Kościół Wysoki

Henryk Starogardzki

publikacja 18.10.2010 10:08

Ruch Wysokościelny nie jest w żadnym kraju ruchem masowym, separatystycznym, ale też niechętnie przyjmowany przez konserwatywnych luteran lub luteran o zabarwieniu ewangelikalnym, jak również w ogóle ewangelików, którzy często nie są za bardzo zainteresowani liturgią a nieraz w ogóle nieznający się na liturgii. Ruch ten jest raczej ruchem elitarnym.

Kościół Wysoki AUTOR / CC 2.0

Co to jest Kościół „Wysoki”?

Z tą nazwą często się spotykamy w krajach zachodniej Europy. Sama nazwa jest pochodzenia angielskiego. Reformacja bowiem w Anglii miała różne pochodzenie. Były tam wpływy: luterańskie, kalwińskie i pozostałe wpływy katolickie. Kościół Anglikański to mieszanina teologii: luterańskiej, kalwińskiej i katolickiej, a właściwie teologii kalwińsko – luterańskiej i kultu katolickiego.  Nie jest to więc Kościół ani ściśle luterański, ani reformowany, ani też katolicki. Właściwie każdy z tych kierunków chrześcijaństwa może siebie odnaleźć w tym jednym Kościele Anglikańskim.  

Ks. Biskup prof. dr Andrzej Wantuła opowiadał ze swojego pobytu w Londynie, gdzie założył pierwszą polską parafię luterańską, którą po nim przejął ks. biskup dr Władysław Fierla z Zaolzia, że na jednej ulicy mogą być trzy kościoły anglikańskie, a w każdym będzie inaczej odprawiane nabożeństwo, każdy będzie miał inną duchowość. Tę duchowość określa się jako: „Wysoki Kościół”, „Szeroki Kościół” i „Niski Kościół” bardziej ewangelikalny. Z angielskiego „Kościoła Wysokiego” powstał tzw. „Anglokatolicyzm.”, który jest bliski złączenia się z Kościołem Rzymsko-Katolickim (stąd pochodził przyszły kardynał Newman).

Określenie „Kościół Wysoki” dotarło także do Niemiec w roku 1918, gdy tu powstał w Kościele Ewangelickim „Związek Wysokokościelny”. „Kościół Wysoki” znalazł dla siebie miejsce nie tylko w Anglii i Niemczech, ale także i w innych krajach europejskich, oraz w Ameryce, Azji, Afryce.

W niemieckim protestantyzmie, z którym „graniczymy”, określenie „Związek Wysokościelny” według jego własnej literatury i zapatrywań, to trzymanie się biblijnej i luterańskiej nauki o usprawiedliwieniu z łaski przez wiarę w Jezusa Chrystusa, która dla całego luteranizmu stanowi „bycie, albo nie bycie” Kościoła („standis et cadentis ecclesiae”), wierność nauce Biblii i księgom symbolicznym luteranizmu, a to znaczy mieć w wielkim poszanowaniu naukę o sakramentach, zwłaszcza Eucharystii, Sakramencie Ołtarza, Wieczerzy Pańskiej, następnie Urzędu Kościoła – urzędu duszpasterskiego i spowiedzi, także osobistej spowiedzi, oraz głębszego życia liturgicznego, także na co dzień.

Ruch Wysokościelny nie jest w żadnym kraju ruchem masowym, nie jest ruchem separatystycznym, ale też niechętnie przyjmowany przez konserwatywnych luteran lub luteran o zabarwieniu ewangelikalnym, jak również w ogóle ewangelików, którzy często nie są za bardzo zainteresowani liturgią a nieraz w ogóle nieznający się na liturgii. Ruch ten jest więc raczej ruchem elitarnym.

W Niemczech spotykamy się z wieloma nielicznymi wysokościelnymi związkami, czy też bractwami, m.in.:

1. Związek Wysokościelny Augsburskiego Wyznania E.V.,

2. Ewangeliccy Tercjarze św. Franciszka,

3. Wysokokościelna Wspólnota św. Jana,

4. Bractwo św. Michała (Michaelsbruderschaft), które powstało na Pomorzu niedaleko Szczecina przed II wojną światową.

5. Ewangelicka Wspólnota Sióstr Marii w Darmsztacie powstała tam po II wojnie światowej.

6. „Castelerring” - Wspólnota Kobiet w Castell (Wurzburg)

7. Na terenie Niemiec można spotkać się jeszcze z wieloma męskimi „zakonami” (Np. „Jesus Bruderschaft”).

 

Cóż to praktycznie oznacza być „wysokokościelnym” ewangelikiem?

