Jak robi kotek?

Anna Iskrzycka

publikacja 05.09.2011 07:43

Kubusiu, jak robi piesek, kotek, krówka, żabka, wąż? Kubusiu, powiedz dziadziu, ciocia, dziura, grill, miś...

Jak robi kotek? ericrichardson / CC 2.0 Jak robi kotek?

Mój półtoraroczny syn, odkąd zaczął powiększać zasób słów i wyrazów dźwiękonaśladowczych, zasypywany jest przez najbliższych wieloma pytaniami: „Kubusiu, jak robi piesek, kotek, krówka, żabka, wąż?” (lista jest długa i dotyczy zarówno zwierząt domowych, jak i tych bardziej egzotycznych), „Kubusiu, powiedz dziadziu, ciocia, dziura, grill, miś” (tu następuje lista bardzo przydatnych w życiu słów), czy pytaniami w stylu „gdzie idziesz?”, „co będziesz teraz robił?”, na które zazwyczaj pada odpowiedź „papa” i „nyny”. Do tych pytań można jeszcze dołączyć te, na które maluch odpowiada swoim ulubionym przekornym „nie!”. Choć zazwyczaj na wszystkie pytania odpowiada bardzo uroczo, zdarza się, że bywa nimi znużony i po serii „pokaż brzuszek, ucho, lampę, mamę”, malec odwraca role i palcem pokazuje różne przedmioty, czekając na wyjaśnienie, co to.

Za półtora roku Kuba wkroczy w taki okres, kiedy zapewne zacznie zadawać pytania „dlaczego?” i „po co?”. To naturalna kolej rzeczy i choć może czasem jako rodzice będziemy zmęczeni ciągłym tłumaczeniem świata i tego, co się w nim dzieje, mam nadzieję, że będziemy potrafili zaspokoić ciekawość naszego dziecka. Zdaję sobie sprawę z tego, że z czasem pytań będzie coraz więcej i będą one większego kalibru.

Spodziewam się pytań trudnych. Być może zada pytanie „skąd się biorą dzieci?” – pytanie trudne, łatwe, wstydliwe? Po trochu z każdego. Sama nie wiem, skąd w moim dzieciństwie czerpałam wiedzę na ten temat. Czy była to szkoła, książki czy rodzice, bo jakiejś konkretnej pogadanki i uświadamiania seksualnego po prostu nie pamiętam. Może nie byłam w tym temacie dociekliwa. Wiem jedno, że na pewno nie będę swojemu dziecku opowiadała o bocianach, pszczółkach czy kapuście. Nie chciałabym, żeby sprawy intymne były tematem, na który zbyt trudno mówić czy po prostu nie wypada. Wierzę, że można dziecku w zrozumiały i niewulgarny sposób wytłumaczyć, skąd się wzięło na świecie.

Gdy byłam w zaawansowanej ciąży, miesiąc przed porodem zmarł mój dziadek. W czasie pogrzebu było mi przykro, że wśród żegnających go nie ma jeszcze prawnuka. Trzy miesiące po narodzinach syna zmarł dziadek mojego męża. Zdążyliśmy jeszcze zrobić Kubusiowi zdjęcie z pradziadkiem. Pozostali pradziadkowie nie żyją już od wielu lat, ale na szczęście cztery prababcie mają się całkiem dobrze, i choć chciałabym, żeby jak najdłużej były obecne w życiu mojego syna, muszę liczyć się z tym, że kiedyś będzie musiał się z nimi pożegnać. I tu pojawi się pewnie pytanie o śmierć. Dlaczego ktoś choruje, cierpi, umiera, co dzieje się z nami po śmierci? Trudno na to dziecko przygotować, ale na pewno trzeba je z tym tematem oswajać, być szczerym, nie bagatelizować ani też nie owijać w bawełnę, sądząc, że dziecko nie jest jeszcze w stanie zrozumieć.

Myślę, że trudnymi pytaniami będą też te dotyczące Boga. Sami jako dorośli mamy wiele pytań. Często to, co zostało przyjęte z dziecięcą wiarą, z czasem może zostać poddane w wątpliwość. Jak tłumaczyć wiarę w Boga, skoro nie możemy Go zobaczyć? Bóg jest miłością, więc jak wytłumaczyć mu zło na świecie? Jak wyjaśniać wszystkie cuda, jeśli przyjmujemy je wiarą? Tak wiele rzeczy jest dla nas zakrytych. Jak mam wskazywać na Chrystusa, by moje dziecko chciało Go naśladować? To zmusza do myślenia. Mam nadzieję, że będę dla syna dobrym świadectwem nawet wtedy, gdy nie będę nic mówić.

Nie jestem pewna, czy moje dziecko zada mi kiedyś te wszystkie pytania. Może nawet zamiast nich pojawią się zupełnie inne, ale bardzo bym chciała, żeby zawsze miało do mnie tyle zaufania, by przyjść z nimi do mnie. Nie boję się tego, że te lub inne pytania zostaną zadane, ale tego, czy będę umiała właściwie na nie odpowiedzieć. Mam nadzieję, że z Bożą pomocą tak.

Artykuł pochodzi z kwartalnika "Warto" wydawanego przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko Augsburskiego w RP