• gut
    01.07.2013 15:26
    Krzyż był symbolem chrześcijaństwa od samego początku nawet judaizm biblijnym posługiwał się znakiem krzyża o czym pisze Benedykt XVI. Krzyż na początku nie był ujawniany ponieważ nie chciano tego święto znaku narażać na pogardę ze strony żydów i pognam.
  • edek
    04.07.2013 09:41
    Jak to dobrze, że Gość ma ks. Jaklewicza. Znakomite pióro! Tak trzymać!
  • myśliwy
    22.07.2013 19:33
    Brawo! "In hoc signo vinces". I natychmiast piękna rzeź pod sztandarami chrześcijaństwa.

    Jeżeli to jest okazja czegokolwiek, to do smutku! Wychwalana aktywność "prokościelna" Konstantyna doprowadziła do uwikłania chrześcijaństwa w politykę. Wierzącym w "logikę dziejów", pewnie nie wyda się to ani dziwne, ani zdrożne. W końcu Kościół uzyskał status instytucjonalny, a niebawem okazał się de facto dziedzicem Imperium Romanum. Sic!

    Co do bazyliki, Szanowny Autorze, proponuję sprawdzić (choćby w Wikipedii), cóż to była za budowla pierwotnie. Chrześcijanie ją zaadoptowali, a współczesna bazylika nijak się ma do antycznej.

    Umiłowanie legend (jak ta o rzekomym chrzcie Konstantyna, lub odnalezieniu szczątków krzyża jezusowego w Jerozolimie przez matkę K. Helenę) bywa ujmująca. Wypada jednak wyraźnie zaznaczyć to w tekście, skoro wcześniej pojawia się kilka uwag krytycznie ujmujących przekazy historyczne.

    Pominę kwestię "pontifex maximus", bo w końcu przecież przejął ją biskup Rzymu... A Autor z pewnością wie, gdzie szukać...

    Martwi mnie natomiast, że tak łatwo wrzuca ks. Jaklewicz arian do worka "podziały". Owszem niektórzy historycy Kościoła, a zwłaszcza dogmatycy, widzą w arianach przede wszystkim heretyków. Arianie byli jednak niezmiernie aktywni (i skuteczni!!!) jako misjonarze-ewangelizatorzy. Tego się od nich warto było uczyć. Wypada też zadumać się, czy doktryna ariańska - odległa od niuansów "nowej" teologii zbudowanej w oparciu o aparat pojęciowy zapożyczony z filozofii greckiej, nie była po prostu łatwiejsza do ogarnięcia ówczesnym "poganom" (zwłaszcza spoza limes Imperium Romanum, gdzie chrześcijaństwo w wersji ariańskiej upowszechniło się przede wszystkim).

    Można sprzeczać się czy pierwotne chrześcijaństwo, spierające się o doktrynę na modłę żydowską (co nieraz kończyło się bójkami), pod wpływem Konstantyna upolityczniło się, czy też był to proces niezależny. Fakt faktem, iż odtąd kwestia chrztu, w następnie osobistego stosunku do chrześcijaństwa stała się kwestią publiczną i polityczną. Stąd i "jakość" chrześcijaństwa przestała być kwestią indywidualnej szczerości, osobistego wyboru, a stała się "oczywistością" społeczną - ze wszelkimi (również negatywnymi) konsekwencjami.

    Konstantyn jest więc postacią wieloznaczną i kontrowersyjną nie dlatego, że sam był "niezupełnie chrześcijański", lecz z powodu tego, co z edyktem mediolańskim uczynili inni. Zwłaszcza chrześcijanie.

