Rachunek sumienia z ekumenizmu

Ekumenizm to chrześcijańska cnota. Klasyczna etyka mówi, że cnota jest w środku. Można grzeszyć przeciwko niej nadmiarem i niedomiarem.

Katolickie zasady ekumenizmu

Soborowy „Dekret o ekumenizmie” zatytułowany jest „Katolickie zasady ekumenizmu”. Jest to katecheza uzasadniająca, dlaczego katolicy mogą i powinni wspierać czy angażować się w dzieło przywracania jedności. Warto przypomnieć kilka kluczowych elementów.

Pierwsza sprawa: jedność Kościoła ma swoje źródło w Bogu. Najdoskonalszym wzorem jedności jest Trójca: Ojciec, Syn i Duch Święty. To tajemnica jedności i zarazem odrębności osób. Ta zasada oznacza, że im bliżej jesteśmy Boga w Trójcy, im bardziej On sam żyje w nas, tym bardziej jesteśmy też jedno jako dzieci Jednego Boga w Trójcy Osób. Jedność Kościoła nie jest nigdy owocem czysto ludzkich działań. Jest darem z góry, o który trzeba prosić. Modlić się pokornie, wytrwale, z nadzieją i wspólnie. Dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Druga rzecz: postawa ekumeniczna nie oznacza wyrzeczenia się przekonania, że w Kościele katolickim jest pełnia. Konstytucja dogmatyczna o Kościele stwierdza, że „jedyny Kościół Chrystusowy, który wyznajemy w Symbolu wiary jako jeden, święty, katolicki i apostolski (…) trwa (łac. subsistit in) w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Piotra oraz biskupów pozostających z nim we wspólnocie”. W dalszym ciągu tego samego zdania mowa jest jednocześnie o tym, że poza widzialnym organizmem Kościoła katolickiego „znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy, które jako właściwe dary Kościoła Chrystusowego nakłaniają do jedności katolickiej”. Czym są owe „pierwiastki uświęcenia i prawdy”? To „spisane słowo Boże, życie w łasce, wiara, nadzieja, miłość oraz inne wewnętrzne dary Ducha Świętego oraz widzialne elementy”. Duch Święty działa także wśród protestantów i prawosławnych, a ich wspólnoty wiary mogą prowadzić do zbawienia. Jako katolicy pozostajemy już z innymi chrześcijanami w jakiejś formie jedności, niedoskonałej wspólnoty. Nie zwalnia nas to z obowiązku szukania wspólnoty doskonalszej.

Działalność ekumeniczna jest dziełem zrodzonym pod tchnieniem łaski Ducha Świętego – uczy sobór. Co więcej, „zachęca wszystkich wiernych Kościoła katolickiego, by rozeznając znaki czasu, pilnie uczestniczyli w dziele ekumenicznym”. To, że Kościół katolicki posiada pełnię prawdy objawionej i środków zbawienia, nie oznacza, że wszyscy jego członkowie żyją tą pełnią. „Oblicze Kościoła za mało świeci braciom od nas odłączonym i całemu światu”. Ekumenizm dla katolików zawsze oznacza w gruncie rzeczy głębsze zaangażowanie w swój Kościół, dążenie do jego odnowy, oczyszczenia, zaczynając zawsze od siebie. „Nie ma prawdziwego ekumenizmu bez wewnętrznej przemiany”. Jednocześnie „muszą katolicy z radością uznać i ocenić dobra naprawdę chrześcijańskie płynące ze wspólnej ojcowizny, które się znajdują u braci od nas odłączonych”. „Cokolwiek sprawia łaska Ducha Świętego w odłączonych braciach, może również nam posłużyć ku zbudowaniu”. Istnieje więc jakiś rodzaj wymiany darów, wzajemnego obdarowania, umacniania w wierze, budowania się świadectwem. Aby tak się działo, niezbędna jest pokora z każdej strony.

Sobór przestrzega przed lekceważeniem prawdy w ekumenizmie. „Sposób formułowania wiary katolickiej żadną miarą nie powinien stać się przeszkodą w dialogu z braćmi. Całą i nieskazitelną doktrynę trzeba przedstawić jasno. Nic nie jest tak obce ekumenizmowi jak fałszywy irenizm, który przynosi szkodę czystości nauki katolickiej i przyciemnia jej właściwy i pewny sens”. Irenizm (od gr. eirene – pokój) to kierunek, w którym różnice w doktrynach zostają zniwelowane kosztem rezygnacji z prawd kontrowersyjnych. Nie jest to dobra droga do jedności, uczy sobór. Niepoważny ekumenizm, bywa, jest niebezpieczny.

Pomagać wierzyć głębiej

Niechęć do ekumenizmu, który pojawia się w niektórych konserwatywnych środowiskach katolickich, może być powodowana galopującą laicyzacją wspólnot i Kościołów protestanckich, uleganiem wpływom świata w kwestiach etycznych, takich jak stosunek do aborcji czy homoseksualizmu. Wolno i trzeba pytać o to, czy nie jest to w jakiejś mierze efekt subiektywizmu teologii luterańskiej, brak uznanego powszechnie kościelnego autorytetu. Ale podejmując taką krytykę, trzeba dostrzegać, że w świecie protestanckim działają jednak wspólnoty, których ewangelizacyjny rozmach i charyzmatyczne ożywienie idą w parze z konserwatyzmem w kwestiach moralności. To powinno nam, katolikom, dawać do myślenia. W świecie, w którym trwa walka o rząd dusz między siłami, które mienią się siłami postępu, a chrześcijaństwem, nie powinniśmy rozpraszać sił. W obliczu presji sekularyzacji, usuwającej Boga ze świata, chrześcijanie wszelkich wyznań powinni nawzajem sobie pomagać, wspierać się, uczyć się od siebie nawzajem, jak skutecznie przeciwstawiać się neopogańskiej fali, która zalewa nas wszystkich. Mocno podkreślał to papież Benedykt XVI, którego trudno posądzać o liberalne tendencje.

W 2011 roku papież senior mówił w Erfurcie do ewangelików: „Powinniśmy nawzajem pomagać: wierzyć głębiej i żywiej. (…) Podobnie jak męczennicy z czasów nazistowskich prowadzili nas nawzajem ku sobie i spowodowali pierwsze wielkie otwarcie ekumeniczne, podobnie dzisiaj w zsekularyzowanym świecie wiara przeżywana od wewnątrz jest najmocniejszą siłą ekumeniczną, która prowadzi nas ku sobie, ku jedności w jedynym Panu”.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |