Przyszłość pełna pokoju

List na rok 2005

publikacja 29.11.2005 15:39

Ten list, napisany przez brata Rogera z Taizé i przetłumaczony na 55 języków (w tym 24 azjatyckie), został ogłoszony z okazji Europejskiego Spotkania Młodych w Lizbonie. Będzie czytany i rozważany w ciągu całego roku 2005 podczas spotkań młodych odbywających się tydzień po tygodniu w Taizé lub w innych miejscach, w Europie i na całym świecie.

„Bóg przygotowuje dla was przyszłość pełną pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam jutro i natchnąć nadzieją.”[1]

Wielu ludzi pragnie dziś przyszłości pełnej pokoju i chce, by ludzkość była wolna od groźby przemocy.
Wprawdzie są tacy, których paraliżuje lęk przed przyszłością, jednak wszędzie na świecie ludzie młodzi wykazują inwencję i twórczy zapał.

To oni nie dają się wciągnąć w spiralę bezczynności i smutku. Wiedzą, że Bóg nie stworzył nas do bierności. Dla nich żyć to nie znaczy być wydanym na pastwę ślepego losu. Są świadomi: człowieka może sparaliżować sceptycyzm lub zniechęcenie.

Dlatego z całej duszy starają się przygotowywać przyszłość pełną pokoju, a nie zguby i już teraz, choć o tym nie wiedzą, ich życie staje się jaśniejącym wokół światłem.

Niektórzy spośród nich niosą pokój i zaufanie tam, gdzie wybuchają konflikty. Są wytrwali nawet wtedy, kiedy ciężar trudnych doświadczeń lub porażki ich przytłacza. [2]

W Taizé, w letnie wieczory, pod rozgwieżdżonym niebem przez otwarte okna słyszymy młodych ludzi. Wciąż zdumiewamy się, że jest ich tak wielu. Szukają, modlą się. A my powtarzamy sobie: ich pragnienia pokoju i zaufania są jak te gwiazdy, małe światełka w ciemnościach nocy.

Żyjemy w czasie, kiedy wielu ludzi pyta samych siebie: czym jest wiara? Wiara jest najprostszym zaufaniem Bogu, tym tak niezbędnym porywem ufności, do którego trzeba powracać w ciągu całego życia.

W każdym człowieku mogą pojawić się wątpliwości. Nie ma w nich niczego niepokojącego. Chciejmy tylko usłyszeć Chrystusa, który szepcze w naszych sercach: „Przeżywasz rozterki? Nie lękaj się, Duch Święty jest zawsze z tobą.”[3]

Są nawet tacy, którzy dokonali zaskakującego odkrycia: miłość Boża może ogarnąć serce nękane wątpliwościami.[4]

„Szczęśliwi, których serca są pełne prostoty!”[5] – to jedne z pierwszych słów Chrystusa w Ewangelii. Tak, szczęśliwy jest ten, kto podąża drogą prostoty, prostoty serca i prostoty życia.

Człowiek prostego serca stara się żyć chwilą obecną, przyjmować każdy dzień jak Boże dzisiaj.

Czyż niezmącona radość i pogodne usposobienie nie są przejawem ducha prostoty?

Człowiek prostego serca wie, że nie musi sam zrozumieć całej wiary. Mówi sobie: to, czego ja do końca nie pojmuję, inni rozumieją lepiej i pomogą mi iść dalej.[6]

Wybieranie prostoty w życiu pozwala dzielić się z najbiedniejszymi i łagodzić cierpienia spowodowane chorobami, ubóstwem, głodem…[7]

Nasza osobista modlitwa też może być prosta. Uważamy, że potrzeba wielu słów, by się modlić?[8] Nie. Bywa, że kilka słów, nawet niezdarnych, wystarczy, aby wszystko oddać Bogu, i nasze obawy, i nasze nadzieje.

Powierzając siebie Duchowi Świętemu odnajdziemy drogę, która poprowadzi nas od niepokoju do zaufania.[9] I powiemy Mu:

„Duchu Święty, daj nam
w każdym momencie pamiętać o Tobie.
Tak często zapominamy, że w nas mieszkasz,
modlisz się, kochasz.
Twoja obecność w nas to zaufanie
i nieustanne przebaczenie.”

Tak, Duch Święty zapala w nas płomyk. Nawet jeśli jest on bardzo wątły, budzi w sercach pragnienie Boga. A proste pragnienie Boga już jest modlitwą.

Modlitwa nie zwalnia od troski o świat. Przeciwnie, nie ma nic bardziej odpowiedzialnego niż modlitwa: im więcej modlimy się z prostotą i pokorą, tym bardziej będziemy umieli kochać i wyrażać to swoim życiem.

Gdzie znaleźć prostotę, niezbędną by żyć Ewangelią? Wyjaśniają nam to słowa Chrystusa. Pewnego dnia powiedział do uczniów: „Pozwólcie dzieciom przyjść do Mnie, do takich bowiem należy Boża rzeczywistość.”[10]

Kto zdoła wyrazić to, co dzieci potrafią przekazać swoim zaufaniem?[11]
Chcemy więc prosić Boga: „Boże, Ty nas kochasz, daj nam pokorę, wielką prostotę w modlitwie, w stosunkach z innymi ludźmi, w okazywaniu gościnności…”

Jezus Chrystus nie przyszedł na ziemię, żeby kogokolwiek potępić, przyszedł torować ludziom drogi komunii.

Od dwu tysięcy lat Chrystus jest stale obecny przez Ducha Świętego,[12] a Jego obecność, okryta tajemnicą, staje się rzeczywista w widzialnej komunii,[13] która łączy kobiety, mężczyzn, ludzi młodych. Oni wszyscy są wezwani, by wspólnie podążać naprzód i nie wprowadzać podziałów.[14]

Ale oto, w ciągu swojej długiej historii chrześcijanie przeżyli wiele wstrząsów: i doszło między nimi do podziałów, chociaż powołują się na tego samego Boga miłości.

Przywrócenie komunii jest dzisiaj pilną koniecznością, nie można tego bezustannie odkładać na później, aż do końca czasów.[15] Czy zrobimy wszystko, żeby chrześcijanie odnaleźli ducha komunii?[16]
Są tacy chrześcijanie, którzy w różnych miejscach już teraz żyją we wzajemnej komunii z całą pokorą i z całą prostotą.[17]

Swoim własnym życiem chcieliby sprawić, by Chrystus stał się obecny dla wielu innych. Wiedzą, że Kościół nie istnieje dla siebie samego, lecz dla świata, aby być w nim zaczynem pokoju.
„Komunia” to jedno z najpiękniejszych imion Kościoła: w nim nie może być wzajemnej surowości, a jedynie przejrzystość, dobroć serca, współczująca miłość… i nareszcie bramy świętości otworzą się.
Dzięki Ewangelii możemy odkryć zdumiewającą prawdę: Bóg nie jest twórcą ani strachu, ani niepokoju, Bóg może nas tylko kochać.

Bóg przez Ducha Świętego przychodzi przemieniać nasze serca. I w najprostszej modlitwie możemy przeczuć, że nigdy nie jesteśmy sami: Duch Święty umacnia naszą komunię z Bogiem, nie na krótką chwilę, lecz na zawsze.

(1) Takie słowa zostały napisane sześćset lat przed Chrystusem: zob. Księga Jeremiasza 29, 11 i 31, 17.
(2) W tym roku, kiedy dziesięć nowych krajów przyłączyło się do Unii Europejskiej, wielu młodych Europejczyków zdaje sobie sprawę z tego, że żyją na kontynencie, który doświadczany bardzo długo przez podziały i konflikty, szuka swojej jedności i postępuje drogą pokoju. To prawda, wciąż trwają napięcia, niesprawiedliwość, czasem przemoc, które prowadzą do zwątpienia. Chodzi więc o to, by nie zatrzymywać się w drodze: u źródeł budowania Europy jest przecież dążenie do pokoju. Nie byłoby ono dla nas ważne, gdyby jedynym jego celem miało być utworzenie kontynentu silniejszego, bogatszego, i gdyby Europa uległa tendencjom do zamykania się w swoich granicach. Europa staje się w pełni sobą, kiedy otwiera się dla innych kontynentów, kiedy jest solidarna z narodami ubogimi. Jej budowanie ma sens wtedy, kiedy traktuje się je jako etap, który będzie służył wprowadzaniu pokoju w całej ludzkiej rodzinie. Dlatego właśnie, chociaż nasze spotkanie pod koniec roku nazywa się „spotkaniem europejskim”, wolimy patrzeć na nie jako na „etap pielgrzymki zaufania przez ziemię”.
(3) Zob. Ewangelia według św. Jana 14, 16-18 i 27. Bóg istnieje niezależnie od naszej wiary i naszych wątpliwości. Kiedy nękają nas wątpliwości, Bóg z tego powodu nas nie zostawia.
(4) Dostojewski któregoś dnia zapisał w swoim Notatniku: „Jestem dzieckiem wątpienia i niewiary. Jakim straszliwym cierpieniem płaciłem i płacę za pragnienie wiary, które jest w mojej duszy tym silniejsze, im więcej jest we mnie argumentów przeciwnych… Moje «hosanna» przeszło ogniową próbę zwątpienia.” A jednak Dostojewski mógł kontynuować: „Nie istnieje nic piękniejszego, głębszego, doskonalszego od Chrystusa; nie tylko nie istnieje, ale nie może istnieć.” Kiedy ten Boży człowiek przyznaje się, że współistnieją w nim wiara i niewiara, tym samym nie podważa swojej żarliwej miłości do Chrystusa.
(5) Ewangelia według świętego Mateusza 5, 3 (w tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia: „Błogosławieni ubodzy w duchu”).
(6) Chociaż nasze zaufanie jest kruche, nie opieramy się przecież tylko na naszej własnej wierze, ale na ufności wszystkich, którzy żyli przed nami i tych, którzy są wokół nas.
(7) Program żywnościowy ONZ opublikował ostatnio kartę głodu w świecie. Niezależnie od postępu, jaki nastąpił w ostatnich latach, 840 milionów ludzi cierpi głód, z czego 180 milionów to dzieci poniżej pięciu lat.
(8) Zob. Ewangelia według świętego Mateusza 6, 7-8.
(9) Na tej drodze powierzenia Bogu siebie samych mogą nas wspierać proste, powtarzane śpiewy, na przykład: „Ty dasz mi pokój serca, Panie mój”. Kiedy pracujemy, odpoczywamy, te słowa rozbrzmiewają w naszych sercach.
(10) Zob. Ewangelia według świętego Mateusza 19, 14.
(11) Dziewięcioletni chłopiec, który przez tydzień przychodził modlić się z nami, powiedział mi któregoś dnia: „Mój tatuś nas opuścił. Nigdy go nie widuję, ale ciągle go kocham i wieczorem modlę się za niego.”
(12) Zob. 1 List św. Piotra Apostoła 3, 18; List do Rzymian 1, 4 i List do Tymoteusza 3, 16.
(13) Tą komunią jest Kościół. W sercu Boga Kościół jest jeden, nie może być podzielony.
(14) Im bardziej zbliżamy się do Ewangelii, tym bardziej zbliżamy się wzajemnie do siebie. I oddalają się podziały, które rozrywały jedność.
(15) Chrystus wzywa, by pojednać się bezzwłocznie. Nie możemy zapominać Jego słów z Ewangelii według św. Mateusza: „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim” (5, 23-24). „Najpierw idź” a nie: „Odłóż na później”.
(16) W Damaszku, w tak ciężko doświadczonym regionie Bliskiego Wschodu, mieszka grecko-prawosławny patriarcha Antiochii, Ignacy IV. Wypowiedział on przejmujące słowa: „Ruch ekumeniczny przeżywa regres. Co pozostaje z profetycznych wydarzeń początków ekumenizmu, które między innymi uosabiały takie postacie jak papież Jan XXIII i patriarcha Athenagoras? Nasze podziały sprawiają, że Chrystus jest nierozpoznawalny, sprzeciwiają się Jego woli. On pragnął, byśmy byli jedno, „aby świat uwierzył”. Pilnie potrzebujemy profetycznych inicjatyw, aby ekumenizm wydobył się z meandrów, w których, jak się obawiam, grzęźnie. Potrzebujemy pilnie proroków i świętych, którzy pomogą naszym Kościołom nawrócić się przez wzajemne przebaczenie.”
(17) Podczas swojej wizyty w Taizé, 5 października 1986, papież Jan Paweł II wskazał drogę komunii mówiąc do naszej wspólnoty: „Wy, chcąc być «przypowieścią o wspólnocie», pomożecie wszystkim tym, których spotykacie, pozostać wiernymi swej przynależności kościelnej, będącej owocem wychowania i wyboru sumienia, ale pomożecie im także coraz głębiej wnikać w tajemnicę komunii, którą w planie Bożym jest Kościół.”