    Przyjmując, że prześladowani okrutnie przez lata chrześcijanie, kiedy uzyskają równą, a wręcz uprzywilejowaną pozycję wobec innych religii, zachowają niezmienione to, co czyniło z nich ofiary - a więc bezwarunkową wierność ideałom Jezusa z Nazaretu, Konstantyn jednak się... pomylił. Chrześcijanie bowiem okazali się tak samo łasi władzy, bogactw i potęgi, jak ci, którzy wcześniej ich mordowali. Tak samo zdolni są do okrucieństwa, podłości, tak samo kłótliwi i bezlitośni dla przeciwników. Co więcej, potrafią gnębić do całkowitego wyniszczenia nawet tych, którzy też uznają się za chrześcijan (tych obarczają winą herezji i schizmy). W imię prawdy i miłości ci uprzywilejowani (a wcześniej prześladowani) chrześcijanie chwytali za miecz, albo tylko kierowali przeciwko swym oponentom miecz cesarski. Zupełnie nowego znaczenia nabrała walka polityczna i doktrynalna (sobór nicejski, nieprawdaż? - i wzmiankowany los Ariusza).

    Konstantyn po Vat II potrzebuje rzetelnej reinterpretacji. Dla dobra Kościoła.

    PS gut - ukrywanie znaku krzyża przed żydami i poganami? A cóż to za neognostycyzm? Jakieś przesłanki archeologiczne?
    • JacekNowak
      23.07.2013 11:15
      JacekNowak
      @myśliwy: "Martwi mnie natomiast, że tak łatwo wrzuca ks. Jaklewicz arian do worka "podziały". Owszem niektórzy historycy Kościoła, a zwłaszcza dogmatycy, widzą w arianach przede wszystkim heretyków."

      Niektórzy historycy? Zwłaszcza dogmatycy? Przecież arianie nie wierzyli w Boga w Trójcy Jedynego, zaprzeczali pełnemu Bóstwu Jezusa Chrystusa, uważali że Jezus został przez Boga stworzony, zaprzeczali też pełnemu człowieczeństwu Jezusa, traktując Go jako coś pośredniego między Bogiem a człowiekiem. Co trzeba by jeszcze głosić, żeby ci pozostali historycy raczyli zauważyć herezję?

      Arianie byli aktywnymi misjonarzami. Być może ich doktryna była łatwiejsza do ogarnięcia poganom, jednak ewangelizatorzy powinni szerzyć prawdziwą doktrynę Kościoła, nawet jeśli nie jest ona łatwa do ogarnięcia. Szerzenie nauki łatwej, ale fałszywej, prowadzi na manowce.
    • myśliwy
      23.07.2013 13:01
      @JacekNowak

      He, he... Dokładnie o tym piszę. Rozbieżność doktrynalną chrześcijanie przekładają automatycznie na potępianie tych, którzy głoszą poglądy "niewłaściwe". Konstantyn dał władzę, by pokonanych w sporach teologicznych skutecznie tępić i odsuwać z życia publicznego. I tak oto można wykazywać swoją prawowierność napastując inaczej wierzących jako heretyków i schizmatyków, grzeszników bądź diabelski pomiot, co to na manowce sprowadza. Łatwo napiętnować, a następnie - w słusznej sprawie - potępić, odrzucić, a nawet zgładzić.

      Świętoszkowate wytykanie innym grzeszności stało się normą, w miejsce ideału samodoskonalenia. Chrześcijanie uznali, iż mają prawo, a wręcz obowiązek (a nawet uprawomocnili to przekonanie prawem boskim), forsować własną wizję świata. Publicznie i powszechnie. Per fas et nefas. Do dziś są tacy (w GN też, co łatwo zauważyć).

      Z poglądami trudno się polemizuje. Starożytni polemiści chrześcijańscy też lubili sobie ułatwiać zadanie, np. przeinaczając rzeczywiste poglądy. Ariusz musiał ustąpić nie dlatego, że był słabszym teologiem, ani dlatego, że jego poglądy nie spotkały się z uznaniem zaproszonych na sobór biskupów, lecz dlatego, iż ortodoksję wsparł cesarz. Kto stara się zrozumieć, ile w tym było polityki?

