Piekło chrześcijan

Joanna Bątkiewicz-Brożek

publikacja 26.03.2015 06:00

Są przypalani, głodzeni, bici do krwi. Giną za wiarę w Chrystusa. Na świecie istnieją obozy dla chrześcijan. I miejsca tortur. Nasza krew leje się na oczach milionów. Dlaczego?

15 lutego 2015 roku. Na libijskiej plaży dżihadyści zamordowali z zimną krwią 21 mężczyzn.  Umierali z imieniem Jezusa na ustach News Pictures /PAP 15 lutego 2015 roku. Na libijskiej plaży dżihadyści zamordowali z zimną krwią 21 mężczyzn. Umierali z imieniem Jezusa na ustach

Syrta na północny Libii. Niedziela 15 lutego 2015 roku. Zamaskowani w czarnych chustach, spodniach i bluzach mężczyźni prowadzą wzdłuż morza skrępowanych 21 Koptów ubranych w pomarańczowe kombinezony. Są popychani, obijają się o nadbrzeżne ostre skały. Grupa zatrzymuje się w piaszczystym miejscu. Islamiści, trzymając w rękach noże, popychają każdego z Koptów, tak że skazańcy padają na kolana. Po czym podcinają im gardła. Zarzynani Koptowie umierają z imieniem Jezusa na ustach. Jeszcze tego samego dnia film z tej egzekucji członkowie Państwa Islamskiego umieszczają w internecie jako „Wiadomość do Narodu Krzyża podpisana krwią”.

Milczenie o przelewie krwi za Chrystusa trzeba przerwać. Nawołuje do tego John Allen – amerykański pisarz i watykanista – w „Globalnej wojnie z chrześcijanami” – wydanie polskie właśnie ukazuje się na naszym rynku. Lektura w świetle ostatnich wydarzeń jest obowiązkowa. Choć wstrząsająca.

Holokaust chrześcijan

W 2009 r. w Nowym Jorku Allen spotkał się z kard. Timothym Dolanem. Metropolita miasta drapaczy chmur zauważył wówczas, że chrześcijanie być może nie dojrzeli jeszcze do tego, aby stanąć twarzą w twarz z problemem, ponieważ nie mają swojej literatury Holokaustu. Allen długo nosił w sobie te słowa. Tamto spotkanie z kard. Dolanem okazało się dla niego inspiracją do napisania książki o prześladowaniach wyznawców Chrystusa w XXI wieku.

Większość z nas, słysząc określenie „prześladowania”, widzi chrześcijan rozszarpywanych na rzymskich arenach przez lwy czy płonące Wieczne Miasto i Nerona owładniętego myślą zniszczenia wyznawców Chrystusa. Inni w najlepszym razie pomyślą o pojedynczych przypadkach, jak głośna historia więzionej od sześciu lat w pakistańskim więzieniu Asii Bibi. Tymczasem prześladowania dotyczą milionów wyznawców Chrystusa. Co roku 100 tys. chrześcijan oddaje życie „w sytuacji świadectwa”, co oznacza, że w ostatnich dekad zginęło nas więcej niż Żydów w czasie Holocaustu. To jedna z najbardziej niesamowitych historii XXI wieku.

Forum Religii i Życia Publicznego, świecka organizacja z Waszyngtonu, w 2012 r. opublikowała raport, z którego wynika, że chrześcijanie są dyskryminowani aż w 139 krajach świata. Są ofiarami represji państwowych (ustawy, ograniczenia), a w 16 krajach dochodzi do „ohydnych i systematycznych” ataków, z torturami włącznie, mordami i wtrąceniem do więzień.

