Mienili się mądrymi, a stali się głupi

ks. Michał Walukiewicz

publikacja 14.10.2009 14:04

Należy więc odpowiedzieć sobie na pytanie: jak dalece i w jakim stopniu można mówić o pożyteczności nauki, kiedy natomiast należy się sprzeciwić możliwym do zrealizowania zastosowaniom?

Mienili się mądrymi, a stali się głupi Alfred Nobel; Wikimedia Commons (PD)

Człowiek, który wynalazł dynamit, właściciel ponad 350 patentów naukowych, człowiek, który zrewolucjonizował przemysł wydobywczy i budownictwo (w zakresie drążenia tuneli), postanowił swój niemały majątek przeznaczyć na czynne propagowanie filozofii pokojowej oraz nagradzanie najwybitniejszych jej przedstawicieli. Dlaczego? Co skłoniło go do tak, dziś powiedzielibyśmy, "nierozważnej" decyzji?

"Ja niżej podpisany, Alfred Nobel, oświadczam niniejszym, po długiej rozwadze, iż moja ostatnia wola odnośnie majątku, jest następująca. Wszystkie pozostałe po mnie, możliwe do zrealizowania akta, mają być rozdysponowane w sposób następujący: kapitał zostanie przez egzekutorów ulokowany bezpiecznie w papierach, tworzących fundusz, którego procenty każdego roku mają być rozdzielone w formie nagród tym, którzy w roku poprzedzającym przynieśli ludzkości największe korzyści [...]."

Powyższe słowa to początek testamentu sporządzonego 27 listopada 1895 roku w Klubie Szwedzko-Norweskim w Paryżu przez Alfreda Nobla. Człowiek, który wynalazł dynamit, właściciel ponad 350 patentów naukowych, człowiek, który zrewolucjonizował przemysł wydobywczy i budownictwo (w zakresie drążenia tuneli), postanowił swój niemały majątek przeznaczyć na czynne propagowanie filozofii pokojowej oraz nagradzanie najwybitniejszych jej przedstawicieli. Dlaczego? Co skłoniło go do tak, dziś powiedzielibyśmy, "nierozważnej" decyzji? (No bo któż rozważny chciałby dziś dobrowolnie zrezygnować z życiowego dorobku i to w dodatku na rzecz innych?!) Odpowiedź na to pytanie jest tak samo zaskakująca jak decyzja fundatora najsłynniejszej nagrody. Alfred Nobel jako zdeklarowany pacyfista zauważywszy, jak świat wykorzystuje jego największy wynalazek, jak bardzo jego codzienne zastosowanie oddaliło się od pierwotnego przeznaczenia, postanowił się zrehabilitować społeczności międzynarodowej, ofiarowując jej cały swój majątek. Ten szlachetny gest, a co ważniejsze, jego moralna podstawa niech będą źródłem dalszych rozważań.

Tak jest

Różnicę pomiędzy szlachetnym gestem Nobla a współczesną postawą naukowych autorytetów widać chyba już na pierwszy rzut oka. W dzisiejszym świecie, wśród dążności do sukcesu, kariery, władzy i osiągnięć, nie ma często miejsca na wyrzuty sumienia. Brak jest refleksji moralnej nad skutkami społecznymi, gospodarczymi czy etycznymi niektórych ludzkich wynalazków i osiągnięć myśli technicznej. A przecież współczesna technika, medycyna i biologia dają człowiekowi do ręki potężne narzędzie oddziaływania na świat. Najnowsze sukcesy na polu elektroniki czy genetyki mogą odmienić w radykalny sposób cały nasz świat, zachwiać nie tylko dotychczasowymi podstawami gospodarki, ale także wyznawanymi wartościami.

