Metodyści sami o sobie

za stroną Kościoła Ewangelicko Metodystycznego w Polsce

publikacja 30.01.2003 15:03

Metodyści sami o sobie John Wesley podczas kazania. Obraz z XVIII wieku

Pod koniec 1739 roku osiem do dziewięciu osób, głęboko przekonanych o grzechu i z całą powagą pragnących odkupienia, przyszło do ks. Wesley'a w Londynie. Osoby te pragnęły, aby on spędzał z nimi pewien czas na modlitwie i poradził im, jak mają się uchronić przed przyszłym gniewem jaki zawisnął nad nimi. Aby zapewnić sobie więcej czasu dla tej wielkiej pracy, Wesley wyznaczył im na spotkania jeden dzień w tygodniu, mianowicie każdy czwartek wieczorem. Osobom tym, jak i nowym, którzy coraz liczniej przybywali na te spotkania, udzielał on wskazówek jakie uznał za najbardziej potrzebne. Spotkania zawsze kończono modlitwą dostosowaną do potrzeb uczestników.

Taki był początek Zjednoczonego Stowarzyszenia, najpierw w Europie, a później w Ameryce. Takie stowarzyszenie, to nic innego, jak "wspólnota ludzi w zorganizowanej formie, poszukujących mocy pobożności, zjednoczonych dla wspólnej modlitwy, przyjmowania słów napomnienia i czuwających nad sobą wzajemnie w miłości, by sobie nawzajem dopomagać do uzyskania zbawienia".

Aby się okazało, czy osoby te rzeczywiście pracują nad swoim zbawieniem, podzielono każde stowarzyszenie na mniejsze kręgi, zwane klasami. Klasę tworzyło około 12 osób, z przewodniczącym na czele. Jego zadaniem jest:

1. Widzieć się z każdym członkiem klasy co najmniej raz w tygodniu, (1) by zbadać, jak się rozwija pod względem duchowym, (2) doradzać, ganić, pocieszać lub napominać, zależnie od okoliczności, (3) przyjmować dobrowolne ofiary dla kaznodziejów, Kościoła i ubogich.

2. Spotykać się raz w tygodniu z pastorami i starszymi stowarzyszenia, by (1) informować pastora o chorych jak również o tych, którzy nie prowadzą się przyzwoicie i nie przyjmują nagany, (2) przekazywać starszym stowarzyszenia ofiary zebrane w ciągu tygodnia.

Jest tylko jeden warunek dla tych, którzy pragną należeć do takiego stowarzyszenia: "pragnienie ucieczki przed przyszłym gniewem oraz pragnienie zbawienia od grzechów". Jeśli takie pragnienie jest istotną potrzebą duszy, to musi ono przejawiać się w owocach.

Dlatego też jest pożądane, by wszyscy, którzy nieprzerwanie pragną zbawienia, objawiali to pragnienie w następujący sposób:
 

Po pierwsze - Nie będą wyrządzać nikomu krzywdy i będą unikać wszelkiego zła, zwłaszcza najbardziej rozpowszechnionych występków, jak:

Wzywanie imienia Bożego nadaremno.
Praca w dzień Pański - wykonywanie zwyczajnej roboty jak zajmowanie się w tym dniu kupnem i sprzedażą.
Pijaństwo: spożywanie napojów alkoholowych, z wyjątkiem przypadków uzasadnionych koniecznością.
Kupowanie lub sprzedawanie ludzi, mężczyzn, kobiet i dzieci, w celu uczynienia ich niewolnikami.
Bijatyki, kłótnie, wytaczanie współwyznawcom procesów sądowych, odpłacanie złem za zło, sprzeczki i przekleństwa przy handlu.
Kupowanie i sprzedawanie towarów nie oclonych.
Oddawanie pieniędzy na lichwę i czerpanie z niej korzyści, tj. lichwiarskich procentów.
Niepożyteczne i złośliwe gadulstwo, w szczególności oczernianie ludzi piastujących urzędy i duchownych.
Czynienie bliźnim tego, czego byśmy nie chcieli, aby oni nam czynili.

Należy poniechać czynów, co do których wiemy, że nie służą chwale Bożej, jako to:

Strojenie się w klejnoty i zbytkowne ubiory.
Oddawanie się rozrywkom, które nie przystoją wyznawcom Pana Jezusa.
Śpiewanie pieśni i czytanie książek, które nie prowadzą do poznania Boga i Jego miłości.
Gromadzenie skarbów na ziemi.
Zaciąganie pożyczek przekraczających możliwość ich zwrócenia lub branie na kredyt towarów bez możliwości zapłacenia za nie.
Od tych, którzy należą do naszych stowarzyszeń, oczekuje się nieustannych dowodów, że pragną zbawienia.

Po drugie - Oczekuje się od nich, że będą czynili dobro, będą miłosierni w miarę możliwości i przy każdej sposobności będą służyć bliźnim, nie czyniąc różnicy między ludźmi.

Dobre uczynki co do ciała, stosownie do możliwości jakie dał Bóg, polegać winny na karmieniu głodnych, odziewaniu nagich, odwiedzaniu chorych i więźniów oraz niesieniu im pomocy.

Dobre uczynki co do duszy, to nauczanie, karcenie i napominanie tych, z którymi mamy do czynienia, oraz przeciwdziałanie takiemu poglądowi, iż świadczenie dobra bliźnim zależy od naszej własnej ochoty.

Dobrze zaś czynić należy szczególnie tym, w których sercu płonie żywa wiara lub jej pragnienie. Ich przede wszystkim należy zatrudniać, u nich kupować i wspomagać ich, tym więcej, im więcej świat troszczy się sam o siebie i kocha swoje dzieci.

Zawsze też należy zachowywać wszelką pilność i umiar, aby niczym nie obrazić Ewangelii.

Należy podążać cierpliwie do wytkniętego celu, z całym zaparciem się siebie, podejmując swój krzyż na każdy dzień, przyjmując na siebie pohańbienie z powodu Chrystusa, stając się "śmieciami i wyrzutkami na tym świecie", oskarżonymi fałszywie o wszelkie zło za swoją wierność Panu.

Po trzecie - Oczekuje się także od członków stowarzyszeń, że będą spełniać wszystkie obrządki ustanowione z woli Boga, jak:

Publiczne oddawanie czci Bogu.
Usługa Słowa przez czytanie i wykładanie Pisma Świętego.
Wieczerza Pańska.
Rozważanie prawd zawartych w Piśmie Świętym.
Post i wstrzemięźliwość.

Takie są Zasady Ogólne naszych stowarzyszeń. Bóg uczy nas stosować się do nich przez swoje Słowo utrwalone w Piśmie Świętym, które jest jedyną, wystarczającą podstawą naszej wiary i praktyki. Sam Duch Święty wypisuje te zasady na przebudzonych sercach. Jeśliby jednak był wśród nas ktoś, kto nie stosuje się do tych zasad lub stale rozmija się z nimi, to niech dowiedzą się o tym ci, którzy czuwają nad duszami, bo musza zdać z tego rachunek. Będziemy wtedy taką osobę napominać, aby poznała swój błąd. Będziemy ją znosić do czasu. Jeśli jednak nie będzie pokutować, to nie dla niej miejsca wśród nas. Idzie o to, byśmy ustrzegli swe dusze od grzechu.
 

styczeń 2003