List z Taizé 2002: Kochaj i powiedz to swoim życiem

publikacja 29.11.2002 20:16

Ten list, tłumaczony na 58 języków (w tym 23 azjatyckie i 7 afrykańskich), napisany przez brata Rogera z Taizé, będzie czytany i rozważany przez cały rok 2002 podczas spotkań, jakie odbywają się tydzień po tygodniu w Taizé lub w różnych miejscach na całym świecie.

Dziś, mocniej niż kiedykolwiek, podnosi się wołanie, by torować drogi zaufania nawet przez mroczne godziny ludzkości. Czy słyszymy to wołanie?
Są ludzie, którzy składając siebie w darze stają się świadectwem tego, że istota ludzka nie jest skazana na rozpacz. Czy należymy do nich?1
Narody ziemi mają coraz głębszą świadomość, że najbardziej naglącą potrzebą jest niesienie pomocy ofiarom wciąż rozszerzającego się ubóstwa. To jedno z fundamentalnych zadań, które koniecznie należy podjąć, by możliwy był pokój na ziemi.
Brak równowagi między bogactwem zgromadzonym przez nielicznych i ubóstwem bardzo wielu jest jednym z najpoważniejszych problemów naszych czasów. Czy zrobimy wszystko, żeby światowa ekonomia zdołała go rozwiązać?
Ani nieszczęścia, ani niesprawiedliwość ubóstwa nie pochodzą od Boga: Bóg nie może dawać niczego innego, jak tylko swoją miłość.2
Kiedy odkrywamy, że Bóg patrzy na każdą ludzką istotę z niezmierną czułością i głęboką, współczującą miłością3, stajemy zadziwieni.

A kiedy rozumiemy, że Bóg nas kocha i że kocha każdego człowieka nawet najbardziej opuszczonego, serce otwiera się na innych, z większą uwagą dostrzegamy godność osoby ludzkiej i zastanawiamy się: jak przygotować drogi zaufania na ziemi?4
Chociaż czasem jesteśmy zupełnie bezradni, czyż nie zostaliśmy powołani, by swoim życiem przekazywać tajemnicę nadziei tym, wśród których żyjemy?5
Nasze zaufanie do Boga daje się rozpoznać, kiedy wyrażamy je przez najprostszy dar z siebie samych: nade wszystko wiara, którą się żyje, staje się wiarygodna i zrozumiała dla innych.6
Boża obecność jest tchnieniem ogarniającym cały świat, jest strumieniem miłości, światłości i pokoju na ziemi.
Ożywiani tym tchnieniem możemy żyć w komunii z innymi7 i urzeczywistniać nadzieję na pokój w rodzinie ludzkiej... I niech ta nadzieja i ten pokój promienieją wokół nas!8

Przez Ducha Świętego Bóg przenika nas do głębi, wie, że chcielibyśmy odpowiedzieć na Jego miłość, która nas wzywa. Możemy więc Go pytać: "Jak odkryć to, czego ode mnie oczekujesz? Moje serce niepokoi się: jak rozpoznać Twoje wezwanie?"
W wewnętrznej ciszy może pojawić się taka odpowiedź: "Odważ się oddać swoje życie dla innych, a znajdziesz sens swojego istnienia."
Może się zdarzyć, że powiemy Bogu:
"Mijały dni, a ja nie odpowiadałem na Twoje wezwanie. Doszedłem nawet do tego, że pytałem siebie: czy naprawdę potrzebuję Boga? Wahania i wątpliwości odciągnęły mnie daleko od Ciebie.
A przecież, nawet kiedy trzymałem się z dala od Ciebie, Ty na mnie czekałeś. Czułem się porzucony, a Ty byłeś bardzo blisko mnie.
Dzień po dniu odnawiasz we mnie spontaniczne pragnienie, by wytrwać w powiedzianym Chrystusowi "tak". Twoje rozumiejące spojrzenie sprawia, że możliwe staje się to "tak", które będzie mnie niosło aż do ostatniego tchnienia."
By zachować wierność przez całe życie, potrzeba nieustannej czujności.
W ciągu całej egzystencji Duch Święty przenika nasze wewnętrzne noce i stopniowo przemienia się cała nasza istota.9