Prześladowania toczą się na dwóch płaszczyznach: krwawej i tej w białych rękawiczkach. Nad Europą bowiem od dekad unosi się aura wrogości wobec religii. Nie tylko w mediach, ale także w ustawach, które gwałcą chrześcijańskie zasady. Ta twarz prześladowań też ma swoje ofiary. Allen nazywa to wojną z religią. Dokąd zmierza cywilizacja Zachodu? – pyta. Metropolita Chicago kard. Francis George, cytowany przez Allena, odpowiada: „Sądzę, że mnie czeka śmierć w łóżku. Mój następca umrze w więzieniu, a jego następca zostanie męczennikiem na miejskim placu”.

Zabici 15 lutego Koptowie w ostatniej chwili życia mieli na ustach imię Jezusa. Jak powtarza kard. Angelo Scola, metropolita Mediolanu, tacy ludzie są „dla nas, letnich Europejczyków, nie tylko świadectwem, ale mogą nas zawstydzić. Bo jak trzeba kochać Chrystusa, by w obliczu przyłożonego sztyletu pozostać Mu wiernym!”. Kardynał Dolan zaś dodaje: „Wielu chrześcijan codziennie doświadcza zniewag i żyje w strachu tylko dlatego, że szukają prawdy, wierzą w Chrystusa”.

Mity i cisza

„Wychowywałem się na katolika w zachodnim Kansas w latach 70. i 80. XX wieku, a moim jedynym cierpieniem za wiarę było jedzenie paluszków rybnych lub makaronu z serem w piątki Wielkiego Postu. Kiedy zacząłem natykać się na doniesienia o przemocy wobec chrześcijan, moją pierwszą reakcją było postrzeganie ich jako odosobnionych przypadków, a nie jako dowodu na coś powszechnego” – pisze Allen. Wyznanie watykanisty odzwierciedla sposób myślenia większości z nas. Faktem smutnym i zadziwiającym jest, że na temat zagłady chrześcijan świat milczy. Bo kto chce słuchać o „tym, jak radykalni islamiści w Egipcie wylewają kwas siarkowy na nadgarstki Koptów, aby wypalić wytatuowane tam krzyże”. Doniesienia te „są niepokojące i niewygodne, a zatem sprzeczne z tym, czego poszukują niektórzy chrześcijanie z Zachodu. Spokoju” – ocenia Allen.

Allen obala kilka mitów na temat prześladowania chrześcijan. Jednym z nich jest przekonanie, że wyznawcy Chrystusa są narażeni na szykany tylko tam, gdzie są w mniejszości albo ze strony islamu. Takie podejście „ogranicza wojnę z chrześcijanami do poczynań muzułmańskich radykałów. W rzeczywistości prowadzi ją zadziwiająco wiele sił” – uważa Allen. Wrażenie, że to muzułmańscy radykałowie prowadzą wojnę globalną z chrześcijanami, z pewnością ugruntowały zamach z 2001 r. na WTC czy powstanie skrajnej bojówki Boko Haram w Nigerii – twierdzi Amerykanin. Wiele organizacji potwierdza, że tereny zamieszkane w większości przez muzułmanów są najbardziej niebezpieczną strefą dla wyznawców Chrystusa. Ale islam nie wszędzie stanowi śmiertelne zagrożenie dla wyznawców Chrystusa. Allen przywołuje przykład Indonezji – największego islamskiego kraju świata. Według organizacji Open Doors, zajmuje on dopiero 45. miejsce na liście najniebezpieczniejszych miejsc dla chrześcijan. Największy islamski ruch Muhammadiyah prowadzi w Indonezji sieć szkół, do których chodzą chrześcijańskie dzieci. Allen podaje też zaskakujące fakty: najwięcej wierzących w Chrystusa ginie w Demokratycznej Republice Konga – kraju chrześcijańskim! W czasie wojny domowej zamordowano tam szokującą liczbę duchownych i katechetów katolickich. Żaden kraj muzułmański – jak podkreśla Allen – nie zbudował sieci obozów koncentracyjnych dla chrześcijan, jak dzieje się to w Korei Północnej. „Samo posiadanie Biblii może być tam podstawą uwięzienia człowieka i trzech pokoleń jego rodziny” – zauważa Amerykanin. Zwraca uwagę również na fakt, że „żaden kraj islamski w ostatniej dekadzie nie stał się areną pogromu chrześcijan na taką skalę, jak miało to miejsce w indyjskim stanie Orisa w 2008 roku”. Kto więc najbardziej prześladuje chrześcijan? Zdaniem Allena: państwa policyjne, te, które mają komunistyczne korzenie i uznają ateizm za oficjalną religię, jak jest np. w Korei Północnej, Chinach, Birmie, Wietnamie, Zimbabwe oraz Sri Lance i Laosie, gdzie dzieje się to „pomimo stereotypów, wedle których buddyści są ludźmi miłującymi pokój”.