1. Praktycznie oznacza to pracować nad sobą i innymi w duchu odnowy poprzez Słowo Boże i Sakramenty. Z tym związana jest przede wszystkim głęboka wiara w realną i substancjalną obecność Ciała i Krwi Pańskiej w Sakramencie Ołtarza, oraz częste sprawowanie Komunii Świętej i przystępowanie do niej. Ruch „wysokościelny” preferuje każde główne nabożeństwo zborowe, a w zamkniętych wspólnotach braterskich lub siostrzanych codzienną Komunię Świętą. To znaczy codzienne lub cotygodniowe karmienie się Słowem Bożym i Sakramentem Ołtarza, który jest odpowiedzią na to Słowo. Tak naucza bowiem Filip Melanchton w Konfesji Augsburskiej w artykule XXIV: „Fałszywie się oskarża nasze Kościoły, jakoby one mszę zniosły, zachowano ja bowiem i odprawia się ja u nas z najwyższą czcią. Zachowuje się niemal wszystkie zwyczajowe obrzędy...”

Czy rzeczywiście tak to jest dzisiaj? Ponieważ przez wieki dzielące nas od ożywczego ruchu reformacyjnego luteranizm zobojętniał na wiele prawd wiary, dlatego „ruch wysokościelny” pragnie zwrócić Kościołowi uwagę na to co powinno stać w jego centrum. Stara się w ten sposób obudzić Kościół ze snu, z letargu. Co niedzielna Komunia Święta w nabożeństwie głównym jest dla tego ruchu czymś zupełnie naturalnym i nie budzącym żadnej dyskusji. Takie jest bowiem od samego początku pełne nabożeństwo luterańskie (Trzy pozycje liturgiczne ks. dr Marcina Lutra).

Do głównego nabożeństwa (nazywanego również tam „mszą”) należy Słowo i Sakrament Ołtarza. Jak przez cały tydzień dla podtrzymania i rozwoju życia musimy spożywać chleb powszedni, tak dla utrzymania i rozwoju życia duchowego powinniśmy co najmniej w niedzielę spożywać „Chleb żywota”, o którym Pan Jezus powiada: „Jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Jego krwi, nie będziecie mieli w sobie życia.” (J 6,53)

2. Drugim momentem specyfiki „ruchu wysokościelnego” jest urząd Kościoła, a więc ordynacja księży i diakonów, jak również konsekracja (tzn. poświęcenie) biskupów, których to czynności zawsze i wyłącznie dokonywał i dokonuje biskup przez modlitwę do Ducha Świętego wraz z nałożeniem rąk.

Gest nałożenia rąk oznaczał przekazanie jakiejś duchowej rzeczywistości innej osobie. Tak np. Mojżesz, ustanawiając Jozuego wodzem Izraela, włożył na niego ręce (por. Lb 27,18-23; Pwt 34,9). I ten gest przyjął się w Kościele jako gest ustanowienia jego pasterzy” przez apostołów, gdyż Jezus dokonał tego przez powołanie i tchnienie na nich Ducha Świętego.

„Najstarsze świadectwo włożenia rąk i związanego z tym przekazania misji i posługiwania podają Dzieje Apostolskie (Dz 6,1-6). Jest tam mowa o ustanowieniu ludzi, których zadaniem miała być troska o sprawy socjalne pierwotnego Kościoła. Przez włożenie rąk św. Tymoteusz otrzymał "dar łaski", którego nie powinien zaniedbywać (por. 1 Tm 4,14). Inne włożenia rąk, o których mowa w Dziejach Apostolskich miały charakter "sprowadzania" na dotyczących Ducha Świętego (por. Dz 8,17.19; 19,6); nie jest natomiast do końca jasne, czy św. Paweł, przestrzegając Tymoteusza przed pochopnym włożeniem rąk, miał na myśli odpuszczanie grzechów,” czy też ordynację?

Również księgi symboliczne luteranizmu wg Księgi Zgody (Liber Concordiae) z roku 1580 zwracały na to uwagę, że duchowny ma być powołany „rite vocatus”, to znaczy „według”, czy „zgodnie z rytem”, o którym w poprzednich zdaniach jest mowa. A to według ruchu wysokokościelnego jest związane z tzw. „sukcesją apostolską”, czyli nieprzerwanym łańcuchem przekazywania tego urzędu od czasów apostolskich aż po dzień dzisiejszy.

