Mężczyźni z mężczyznami

dr Adrian Kotas

publikacja 16.10.2009 10:39

Ruch emancypacyjny gejów i lesbijek zdobywa coraz większe poparcie i akceptację, doprowadzając do coraz większych zmian prawnych zakazujących dyskryminacji ze względu na orientację seksualną oraz do przystosowania prawa do ich trybu życia, aspiracji i zwyczajów.

Mężczyźni z mężczyznami fot. Henryk Przondziono

Jeszcze bardziej przerażające jest to, że znajdują również poparcie i postępującą tolerancję w środowiskach chrześcijańskich.

"Podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami". (Rz 1,27a)

Homoseksualizm (homo + seksualizm - łac. sexualis 'płciowy') - preferencja seksualna, osiąganie satysfakcji seksualnej z partnerami tej samej płci. Istniejące materiały historyczne dowodzą, że w starożytności homoseksualizm był powszechnie akceptowany, ceniony i praktykowany. Był elementem i wytworem swobodnej, daleko posuniętej seksualizacji wszystkiego, z religią włącznie. Jedynym wyjątkiem była cywilizacja żydowska, a później chrześcijaństwo. Judaizm około trzech tysięcy lat temu uznał homoseksualizm za rzecz niewłaściwą i złą.

W starożytnej Grecji homoseksualne romanse między dorosłymi mężczyznami były uważane za perwersje, w przeciwieństwie do relacji seksualnych łączących starszych mężczyzn z młodzieńcami. Czasy nowożytne nie okazały się tak łaskawe dla osób podejmujących współżycie z osobami tej samej płci. Wprowadzony w 533r. przez cesarza Justyniana zakaz kontaktów homoseksualnych pod groźbą kary śmierci uczynił współżycie seksualne z osobami tej samej płci poważnym przestępstwem.

Od XVII wieku stosunki homoseksualne zaczęły być traktowane w kulturze zachodniej jako jeden z najcięższych grzechów przeciwko naturze. Niemal wszystkie państwa europejskie karały stosunki homoseksualne. W XIX w. następuje zmiana w podejściu do homoseksualizmu. Za sprawą koncepcji lekarza Kraffta-Ebinga homoseksualizm został uznany początkowo w środowisku medycznym, a później w opinii powszechnej za chorobę. W ten sposób homoseksualizm opuścił kryminologię, wkraczając na pole medycyny.

Sam termin homoseksualizm posiada stosunkowo młody rodowód, a został wprowadzony do literatury w 1869 roku przez węgierskiego lekarza Karla Marię Kertbeny'ego. W 1973 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne usunęło homoseksualizm ze swojego rejestru chorób psychicznych. Ostatecznie pole patologii homoseksualizm opuszcza w 1991 roku, kiedy zostaje usunięty z listy chorób Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Obecnie traktowany jest jako odmienność seksualna, miłość inaczej itp.

Powyższy rys przedstawia w sposób jednoznaczny liberalizację stanowiska wobec homoseksualizmu, mimo że powinien on być jednoznaczny i nienaruszalny. Nie chcę oceniać homoseksualizmu z biblijnego punktu widzenia, gdyż taka ocena jest jednoznaczna. Zastanawia mnie natomiast, co skłania tak wielu ludzi, a jest to grupa całkiem pokaźna (4-6 % wśród mężczyzn i 2 % kobiet) do homoseksualizmu oraz co powoduje tak dalece posuniętą i nadal postępującą oraz powszechną akceptację tego zjawiska.
Przyczyny homoseksualizmu nie są dokładnie zbadane. Ogólnie można stwierdzić, iż istnieją dwie teorie definiujące źródło tego zjawiska.

Pierwsza z nich mówi, że homoseksualistą zostaje się z własnego wyboru, ewentualnie w specyficznych warunkach (np. więzienie, koszary, internat). Staje się on wówczas zastępczą formą zaspokajania potrzeb seksualnych lub też ma uwarunkowania w nieprawidłowym rozwoju osobowości, przy czym czynniki środowiskowe odgrywają tu zasadniczą rolę. Najczęściej są to nieprawidłowe relacje między rodzicami dziecka lub brak jednego z rodziców (najczęściej ojca).

Czasami homoseksualizm spowodowany jest nudą seksualną i potrzebą poszukiwania wciąż nowych doznań. Może także być wynikiem młodzieńczych poszukiwań, niepewności, problemów emocjonalnych lub po prostu etapem życia seksualnego. Zachowania takie mogą być wyrazem lęku wobec kobiet, czego konsekwencją jest zwrócenie się w stronę własnej płci.

