Dom Boży może pływać

Agnieszka Skowrońska

publikacja 08.02.2012 08:24

– Ideą mojego projektu jest ukazanie, że kościół może przybrać także inną formę, zachowując pierwotną jego misję: Kościoła pielgrzymującego – wyjaśnia Marta Ćwikła, twórczyni projektu pływającego Centrum Ekumenicznego, który powstał na gdańskiej ASP.

Dom Boży może pływać   Agnieszka Skowrońska Zabytkowy XVII-wieczny budynek Wielkiej Zbrojowni to jeden z najcenniejszych zabytków Gdańska. Jednocześnie od 1954 roku jest główną siedzibą Akademii Sztuk Pięknych czyli kolebką artystów malarzy, rzeźbiarzy, grafików. Z tymi specjalnościami najczęściej kojarzone są sztuki piękne. Tymczasem profesorowie, studenci i absolwenci gdańskiej uczelni udowadniają, że dziełem sztuki może być także statek. Zwłaszcza gdy kryje w sobie kościół.

Taizé przypływa do Gdyni
Pracownia Projektowania Architektury Okrętów jest jedyną taką jednostką akademicką w Europie. W niej od 1958 roku studenci projektują wnętrza statków, tak aby były one ergonomiczne i przyjazne człowiekowi. Wśród powstałych prac wspomnieć należy choćby luksusowy katamaran żaglowy czy też ambulans wodny. Jednak projektem zasługującym na szczególną uwagę jest pływające Centrum Ekumeniczne, zadedykowane przez jego autorkę wspólnocie z Taizé.

Fragm. projektu pływającego Centrum Ekumenicznego   Marta Ćwikła/GN Fragm. projektu pływającego Centrum Ekumenicznego
Pracy dyplomowej, którą wykonała Marta Ćwikła
- Ta duchowość była bliska pani Marcie, dlatego zaprojektowała 74-metrową jednostkę na bazie trawlera, kryjącą w swoim wnętrzu kaplice ekumeniczne, w których miały odbywać się nabożeństwa katolickie, prawosławne i protestanckie – opowiada prof. Andrzej Lerch, promotor pracy, kierownik Pracowni. Kaplice te miały być niejako kolejnymi piętrami pod amfiteatralnym sklepieniem, pod którym mieściłaby się jeszcze strefa ciszy, biblioteka, ambulatorium, kawiarnia oraz infrastruktura mieszkalno-użytkowa, służąca uczestnikom rekolekcji na wodzie.

Po zaokrętowaniu w porcie uczestnicy wypływaliby w rejs, spełniający funkcję przede wszystkim formacyjną. Ten formacyjno-duchowy wymiar projektu podkreśla także unikatowa bryła statku, w której półkolista część sacrum styka się – a nawet przenika – z trójkątną sferą profanum.

Projekt był prezentowany na targach BALTEXPO w 2007 oraz rok później w Poznaniu przy okazji Międzynarodowych Targów Poznańskich. Wzbudza zainteresowanie, a nawet podziw, ale jednak ciągle pozostaje tylko na papierze. Dlaczego tak się dzieje?

– Budowa takiej jednostki jest niezwykle kosztowna – mówi Mateusz Filipp, dyrektor handlowy Stoczni Gdańsk SA. I dodaje: – Nasza stocznia z przyjemnością podejmie się realizacji każdego projektu, który będzie mieścił się w granicach naszych zdolności wytwórczych. Omawiany projekt spełnia ten wymóg. Statek ze względu na zakładane wymiary główne bez problemu mógłby być zbudowany i zwodowany w gdańskiej stoczni.

Oaza ciszy w stalowym miasteczku
Platforma petrochemiczna, zwana inaczej wiertniczą, przypominać może osiedle. Nic dziwnego, skoro - w zależności od wielkości i typu - pracuje na niej nawet do kilkuset osób naraz. Przebywają ze sobą na ograniczonej przestrzeni, otoczonej wodą, wypełnionej hałasem przez 2-4 tygodnie bez przerwy. Ta praca wymaga odporności psychicznej i fizycznej, bo dniówka trwa tam średnio 12 godzin. W tych specyficznych warunkach szczególnie ważne jest zapewnienie właściwego wypoczynku, regenerującego nadwątlone siły ciała i umysłu pracowników.

Pomysł na to znalazła Dominika Ladowska, kolejna absolwentka ASP. Stworzyła ona projekt jednostki beznapędowej, służącej jako baza dla barek mieszkalnych, stacjonujących przy platformie wiertniczej. Na czterech poziomach bazy umieszczone byłyby m.in.: kompleks basenowy, sauny, siłownia, gabinety lekarskie, fryzjer, sklep, restauracja, bieżnia, sale odnowy biologicznej oraz...miejsca odnowy ducha.

Dom Boży może pływać   Agnieszka Skowrońska - W swojej koncepcji zaproponowałam kaplice ekumeniczne, gdyż na tego typu jednostkach pracują ludzie różnych wyznań i narodowości. Nie chciałam narzucać elementów charakterystycznych dla danego wyznania. W zamian za to proponuję miejsca wyciszenia o modularnym charakterze, z prostym siedziskiem bądź ławką wewnątrz - tłumaczy swoją ideę pani Dominika.

