, co pojawi się później jako reakcja na emocję, nasza decyzja "co dalej?" Tutaj jest miejsce na włączenie się intelektu, woli, procesu decyzyjnego. Co zrobię, jak odpowiem na pojawiającą się emocję? Czy dam się ponieść emocji, pozwolę żeby wyznaczała moje działanie? Czy też przeanalizuję, co będzie lepsze w danej chwili, może warto się zastanowić?

Nie jesteśmy odpowiedzialni za pojawiające się emocje, ale za to, co z nimi zrobimy.

Oczywiste jest to, że różnimy się między sobą wieloma cechami. Jedną z nich jest temperament i związane z nim zapotrzebowanie na wrażenia, nowe doświadczenia. Na własny użytek tłumaczę to sobie w ten sposób. Temperamenty możemy podzielić według zapotrzebowania na wrażenia, na dwa typy: intrawertywny tzn. nastawiony na przeżycia wewnętrzne, analizujący, skierowany raczej do środka, czyli od świata oraz ekstrawertywny, czyli nastawiony na interakcje z otoczeniem, dla komfortu psychicznego wymaga dużej ilości bodźców, informacji płynących z zewnątrz.

Ekstrawertyk jest bardziej wyrazisty pod względem zróżnicowania i wyrazu emocji. Wszystko, co przeżywa cechuje mocne nasycenie, duża intensywność. Jego doświadczanie emocji jest spontaniczne, ale i dość łatwo przechodzi w stany przeciwne: radość - smutek, euforia -- rozczarowanie.
 

Osoby intrawertywne wbrew pozorom także doświadczają przechodzenia z jednej emocji w drugą, ale być może jest to mniej zauważalne, bo z reguły ich emocje słabiej są wyrażane, nie tak łatwo je rozróżnić, często pozostają tylko częścią przeżyć świata wewnętrznego tych osób.

Zjawisko, o którym wspomniałam to chwiejność lub labilność emocjonalna, którą definiujemy jako zwiększoną łatwość przechodzenia z jednej emocji w drugą, zwłaszcza przeciwną.
 

Przeplatanie się emocji i uczuć w naszym życiu jest zupełnie naturalne i nie sposób oczekiwać, że wciąż naszym udziałem będą te dobre, przyjemne doznania, ale też pocieszeniem dla wielu może być fakt, że po ciemnych dniach przychodzą jasne, pogodne chwile. O chwiejności mówimy wtedy, gdy ta zmiana emocji jest znacząco nasilona, wyraźnie łatwiej przechodzi się z jednego stanu w drugi.
 

Osoby odczytujące w tych słowach choćby część swego odbicia doskonale wiedzą, że takie zjawisko może nieść ze sobą spory dyskomfort. Bywa to po prostu męczące: żyję jak na huśtawce, która stale zmienia swoje położenie: góra - dół, góra - dół.

Skłonność do takiej chwiejności mogą mieć osoby o wspomnianym już typie temperamentu. Takie są bowiem ich psychofizjologiczne predyspozycje (reaktywność, pobudliwość układu nerwowego).

Zwiększona zmienność nastrojów może też towarzyszyć osobom żyjącym od jakiegoś czasu w sytuacji stresu, napięcia, nadmiernego obciążenia. Wiąże się to z brakiem odpoczynku, regeneracji sił, deficytami w relacjach z ludźmi i z Bogiem.

Potocznie chwiejność emocjonalną przypisuje się też kobietom w ciąży, co ma zresztą również uzasadnienie w fizjologii organizmu poprzez zmiany gospodarki hormonalnej. Miejmy to na uwadze, jeśli wśród naszych bliskich są takie właśnie osoby.

Problemy natury emocjonalnej są udziałem osób, które mają jakiś nieuregulowany problem wewnętrzny lub problemy w relacjach z drugą osobą. Może to być niewyznana wina, brak pojednania. Po prostu jakaś niezałatwiona sprawa, która w taki sposób daje znać o sobie: burzy nasz spokój psychiczny.

Huśtawka nastrojów wiąże się ze zwiększoną wrażliwością emocjonalną. Trudno ocenić, czy dobrze taką cechę mieć, bo niesie ona ze sobą, jak wszystko, plusy i minusy. Osoba wrażliwa doświadcza całego wachlarza przeróżnych emocji i nastrojów. Życie dla niej ma wiele odcieni i barw. Mieni się niczym światło padające na kryształ. Osoba ta narażona jest bardziej na zranienie, mocniej przeżywa jakieś nieopatrznie wypowiedziane słowo, drobny gest. Często doszukuje się podtekstów tam, gdzie ich nie ma. Wszystko i dobre, i złe dotyka taką osobę mocniej, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Wśród postaci biblijnych nie brak osób borykających się ze zjawiskiem chwiejności nastrojów. Przykładem jest król Dawid lub ap. Piotr - osoby bardzo znaczące i ważne, którym Bóg powierzał trudne zadania, których używał, a które nie były wolne w pewnych okresach swego życia od zmienności emocji, uczuć, niepewności, wahań. Pomimo ich chwilowych słabości Bóg zainwestował w nie, dał im swoje obietnice, był ich mocą, dzięki czemu mogły być dobrymi przywódcami, osobowościami biblijnymi. Niech to będzie pociechą dla wszystkich niepewnych, niestałych, wątpiących, bo Bóg i takich osób używa i potrzebuje. Jego moc przejawia się w słabości.

W jaki sposób możemy sobie pomóc, gdy nasze życie emocjonalne jest rozchwiane?

Po pierwsze: korzystnie jest przeanalizować i rozróżnić, czy ta zmienność jest naturalną cechą wypływającą z naszego temperamentu, czy stoją za nią jakieś inne, może wymienione wcześniej źródła? W tym pierwszym przypadku można po prostu polubić i spróbować zaakceptować siebie, wiedząc, z czego to wynika, polubić własną wrażliwość, swoje specyficzne spojrzenie na rzeczywistość. Każdy ma w sobie coś niepowtarzalnego, być może to jest twój atut.

Po drugie: jeśli podczas autorefleksji doszukałeś się jakiegoś uchwytnego powodu, dla którego twoja psychika reaguje w taki właśnie sposób, najlepiej byłoby rozwiązać i usunąć ten problem. Czy to nadmiar zajęć, stresów, niewyjaśnione sprawy, niewyznane winy, a może jeszcze coś innego? Bóg mówi, że tego, kto do Niego woła i szczerze przychodzi nie zostawi samego i nie odrzuci. Ale oczyści, wyposaży, wzmocni. Ap. Paweł napisał, że wszystko może w tym, który go wzmacnia, w Chrystusie. Nie ma dla Boga rzeczy niemożliwych!

Ktoś powiedział, że cenną umiejętnością w życiu jest rozróżnianie tego, co wymaga zmian i można ich dokonać oraz tego, co niezmienne; wtedy lepiej jest zaakceptować i polubić ten fragment swego życia niż bezskutecznie walczyć, chcąc nadać mu inny kształt. Jeśli jednak zmienność nastrojów w twoim życiu jest na tyle wyraźna i intensywna, że przeszkadza ci normalnie funkcjonować w codziennym życiu i jest uciążliwa, namawiam cię gorąco do skorzystania z pomocy fachowców (duszpasterza, doradcy duchowego, psychologa, etc.). Zdarza się, że brakuje nam dystansu do siebie i swoich problemów, czujemy bezradność i tak naprawdę potrzebujemy tylko tego, aby z kimś się tym podzielić.

 

Artykuł pochodzi z kwartalnika "Warto" wydawanego przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko Augsburskiego w RP