Należy więc odpowiedzieć sobie na pytanie: jak dalece i w jakim stopniu można mówić o pożyteczności nauki, kiedy natomiast należy się sprzeciwić możliwym do zrealizowania zastosowaniom? Co dla człowieka współczesnego i dla przyszłych pokoleń okaże się w perspektywie długofalowej bardziej pożyteczne - wolność wyboru, czy wybór niewoli? Innymi słowy, czy należy już dziś hamować niektóre próby naukowe, stosować moratoria i ograniczenia prawne, czy też przyjąć jako założenie a priori dobrowolne ograniczenie naukowej "ciekawości", rezygnację z niepewnych pod względem etycznym doświadczeń i badań? Czy można dziś pozwolić na wszystko, wierząc w sumienie i "hamulec moralny" naukowców, czy też należy wprowadzić odgórnie stosowne ograniczenia?

Patrząc na dzisiejszy stan rzeczy, nie można popadać w żadną ze skrajności, od lekceważenia współczesnych osiągnięć naukowych po ich demonizowanie i całkowity zakaz przeprowadzania doświadczeń. Niemniej jednak należy stwierdzić, że dzisiejszy stan wiedzy genetyków, inżynierów, elektroników, osiągnięć naukowych po ich demonizowanie i całkowity zakaz przeprowadzania doświadczeń. zaawansowanie poszczególnych badań i eksperymentów budzić musi poważne zastanowienie. Eksperymenty prowadzone na zasadzie "co by było gdyby...", uprzedmiotowianie człowieka, równoważenie jego godności ze stanem jego rozwoju fizycznego czy psychicznego stanowią wielkie zagrożenie dla podstaw całego naszego sytemu wartości. Z drugiej strony, nie można jednoznacznie negować wszystkich tych badań i eksperymentów, które określane są jako inżynieria genetyczna. Dzięki ogromnemu postępowi tej nauki w ostatnich dziesięcioleciach ludzkość może chronić się już przed wieloma schorzeniami dziedzicznymi, odpowiednio wcześnie wykrywać je i leczyć.

Do naszej dyspozycji genetyka ofiarowuje dziś nowe lekarstwa i środki farmakologiczne. Możliwa jest hodowla zwierząt, które są bardziej wydajne i ekonomiczne. Nowe metody uprawy roślin z nowych gatunków pomagają zaspokoić problemy głodu i niedożywienia na całym świecie. (...)
 

Świadomy odpowiedzialności za powierzony mu świat chrześcijanin musi umieć przeciwstawiać się tym działaniom, które godzą w ludzką godność i wolność. Zagrożenia etyczne, które niesie ze sobą współczesna nauka, najbardziej widoczne są w dziedzinie odpowiedzialności, a co za tym idzie w dziedzinie świadomości etycznej oraz wolności człowieka. Tam, gdzie brak jest odpowiedzialności, norm i ograniczeń prawno-moralnych, tam, gdzie człowiek jest sam dla siebie "sterem, żeglarzem, okrętem", gdzie nie ma świadomości oceny popełnianych czynów i ich konsekwencji, tam najczęściej dochodzi do przekroczenia ogólnie przyjętych granic postępowania. Wtedy również dochodzi do relatywizacji oceny ludzkich zachowań. Próby szukania uzasadnienia postępowania w woli większości, w wyższej konieczności lub w potrzebie chwili, są tak samo błędne, jak i niebezpieczne. Nie można też zawsze podpierać się biblijną argumentacją "czynienia sobie ziemi poddaną" (1 Mż 1,28).

Taki sposób postępowania niesie ze sobą wielkie zagrożenie. Człowiek, chcąc pozornej wolności, niezależności i braku autorytetu, popada w zniewolenie swoją własną naturą. Mienili się mądrymi, a stali się głupi. I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka, a nawet ptaki, czworonożne zwierzęta i płazy; dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości, (...) ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy (Rz 1,22-25). Dążenie do własnej niezależności, duma, brak dalekowzroczności i przewidywania skutków oraz pycha niektórych z dzisiejszych naukowców dają się porównać do tych, o których czytamy już na kartach Biblii w historii o budowniczych wieży Babel (1 Mż 11). Nie można za cenę wartości najwyższych próbować panować nad życiem i śmiercią, decydować o sposobie ludzkiego życia, o wyznawanych przez człowieka ideach.

