List z Kolkaty (2007)

publikacja 28.12.2006 14:25

Dokładnie trzydzieści lat temu brat Roger z innymi braćmi i z młodymi ludźmi z różnych kontynentów przebywał w Kolkacie (Kalkucie). Mieszkał w ubogiej dzielnicy, pracował z Matką Teresą wśród porzuconych dzieci i wśród umierających. Przywiózł stamtąd List do ludu Bożego, który został opublikowany podczas spotkania młodych w Katedrze Notre-Dame w Paryżu.

Potem brat Roger z Matką Teresą napisali jeszcze razem kilka przesłań i trzy książki.

Ten pierwszy pobyt, w 1976 roku, zapoczątkował długotrwałe związki naszej wspólnoty z chrześcijanami w Indiach. Kolejnymi etapami były odwiedziny w różnych częściach kraju, dwa międzynarodowe spotkania w Madrasie, stałe przyjazdy młodych Hindusów do Taizé. Z tamtych dni spędzonych w Kolkacie pozostały w nas do dziś obrazy zarówno wielkiej ludzkiej biedy, jak i twarze tych, którzy najuboższym poświęcają swoje życie i są dla nich światłem.

Pomyślałem więc, że trzeba wrócić do Kolkaty i przygotować tam spotkanie. Zgromadziło się na nim od 5 do 9 października 2006 roku sześć tysięcy młodych ludzi, przede wszystkim Azjatów. Chodziło też o nadanie nowego wymiaru „pielgrzymce zaufania”, o okazanie troski młodym Azjatom tam, gdzie mieszkają, o wysłuchanie ich i podtrzymanie nadziei. Bezpośrednio po tym spotkaniu został napisany List z Kolkaty, aby go opublikować podczas spotkania europejskiego w Zagrzebiu.


Kiedy kolejny etap „pielgrzymki zaufania przez ziemię” gromadzi młodych ludzi z wielu krajów, coraz głębiej rozumiemy, że wszyscy ludzie tworzą jedną rodzinę i Bóg jest w każdym człowieku bez wyjątku.

W Indiach, podobnie jak w innych miejscach w Azji, zrozumieliśmy, jak bardzo naturalność obcowania z Bogiem, obecnym w całym stworzeniu, rodzi szacunek dla każdego człowieka i tego, co dla niego jest święte. Dzisiaj, w nowoczesnych społeczeństwach, niezmiernie ważne jest przywrócenie tej naturalności obcowania z Bogiem i szacunku dla człowieka.

Dla Boga każda istota ludzka jest święta. Chrystus rozłożył swe ramiona na krzyżu, aby całą ludzkość zjednoczyć w Bogu. Posyła nas, byśmy aż na krańcach ziemi głosili miłość nie słowami, ale przykładem życia. Nigdy nie chce, żebyśmy z pozycji siły patrzyli na tych, którzy Go nie znają.

Tylu młodych ludzi na całej ziemi chętnie przyczyniłoby się do tego, by jedność rodziny ludzkiej była bardziej widzialna. Zmagają się z pytaniem: jak stawić opór przemocy, dyskryminacji, jak przekraczać mury nienawiści lub zobojętnienia? Te mury istnieją między narodami, kontynentami, ale również są blisko każdego z nas, a nawet w ludzkim sercu. To my powinniśmy dokonać wyboru: wybrać miłość, wybrać nadzieję.

Ogromne problemy naszych społeczeństw mogą podsycać niewiarę w przyszłość. Wybierając miłość, odkrywamy przestrzeń wolności, w której da się budować przyszłość własną i przyszłość osób powierzonych naszej trosce.

Choć mamy niewiele, Bóg sprawia, że możemy tworzyć razem z Nim, nawet tam, gdzie okoliczności są niesprzyjające. Iść do innych choćby z pustymi rękami, słuchać, próbować rozumieć; już dzięki temu sytuacja bez wyjścia może zacząć się zmieniać.

Bóg czeka na nas wśród ludzi, którzy są biedniejsi niż my. „Wszystko, co uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.” I

Tak na Północy, jak i na Południu, olbrzymie nierówności powodują strach przed przyszłością. Są jednak ludzie, którzy z odwagą i energią starają się zmieniać niesprawiedliwe struktury społeczne.

Zastanówmy się wszyscy nad swoim sposobem życia. Żyjmy z większą prostotą. I wtedy będziemy mieć więcej czasu dla innych i otwarte serce.

Istnieje dziś wiele dostępnych dla wszystkich inicjatyw, dzięki którym można dzielić się z innymi. Pomysłowa i sprawiedliwa wymiana handlowa albo system mini kredytów pokazały, że wzrost ekonomiczny i solidarność z najbiedniejszymi mogłyby iść w parze. Są już ludzie, którzy przeznaczają część swych pieniędzy na to, by zmniejszać niesprawiedliwość społeczną.