W swojej książce amerykański watykanista zwraca uwagę na zadziwiające milczenie świata na temat eksterminacji chrześcijan w tak wielu miejscach. Obwinia o to zwłaszcza polityków i mainstreamowe media. Stanowiska zajmują tam zwykle ludzie religijnie oziębli, a nawet o poglądach ateistycznych. Nie zależy im na informowaniu o masakrze wierzących.

Dlaczego giniemy

Wierzący w Chrystusa są jedyną grupą religijną, która doświadcza nękania fizycznego. Już w 1997 r. Paul Marschall twierdził, że ponad 200 mln chrześcijan doświadczało „masakr, gwałtów, tortur, niewolnictwa, bicia, okaleczeń”, a także „wymuszeń, nękania, dzielenia rodzin oraz ograniczeń w edukacji i zatrudnieniu”. Kiedy przed 20 laty Marschall pisał te słowa, 400 mln chrześcijan na świecie było „obiektem dyskryminacji i przeszkód prawnych”. Włoch Antonio Socci podawał nawet większe liczby (pół miliona) i opisywał mrożące krew w żyłach przypadki.

Jaki jest powód prześladowań chrześcijan? Allen przytacza ich mnóstwo. Na świecie jest 2,2 mld chrześcijan, „wszystko więc, co dotyczy tej religii, może mieć największą skalę”. Ponadto chrześcijaństwo przeżywa dziś fenomenalny wzrost liczby wiernych. Nawet wyznawcy islamu nie są w stanie „odnieść takiego sukcesu misyjnego”. To irytuje świat. Allen wskazuje też na silne powiązania między nacjonalizmem a religią, co, jego zdaniem, budzi poczucie zagrożenia politycznego innych sił. Chrześcijaństwo jest ponadto postrzegane w wielu krajach jako zagrożenie dla tożsamości narodowej. Poza tym chrześcijanie bronią praw człowieka i demokracji oraz mniejszości, co w wielu zakątkach świata stanowi zagrożenie dla totalitaryzmu. Fakt, że chrześcijaństwo odrzuca przemoc w imię religii, „staje się zaproszeniem do prześladowań, bo prześladowcy nie obawiają się zemsty”. Na Bliskim Wschodzie zaś chrześcijan kojarzy się z Zachodem i z tego powodu wierzący w Chrystusa stali się obiektem nienawiści. Watykanista wskazuje także powody tkwiące w samym chrześcijaństwie. Zastanawia się, czy chrześcijanie, „wieszcząc, że poza Kościołem nie ma zbawienia, nie jątrzą czasem ran u wyznawców różnych wiar”. Zarzuca też wiernym, że „angażują się w zbyt agresywne formy nawracania innych, co prowadzi do odwetu”.

Odpowiedzi na pytanie o przyczyny przelewu krwi chrześcijan Allen szuka głównie na płaszczyźnie ekonomiczno-politycznej. To chyba trochę za mało. Warto pamiętać, że 2000 lat temu Jezus Chrystus zapowiedział: „Jeżeli Mnie prześladowali, to i was prześladować będą” (J 15,20). A św. Paweł dodał: „Wszystkich, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, spotkają prześladowania” (2 Tm 3,12).