Należący do „ruchu wysokościelnego” w Niemczech uważają, że w niemieckim ewangelicyzmie ten problem jest różnie pojmowany (niektórzy uważają, że wystarczy tylko sukcesja wiary apostolskiej!) i dlatego nie wszyscy ewangeliccy biskupi powiązani są tą linią prawdziwej i nieprzerwanej „sukcesji apostolskiej” biskupów (za wyjątkiem biskupów skandynawskich i tych wszystkich, którzy od nich, lub przez wyświęconych przez nich otrzymali sukcesję apostolską!).

Osobiście, jako autor tego opracowania uważam, że nigdzie w luteranizmie nie może być kwestionowana tzw. „sukcesja prezbiterska”, która w pierwotnym Kościele była tożsama z „sukcesją episkopalną”. W Kościele luterańskim wszyscy duchowni jeśli nie przez biskupów (bo ich nie było!), to z całą pewnością przez trzech „prezbiterów” (jeden, który sprawował władzę „episcope” w Kościele lub w Diecezji, Prowincji, czy w Okręgu Kościelnym), byli zawsze ordynowani – wyświęceni na duchownych przez modlitwę i włożenie rąk, jak nakazuje tradycja apostolska, biblijna i luterańska także.

Ruch Wysokościelny, który nieraz uważa, że nie wszyscy ich duchowni zostali w Niemczech niewłaściwie ordynowani, bo bez wkładania rąk (?), dlatego posiada swoich alternatywnych biskupów i prezbiterów, których sukcesję apostolską mogą udowodnić przynajmniej od 1566 r., lub szwedzka juz od roku 1534 (wcześniej na razie jest to niemożliwe!).

Tym, od którego pochodzi „katolicka sukcesja apostolska”, to kardynał SCIPIO REBIBA (1504-1577). On przekazał sukcesję swoim następcom, a następnie w roku 1719 poprzez rzymsko – katolickiego biskupa Dominika Varleta konsekrowanego dnia 19 lutego 1719 r. w Paryżu jako biskupa Babilonu, który później przez działania Rzymu musiał zerwać z Rzymem, a następnie konsekrował 4 kolejnych starokatolickich arcybiskupów Utrechtu i poprzez starokatolickiego arcybiskupa Utrechtu GERARDA GULA w asyście biskupa Haarlemu van Thiela i Deventer biskupa Spita został w dniu 28 kwietnia 1908 r. konsekrowany na biskupa starokatolickiego Anglii Arnold Harris Mathew, który następnie konsekrował innych biskupów.

W tej „starokatolickiej linii sukcesji apostolskiej” znaleźli się także niemieccy biskupi Wysokokościelni, m.in. Ks. Karsten Bürgener z „Wysokokościelnego Apostolatu St. Ansgar” (Bremen), który w dniu 25 kwietnia 2009 r. konsekrowal na „Biskupa Klasztoru” przeora ewangelicko-luterańskiego (uznanego przez dawne Władze Kościoła Krajowego w Turyngii)

klasztoru „St. Wigberti” w Werningshausen koło Sömmerda (Turyngia), księdza Franza Schwarza (rodem z Mazur, lat 64), który od roku 1987 jest tam zarówno luterańskim duszpasterzem jak i przeorem klasztoru św. Benedykta, gdzie żyją i pracują mnisi: ewangelicko – luterańscy, prawosławni i rzymsko – katoliccy.

Przeor Franz Schwarz, został przez Władze obecnego Kościoła Ewangelickiego Środkowych Niemiec zasuspendowany za to, że przyjął godność biskupią nie będąc wybranym Biskupem Kościoła Krajowego. Po kilku miesiącach suspendę jednak z niego zdjęto i w grudniu 2009 r. po ukończeniu 65 roku życia mógł przejść jako duchowny luterański na emeryturę. Jednocześnie nadal pozostał przełożonym – przeorem klasztoru.

Wspomniany powyżej XVI wieczny kardynał Rebiba jest niezwykle ważną postacią także dla Kościoła Rzymsko – Katolickiego w Polsce ze względu na fakt, że do niego sięga łańcuch sukcesji apostolskiej większości obecnych polskich biskupów katolickich, w tym i nieżyjącego papieża Jana Pawła II.

Do kardynała Rebiby sięga także łańcuch sukcesji obecnego papieża Benedykta XVI, jak też łańcuch sukcesji Kościoła Starokatolickiego Utrechtu.