Poświęcenie swojego czasu na to, żeby nasze społeczeństwa były bardziej ludzkie, ma wielką wartość. Każdy może wysłuchać i wesprzeć choćby jedną osobę: opuszczone dziecko, młodego człowieka bez pracy i bez nadziei, kogoś ubogiego, kogoś w podeszłym wieku.

Wybrać miłość, wybrać nadzieję. Wytrwale podążając tą drogą ze zdziwieniem odkryjemy, że zanim cokolwiek uczyniliśmy, Bóg nas wybrał, wybrał każdego z nas: „Nie lękaj się, wezwałem cię po imieniu, tyś mój. Ja jestem Pan, Bóg twój, drogi jesteś w moich oczach i Ja cię miłuję.” II

W modlitwie sami stajemy przed Bogiem i przynosimy do Niego tych, o których się troszczymy, prosząc, by ogarnął nas swoim życzliwym spojrzeniem. On nas przyjmuje takich, jakimi jesteśmy, z tym, co w nas dobre, ale także z naszymi wewnętrznymi sprzecznościami, nawet z naszymi winami. W Ewangelii znajdujemy zapewnienie: nasze słabości mogą stać się bramą, przez którą Duch Święty wejdzie w nasze życie.

Równo trzydzieści lat temu brat Roger pisał w Kolkacie: „Modlitwa jest dla ciebie źródłem, żebyś, czerpiąc z niego, kochał. Z nieskończoną bezinteresownością zdaj się na Boga – ciałem i duchem. Codziennie postaraj się zgłębić kilka słów Pisma Świętego, aby stanąć przed Kimś innym niż ty sam, przed Zmartwychwstałym. ¬Pozwól, aby w ciszy narodziło się w tobie żywe słowo Chrystusa, żeby niezwłocznie je wypełnić.”

Opuszczając Kolkatę brat Roger dodał:

„Wyjeżdżamy odkrywszy pośród wielkiego nieszczęścia zdumiewającą żywotność ludzi i spotkawszy świadków nowej przyszłości, potrzebnej wszystkim ludziom. Aby wnieść swój wkład w budowanie takiej przyszłości, lud Boży ma szczególne możliwości: rozsiany po całym świecie może w rodzinie ludzkiej tworzyć przypowieść o dzieleniu się. ¬Będzie w niej dość siły, by mogła się rozrastać, rozerwać najbardziej skostniałe struktury i tworzyć więzi komunii w rodzinie ludzkiej.” III

Ten apel brata Rogera staje się dziś znowu aktualny. Chrześcijanie, rozsypani po całym świecie, mogą wspierać nadzieję potrzebną wszystkim ludziom, jeśli będą żyć tą niesłychaną nowiną: po zmartwychwstaniu Chrystusa nasze człowieczeństwo nie jest już popękane.

Jak możemy być świadkami Boga miłości na ziemi, jeśli pozwalamy, by trwały podziały między chrześcijanami? Odważmy się iść w stronę widzialnej jedności. Kiedy wszyscy razem zwracamy się do Chrystusa, kiedy zbieramy się na wspólnej modlitwie, Duch Święty już nas jednoczy. Z pokorą, na modlitwie nieprzerwanie się uczymy wzajemnie do siebie należeć. Czy będziemy mieć odwagę, by nie podejmować żadnych działań nie licząc się z innymi?

Im bardziej zbliżamy się do Chrystusa i Ewangelii, tym bardziej zbliżamy się do siebie nawzajem.

Kiedy się wzajemnie odwiedzamy, dokonuje się wymiana darów. Wszystkie te dary są dziś niezbędne, aby dał się usłyszeć głos Ewangelii. Ci, którzy zaufali Chrystusowi, są powołani do tego, by swą jedność ofiarować wszystkim. I z mocą może objawić się Boża chwała.

Tak wypełnia się piękna ewangeliczna przypowieść: małe ziarnko gorczycy staje się wielkim drzewem, tak dużym, że ptaki niebieskie przylatują i zakładają na nim swoje gniazda. IV

Zakorzenieni w Chrystusie odkryjemy w sobie zdolność do otwartości i życzliwości dla wszystkich, także dla tych, którzy nie mogą w Niego uwierzyć lub są obojętni. Chrystus stał się sługą wszystkich, nikogo nie upokarza.

Bardziej niż kiedykolwiek dziś możemy żyć w komunii z innymi ponad granicami państw. Bóg daje nam swoje tchnienie, swego Ducha. I modlimy się do Niego: „Skieruj nasze kroki na drogę pokoju.” V




(I) Ewangelia według świętego Mateusza 25, 40.

(II) Księga Izajasza 43, 1-4.

(III) Brat Roger, List do ludu Bożego, 1976.

(IV) Zobacz Ewangelia według świętego Łukasza 13, 18-21.

(V) Zobacz Ewangelia według świętego Łukasza 1, 79.