• Stanisław M.
    19.01.2008 13:41
    Z ekumenizmem jest jak z procesem inwestycyjnym. Najpierw jest pomysł. Potem musi być decyzja, lokalizacja, projekt, przygotowanie terenu, umowy z dostawcami materiałów, zatrudnienie robotników i wreszcie sama budowa, pod nadzorem doświadczonych inżynierów. Pierwsze etapy mamy za sobą. Jest wola, zarys idei. Wiemy gdzie i czym dysponujemy. Inwestor główny i stowarzyszeni ukonkretniają projekt słuchając głosu inżynierów i estetów, by budowla była i funkcjonalna i piękna. Ciężko im to idzie, ale nie dziwmy się, gdzie kucharek sześć ... nie dość, że trudno im się zgadać co ma być daniem głównym, to i przez niedopatrzenie zupa zostanie potrójnie posolona.

    W międzyczasie robotnicy gorliwie złapali się za oczyszczanie i plantowanie terenu. Tu są widoczne sukcesy, coraz rzadziej zamiast podawać sobie kamienie do uprzątnięcia, rzucają nimi (i mięsem) w siebie. Trzeba tylko dobrze pilnować by złe przeszłe nawyki nie wróciły, a próby nieobyczajnego zachowania ciągle są podejmowane, i co gorsze nie przeniosły się do inzynierskich gabinetów, bo gdy oni zaczną się okładać poziomicami to Projekt będzie można tylko pochować - ukradkiem i nocą, bez pompy.

    Zburzyć budowlę łatwo, wystarczy podkopać fundament lub podłożyć dynamit we właściwym miejscu. Odbudować trudniej. Najpierw trzeba zebrać gruz i wyrwać z połamanego betonu zbrojenia. Tego po katastrofach Kościoła jest sporo. Ostała się nawa główna, boczne krużganki, kaplice i dzwonnica, ale między nimi pełne pułapek wyrwy. Ktoś kto chce by odbudowa Kościoła odbyła się szybko, nie ma wyobraźni. To musi potrwać, może nie tyle ile budowa katedry w Kolonii, ale jednak. Na ugorze łatwiej tworzyć coś nowego, tu mamy do czynienia ze sklejaniem, żmudnym i niespektakularnym. Potrzebna jest cierpliwość i wytrwała konsekwencja.

    Ks. Jaklewicz przytacza przykład wspólnej deklaracji w sprawie związków homoseksualnych i jej niepowodzenie spowodowane obawami partnerów prze mediami. Nie ma się co dziwić i oburzać na tych patnerów w pojednaniu. Taką mamy rzeczywistość. Niech na przykład taka Gazeta Wyborcza weźmie sobie na celownik np. zielonoświątkowców czy polskich katolików. Jest w stanie swoimi metodami zaszczuć na śmierć. Słabi, a takimi w porównaniu z KK są te wspólnoty, nie obronią się. Upiory przeszłości łatwo uwolnić, zapędzić je z powrotem tam gdzie ich miejsce trudniej. Te obawy trzeba rozumieć i nie doszukiwać się złej woli lub ukrytych intencji.

    Kościół powinien szukać sposobów przekonania tych słabszych, że przeciwnie, że razem raźniej. Że tylko we wspólnocie z Kościołem będą w stanie przetrwać nawałę laickości i ateistycznego fundamentalizmu.

    Trzeba tych słabszych i zachęcać do odwagi i dawać im gwarancję wsparcia, gdy będzie potrzebne.
  • Monika
    20.01.2008 00:21
    co z tego, że media się rzucą... Jezus powiedział "kto przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda nie jest Mnie godzien"... i to wstecz się oglądanie dotyczy nie tylko przeszłości, dotyczy także oglądania się na opinie ludzi... Jezus nie zastanawiał się co można powiedzieć, a co nie... brawo Ojcze Celestynie!
  • spisek
    10.12.2012 00:58
    Ekumenizm prowadzi do utworzenia jednej globalnej religii pod jednym tolerancyjnym wspólnym Bogiem.Celem jest zlikwidowanie religii katolickiej ,która jest jedynym zagrożeniem dla NWO.Katolicy nie mają pojęcia o innych religiach ,najpierw niech propagatorzy uświadomią katolików o wszystkich zagrożeniach ze strony innych religii ,niech rozprowadzą ks. Chrześcijanin w Talmudzie ..,potem sami może pójdą po rozum do głowy. Protestanci szydzą z religii katolickiej ,że się prostytuuje z obcymi religiami,czy o to chodzi inicjatorom ekumenizmu???Kto mający świadomość o judaiźmie talmudycznym uwierzy w bratanie sie żydów z katolikami skoro Chrystus i chrześcijanie to dla nich największy odrażający wróg???
Dyskusja zakończona.