W świecie, w którym nowe technologie przyczyniają się do nieznanego nigdy przedtem rozwoju, istotne jest, by nie negować podstaw życia wewnętrznego: współczującej miłości, prostoty serca i życia, pokornego zaufania Bogu, pogodnej radości...10
Ewangelia budzi w nas współczującą miłość i nieskończoną dobroć serca. Nie ma w nich naiwności, ale mogą potrzebować wytężonej uwagi. Prowadzą do odkrycia: staranie się o to, by nieść szczęście innym, uwalnia nas od nas samych.
Spojrzenie miłości pozwala rozpoznać głęboko ukryte piękno duszy ludzkiej.
Prostota serca i życia oddala nas od krętych dróg, na których mogłyby zabłądzić nasze kroki.11
Tym, co w Ewangelii przemawia najmocniej, jest przebaczenie, to które Bóg nam daje, i to które mamy sobie okazywać nawzajem. Nawet przygnieciony i poniewierany, Jezus Chrystus nikomu nie groził – przebaczał.12 Zmartwychwstały nie przestaje obdarzać wolnością przebaczenia.
Zamiarem Boga nie jest karanie.
Swoim przebaczeniem usuwa to, co zraniło nasze serca, czasem jeszcze w dzieciństwie lub w młodości.
Powierzyć Mu wszystko, nawet niepokój. I wtedy wiemy, że jesteśmy kochani, pokrzepieni, uleczeni.13

Chrystus w Ewangelii nigdy nie zachęca do smutku albo przygnębienia. Przeciwnie, sprawia, że można spokojnie się cieszyć, a nawet rozradować w Duchu Świętym.14
Młody Afrykanin, który spędził rok w Taizé, opowiadał, jak po ciężkich doświadczeniach powoli odkrywał radość. Kiedy miał siedem lat, jego ojciec został zabity. I matka musiała uciekać bardzo daleko. Ten chłopiec mówił:
"Chciałem odnaleźć miłość rodzicielską, której brakowało mi od dzieciństwa. Szukałem więc wewnętrznej radości z nadzieją, że w niej znajdę siłę w cierpieniu. Dało mi to zdolność pokonania samotności, jakiej zaznałem w dzieciństwie. Zrozumiałem, jak ważna jest radość, żeby odmienić więzi, które na co dzień łączą nas z innymi i żeby zaznać wewnętrznego pokoju."15

Do wnętrza każdego człowieka Bóg tchnął duszę.16 Jest ona niewidzialna, tak jak niewidzialny jest Bóg. W niej rodzi się pragnienie komunii z Bogiem.17
Jak jednak urzeczywistniać taką komunię? Można spotkać Boga, realnie, w modlitwie, niezależnie od tego, czy modlimy się słowami, czy w milczeniu.18
Nic nie prowadzi do Boga tak bardzo, jak wspólna modlitwa podtrzymywana pięknym śpiewem.19
Pokój serca przychodzi, kiedy rozumiemy, że śmierć nie kładzie kresu komunii z Bogiem. Śmierć nie prowadzi w nicość, przeciwnie, otwiera przejście do życia wiecznego, gdzie Bóg przyjmie naszą duszę na zawsze.

Jeśli nawet są w nas wątpliwości, Duch Święty jest obecny, zarówno w dniach spokoju, jak i w chwilach pustki.
Czyż nie jesteśmy ewangelicznymi ubogimi? Nasza pokorna wiara wystarczy, by przyjąć Jego obecność.20 I już samo pragnienie Jego obecności przywraca życie naszym duszom, tak na ziemi, jak i w wieczności.

Przypisy

1 "Kochaj i powiedz to swoim życiem": te słowa trzysta lat po Chrystusie napisał święty Augustyn, chrześcijanin z Afryki Północnej.

2 "Bóg nie może dawać niczego innego, jak tylko swoją miłość.": są to słowa myśliciela chrześcijańskiego z VII wieku, Izaaka z Niniwy. Doszedł do takiego wniosku po długim studiowaniu Ewangelii według świętego Jana i rozważaniu słów: Bóg jest miłością (1 J 4,8).

3 Bóg kocha każdego człowieka na ziemi, ale nie narzuca się, nikogo nie zmusza do miłości.

4 Miłość Boża, jak cenny skarb, została złożona w każdym z nas. Z tego skarbu może wytrysnąć siła współczującej miłości trwająca całe życie.

5 Wiele lat temu zrozumieliśmy, że część braci z naszej wspólnoty powinna dzielić życie najuboższych na półkuli południowej. Dlatego od dwudziestu siedmiu lat kilku braci jest w Bangladeszu. Opiekują się chorymi i niepełnosprawnymi. Zapraszają na posiłki najbiedniejszych. Pomagają małym szkołom dla dzieci najuboższych. Od początku trwają pełne zaufania spotkania z religijnymi muzułmanami.

6 Dar ze swego życia może prowadzić aż do zapomnienia o sobie samym dla innych. W Taizé od ponad czterdziestu lat siostry zakonne pomagają w przyjmowaniu gości. Z wrażliwością i zrozumieniem słuchają dziewcząt. Ich służba jest tak autentyczna, że mówimy: te kobiety są ewangelicznym skarbem.

