• Marek
    24.04.2015 19:05
    Prezydentowi Turcji nie można ufać. Sam Putin mocno mu gratulował wygranych wyborów, a to o czymś świadczy.
  • służba narodowi
    02.05.2015 14:05
    Spróbuję wystąpić w charakterze "adwokata diabła".

    Mianowicie, Ormianie od lat 80. XIXw. domagali się niepodległości lub co najmniej wysoko uprzywilejowanej autonomii stosując często środki, które nazwalibyśmy dzisiaj terrorystycznymi krwawo tłumione przez armię osmańską. Tym samym destabilizowali państwo federacyjne, bo takim było Imperium Osmańskie i wzniecali tendencje powstańcze mimo, iż Ormianie byli rozsiani niemal po całym terytorium.

    Już w warunkach wojny poparcie Ormian udzielone Imperium Rosyjskiemu poskutkowało poczuciem zagrożenia dla integralności terytorialnej Osmanów.

    Nie wszyscy Ormianie byli nastawieni przychylnie do irredenty, lecz wojskowi nie są filozofami i w krytycznym momencie uciekli się do użycia przemocy tak, żeby zażegnać, w możliwie najskuteczniejszy sposób, zagrożenie ze strony ludności etnicznie ormiańskiej.

    Powiedziałbym, że Ormianie wybrali niewłaściwy moment na dążenie do niepodległości i poparcie mocarstw wrogich Osmanom. W czasie I wojny światowej należało poprzeć Imperium Osmańskie, a dopiero w warunkach jego rozpadu domagać się od mocarstw kolonialnych wsparcia politycznego dla idei niepodległego państwa, co jak wiemy z jednej strony zaakceptowano w 1920 roku w Sevres, aby następnie zanegować w 1923 roku w Lozannie.

    Warte uwagi jest, że po traktacie z Sevres wybuchła wojna turecko-ormiańska zakończona klęską wojskową i polityczną Ormian, gdyż państwo niebawem zajęli Sowieci, a Imperium Osmańskie osłabiały także pragnienia greckie.

    Powiedziałbym, że to nie Turcy ponoszą winę za zbrodnię ludobójstwa, lecz Ormianie, a także Grecy i inne nacje za wzniecanie tendencji odśrodkowych dodatkowo osłabiających Imperium Osmańskie, które de facto, przez setki lat - dokładnie 640 lat, gwarantowało wolność wyznania wszystkim swoim mieszkańcom.
Dyskusja zakończona.