      Idea trynitarna rodziła się długo i boleśnie. Wymagała odpowiedniej aparatury pojęciowej, języka i wyobraźni. Jej korzenie odnajdujemy w księgach Pisma świętego, którego kanon też długo był niejednoznaczny i nieoczywisty.

      Wiele problemów teologicznych wynikało z różnorodnych interpretacji, tradycji czy mentalności. Ujmowanie tych procesów w kategoriach podziałów jest żałosnym dziedzictwem przekonania, iż słuszne poglądy usprawiedliwiają np. przemoc. Owszem, tak właśnie było - przegrani, dlatego, że nie mieli racji podlegali na ogół również eksterminacji.

      Myślę, że będzie pouczającą dla Ciebie i myślących podobnie do Ciebie, historia nestoriaństwa. Poszukaj dobrych opracowań, warto.
  • gut
    29.07.2013 20:03
    Super artykuł. Fajny fresk :-)
  • gut
    29.07.2013 20:14

    Ksiądz doktor Józef Maria Bartnik wykazał, że bitwa Konstantyna gdzie na nieba zobaczył znak krzyża nie była legendą ponieważ zananie było wyznane pod przysięgą. :) Nawet niemieckie pismo Focus, którego bardzo trudno posądzić o sympatię wobec Kościoła Katolickiego podaję to samo. :) Paaa. :)

  • CiAnka
    27.07.2019 12:37
    Dziękuję „Myśliwemu” za komentarz...
  • CiAnka
    27.07.2019 12:39
    Dopatrzyłem się w przedmiotowym artykule jeszcze innych nieścisłości, które pominę...
  • uwagi
    05.11.2019 16:40
    Pół wieku wcześniej, około 260 roku cesarz Galien także zakazał prześladowań.
    Niepotrzebnie napisano tu o „tolerancji” skoro Edykt Mediolański mówił o wolności, co jest szerszym pojęciem.
    Czy było to zwycięstwo chrześcijaństwa czy jego upaństwowienie, skoro Konstantyn nie rozróżniał między boskim i cesarskim („granica między doczesnym państwem a królestwem Bożym zaczyna się niebezpiecznie zlewać” jak tu napisano)?
    Inne wymienione zarządzenia Konstantyna były połowiczne.
    Dzień wolny w niedzielę („czcigodny dzień słońca”) dotyczył jedynie „wszystkich sędziów, rzemieślników oraz reszty ludności miejskiej” („omnes judices, urbanaeque plebes et cunctarum artium officia”), natomiast w sprawie wieśniaków, stanowiących przeważającą większość ludności Imperium, edykt przewidywał, by także w tym dniu „swobodnie i bez ograniczeń oddawali się pracy na roli” („ruri tamen positi agrorum culturae libere licenterque inserviant” Kodeks Justyniana 3, 12, 2).
    Zakazano piętnowania twarzy skazańców, nadal robiono to „tylko na rękach i na łydkach” („in manibus et in suris” Kodeks Teodozjusza 9, 40, 2).
    Igrzysk gladiatorów Konstantyn wpierw zabronił (Kodeks Teodozjusza 15, 12, 1), później dozwolił, jak wskazuje inskrypcja z Hispellum (Spello) w Umbrii (Corpus Inscriptionum Latinarum XI, 5265).
    Złe traktowanie niewolników było zakazane, jednak obicie niewolnika na śmierć w ramach „poprawy” („emendatio”) cesarz traktował jako „nieumyślne spowodowanie śmierci” (Kodeks Teodozjusza 9, 12, 1 i 2).
    Konstantyn nakazał też trzymanie więźniów w takich warunkach, by dożyli rozprawy, gdyż śmierć bez wyroku „dla niewinnego jest żałosnym losem, zaś dla winnego niewystarczająco surowym” („ne poenis carceris perimatur, quod innocentibus miserum, noxiis non satis se ve rum esse cognoscitur” Kodeks Teodozjusza 9, 3, 1).
Dyskusja zakończona.