Czy ludzie, którzy swoje życie zawodowe związali z morzem, dostrzegają potrzebę odnowy ducha w czasie przebywania z dala od lądu? - Człowiek na morzu, pod wpływem ciężkich warunków, bywa zagubiony, zagmatwany wewnętrznie, zgnieciony przez sytuacje, w których się znajduje. Dlatego miejsce, w którym można by wyciszyć siebie i swoje wnętrze, jest na statku bardzo potrzebne - potwierdza Marek Marzec, kapitan żeglugi wielkiej, do niedawna komendant „Daru Młodzieży”.

Zgadza się, że kaplice ekumeniczne są najlepszym rozwiązaniem, zwłaszcza na statkach z wielonarodową załogą. Sam miał kiedyś na pokładzie 125 członków stałej załogi oraz 250 pasażerów, a wśród nich wyznawców 7 religii z 24 narodowości, reprezentujących rasy: białą, żółtą i czarną. W takiej grupie na początku nie dało się uniknąć konfliktów.

- Dlatego w pewną sobotę przypomniałem załodze: musimy pracować w koleżeństwie i zgodzie. Nad nami jest Pan Bóg. On nie ma koloru skóry. Nie jest ani biały, ani żółty, ani czarny. To jest nasz Ojciec, który także na tym statku ma nas w opiece. Nie automatycznie, ale podziałało - uśmiecha się kapitan Marzec.

Tajemnice zza drzwi klauzury
Nie tylko studenci, ale i profesorowie gdańskiej ASP tworzą prace zadziwiające kreatywnością w zetknięciu z tematyką sakralną. Przykładem takiej pracy jest doktorat, którego autorką jest Iwona Dzierżko-Bukal, kierownik Katedry Zakładu Technik Projektowych. Nosi on intrygujący tytuł: „Estetyka ascezy na przykładzie wybranych wnętrz klasztornych w Polsce”. Autorka postanowiła zajrzeć za klauzurę, czyli do miejsc z reguły niedostępnych dla osób innych niż mieszkańcy danego klasztoru. – Chciałam przekonać się, jak wygląda świat materialny tej prywatnej strefy klasztornej: cele, korytarze, wirydarze - mówi dr Dzierżko-Bukal.

Wśród klasztorów, do których zapukała, wiedziona naukową ciekawością, były też mniszki benedyktynki z Żarnowca. Ich klasztor podaje jako przykład kulturalnego podejścia do estetyki, ze względu na to, że klasztory benedyktyńskie w dawnych wiekach pełniły rolę mecenasa sztuki. Bogato zdobione ołtarze i ornaty zdają się tylko pozornie stać w sprzeczności z ideą ascezy.

- Asceza to wyzbywanie się wszystkiego, co jest zbyteczne dla poznania Boga. Ale przy tym nie oznacza ona wyzbywania się tego, co temu poznaniu służy. Zatem jeśli dom Boży ma być przedsionkiem nieba, więc nie ma w tym sprzeczności, że jest on wspaniale ozdobiony - wyjaśnia.

Fragm. projektu pływającego Centrum Ekumenicznego   Marta Ćwikła/GN Fragm. projektu pływającego Centrum Ekumenicznego
Pracy dyplomowej, którą wykonała Marta Ćwikła
Są jednak i tacy, którzy zamiast w bogato zdobionych świątyniach, decydują się szukać Boga w wielkiej prostocie. Tak jak karmelitanki bose z budującego się klasztoru w Suchej Hucie koło Kartuz.

- Nasz obecny dom ma wygląd trójczłonowej chałupy wiejskiej i utożsamiamy się z nim w pełni. Zdecydowałyśmy się pozostawić w większości pomieszczeń goły tynk na ścianach. Jego szarość zestawiona z łagodnymi, naturalnymi innymi kolorami wykończenia wprowadza pokój w atmosferę wnętrza - mówią siostry. I dodają: - Projekt naszego klasztoru jest jeszcze wciąż w fazie tworzenia. Już widzimy jednak, że nie możemy postawić na pierwszym miejscu wyrafinowanej symbolicznej,  spójnej w swej ludzkiej logice estetyki, bo byśmy takiego klasztoru nie mogły zbudować ze względu na zbyt wysokie koszty.

Kto jednak pragnie ujrzeć naprawdę ascetyczne wnętrze sakralne, powinien pojechać do Grabowca koło Szemuda (pow. wejherowski). Tam, ukryty w leśnej głuszy, znajduje się jedyny w Polsce monaster mniszek Rodziny Monastycznej od Betlejem, od Wniebowzięcia Najświętszej Dziewicy i od św. Brunona, zwanych potocznie betlejemitkami.

Wchodzących na teren monasteru, a zwłaszcza do jego kaplicy, wita cisza. Wielka cisza. Zaś zamierzona prostota wnętrza kaplicy sprawia, że tym wyraźniej sze są znaki wiary w niej obecne (takie jak krzyż, ołtarz, ikona Trójcy Świętej i inne ikony).

- Znaki te pomagają wchodzącemu w przestrzeń sakralną odkryć z wiarą i przez wiarę rzeczywistą Bożą obecność - wyjaśnia s. Marta, przełożona grabowieckiego monasteru.