Jedna Noc

Jacek Dziedzina

GN 14/2015 |

publikacja 05.04.2015 00:20

Dwie rzeczy w podzielonym chrześcijaństwie bolą najbardziej: brak wspólnej Eucharystii i brak wspólnych obchodów Wielkanocy. Pierwsze do pokonania jest najtrudniejsze, z drugim można by sobie poradzić najszybciej. Przy dobrej woli wszystkich chrześcijan.

Wielkanoc w soborze katedralnym Zbawiciela w Moskwie Vladimir Astapkovich /RIA Novosti/east news Wielkanoc w soborze katedralnym Zbawiciela w Moskwie

Dobrej woli w tym temacie jest coraz więcej. Przynajmniej od początku XX wieku kwestia ustalenia wspólnej daty Świąt Zmartwychwstania co jakiś czas podnoszona jest przez poszczególne wspólnoty chrześcijańskie. To, co było naturalne w dwóch pierwszych wiekach życia Kościoła, dziś jest przedmiotem coraz większej tęsknoty wyznawców Chrystusa na całym świecie. Są przecież kraje, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie, gdzie w jednym mieście sąsiedzi różnych wyznań obchodzą najważniejsze chrześcijańskie święto w odstępie kilku tygodni. Wielowiekowe tradycje związane z odmiennymi kalendarzami czy sposobami wyliczania astronomicznego początku wiosny nie są aż tak ważne, by nie można było zrezygnować z „własnej” tradycji na rzecz tradycji wspólnej, sięgającej pierwotnego Kościoła. Byłoby to mocnym świadectwem dla świata, który nie rozumie, i słusznie, dlaczego podstawowa prawda naszej wiary – Jezus żyje – nie jest świętowana przez wszystkich chrześcijan w tym samym czasie.

Jest wola

Co jakiś czas zdarza się, że Wielkanoc wypada tego samego dnia dla wszystkich Kościołów. Tak było na przykład w ubiegłym roku, gdy chrześcijanie wszystkich wyznań świętowali Paschę 20 kwietnia. Następna taka okazja przydarzy się w 2017 roku, a później dopiero w 2034. Chyba że w tym czasie kościelni liderzy dogadają się w kwestii ujednolicenia sposobu obliczania daty Wielkanocy. Właśnie w ubiegłym roku list w tej sprawie do papieża Franciszka wysłał papież prawosławnych Koptów, Tawadros II. Zaproponował, by spróbować ustalić jedną datę tych świąt. Nie była to bynajmniej pierwsza taka inicjatywa. Temat był podejmowany m.in. na Soborze Watykańskim II, później również na Zgromadzeniu Ogólnym Światowej Rady Kościołów w Nai- robi w 1975 roku, a także na konferencjach przygotowujących Sobór Ogólnoprawosławny w latach 1977 i 1982.

Jednym z głośniejszych i przełomowych spotkań był specjalnie temu poświęcony zjazd, zorganizowany przez Światową Radę Kościołów i Radę Kościołów Bliskiego Wschodu w 1997 roku w syryjskim Aleppo. Jego uczestnicy zalecili swoim Kościołom, by datę Wielkanocy ustalać według reguły Soboru Nicejskiego z 325 roku, z zastosowaniem astronomicznych metod wyliczania początku wiosny. I być może właśnie spotkanie w Aleppo stanie się punktem wyjścia kolejnych dyskusji nad przywróceniem jedności w świętowaniu najważniejszych tajemnic wiary chrześcijańskiej.

Ciśnienie w tym kierunku jest mocne także dlatego, że coraz więcej świeckich chrześcijan różnych wyznań z całego świata apeluje o wyznaczenie wspólnej daty Wielkanocy. Powstała nawet specjalna strona internetowa (www.onedate.org), na której można podpisać odpowiednią petycję.

Nasza i wasza Pascha

Warto przypomnieć, że część Kościoła pierwszych wieków świętowała zmartwychwstanie Chrystusa zgodnie z dotychczasowym rytmem paschalnym w judaizmie. Jezus umarł w piątek, w „dniu przygotowania Paschy” – najważniejszego żydowskiego święta, upamiętniającego wyjście Izraelitów z niewoli egipskiej. Był to 14. dzień żydowskiego miesiąca Nisan. Następująca po nim noc była dla Żydów nocą paschalną. I w tę samą noc chrześcijanie świętowali Paschę Chrystusa. Zwyczaj ten rozpowszechnił się głównie w Azji Mniejszej. Jednak według wczesnochrześcijańskich źródeł w Rzymie już w połowie II wieku świętowano Wielkanoc w niedzielę po 14 Nisan. Argument był logiczny: Jezus zmartwychwstał w niedzielę, więc to najwłaściwszy dzień na świętowanie. Spór o to, kiedy powinno się świętować Wielką Noc, był jednak coraz ostrzejszy. W końcu, również w połowie II wieku, podczas synodu w Cezarei ustalono, że Wielkanoc nie będzie się pokrywała czasowo z żydowską Paschą. Oczywiście niektóre wspólnoty chrześcijańskie pozostały przy dawnym rytmie, inne wybrały opcję zalecaną przez synod. Ujednolicenie w całym cesarstwie rzymskim nastąpiło dopiero za Konstantyna, podczas soboru w Nicei: wybrano niedzielę po 14 Nisan, czyli bezpośrednio po żydowskiej Passze.

