Szturmujemy Irak

Marcin Jakimowicz

GN 35/2014 |

publikacja 28.08.2014 00:15

Pisałem kiedyś, że ten Kościół pachnie jerozolimskim kadzidłem, olejkami różanymi, cynamonem i kardamonem. Teraz cuchnie prochem i spalenizną zwęglonego ciała. Nie mów: nic nie można zrobić. Na widoczne na wielu zdjęciach z Mosulu ściśnięte w geście nienawiści pięści dżihadystów odpowiedzmy dłonią zaciśniętą na… różańcu.

Na widoczne na wielu zdjęciach z Mosulu ściśnięte w geście nienawiści pięści dżihadystów odpowiedzmy dłonią zaciśniętą na… różańcu.  roman koszowski /foto gość Na widoczne na wielu zdjęciach z Mosulu ściśnięte w geście nienawiści pięści dżihadystów odpowiedzmy dłonią zaciśniętą na… różańcu.

Co można zrobić? – zastanawiałem się od kilkunastu dni. Co konkretnego? Podesłać znajomym z Facebooka kolejną porcję makabrycznych fotek? Tych małych lokalnych inicjatyw jest stanowczo zbyt wiele. Można dostać od nich oczopląsu. Część znajomych zmienia swe zdjęcia na profilu facebookowym (zastępują je arabską literką „n”, pierwszą literą słowa „nasara”, czyli chrześcijanie, którą oznacza się domy chrześcijan w Mosulu), inni fotografują się z tabliczką: „STOP CHRISTIAN MASSACRE NOW!”. Nie ma dnia, bym nie dostawał na skrzynkę mejlową kilku informacji na temat współczesnego holocaustu chrześcijan. Znajomi znajomym podsyłają kolejne ociekające krwią zdjęcia, ale niewiele z tego wynika. Akcja fotografowania się z tabliczkami jest świetna i wywołała spory medialny rezonans, ale wciąż mam wrażenie, że to za mało... To, co dzieje się w Iraku, to nie przelewki. Trudno to zrozumieć w kraju, w którym największym problemem jest zwolnienie dwóch strażników miejskich, którzy nie upilnowali tęczy przed spaleniem, czy chlipanie w rękaw po kolejnym odrzuconym odwołaniu warszawskiej Legii. W Iraku krew leje się strumieniami, a media śledzą rozkład dnia ks. Lemańskiego.

Islam albo śmierć

Kościół w Iraku umiera – piszemy. Ale należy to odczytywać: umierają ludzie. Po raz pierwszy od prawie dwóch tysiącleci w Mosulu nie sprawuje się Eucharystii. Islamscy fundamentaliści zakryli ołtarze czarnymi flagami, symbolizującymi dżihad. W mieście nie ma już wyznawców Chrystusa. W czerwcu ugrupowanie dżihadystyczne Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL) ogłosiło wprowadzenie kalifatu, czyli reżimu polityczno-religijnego. Wybór jest jeden: islam lub śmierć. To nowa siła, która jest w stanie rozsadzić cały Bliski Wschód. – Przy nich – pisał niedawno Jacek Dziedzina – Al-Kaida to aniołki. Choć z Al-Kaidy się wywodzą, to nawet rodzina uznała, że są zbyt radykalni.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.