Trudne początki

ks. Tomasz Wigłasz

publikacja 10.03.2014 06:02

Mawiają, że najlepiej zacząć od początku, a wszyscy wiedzą, że „na początku stworzył Bóg niebo i ziemię…”.

Stworzenie świata HENRYK PRZONDZIONO /GN Stworzenie świata
Fragm. fresku z klasztoru w niemieckiej miejscowości Eibingen

Strażnicy prawowierności pewnie już owo czające się gdzieś między kropkami „ale” wychwycili i czekają w napięciu na „ewo­lucyjne” ekscesy. Bez obaw, jestem kreacjonistą. Powiedziałbym, że nawet siedmio- (no może sześcio-) krotnie bardzie radykalnym niż niejeden z nich. Wierzę, że Bóg stworzył świat. Pierwszego dnia (!), lepiąc Adasia, dopiero potem (!) sadząc roślinki, by wresz­cie ulepić (!) zwierzątka, a już na sam koniec zdublować Adasia w wersji żeńskiej. I to wszystko w dniu, kiedy Pan Bóg uczynił ziemię i niebo (1 Księga Mojżeszowa 2,4b).

Cóż, nie tego uczą na lekcjach (i to nawet nie o zajęcia z bio­logii idzie). Przyzwyczailiśmy się, że dni było siedem i że korona stworzenia zaistniała na końcu. Co ciekawe, już o powstawaniu Adasia i Ewki (choć z tym imieniem na tym etapie to z grub­sza spora przesada, ale z uwagi na przyzwyczajenie niektórych zamieszczam) przyzwyczailiśmy się myśleć dwuetapowo, cho­ciaż „szóstego dnia” „stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich” (1 Księga Mojżeszowa 1,27).

No więc jak to z tym stworzeniem w końcu było? Zaintereso­wanych odsyłam do lektury (uważnej lektury!) dwóch pierwszych rozdziałów 1 Księgi Mojżeszowej. Najlepiej czytać, rozpisując so­bie w dwóch kolumnach to, co się działo w wierszach 1,1–2,4a i co w 2,4b–25.

Jeśli po lekturze (zaproponowanej wyżej) doszliście do wnio­sku, że coś tu nie gra, witam w klubie. Opisy są dwa. Różnią się pomiędzy sobą i kolejnością zdarzeń, i chronologią, i w ogóle spo­sobem przedstawienia zaangażowania Najwyższego w kreowanie do­stępnej nam rzeczywistości.

W tym pierwszym fragmencie (1 Księga Mojżeszowa 1,1– 2,4a), choć historycznie rzecz ujmując młodszym, ogólnie biorąc, sprawa wygląda następująco: Nie ma nic (oprócz Boga rzecz jasna). Ten zaczyna mówić i się dzieje. Powstaje czasoprzestrzeń (choć ściśle mówiąc, należałoby powiedzieć przestrzenioczas, bo najpierw „stwo­rzył [...] niebo i ziemię, a dopiero później oddzielił światłość od ciemności […] i nazwał światłość dniem, a ciemność nazwał nocą, umożliwiając w ten sposób to, że „nastał wieczór i nastał poranek – dzień pierwszy”. Potem Wszechmocny słowem porządkuje stworzo­ną przez siebie materię (2 dzień) i tworzy ułatwienia w posługiwaniu się kalendarzem (4 dzień), stwarza rośliny (3 dzień), ryby i ptaki (5 dzień), wreszcie ssaki (plus inne stworzenia spacerujące po lądzie) i człowieka (6 dzień), dając mu zadanie, by zajął się tym wszystkim, co Słowem Boga zostało ukształtowane.

W opisie drugim (1 Księga Mojżeszowa 2,4b–25), jakieś pół tysiąclecia starszym, „w dniu”, gdy jeszcze nic nie było poza uczy­nionymi (w tymże dniu!) ziemią i niebem, Pan ulepił człowieka, potem zasadził ogród, sprawiając, że wyrosły roślinki, potem ulepił zwierzątka, podporządkowując je człowiekowi (bo w istocie właśnie podporządkowaniem sobie było w starożytności nadawanie komuś imienia), by wreszcie na koniec z jednego stworzyć dwoje (stąd się na początku Ewa nazywała „mężczyzną” gramatycznie w formie żeń­skiej, co w hebrajskim jest możliwe, a jest o tyle istotne, że w przeci­wieństwie do zwierząt nie zostaje nazwana, rola Adama sprowadziła się jedynie do uznania, że jest tym samym człowiekiem, co on – do­kładnie jak w 1 Księdze Mojżeszowej 1,27).

I takim to sposobem doszliśmy do wspólnego mianownika: rze­czywistość, w jakiej przyszło mi żyć, jest dziełem Boga. Tak jak i ja, któremu Bóg polecił, by się o tę rzeczywistość troszczył. Cóż, będąc kreacjonistą, zobowiązany jestem głosić wspaniałość Bożego stworze­nia, niekoniecznie jego proces. I całe szczęście, bo w końcu nie wiem, czy trwał on tydzień, czy wystarczył dzień.

Po co więc dwa opisy? A no może dlatego, byśmy się mniej zaj­mowali tym jak, a bardziej po co to wszystko Bóg uczynił. Tu żadnej rozbieżności w opisach nie ma, za to znaczna pomiędzy Bożą teorią a ludzką praktyką.

***

Autor tekstu jest teologiem, duchownym ewangelickim i kapelanem wojskowym. Artykuł pochodzi z „Warto” - nowoczesnego czasopisma o relacjach i duchowości. Więcej tekstów na www.warto.cme.org.pl

Trudne początki