Luteranie skandynawscy, a przez ich pośrednictwo luteranie słowaccy, czescy i polscy natomiast w swym nieprzerwanym łańcuchu święceń biskupich sięgają jeszcze nieco dalej, mianowicie do papieża Klemensa VII (Giulio de Medici), który w dniu 1 mają 1524 r. w Rzymie konsekrował dla Szwecji, szwedzkiego przełożonego klasztoru św. Brygidy w Rzymie, Ks. Petrusa Magni (1524-1534), który z kolei jako 30-ty i ostatni biskup rzymsko-katolicki Diecezji Västeras pozostał w Diecezji do końca życia.

On to w Święto Epifanii 6 I 1528 r. konsekrował pierwszych biskupów: Magnusa Haraldi (Diecezja Abo), Martena Skytte (Diecezja Skara) i Magnusa Sommar (Diecezja Strängnäs ), a w dniu 22 września 1531 r. wraz z nimi konsekrował pierwszego luterańskiego Arcybiskupa – Prymasa Szwecji Petri Nerciusa Laurentiusa (Archidiecezja Uppsala).

W sprawie luterańskiego rozumienia urzędu Kościoła w listopadzie 2006 r. niemieccy luterańscy biskupi wydali wyjaśnienie zawarte w „Ordnungsgemäß berufen” („Powołani zgodnie z porządkiem”). Na to cały szereg profesorów i doktorów teologii ewangelickiej, a wśród nich ks. profesor dr Peter Beyerhaus, który przewodzi braterskiemu ruchowi zarówno pietystycznemu jak i wysokokościelnemu, który jest „biskupem wysokokościelnym” (sukcesję biskupią na pewno przyjął w roku 1998 od luterańskich biskupów szwedzkich), a także wielu księży luterańskich, złożyło protest na ręce Biskupa Krajowego, a zarazem i Naczelnego VELKD w Niemczech ks. biskupa dr. Johannesa Friedricha z Monachium przeciwko stanowisku Konferencji Biskupów Luterańskich w Niemczech jako stanowisku liberalnemu i „niezgodnemu z księgami symbolicznymi luteranizmu”. Podobnież bowiem według relacji niektórych Niemców zdarzało się, że w Niemczech nawet bez nałożenia rąk odbywała się ordynacja (?), a komunia św. była sprawowana nie przez ordynowanych duchownych (tzw. „wikariuszy”, którzy tam nie są jeszcze ordynowani). Stąd utrudniona jest interkomunia z Kościołem Rzymsko – Katolickim i Prawosławnym.

Z tych to względów powstały w różnych Kościołach Krajowych stowarzyszenia księży, koleżeńskie stowarzyszenia ewangelicko-luterańskie, które nie są żadną separatystyczną organizacją, ani też nikt z ich członków nie wystąpił i nie ma zamiaru wystąpić ze swego Kościoła Krajowego, choć mają tylko swoich alternatywnych „biskupów” posiadających sukcesję apostolską, a stojących na czele stowarzyszeń „Św. Ansgara”, „Św. Jana”, czy też „Wspólnoty Braterskiej św. Michała”, w których są święcenia i sprawowana jest „msza św.” podobna do „Deutsche Messe” Marcina Lutra i zgodnie z Konfesją Augsburską.

Tu na marginesie, warto także zauważyć, że zarówno Kościół Rzymsko – Katolicki jak i Kościół Starokatolicki w różnych krajach świata posiada biskupów z różnych względów tajnie wyświęconych („in pectore”), aby zachować w ten sposób w trudnych czasach łańcuch nieprzerwanej sukcesji apostolskiej sięgającej wg nauki tych Kościołów aż do apostołów (tak było w Kościołach katolickich w Czechach, w Polsce, w Chinach). Wiadomo jednak, że i dzisiaj w tych Kościołach są biskupi tajnie konsekrowani („in pectore”), którzy w razie potrzeby zaistniałej w danym Kościele (nieraz były to względy polityczne) mogą przejąć władzę duchową w Kościele, lub święcić duchowieństwo (diakonów, kapłanów i biskupów).

Ze starokatolicką sukcesją apostolską lub z rzymsko – katolicką sukcesją „Rebiby” są także związani tzw. „Episcopi vagantes” (łac. liczba pojedyncza: “episcopus vagans”) tzn. „biskupi wędrujący” – „biskup wędrujący” ("wandering bishops" , "stray bishops"). Są to konsekrowani biskupi bez przynależności do żadnej Diecezji lub Kościoła. Lista ich jest bardzo długa.