7 Chrystus nie przybył na ziemię, by tworzyć nową religię, ale żeby ofiarować każdej ludzkiej istocie komunię w Bogu. W Bożym sercu ta komunia, jaką jest Kościół, nie może być podzielona. Dlatego ważne jest, by Kościół niepodzielony, jeszcze ukryty, ale istniejący w Bogu, stawał się dostrzegalny.

8 Pokój na ziemi zaczyna się w nas samych. Już w IV wieku święty Ambroży z Mediolanu mówił: "Zacznijcie dzieło pokoju w sobie, byście sami napełnieni pokojem mogli nieść pokój innym."

9 W pierwszych latach istnienia naszej wspólnoty, starając się odpowiadać dzień po dniu na wezwanie Chrystusa, byliśmy świadomi wahań, jakie mogłyby się w nas pojawić, i zastanawialiśmy się: jak uda się nam wytrwać w tym powołaniu? Powoli rozumieliśmy, że moc Ducha Świętego wystarczy, aby podtrzymać powołanie w ciągu całego życia. I stało się oczywiste, że nie moglibyśmy zostać wierni naszemu powołaniu, gdybyśmy nie podjęli zobowiązania na całe życie.

10 Olivier Clément, prawosławny teolog, napisał słowa, które są dla nas wsparciem: "Zaufanie jest w Taizé słowem kluczowym. Spotkania, przygotowywane przez wspólnotę w Europie i na innych kontynentach, stanowią etapy "Piekgrzymki Zaufania przez Ziemię". Słowo zaufanie należy chyba do słów najskromniejszych, najprostszych, ale zarazem najistotniejszych. W zaufaniu zawarta jest tajemnica miłości, tajemnica komunii i w końcu, tajemnica Boga." (Taizé, szukanie sensu życia)

11 W naszej wspólnocie wiemy, że prostota i dobroć serca są niezbędne. Zapewne są jednym z najczystszych odblasków piękna komunii.

12 1 P 2, 21-25.

13 Możemy zostać uwolnieni od tego, co nam ciąży, w rozmowie z kimś, kto ma, płynący z wiary, dar głębokiego rozeznania serca i kto może z dobrocią nas wysłuchać. W takiej rozmowie dana jest nam pewność przebaczenia.

14 Zobacz J 15, 11 i Łk 10, 21.

15 "Radość w Panu jest waszą siłą" (Neh 8, 10).

16 Zobacz Rdz 2, 7.

17 W Piśmie Świętym to samo słowo może oznaczać "duszę" i "pragnienie". Dusza ludzka ma w sobie pragnienie Boga: "Dusza moja pragnie Boga" (Ps 42, 3), "Dusza moja pożąda Ciebie w nocy" (Iż 26, 9). Bóg zaspokaja pragnienie człowieka: "Kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie" (Ap 22, 17).

18 Zwykłe pragnienie komunii z Bogiem już jest modlitwą. Święty Augustyn napisał takie słowa: "Pragnienie Boga już jest modlitwą. Jeżeli chcesz się nieustannie modlić, nigdy nie przestawaj pragnąć... Modlić się za pomocą wielu słów, to nie znaczy, jak sądzą niektórzy, modlić się długo... Usuńmy więc z modlitwy liczne słowa, ale módlmy się dużo w ciszy serca." Święty Augustyn napisał także: "Jeżeli pragniesz poznać Boga, już uwierzyłeś."

19 Są ludzie, dla których piękno muzyki, słuchanej w kościele lub w swoim pokoju, jest wsparciem kontemplacyjnego oczekiwania.

20 Podczas ostatniego spotkania z Janem XXIII byliśmy we trójkę z braćmi Maxem i Alainem. Było to w 1963 roku, na krótko przed jego śmiercią. Podczas rozmowy papież tłumaczył nam, jak podejmuje czasami decyzje modląc się: "Rozmawiam z Bogiem... Och, bardzo pokornie, och, zupełnie zwyczajnie." W tym samym czasie bracia z naszej wspólnoty zaczęli jeździć do krajów Europy Wschodniej, żeby odwiedzać chrześcijan. Jeździliśmy tam, żeby słuchać, żeby być przy tych, którzy przechodzą trudne próby, żeby lepiej zrozumieć wiarę prawosławną. A teraz jesteśmy ogromnie wdzięczni, że możemy przyjmować tylu młodych prawosławnych. Z radością rozumiemy, że jedną z tajemnic duszy prawosławnej jest modlitwa otwarta na kontemplację.