Druga definicja z kolei stara się udowodnić, iż jest on uwarunkowany genetycznie lub jest spowodowany zachwianiem równowagi neurohormonalnej w okresie płodowym lub noworodkowym, a człowiek nie ma wpływu na swoją orientację seksualną. Jest to homoseksualizm rzeczywisty i orientacji tej nie da się zmienić.

O ile pierwsza teoria znajduje większą grupę zwolenników wśród przeciwników zaakceptowania homoseksualizmu, druga jest bardziej preferowana przez jego zwolenników i wśród przeciwników zaakceptowania homoseksualizmu. Druga też jest bardziej preferowana przez jego zwolenników i wśród samych gejów i lesbijek. Szereg badań naukowych pozwoliło w sposób jednoznaczny zaprzeczyć istnieniu genetycznej podstawy pociągu płciowego do osób tej samej płci. Potwierdza to w zasadzie opinię, że pociąg płciowy jest rezultatem współdziałania szeregu różnych czynników środowiskowych i nie jest defektem wrodzonym.

Niewątpliwie jest to problem złożony, a poszukując genezy homoseksualizmu, należy każdy przypadek rozpatrywać indywidualnie, gdyż jest on zjawiskiem rozległym i różnorodnym.

Powyższa analiza przedstawia, że homoseksualizm, jego odmiany, rodzaje i przyczyny są mechanizmem różnorodnym i skomplikowanym, a to oznacza, że i z terapeutycznego punktu widzenia są problemem poważnym i bardzo trudnym.

Ponadto podjęcie jakichkolwiek działań utrudnia fakt nieuznawania przez większość homoseksualistów i części społeczeństwa predyspozycji za zaburzenie wymagające terapii, ale za "inność", którą powinno się zaakceptować. Pogląd taki popiera również część społeczeństwa medycznego, co doprowadziło do wykreślenia homoseksualizmu z Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób WHO uznając, iż orientacja seksualna nie może być rozpatrywana jako zaburzenie.

Formalna akceptacja odmienności seksualnej jest bardzo myląca i szkodliwa, ponieważ podważa celowość i sensowność podjęcia terapii, by wyjść z homoseksualizmu. Doprowadziło to pośrednio do wyjścia homoseksualizmu z "podziemia". Powstają liczne organizacje zrzeszające homoseksualistów i wywierające duże wpływy i naciski zarówno na organizacje pozarządowe, jak i na szerokie kręgi polityczne, co nadało mu społecznego i kulturowego znaczenia. Propagowany jest on w sposób bardzo agresywny nie tylko w środkach masowego przekazu, ale i w literaturze, filmie, muzyce. Stał się również tematem wielu czasopism, także o tematyce chrześcijańskiej.

Ruch emancypacyjny gejów i lesbijek zdobywa coraz większe poparcie i akceptację, doprowadzając do coraz większych zmian prawnych zakazujących dyskryminacji ze względu na orientację seksualną oraz do przystosowania prawa do ich trybu życia, aspiracji i zwyczajów.

Jeszcze bardziej przerażające jest to, że znajdują również poparcie i postępującą tolerancję w środowiskach chrześcijańskich. Często spowodowane jest to nadinterpretacją przykazania miłości bliźniego. Jego natomiast negowanie i sugerowanie, że jest czymś nienormalnym, napotyka od razu na ostry sprzeciw i oskarżenia o brak tolerancji.

Homoseksualizm z upływem czasu zatracił, niestety, swoje prawdziwe oblicze. Przestaje szokować, bulwersować, gorszyć czy też demoralizować. Powoli staje się towarem luksusowym, ekstrawaganckim, tajemniczym i egzotycznym. Pozwala się wyróżniać, odstawać od nudnej normalności, szokować i intrygować. W niektórych kręgach jest mile widziany lub wręcz nieodzowny. Staje się symbolem sukcesu.

Coraz trudniej jednoznacznie negatywnie oceniać czyny homoseksualne i bronić się przed naciskami zewnętrznymi, nie opierając się na Piśmie Świętym, które w tej kwestii jest autorytetem ostatecznym, niezmiennym i nieakceptującym kompromisu. Tolerancja nie może być determinowana strachem i oznaczać rezygnacji ze swoich przekonań w wyniku nacisków środowiskowych.

Homoseksualistów nie należy nienawidzić ani dyskryminować, lecz trzeba im pomóc walczyć z ich problemem.


Artykuł pochodzi z kwartalnika "Warto" wydawanego przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko Augsburskiego w RP