Protestanckie reakcje na watykański dokument o Kościele

Radio Watykańskie/J

publikacja 11.08.2007 13:40

Jak oceniają protestanci opublikowany 10 lipca dokument Kongregacji Nauki Wiary? O reakcjach, jakie wywołały „Odpowiedzi na pytania dotyczące niektórych aspektów nauki o Kościele”, mówi ks. Matthias Türk. W Papieskiej Radzie ds. Popierania Jedności Chrześcijan zajmuje się on relacjami ze wspólnotami kościelnymi, które wyrosły z reformacji.

Obok pierwszych pośpiesznych reakcji, które zwłaszcza na niemieckim obszarze językowym doprowadziły do rozczarowań i irytacji, są też inne, rozważniejsze i o wiele bardziej pozytywne – przede wszystkim na obszarze angielskojęzycznym. Dokument został tam zrozumiany jako bodziec do dalszych poważnych wyjaśnień ekumenicznych.

RV: Co przede wszystkim krytykowano?

Podstawą wszystkich krytyk jest ostatecznie interpretacja orzeczeń Soboru Watykańskiego II, według których tam, gdzie brakuje sukcesji apostolskiej biskupów i pełnego zachowania tajemnicy Eucharystii, nie można mówić w ścisłym sensie o Kościele.

RV: Czy zostało to właściwie zrozumiane?

„Dokument nie mówi, że Kościoły niekatolickie w ogóle nie są Kościołami, ale tylko, że nie są Kościołami w ścisłym sensie. Czyli, jak to wyraził kard. Kasper, «nie są one w tym sensie Kościołami, w jakim Kościół katolicki rozumie siebie jako Kościół» ”.

RV: Dlaczego reakcje były tak gwałtowne?

Za krytyką stoi moim zdaniem następujący fakt. Dla strony ewangelickiej winno stać się jasnym, że musi poważnie wziąć pod uwagę treści teologiczne, ale także strukturalne oraz instytucjonalne, które należą do pełnej, widzialnej jedności Kościoła – a więc zgodność w wyznaniu wiary, życiu sakramentalnym i kwestii urzędu kościelnego. Nie może ich traktować po prostu jako drugoplanowych, odwołując się do swych zasad reformacyjnych.

RV: Czy są różnice między reakcjami w Niemczech a na płaszczyźnie międzynarodowej?

„O wiele bardziej pozytywne odpowiedzi znam ze strony Kościoła ewangelicko-luterańskiego w USA, jak też ze strony metodystycznej i anglikańskiej”.

RV: Jakie one są?

„Stojący na czele luteranów w USA bp Mark Hanson, który jest też przewodniczącym Światowej Federacji Luterańskiej, wyraźnie zauważa, że dokument w niczym nie pomniejsza stwierdzenia Soboru, iż oddzielonych Kościołów i Wspólnot kościelnych Duch Święty używa jako środka zbawienia. Wzywa on, by do zachodzących kwestii podchodzić głęboko ekumenicznie, w duchu braterstwa i modlitwy. Również metodystyczny ekspert od ekumenizmu, Geoffrey Wainwright z Anglii, uważa dokument za okazję do intensywniejszego ekumenicznie przemyślenia pytań: «Co to jest Kościół?» i «Gdzie można go znaleźć?». Krytycznie ocenia negatywne przedstawienie dokumentu w wielu doniesieniach prasowych. Zjednoczony Kościół Metodystyczny w USA wyjaśnia, że nie znajduje w dokumencie niczego nowego ani radykalnie odmiennego od klasycznej rzymskokatolickiej nauki o Kościele. W swej reakcji na tekst śpieszy przypomnieć osiągniętą już ekumeniczną wspólnotę między metodystami a katolikami i cieszy się kontynuowaniem dialogu ekumenicznego z Kościołem katolickim. Także anglikański ekspert od ekumenizmu, bp John Baycroft, ocenia dokument jako raczej pomocny. Może on wyraźnie ukazać katolickie zaangażowanie w dialog ekumeniczny, zwłaszcza w tym, co dotyczy posługi jedności Papieża względem Kościoła Powszechnego”.

RV: Jaki księdza zdaniem cel ma dokument Kongregacji Nauki Wiary?

Jak mówi jego tytuł, stawia on sobie za zadanie udzielić „Odpowiedzi na pytania dotyczące niektórych aspektów nauki o Kościele”. Ma zatem przyczynić się do pogłębionego rozumienia tego, czym jest Kościół, oraz skorygować pewne teologiczne odchylenia i nieścisłości. Wreszcie jest to reakcja na wewnątrzkatolickie problemy teologiczne, które oczywiście mają też znaczenie dla ekumenizmu, tak jak cała treść nauki wiary.

RV: Dlaczego „Odpowiedzi” Kongregacji opublikowane zostały dopiero teraz?

„Ponieważ tego typu dokument wymaga starannego przedyskutowania teologicznego i obecnie mógł być doprowadzony do końca”.

RV: Jak należy go rozumieć?

