Emigracja chrześcijan to "ludzki krwotok"

KAI |

publikacja 01.06.2012 19:10

Patriarcha Jerozolimy o sytuacji tamtejszych chrześcijan.

Emigracja chrześcijan to "ludzki krwotok" Roman Koszowski/Agencja GN Jerozolima

Trwa tydzień modlitw o pokój w Palestynie i Izraelu (28 maja – 3 czerwca). Tej ekumenicznej inicjatywie patronuje Światowa Rada Kościołów. Towarzyszy jej hasło „Modlić się, wychowywać i bronić sprawiedliwości w Palestynie”. Organizatorzy przypominają zwłaszcza o sytuacji praw człowieka na terytoriach palestyńskich okupowanych przez Izrael.

Tymczasem „prawdziwym ludzkim krwotokiem” łaciński patriarcha Jerozolimy nazwał emigrację chrześcijan z Ziemi Świętej. Opuszczają ją wprawdzie również Żydzi i muzułmanie, nieraz całymi rodzinami. Oni jednak są tam liczni, więc nie musi to nikogo niepokoić. „Natomiast nas, chrześcijan, zostało tu tak mało, że nawet wyjazd pojedynczych osób jest poważnym zagrożeniem” – powiedział abp Fouad Twal w wywiadzie dla agencji katolickiej Zenit.

Wśród przyczyn emigracji wyznawców Chrystusa wymienił okupowanie terytoriów palestyńskich przez Izrael, sytuację polityczną, trudne warunki życia, brak pracy. Wszystko to w naturalny sposób skłania do wyjazdu, bo jedynym sposobem, by naprawdę zaradzić sytuacji, byłby pokój, a do niego jeszcze daleko – uważa patriarcha Jerozolimy.

Zwierzchnik Kościoła rzymskokatolickiego w Ziemi Świętej dostrzega tam też jednak światła nadziei. „W społeczeństwie, zarówno izraelskim, jak arabskim, są liczne grupy złożone z setek matek, które w konflikcie straciły swych najbliższych – powiedział hierarcha. – Są to matki nie tylko chrześcijańskie, ale też muzułmańskie, izraelskie, palestyńskie, wszelkich narodowości, które zbierają się razem, bo mają już dość aktów zemsty i przemocy, a pragną tylko pokoju. Oprócz nich mamy liczne kontemplacyjne wspólnoty zakonne, które nie wychodzą poza mury swych klasztorów, ale przez ustawiczną modlitwę wnoszą ważny, skuteczny wkład” – dodał abp Twal.

Podkreślił ponadto rolę, jaką dla przygotowywania lepszej przyszłości mają szkoły katolickie. W Palestynie jest ich 105. Od ubiegłego roku działa Katolicki Uniwersytet Jordanii, powstały z woli Benedykta XVI. Ma on już 300 studentów.

Łaciński patriarcha Jerozolimy przypomniał, że większość wyznawców Chrystusa w tym mieście to Arabowie. Chrześcijanie są integralną częścią ludności arabskiej i palestyńskiej. Jej głównym pragnieniem jest pokój, którego obecne pokolenia nigdy za swego życia nie zaznały.

Wśród katolików są tam też przybysze z zewnątrz, ostatnio na przykład liczni Filipińczycy, szukający w Jerozolimie pracy. Ich sytuacja nie jest łatwa, bo w każdej chwili mogą zostać usunięci. Dlatego Kościół stara się im zapewnić zarówno opiekę duszpasterską, jak i pomoc prawną – poinformował abp Twal.

***

Exodus katolików dotyczy także Libii. Z powodu działań wojennych opuściło ten kraj 60 tys. katolików – relacjonuje tamtejsza Caritas. Przed ubiegłoroczną wojną państw zachodniej Europy z reżimem Muammara Kaddafiego ten afrykański kraj zamieszkiwało 200 tys. wyznawców Chrystusa.

Libijscy chrześcijanie należeli do pięciu Kościołów uznawanych przez władze – powiedział włoskiemu miesięcznikowi POPOLI pracujący w Trypolisie o. Alan Arcebuche OFM. Dyrektor libijskiej Caritas podkreśla, że 70 tys. z nich stanowili katolicy. Libijczycy nie deklarują przynależności do Kościoła katolickiego, gdyż w kraju obowiązywał do tej pory całkowity zakaz konwersji na chrześcijaństwo. Większość katolików to imigranci z Afryki Saharyjskiej oraz pracownicy pochodzący z Azji, Europy Wschodniej i państw arabskich.

Obecnie Caritas jest zaangażowana w pomoc dla katolików, którzy stracili pracę, a nie mogą wrócić do swych ojczyzn. Do nich skierowane są projekty duszpasterskie i charytatywne. Według szefa Caritas nowy rząd w Trypolisie zamierzał powołać do istnienia instytucję odpowiadającą za dialog muzułmańsko-chrześcijański. Choć do tej pory ciało takie nie powstało, to jednak nie pojawiają się żadne ograniczenia w działalności charytatywnej i duszpasterskiej Kościoła w Libii. Obawy budzą jednak zapędy do islamizacji kraju, lub dojście do władzy ekstremistów muzułmańskich. Szef Caritas widzi natomiast możliwe ograniczenia w działalności kulturalnej.