Ściana pełna znaczeń

Agnieszka Małecka

publikacja 31.01.2012 00:10

Każda przegroda oddzielająca w cerkwi sanktuarium od nawy, zwana ikonostasem, ma swój znaczący układ – pewien ikonograficzny program.

Stanisławów Agnieszka Małecka/GN Stanisławów
Cerkiew św. Aleksandry
Znawcy sztuki cerkiewnej radzą niewtajemniczonym, jak rozpoznać, czyje wezwanie nosi nieznana i po raz pierwszy odwiedzana świątynia prawosławna. Wchodząc do niej, wystarczy odszukać tę ikonę, która jest w pierwszym rzędzie ikonostasu, na prawo od centralnie umiejscowionych królewskich wrót, tuż za diakońskimi drzwiami. Ale
w niedużej, urokliwej cerkwi w Stanisławowie na trasie do Serocka jest trochę inaczej. W miejscu ikony jej patronki, św. Aleksandry, widnieje postać św. Jerzego Zwycięzcy.

Aleksandra pięknie napisana
Jeśli chodzi o ikonostas w Stanisławowie, to jest on znamiennym świadkiem historii. Do obecnej cerkwi, zbudowanej w 1935 r., która miała swoją znacznie większą poprzedniczkę z I połowy XIX w., trafił on ze świątyni prawosławnej św. Jerzego w Twierdzy Modlin. Stąd jego postać w stanisławowskim ikonostasie.

– Pierwotnie ten ikonostas był szerszy, z co najmniej jedną lub dwoma ikonami po obu stronach, dlatego że sama cerkiew św. Jerzego była większa i miała inny układ architektoniczny. Natomiast ikonostasu z pierwszej świątyni w Stanisławowie nie ma i nie wiadomo, co z nim się stało – wyjaśnia ks. Andrzej Bołbot, proboszcz parafii w Stanisławowie należącej do prawosławnej diecezji warszawsko-bielskiej.

Niedawno jednak do parafii trafiła nowa ikona św. Aleksandry, pobłogosławiona przez metropolię Sawę, zwierzchnika Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego.

– Zajęła szczególne miejsce, tuż za ikoną św. Jerzego, ponieważ oboje święci ponieśli męczeńską śmierć tego samego dnia. To miejsce, nazywamy „kiotem”, będzie specjalnie przygotowane, obłożone drewnem i pozłocone, tak by ikona została niejako włączona do ikonostasu. A powstała ona w pracowni jednego z ikonopisów, który kształcił się w naszej szkole ikonograficznej w Bielsku Podlaskim. Wyobrażeń św. Aleksandry jest wiele, to wzorowane jest na tych najbardziej tradycyjnych – mówi ks. Andrzej.

Cesarzowa (tradycja utrzymuje, że była żoną Dioklecjana), stracona za ujawnienie swojej wiary w Chrystusa w 303 r., przedstawiona jest w koronie, z krzyżem w prawej dłoni w geście błogosławieństwa i zwojem pergaminu w lewej, a kolor jej szaty – czerwony – przypomina o męczeństwie.

Tu nie ma przypadków
Sam ikonostas w tradycji prawosławnej zmieniał się i rozrastał w ciągu wieków, przybierając w niektórych wypadkach wysokość nawet do 12 rzędów; chociaż klasyczny zawiera ich zwykle 5: od miejscowego (z ikoną patrona), przez „rząd Deesis” (ze Zbawicielem w chwale, z Bogurodzicą i św. Janem Chrzcicielem po bokach) i rzędy: świąt, proroków i ojców wiary.

Ile by owych rzędów nie było, zawsze ta niezwykła ściana ikon wyraża ideę zbawienia, głoszenia królestwa Bożego i powtórnego przyjścia Chrystusa. Nieduża świątynia w Stanisławowie mieści ikonostas jednorzędowy.

– W głównej części na królewskich wrotach mamy wyobrażenie czterech ewangelistów, a w samym centrum scenę Zwiastowania, w którym archanioł Gabriel zwiastuje dobrą nowinę Maryi – mówi ks. proboszcz, wskazując też kierunek czytania treści ikonostasu.

Z prawej strony zwykle umieszczana jest ikona Chrystusa Zbawiciela – Pantokratora, nie inaczej w tym ikonostasie. Zbawca zasiada na tronie, a w dłoni trzyma zamkniętą księgę. Z lewej strony carskich wrót widać ikonę Bogurodzicy, także tronującej. To Hodigitria, czyli „Maryja wskazująca drogę”, bo na lewym ręku trzyma małego Jezusa, a prawą wskazuje na Niego.

Dalej w diakońskich drzwiach rozpoznajemy archaniołów: Gabriela z lilią i Michała z mieczem, a skrajne ikony stanisławowskiego ikonostasu to już przedstawienia związane z miejscowym kultem: św. Mikołaj Cudotwórca i św. Jerzy. Nad królewskimi wrotami, przez które kapłan wynosi do wiernych podczas liturgii Króla chwały Ciało i Krew Chrystusa, umieszczono ikonę Ostatniej Wieczerzy.

Cała ściana odgradzająca prezbiterium z głównym ołtarzem, gdzie sprawowana jest liturgia ofiarna, od reszty świątyni, tonie w złotym kolorze; tak jest w wielu cerkwiach. Ksiądz proboszcz przyznaje, że często słychać zarzut kierowany w stronę prawosławnych o zbyt wielki przepych ich kościołów.

Wszystko, co było najświętsze, było szczególnie ozdabiane i na ten cel darowano cenne rzeczy. To wszystko dzięki ofiarności ludzi, którzy ofiarowują coś dla swojej świątyni po to, by była szczególna, piękna. Złoto w ikonie, które nadaje jej tę niepowtarzalną światłość, nie służy epatowaniu przepychem, lecz pomaga kontemplować światło Bożej chwały.

Na szczęście ocalały
W cerkwi parafii św. Aleksandry zachowało się też kilka ikon z poprzedniej świątyni, w tym przedstawienie patronki stojącej pod krzyżem. To właśnie ta stara ikona leży zwykle na pulpicie w centralnej części świątyni. Wierni oddają jej pokłon i całując, oddają cześć.

– Dla prawosławnych, ikona to żywy obraz, który przybliża nam Boga, pomaga skupić się bardziej na modlitwie. W czasie sporów ikonoklastycznych uważano, że ikona przeczy przykazaniu, by nie oddawać czci innym bogom. Zaczęto je niszczyć, by nie dopuścić do bałwochwalstwa. Na szczęście ikony przetrwały, a sobór powszechny w Nicei potępił obrazoburstwo. Mamy więc piękną ikonografię Kościoła jeszcze niepodzielonego, bo zachowały się najświętsze przedstawienia z początku chrześcijaństwa – mówi ks. Andrzej Bołbot.

Teologowie prawosławni podkreślają, że ikona najpełniej żyje w cerkwi i w rzeczywistości liturgii. Jak mówi ojciec Paweł Floreński ikona prawosławna stanowi okno do innego świata, okno do wieczności. W domach wiernych prawosławnych także wiszą święte obrazy.

Proboszcz ze Stanisławowa przypomina, że ikony umieszczane są w specjalnym miejscu skierowanym na wschód i zwykle są to ikony Bogurodzicy i Chrystusa. Wyjaśnia swoim parafianom, by było to miejsce godne i by małżonkowie razem modlili się przed nimi, tworząc w ten sposób mały Kościół domowy.