Skąd zatem dzisiejsze różnice? Dziś Kościół katolicki obchodzi Wielkanoc w pierwszą niedzielę po wiosennej pełni Księżyca, według kalendarza gregoriańskiego, przyjętego w czasie, gdy podział między katolicyzmem a prawosławiem był głęboki i – jak się wydawało – nieodwracalny. A ponieważ Kościoły prawosławne nie przyjęły reformy kalendarza i posługują się nadal kalendarzem juliańskim, siłą rzeczy nadal utrzymuje się odstęp czasowy w obchodach chrześcijańskiej Paschy. Różnica ta nie wynika jednak tylko z faktu stosowania różnych kalendarzy. Jest jeszcze różnica w metodzie obliczania samej daty. Wprawdzie Kościoły zachodnie i wschodnie mówią o pierwszej niedzieli po wiosennej pełni Księżyca, ale prawosławni stawiają jeszcze jeden warunek: nie może to być wcześniej niż wiosenne zrównanie dnia z nocą, co wiąże się z obchodami Paschy żydowskiej. Może być zatem tak, że wschodnia i zachodnia Wielkanoc zbiegają się w czasie, ale może się również zdarzyć, że różnica w dacie wyniesie nawet 5 tygodni. A na przykład różnica dwóch tygodni wystąpi dopiero w roku 2725, a w roku 2437 zdarzy się po raz pierwszy odstęp 6-tygodniowy.

Równonoc a Wielkanoc

Wiosenna pełnia Księżyca, równonoc wiosenna... Można się trochę pogubić, próbując ustalić, na czym dokładnie ta różnica – poza kalendarzem – polega. W książkach S. Wierzbińskiego „Astronomia matematyczna” i D.E. Duncana „Historia kalendarza” jest próba wyjaśnienia tych zawiłości. Na popularyzatorskim blogu „Przystanek Nauka” naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego, powołując się na wymienione książki, wyjaśniają, że wiosenna pełnia Księżyca nie odnosi się do astronomicznej pełni, która występuje wtedy, gdy Księżyc znajduje się po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce. Pełnia Księżyca odnosi się do paschalnej pełni rozumianej jako moment czasu, w którym „wiek Księżyca” liczy 15 dni. Wiemy, że w miejscowościach o różnych długościach geograficznych wskazania zegarów różnią się. Na określonych obszarach kuli ziemskiej bieg życia jest regulowany wskazaniami zegarów czasów strefowych. „Aby dzień Wielkanocy był identyczny dla wszystkich punktów kuli ziemskiej, bez względu na długość geograficzną, na Soborze Nicejskim ustalono, który południk przekracza Księżyc w momencie osiągnięcia wieku 15 dni. Konwencję tę zmieniano kilkakrotnie. Na podstawie decyzji papieża Klemensa XI przyjęto ostatecznie, że moment interesującej nas pełni Księżyca odnosi się do jego przejścia przez południk, który przechodzi przez rzymski kościół S. Maria degli Angeli.

W ten sposób zapewnia się, że data Wielkanocy jest wspólna dla całej kuli ziemskiej”, czytamy w opracowaniu.

Wyznaczenie daty Wielkanocy nie było więc łatwe, bo wymagało wyznaczenia dokładnego momentu równonocy wiosennej, a jednocześnie ustalenia dat występowania poszczególnych faz Księżyca. Za początek wiosny astronomicznej można uznać moment, w którym Słońce „przekracza” równik niebieski i z półkuli południowej przenosi się na północną. Następuje to w momencie równonocy wiosennej. „Na ogół przyjmuje się, że jest to 21 marca. W rzeczywistości bywa inaczej. I tak na przykład od roku 2015 do roku 2043 równonoc przypada każdorazowo 20 marca. A w roku 2044, o dziwo! będzie to już 19 marca”, czytamy w opracowaniu „Przystanek Nauka”.

Powrót do źródeł

Od pierwszego tysiąclecia podejmowane były próby ustalenia dat Wielkanocy z wyprzedzeniem o co najmniej kilkadziesiąt lat. Jedne z pierwszych tablic zawierające przewidywane daty świąt wielkanocnych obejmowały lata od 380 do 480 i opracowane zostały przez aleksandryjskiego biskupa Teofila. Ale dla Kościoła rzymskiego przełomowe okazały się obliczenia wykonane przez Bedę Czcigodnego, który wykorzystując zegar słoneczny, wyznaczył momenty równonocy. Okazało się, że wynik jego obserwacji wykazał, iż prawdziwa równonoc nie wypada w dniach wskazanych dotąd przez Kościół. Potwierdzenie wyników swoich obserwacji uzyskał w roku następnym, wykazując, że równonoc wiosenna przesunęła się w stosunku do daty wybranej przez Kościół zachodni, tzn. daty 25 marca, o ponad 6 dni. Pozwoliło to odkryć rzecz dzisiaj już oczywistą: że istnieje rozbieżność pomiędzy datą równonocy przyjętą przez Kościół a jej rzeczywistym astronomicznym momentem. To z tego m.in. zrodziła się potrzeba reformy kalendarza, która miała miejsce w 1582 roku za pontyfikatu papieża Grzegorza XIII. Dzięki reformie gregoriańskiej zrównano datę początku wiosny astronomicznej i kalendarzowej.

Jakie kryterium wybrać, by ustalenie wspólnej daty dla wszystkich wyznań chrześcijańskich było łatwiejsze niż przegryzanie się przez te astronomiczno-kalendarzowe zawiłości? Wprawdzie wydaje się, że propozycja z Aleppo z 1997 roku jest możliwa do zaakceptowania, nie jest ona jednak pozbawiona możliwych różnic w ustalaniu kryteriów. Najprostszym rozwiązaniem byłby więc chyba powrót do zasady: pierwsza niedziela po żydowskiej Passze. Bez żadnych astronomicznych warunków. Punktem odniesienia byłaby wyłącznie Pascha, do której przecież w naturalny sposób nawiązują bogata liturgia i symbolika Świętego Triduum Paschalnego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.