Jak już powyżej napisałem oni mają sukcesję apostolską albo z Kościoła Starokatolickiego Utrechtu, albo od byłych biskupów rzymsko – katolickich, a także od biskupów Kościołów Wschodnich (Prawosławnych), której ważności święceń Rzym nie kwestionuje, ale uważa je za „niegodne”. Tacy „biskupi wędrujący” byli także w Polsce w „Kościele Starokatolickim” (nie mylić z mariawitami i polskokatolikami!).

Inna współczesna grupa „episcopi vagantes” to grupa „biskupów”, którzy przyjmują święcenia biskupie od ekskomunikowanego rzymsko – katolickiego Arcybiskupa Lusaki Emanuela Milingo, lub innych rzymsko – katolickich biskupów, którzy porzucili z różnych względów Kościół Rzymsko – Katolicki. Do tych ostatnich można też zaliczyć Arcybiskupa tradycjonalistycznego Bractwa Piusa X – Arcybiskupa Marcela Lefebre, który wbrew papieżowi Janowi Pawłowi II wyświęcił swoich biskupów, kapłanów  i diakonów.

Z „biskupami wędrującymi” można się spotkać w wielu Kościołach historycznych na całym świecie: w anglikańskich, luterańskich, starokatolickich (zwłaszcza nienależących do Unii Utrechckiej), ale też w niektórych Kościołach Wschodnich. W Kościele Ewangelicko – Augsburskim w Polsce nie ma „biskupów wędrujących” lub wyświęconych tajnie („in pectore”), gdyż nie ma takiej potrzeby, bo wszyscy biskupi tego Kościoła posiadają „sukcesję apostolską”.

Msza św. luterańska”, a więc nabożeństwo główne z Wieczerzą Pańską odprawiane jest przez „wysokościelnych” duchownych w szatach liturgicznych starożytnego Kościoła (alba, stuła i ornat), które po dzień dzisiejszy pozostawił luterański Kościół Szwecji i zdecydowana większość luterańskich Kościołów na całym świecie. Także biskupi ubrani są w kapę biskupią, mitrę, lub infułę na głowie, a w ręce trzymają pastorał – laskę biskupią (Por. Psalm 23). W niektórych wysokościelnych zborach (np. Braunschweig – „Bruderkirche”, na Łotwie) używane jest nawet kadzidło, które ma symbolizować unoszącą się do Boga modlitwę, jak wyjaśnia psalmista w Psalmie 141,2: „Niech wznosi się ku Tobie modlitwa moja jak kadzidło.”

„Wysokokościelni” nie akceptują ordynacji kobiet, choć kobiety są także wiernymi członkami ich społeczności i służą na wielu nawet wysokich stanowiskach kościelnych. Tym jednak mocno narażają się większości zwolenników ordynacji kobiet jako diakonek, pastorek i biskupek. Z tego względu ruch Wysokokościelny jest piętnowany przez środowiska liberalne Kościołów.

Ruch Wysokościelny ma zrozumienie dla homoseksualistów jako ludzi, jako braci i sióstr, ale jest przeciwny temu, aby tych ludzi ordynować. Stara się pomóc im w ich sytuacji życiowej.

Bardzo ceniona jest przez ruch Wysokokościelny spowiedź (w tym także spowiedź prywatna, o której mówi Mały Katechizm Ks. Dr. Marcina Lutra), oraz praktykowane jest bogate życie liturgiczne, które ma być także środkiem do odnowy duchowej ewangelickiego chrześcijaństwa (codzienna modlitwa godzin – patrz: ŚE 967).

To co jest cennym w ruchu Wysokokościelnym to, że nie separują się od macierzystego Kościoła, chcą mu jak najlepiej służyć i nie tworzą nowej organizacji eklezjalnej, choć posiadają „alternatywny”urząd kościelny z sukcesją apostolską.

Ponieważ luterański ruch Wysokościelny mieści się w granicach luterańskich ksiąg symbolicznych (wyznaniowych) i jest nawrotem do czasów Reformacji, dlatego ma on nadzieję, że wnosi do Kościoła luterańskiego ożywienie i pogłębienie wiary luterańskiej poprzez odnowę liturgiczno-sakramentalną, zwraca sie ku Biblii i do ksiąg symbolicznych luteranizmu, które są wiernym wykładnikiem Biblii, jedynego źródła wiary luteranizmu, także wysokokościelnego.