Ja rozumiem go jako wezwanie do pogłębionych wysiłków teologicznych co do pojęcia Kościoła w Kościele katolickim i w ekumenizmie. Ekumenizmu teologicznego i ekumenizmu wspólnotowego nie można tak łatwo od siebie oddzielać, jak czyni się niestety często w pośpiesznych komentarzach. Kto zbyt pochopnie lekceważy w ekumenizmie zasadnicze treści wiary, porusza się w końcu w próżni i osiąga coś zupełnie przeciwnego.

RV: Jak należałoby teraz kontynuować pracę ekumeniczną?

„W Watykanie jest obecnie – zwłaszcza, gdy chodzi o dialog ewangelicko-katolicki – szczególna zbieżność osób. Papież i przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan są obaj teologami z Niemiec, «kraju reformacji». Obaj są dobrze obznajomieni z ewangelicką teologią i Kościołem. Znają osobiście wielu jego zwierzchników i przedstawicieli. Obaj też dali trwały wkład w ten dialog. Czyż nie można zatem mieć nadziei, że ta szczególna zbieżność osób nie minie bez wniesienia nowych impulsów do dialogu między Kościołem katolickim i ewangelickim? Czyż nie jest to nowa szansa historyczna, jakby nowy «kairós» - czas sposobny – dla ekumenizmu? Ułatwia przezwyciężenie zmęczenia dialogiem i zniechęcenia wyznań, a w ten sposób pomaga wytrwale i ufnie kontynuować dialog”.

RV: Przed jakimi istotnymi kwestiami teologicznymi stoi dziś ekumenizm?

„Gdy spojrzy się na wyniki dialogu, można od razu powiedzieć, że w ostatnich dziesięcioleciach katolicy i luteranie osiągnęli większą jedność, niż przez pięć poprzednich wieków od czasu reformacji. Pewne jest także, że dialog ekumeniczny i w ogóle ruch ekumeniczny są historycznie nieodwracalne. Dobrze byłoby przypomnieć posoborowe początki i pierwsze dziesięciolecie dialogu ewangelicko-katolickiego. Dialog zdecydowanie podtrzymywało wówczas głębokie przekonanie, że to, co wspólne między Kościołami, jest większe i sięga głębiej, niż to, co dzieli. Ta ekumeniczna wskazówka musi pozostać podstawą naszych wysiłków, ponieważ dotyczy każdej kwestii spornej dzielącej Kościoły. Którąkolwiek kontrowersję rozpatrujemy – czy to dotyczącą Wieczerzy Pańskiej, urzędu, rozumienia Kościoła, mariologii, czy wreszcie samego papieża – widać, że w każdej takiej kontrowersji istnieje głęboka warstwa wspólna, która wyklucza wszelki spór i pozostaje «extra controversiam». Kwestie sporne traktuje się właściwie jedynie wówczas, gdy wychodzi się od tego ekumenicznego wskazania, czyli od tego, co już jest nam wspólne. Stąd należy iść dalej, weryfikując różnice i możliwość ich pogodzenia. Obecnie chodzi przede wszystkim o kwestię rozumienia urzędu i leżącego u jej podstaw rozumienia Kościoła, na co wskazały reakcje na nowy dokument”.

RV: Co byłoby teraz błędną drogą? Przed czym ksiądz przestrzega?

„Po pierwsze dialog musi być zawsze obiektywny. Nikogo nie można podejrzewać, że nie chce się na miarę swych sił angażować w przywrócenie utraconej jedności Kościoła. Dla katolików oznacza to: być katolickim znaczy być ekumenicznym, jak to już treściwie sformułował Jan Paweł II. Po drugie istnieje szereg dokumentów z uzgodnieniami, które nie są jeszcze bynajmniej wystarczająco znane. Jednak bez wiążącego upewnienia się, co już zostało osiągnięte, nie można dojść do tego, by kontynuować ekumenizm w sposób sensowny i obiecujący”.

RV: Co ksiądz zaleciłby zaangażowanym ekumenicznie chrześcijanom we wspólnotach lokalnych?

„Najlepszym ekumenistą jest ten, kto dobrze zna swoją wiarę i wtedy praktykuje ją razem z innymi chrześcijanami. Kto pochopnie wydaje własne opinie czy je przejmuje, nie wiedząc dokładnie dlaczego, czyni za mało i ostatecznie szkodzi ekumenizmowi. We wspólnocie duszpasterze winni z zaangażowaniem przekazywać wiernym znajomość wiary i ekumenizmu. Zakłada to oczywiście, by sami duszpasterze byli dobrze poinformowani i mieli stałą formację. Ponadto w ciągu roku liturgicznego są możliwe liczne ekumeniczne spotkania modlitewne oraz inicjatywy – od tygodnia modlitwy o jedność chrześcijan po drogę krzyżową młodzieży. Tam, gdzie znalazły one miejsce we wspólnocie, są już mocno zakorzenione w życiu wiary. W ten sposób ekumeniczna jedność rośnie «oddolnie» i «odgórnie» – od strony ludzi i od strony Boga, od strony teologów i od strony tych, którzy się modlą. Każdy może dać tu swój własny, niezastąpiony wkład”.