Cud ognia w Jerozolimie

Paul Badde

GN 20/2013 |

publikacja 16.05.2013 00:15

Patriarcha wchodzi do Grobu Pańskiego bez zapałek, zapalniczek. Przed wejściem jest dokładnie przeszukiwany. W środku z kamienia, na którym złożone było ciało Jezusa, nagle wyłania się światło.

W Wielki Piątek w bazylice Bożego Grobu gaszone są wszystkie światła. Świątynia ponownie rozświetla się dopiero w Wielką Sobotę od ognia, który w cudowny sposób pojawia się w Bożym Grobie. Wiernym przekazuje go patriarcha prawosławny, który jako  jedyny jest świadkiem cudu pap/EPA/JIM HOLLANDER W Wielki Piątek w bazylice Bożego Grobu gaszone są wszystkie światła. Świątynia ponownie rozświetla się dopiero w Wielką Sobotę od ognia, który w cudowny sposób pojawia się w Bożym Grobie. Wiernym przekazuje go patriarcha prawosławny, który jako jedyny jest świadkiem cudu

Wsamym centrum prawosławnych obchodów wielkanocnych odprawiana jest jedna z najstarszych i najbardziej intrygujących ceremonii chrześcijańskich. Uczestniczył w niej Paul Badde, niemiecki dziennikarz i pisarz. To, co zobaczył na własne oczy, opisał w wydanej niedawno w Polsce książce „Twarzą w Twarz”.

Ogień nie ludzką ręką wskrzeszony?

Przysłuchiwałem się, jak potężnie zbudowany grecki mnich ze szczegółami opowiadał pewnej kobiecie z Ameryki, jak powstaje święty ogień, który każdego roku w Wielką Sobotę około godziny 14.00 patriarcha grecki przekazuje wiernym podczas starodawnej ceremonii. Bez zapałek, bez zapalniczki, bez palących się świec, bez niczego, tylko „ze światłości niebiańskiej”. W ułamku sekundy zamienia bazylikę Grobu Pańskiego w morze płomieni. Rok w rok jest to serce prawosławnych, wielkanocnych obchodów w Jerozolimie, co sprawia, że miasto pełne jest pielgrzymów, szczególnie z Grecji, z wysp i z Rosji, starszych pań w czerni i ich nieogolonych mężów, którzy często niestrudzenie czekali całe dnie przed bazyliką Grobu Świętego na małych składanych krzesełkach. „Czy naprawdę wasz patriarcha zapala świecę paschalną cudownym sposobem?” – zapytałem mnicha. Jego oczy świeciły się tak żarliwie, że nawet ja mógłbym zapalić od nich świecę czy papierosa. „Jak może pan w to wątpić?”, syknął, kręcąc głową. „Ten ogień spada w stu procentach z nieba. To jest absolutnie nadprzyrodzony proces. Ten ogień nie jest wskrzeszony ręką ludzką!”

Płomienie nie parzą

Głośne stukanie obwieściło w ciszy pełnej napięcia, że zaczęła się potrójna procesja patriarchy wokół grobu. Muzułmańscy strażnicy bazyliki Grobu Pańskiego w swoich osmańskich mundurach otworzyli mu drogę, uderzając rytmicznie wzmocnionymi metalowymi końcówkami lasek pasterskich w kamienną posadzkę.

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.