Uciekł, bo pomagał

RADIO WATYKAŃSKIE |

publikacja 26.10.2015 21:30

Syrokatolicki kapłan, który po porwaniu przez dżihadystów jest już od ponad tygodnia na wolności, swą ucieczkę zawdzięcza pomocy humanitarnej, jakiej od lat udzielał również muzułmanom.

O. Jacques Mourad opowiedział o tym w telefonicznym wywiadzie dla papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Jest to jedna z organizacji, które wspierały jego pracę charytatywną. Był on od 12 lat proboszczem w Al-Qaryatain w Syrii, niedaleko miasta Homs. Stamtąd uprowadzili go w maju b.r. fundamentaliści z tzw. Państwa Islamskiego. Z ich rąk wyrwał się dzięki pomocy znajomego, którego rodzinie pomagał. Związanego z ISIS muzułmanina zainspirowało to, by zorganizować księdzu ucieczkę. Wywiózł go na motocyklu, przebranego za islamskiego bojownika.

„To, co zrobiła wasza organizacja, by nam pomóc, odegrało bardzo ważną rolę w uwolnieniu mnie” – powiedział o. Mourad w wywiadzie dla papieskiego Stowarzyszenia. Przypomniał, że kiedy wodociągi w Al-Qaratayn zostały odcięte, dzięki tej pomocy mógł zbudować zbiornik na wodę. Syryjski duchowny jest przekonany, że wsparciu takich organizacji jak Pomoc Kościołowi w Potrzebie 150 chrześcijan z Al-Qaratayn przetrzymywanych przez bojowników Państwa Islamskiego jako zakładnicy zawdzięcza łagodniejsze traktowanie. „Pomoc takich ludzi jak wy przyczyniła się do ochrony chrześcijan, którzy znaleźli się w rękach ISIS”.

O. Mourad opisał naciski, jakich doznawał podczas uwięzienia. Opowiadał: „Pewnego dnia jeden z przywódców ISIS przyszedł do mnie i powiedział: « W Al-Qaratayn wszyscy mówią o tobie, pytają o ciebie». Kazał mi iść za sobą. Prowadzono mnie z zawiązanymi oczyma i rękami. Znalazłem się w czymś, co wydawało mi się ogromnym tunelem. Jakiś czas później usunęli mi opaskę z oczu i zobaczyłem wszystkich moich parafian, stojących przede mną w schronisku, które zbudowała Pomoc Kościołowi w Potrzebie. To było niesamowite”.

Syrokatolicki duchowny przez 84 dni przebywał w więzieniu, w którym islamiści codziennie grozili mu śmiercią. „Czekałem, kiedy przyjdą i poderżną mi gardło” – powiedział. O. Mourad jest przekonany, że wysiłki, jakie podejmował, by zachować spokój, pomogły mu uratować życie. „Byłem w pełni świadomy modlitwy tak wielu ludzi, modlitwy św. Ignacego Loyoli i bł. Karola de Foucauld: «Ojcze, oddaję się w Twoje ręce; zrób ze mną, co tylko chcesz» – dodał kapłan. Należy on do wspólnoty monastycznej Mar Musa, założonej przez włoskiego jezuitę Paolo Dall’Oglio, który został porwany w Syrii przed ponad dwoma laty i jego los pozostaje nadal nieznany.

TAGI: