Afryka się nie uratuje bez pomocy Europy

Afryka się nie uratuje bez pomocy Europy - przekonywał 7 września Kpakilé Felemou z Gwinei w Sybinie. W ramach forum dyskusyjnego nt. sprawiedliwości gość z Gwinei, który jest odpowiedzialny za Wspólnotę św. Idziego w Afryce Zachodniej, mówił o oddaleniu Afryki i Europy.

Mówca przypomniał, że liczni Europejczycy pracowali dla dobra Czarnego Lądu, a wielu misjonarzy chrześcijańskich oddało tu życie za wiarę w Boga i nadzieję złożoną w ludziach o czarnej skórze. A ilu Afrykańczyków zginęło za sprawy europejskie? - pytał Felemou. Zwrócił uwagę, że z każdym rokiem ludzie coraz bardziej barykadują się w swoich ogródkach i nawet internet nie jest w stanie uczynić ze świata globalnej wioski.

Felemou przypomniał, że Afryka zawsze była bliska Europie do tego stopnia, że np. mieszkańcy Czarnego Lądu przyjęli europejski system szkolnictwa i ubierania się, oglądają europejskie stacje telewizyjne, próbują budować u siebie zachodnią demokrację. Z punktu widzenia kultury Afryka jest dziś już Europą. Kto nie zna jakiegoś europejskiego języka, zostaje w rodzinnej wiosce lub pracuje jako służący na przedmieściach.

Przede wszystkim jednak Afryka otrzymała od Europy najcenniejszy dar - Ewangelię, mówiącą o Jezusie i Jego zmartwychwstaniu, które zwyciężyło śmierć. Dziś, gdy Afryka potrzebuje odrodzenia, to właśnie Ewangelia może sprawić, by Afrykańczycy i Europejczycy żyli w komunii. To ona uczy nas miłości do współobywateli, pomaga przezwyciężać dystans dzielący nas od ubogich. W Afryce trudno jest spotkać ludzi, którzy zajmują się ubogimi, bo każdy uważa się za ubogiego - podkreślił Felemou.

Wyjaśnił, że afrykańscy uciekinierzy do Europy znanej z telewizji, trochę fikcyjnej, opuszczają - często z narażeniem życia - Afrykę również telewizyjną, kontynent złych wiadomości, horrorów, handlu bronią automatyczną w zamian za metale szlachetne i minerały.

"Młody Afrykańczyk widzi w białym człowieku ruszający się pieniądz, a młody biały patrzy na czarnoskórego jak na uchodźcę, uciekiniera, imigranta. Ta zdeformowana wizja świata sprawia, że składa się młodych Afrykańczyków na ołtarzu nielegalnej imigracji. To ta fałszywa wizja świata nieskończenie oddala Europę od Afryki i sprawia, że dla wielu dostanie się do Europy staje się jedynym programem ich życia" - tłumaczył Gwinejczyk.

Jego zdaniem, problemem afrykańskich imigrantów i milionów ich rodaków jest nie tyle nędza lub przesadna ambicja, lecz utrata nadziei i zaufania do własnego świata, z jego instytucjami, władzami, a nawet do swojej rodziny.

Felemou zaapelował o skrócenie dystansu dzielącego Europę i Afrykę, na który wcale nie są one skazane. "Nie wiem, jak Afryka mogłaby ocalić się sama, nie wiem, jak Europa mogłaby się ocalić, porzucając Afrykę" - zastanawiał się Gwinejczyk. Podkreślił, że bez pomocy Europy, która kiedyś realizowała w Afryce swe marzenia, kontynent ten nie zdoła stawić czoła wyzwaniu, jakim jest konieczność jego rozwoju.

«« | « | 1 | » | »»