Człowiek, całkowicie różny od innych gatunków, ma wielki potencjał mądrego postępowania z troską o bliźnich, w harmonii z otoczeniem i w posłuszeństwie wobec swojego Stwórcy. Chrześcijanin jest człowiekiem, który żyje w świecie, a nie obok niego. Stąd pojawia się konieczność stałej refleksji etyczno-moralnej, teologicznej i społecznej, która będzie odnosiła się do wydarzeń współczesności.

Jak będzie?

Dzisiejszy stan wiedzy techniki i inżynierii genetycznej, istniejące możliwości zastosowania ich w praktyce, mają swoich zagorzałych zwolenników, jak również i przeciwników. Dla tych pierwszych człowiek jest sumą jego biochemicznych elementów. Jest tym, czym czynią go jego geny. Technologia genetyczna i najnowsze wynalazki uwolnią ludzi od chorób i zbędnych naleciałości powstałych w procesie ewolucji, wspomogą go w rozwiązywaniu codziennych problemów. O tym, co słuszne, decydować ma wyłącznie dany lekarz lub naukowiec, gdyż jest on osobą najbardziej kompetentną. Technika genetyczna stworzy lepsze warunki dla ludzi i przyrody. Oponenci takiego stanu rzeczy uważają, że człowiek poprzez swoją ingerencję w świat genów łamie swoistego rodzaju tabu określające porządek przyrody. Człowiek zmienia w ten sposób nienaruszalne procesy, stając się ich panem. Dochodzi do przekroczenia ustalonych przez Boga granic. Przyroda i stworzenie same potrafią dbać o siebie. Ludzkość nie ma prawa naruszać, ani przyspieszać naturalnych umiejętności leczenia i rozwoju. Podstawą takich twierdzeń jest sentencja Hipokratesa: "primum non nocere" (po pierwsze: nie szkodzić).
 

Jeden z największych umysłów XX wieku, Albert Einstein (1879-1955), słusznie zauważył: "Problemem naszych czasów jest nie bomba atomowa, lecz człowiecze serce". Wyższość człowieka nad światem przyrody polega na tym, że człowiek jest w stanie pewne czyny uznać za moralnie naganne i że gotów jest zaniechać ich, również wtedy, jeśli dopuszczanie się ich nie miałoby dla niego żadnych konsekwencji. Swoją wyjątkowość i godność w świecie człowiek utwierdza w ten sposób, iż chroni istoty słabsze od siebie. Warto w tym miejscu zacytować jeszcze pogląd Alberta Schweitzera: "Naprawdę etyczny jest tylko ten człowiek, który daje posłuch potrzebie okazywania pomocy wszelkiemu życiu, które może wesprzeć i wzbrania się przed czynieniem szkody jakiemukolwiek żywemu stworzeniu. (...) Etyka jest nieskończenie rozszerzoną odpowiedzialnością za wszystko, co żyje".

Dziś człowiek musi ponownie odkryć swoje autentyczne królestwo nad światem i pełne panowanie nad rzeczami, które sam wytwarza, a królestwo to polega na pierwszeństwie etyki nad technologią, większej wadze ludzi niż rzeczy i wyższości ducha nad materią. Boże talenty, zwłaszcza te z omawianego przez nas zakresu nauk ścisłych, nie powinny być marnowane, ale nie mogą też obrócić się przeciwko człowiekowi, przeciwko całemu stworzeniu i jego Stwórcy.

Apostoł Paweł w 1 Kor 6,12 napomina: Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić. Wolność wyboru nie może oznaczać anarchii poglądów. Istniejące możliwości nie mogą być równoznaczne z chęcią ich wykorzystania. Chrześcijańskie świadectwo w dzisiejszym świecie polega bowiem także na chrześcijańskiej odpowiedzialności za powierzony nam świat.


Artykuł pochodzi z kwartalnika "Warto" wydawanego przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko Augsburskiego w RP