Jonasz, wąż i jerychońskie trąby

Chrześcijanie różnych wyznań szukają dróg zbliżenia. Jak się lepiej poznać, zrozumieć? Może warto w tym celu przystanąć czasem nad brzegiem alabastrowego morza w bazylice św. Elżbiety czy zajrzeć do jaskini lwów w kościele przy ul. Szewskiej.

Obie świątynie – dzisiejsza bazylika tuż przy wrocławskim rynku i polskokatolicka katedra św. Marii Magdaleny – przez długi czas należały do luteran. Co mówią o nich ślady pozostawione we wnętrzach starych kościołów?

Biblia w kamieniu
– Dla luteranizmu fundamentalne znaczenie ma lektura słowa Bożego, autorytet Pisma Świętego, z którego słuchania rodzi się wiara – mówi dr Piotr Oszczanowski, historyk sztuki z UWr. I wyjaśnia, że właśnie bogactwo biblijnych treści, zwłaszcza podkreślających moc wiary, odnaleźć można w takich perełkach sztuki, jak pochodząca z lat 1579–81 słynna ambona autorstwa Friedricha Grossa z katedry św. Marii Magdaleny – kościoła zwanego kolebką śląskiej reformacji.

– Charakterystyczne dla luteranizmu są, zapisane w różnych językach, wersety biblijne; wyraz głębokiego przekonania, że wiara rodzi się ze słuchania Słowa, a jednocześnie dowód wielkiej erudycji – dodaje. Nad głowami aniołów niosących kosz ambony widać Daniela w jaskini pełnej lwów, z pięknie złoconymi grzywami, Dawida stojącego przed potężnym Goliatem, Eliasza sprowadzającego z nieba ognisty deszcz, Izraelitów z Arką Przymierza, dmących w trąby u bram Jerycha – a wszystko to głosi potęgę wiary, która burzy miasta, zwycięża wrogów, ocala od śmierci.

Podobne przesłanie płynie choćby ze wspaniałego dzieła autorstwa niderlandzkiego rzeźbiarza Gerharda Hendrika – epitafium wykonanego w kościele św. Elżbiety na zamówienie wdowy po zmarłym w 1577 r. rajcy Casparze von Hesseler auf Waldau. Na alabastrowych płytach G. Hendrik „wyczarował” rajski ogród z misternymi gałązkami, listkami i owocami, a poniżej… morskiego potwora, który „wypluwa” proroka Jonasza. Ukazał także historię węża miedzianego, na którego wystarczyło spojrzeć, by ocaleć po ukąszeniu przez jadowite gady.

– To dzięki wierze Jonasz wyszedł cało z tak trudnej sytuacji. Jego historia jest swoistą zapowiedzią zmartwychwstania, nadziei życia wiecznego – wyjaśnia dr Oszczanowski. – Całe epitafium wyraża prawdę, że mimo dziedzictwa grzechu pierworodnego i my możemy dostąpić zbawienia – dzięki krzyżowej ofierze Chrystusa, przez wiarę, jak ci, co z wiarą patrzyli na miedzianego węża umieszczonego na palu.

«« | « | 1 | 2 | » | »»