Wciąż zmniejsza się zakres swobód obywatelskich w Hongkongu. Władze Chin kontynentalnych kontynuują aresztowania działaczy prodemokratycznych korzystając z nowego prawa o bezpieczeństwie. Próbują także narzucić szkołom katolickim programy nauczania.
W liście skierowanym do dyrektorów szkół Ingrid Yeung, sekretarz ds. edukacji Hongkongu, wzywa do nauczania „wartości narodowych” i zaprzestania działalności politycznej wśród młodzieży. „Nauczyciele oskarżeni o podburzanie uczniów powinni zostać natychmiast zawieszeni” – czytamy w liście.
Zdaniem wielu młodych katolików z Hongkongu list jest konsekwencją nowej ustawy o bezpieczeństwie i próbą powstrzymania procesów demokratycznych. Uczniowie obawiają się, że w szkołach pojawią się teraz programy nauczania narzucone przez kontynentalne Chiny, a za „podburzanie” będzie uznane każde działanie mające na celu demokratyzację i dążenie do wolności.
Biskupi starają się uspokajać nastroje i nie dopuścić do kolejnej siłowej konfrontacji z władzami. W odpowiedzi na list sekretarz ds. edukacji uspokajają, że póki co, jest to jedynie sugestia ze strony władz, a nie próba narzucenia gotowych rozwiązań programowych. Zaznaczają też, że należy zastosować się do zaleceń i wprowadzić nauczanie o „tożsamości narodowej”, ale powinno się ono odbywać zgodnie ze społeczną nauką Kościoła oraz z odpowiednim komentarzem.
Biorąc pod uwagę działania władz obawy uczniów wydają się uzasadnione. W ostatnich dniach aresztowani zostali kolejni działacze prodemokratyczni w Hongkongu. Jedną z nich jest Agnes Chow, 23-letnia katoliczka, założycielka i była liderka prodemokratycznej partii, która została rozwiązana na krótko przed wejściem w życie nowej ustawy.
Do więzienia trafił również Jimmy Lai, wydawca Apple Daily, chińskojęzycznej gazety ukazującej się w Hongkongu, znanej z jawnej krytyki chińskich władz kontynentalnych. Według doniesień prasy Lai został oskarżony o międzynarodowy spisek i działanie na rzecz obcego rządu (USA).
Władze objęły także sankcjami kilku amerykańskich senatorów, którzy otrzymali zakaz wjazdu na teren Hongkongu w związku z ich jawnym poparciem dla demokracji oraz przeciwko masowemu internowaniu Ujgurów przez Chiny w sieci obozów w prowincji Sinciang.
Ustawa o bezpieczeństwie narodowym weszła w życie 1 lipca. Została narzucona w Hongkongu przez rząd kontynentalny z pominięciem władz lokalnych. Zgodnie z nowymi rozporządzeniami osoba, której udowodni się działalność terrorystyczną, separatystyczną lub wywrotową może zostać skazana na karę pozbawienia wolności od 10 lat do dożywocia. Urzędnicy twierdzą, że nowe przepisy dotyczą jedynie niewielkiej liczby osób zagrażających bezpieczeństwu państwowemu. Jednak zdaniem niezależnych działaczy nowe prawo jest próbą przerwania procesu demokratyzacji tego regionu. Ustawa została ostro skrytykowana przez przywódców kilku krajów zachodnich, a także niektórych przywódców katolickich, jako koniec polityki „jeden kraj, dwa systemy” uzgodnionej w momencie przekazania Hongkongu przez Wielką Brytanię.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."